5/2014
Warszawskie pasaże: Pasaż z wściekłą krową

Zuzanna Waś

Warszawskie pasaże: Pasaż z wściekłą krową

1.

Krowy jechały ściśnięte na platformie ciężarówki ulicą Mińską, w kierunku Dworca Wschodniego. Nie wiem, dokąd jechały krowy. Były czyste i zadbane, prawie pluszowe i bezwiednie zalotne w platformianym znieruchomieniu. Jednak bałem się o nie, potknąłem o spękany bruk i padłem.

2.
Większość ludów długo nieznających pisma wierzyła, że świat ludzi i zwierząt jest jeden i że ze zwierzętami można porozmawiać. Ślady tęsknoty do jedności świata ludzi i zwierząt przejawiają się współcześnie i w naszych kręgach kulturowych, na przykład w otaczaniu dzieci zwierzęcymi zabawkami. W dziecięcych książkach pełno rysunków misiów, lwów, słoni, jakbyśmy marzyli o odzyskaniu utraconej jedności.

3.
Zabijanie żywych istnień, żeby się nimi żywić, zawsze stanowiło dla ludzi problem filozoficzny. Stary Testament uczynił z tej kwestii pośrednią konsekwencję upadku. W rajskim ogrodzie Adam i Ewa żywili się owocami. Opowieść o Noem dowodzi, jak człowiek stał się mięsożerny. Ciekawe, że opowieść o zerwaniu przymierza między rodzajem ludzkim i zwierzętami sąsiaduje z opowieścią o wieży Babel, czyli z dziejami zerwania jedności mowy człowieczej, jakby jedno zerwanie było konsekwencją, lub szczególnym przypadkiem, drugiego.

5.
Wiele ludów nieznających pisma postrzega w jedzeniu mięsa pewną postać kanibalizmu. Stosunek między myśliwym, rybakiem i zwierzęciem ludy te pojmują jako relację partnerstwa i rodzinnej filiacji, niekiedy nawet jako związek erotyczny.
Te ludy uważają, iż potrzeba strzec i zachowywać równowagę całości życia istniejącego w każdej chwili we wszechświecie. Myśliwy lub rybak, który cząstkę tego życia zabiera, musi ją zwrócić kosztem własnego życia, odjąć ze swego żywota jakąś cząstkę. W tym sensie mięsożerność staje się formą autokanibalizmu: samego siebie się zjada, kiedy myśli się, że je się innego.

6.
Choroba wściekłych krów wywołała w Europie lęk przed nową dżumą, cholerą i postsyfem. Chorobę przebudziła pasza – mączka ze zmielonych kości zwierzęcych. Podczas szesnastowiecznych wojen religijnych wygłodzeni Paryżanie piekli chleb z mąki mielonej z ludzkich kości wyciąganych z katakumb.
Podniosłem się z padnięcia z trawą w zębach.

7.
Auguste Comte stosunkom pomiędzy człowiekiem i zwierzęciem poświęcił przedziwne rozprawy pisane prozą, a czasem nawet wierszem. Zażenowani komentatorzy Comte’a pomijają je milczeniem.
Comte podzielił zwierzęta na trzy kategorie. Do pierwszej zaliczył te, które w ten lub inny sposób stanowią dla człowieka zagrożenie i proponował, żeby je po prostu unicestwić.
Do drugiej kategorii Comte zaliczył zwierzęta chronione i hodowane przez człowieka w celach spożywczych: krowy, świnie, owce, drób. Człowiek przemienia te zwierzęta w „laboratoria żywnościowe”, czyli magazyn produktów organicznych: kotlety, podroby, salcesony, jaja.
O ile Comte wykluczył drugą kategorię ze zwierzęcości, to trzecią – by tak rzec – wlał w ludzkość. Do trzeciej grupy zaliczył „gatunki uspołeczniane”, towarzyszące ludziom, a nawet aktywnie ludzi wspomagające: zwierzęta, „które przesadnie posądzano o mentalną niższość”. Niektóre z nich, jak psy i koty, są mięsożerne. Inne, roślinożerne, nie mają jeszcze odpowiedniej wartości mentalnej, zatem, by stały się użyteczne, należy przekształcić je w mięsożerne. Zdaniem Francuza można to zrobić dość łatwo, bo przecież w Norwegii, kiedy brakuje paszy, żywi się bydło suszonymi rybami. W ten sposób niektóre gatunki roślinożerne zostaną „podciągnięte” na wyższy poziom doskonałości. Dzięki nowej diecie gatunki te staną się bardziej aktywne oraz bardziej skłonne skutecznie służyć swoim panom, by przynieść pożytek ludzkości. Można będzie im powierzać rozmaite ważne zadania, na przykład strzeżenie źródeł energii lub nadzór nad maszynami. Ludzie zaś zajmą się inną robotą.
To z pewnością utopia – pisał Comte – ale nie większa niż alchemiczna transmutacja metali, z której narodziła się nowoczesna chemia. Przeniesienie idei transmutacji (metamorfozy) na zwierzęta jest tylko rozwinięciem utopii porządku materialnego w porządek życiowy.

8.
Claude Lévi-Strauss w pośmiertnie wydanej książce Wszyscy jesteśmy kanibalami twierdzi, że pomysły Comte’a sprzed ponad półtora wieku okazały się prorocze i paradoksalne. Prorocze, ponieważ człowiek powoduje pośrednio i bezpośrednio ginięcie niezliczonych gatunków zwierząt, a kolejne są z tego względu zagrożone.
Prorocze, bo ludzie z uporem zamieniają zwierzęta w „laboratoria żywnościowe” i tym sposobem sami wiozą się na rzeź.

9.
Wyplułem trawę i wyjątkowo nie poszedłem do Biedronki po szynkę i parówki.
Wiem jednak, że mój gest był głupi i bez żadnego znaczenia.