6/2014
Warszawskie pasaże: Pasaż z Piłatem

Zuzanna Waś

Warszawskie pasaże: Pasaż z Piłatem

1.

Na Brzeskiej gwizdał wiatr w prętach rdzewiejącej bramy. Na bruku przed bramą sterczał tłumek i ryczał. Za prętami stało dwóch mężczyzn i pies.
Tłumek ryczał: „Otwórz ch… i daj go nam!”.
Jeden mężczyzna za prętami trochę zasłaniał drugiego. „I co wam k… zrobił?”
„Pier… głupoty – chrypiał pierwszy z tłumku – coś o Jezusie pier…, napić się nie chciał, flaszkę rozp…”
Drugi mężczyzna za prętami stał brudny i stanowczo bezdomny. Pochylił potargany łeb: „Piłat, spokój!” – pies natychmiast schował kły.

 

2.

„Był taki czas, kiedy z bogami było inaczej” – powiadał Walter Friedrich Otto w Bogach greckich. „Były czasy, o Pani, kiedy łatwiej było rozpoznać bogów” – żalił się Atenie Ulisses. Były czasy, kiedy Bóg w człowieczej skórze nie miał żadnej decyzji do podjęcia, a jego niezdecydowany sędzia żadnego wyroku na Boga zdecydowanie nie wydał, a potem skamlał o zmiłowanie jak pies.

 

3.

W apokryficznych listach do cesarza Tyberiusza Piłat, prokurator (prefekt) Judei, pisał, że on i jego żona Prokla, którą przemienił sen o Zbawicielu, pojęli boskość Jeszui natychmiast, a ustąpili tylko ze słabości pod presją Sanhedrynu, że w sumieniu swoim byli już chrześcijanami, i jeszcze w listach Piłat pisał do cesarza o cudach i zmartwychwstaniu Jeszui. Tyberiusz wpadł w furię, kazał zakuć Piłata w łańcuch, jak psa przeciągnął do Rzymu i pytał, czemu wydał wyrok na człowieka, o którym wiedział, że czyni wiele cudów. Piłat obciążył Żydów i oświadczył, że wie na pewno, że Joszua jest „największym spośród wszystkich czczonych przez nas bogów”.
Biała legenda Piłata, którą – podobnie jak legendę czarną – opisał Giorgio Agamben w eseju Piłat i Jezus, pojmuje Piłata jako kogoś w rodzaju Konrada Wallenroda chrześcijaństwa, czego dowodzi Piłatowy adres do Jeszui napisany po skazaniu byłego prokuratora Judei na ścięcie.


4.

Pręty na Brzeskiej sterczą w bramie zwieńczonej tympanonem w baranie rogi, na krańcach kute są w wiciokrzew. Brama przypomina pretorium. Dawno, dawno temu jeździło się do tej bramy po wódkę.

 

5.

„Nie gub mnie, Panie, jak podłych Hebrajczyków. Nie chciałem podnieść na Ciebie ręki, ale musiałem, bo oni ruchawkę przeciw mnie wszczęli. Nie potępiaj mnie przeto, o Panie i Nauczycielu za grzech, którego się dopuściłem, ale zlituj się nade mną i małżonką moją Proklą”.

 

6.

Kiedy Piłat zakończył modlitwę, otworzyły się ponoć niebiosa i ukazał się Jeszua na stolcu zdobionym w baranie rogi, a chóry archanielskie śpiewały: „Błogosławiony będziesz przez pokolenia wszystkie, bo przez ciebie wypełniły się słowa proroków”.

 

7.

Pierwszy mężczyzna pokręcił kluczem w kłódce i przestąpił ramę. Otoczony przez tłumek, rozdawał jakieś kartki, obrazki, a może banknoty – tego widzieć nie mogłem, a nawet nie chciałem. Tłumek garnął się ku niemu, zapomniawszy o stojącym za bramą obdartusie z psem. Kartki, obrazki, a – być może – banknoty tylko przez chwilę ukoiły tłumek. Podniosły się znowu głosy, głowy i ramiona. Tłumek ruszył ku uchylonej bramie. Za prętami było pusto. Zniknął obdartus i jego pies. Pierwszy mężczyzna pozostał sam na liszajowatym chodniku, po drugiej stronie prętów. W ręku trzymał jakąś szmatę podobną do chusty lub zapaski.

 

8.

Czarna legenda powiada, że Joszua był czarownikiem i lekarzem, podobnie jak Weronika. Chory Tyberiusz dowiedział się, że w Jerozolimie medyk o imieniu Joszua leczy słowem. Tyberiusz wyprawił natychmiast do Piłata zaufanego sługę Volusianusa z rozkazem, by Piłat odnalazł Joszuę i odstawił go pod opieką cesarskiego sługi do Rzymu. Piłat zdjęty trwogą powiedział Volusianusowi, że Joszua był wielkim zbrodniarzem i że musiał go ukrzyżować.
Volusianus w powrotnej drodze do kwatery spotkał Weronikę i objaśnił jej cel swojej misji. Weronika rzekła: „Jako że Pan mój nauczał często daleko ode mnie, chciałam, by malarz sporządził Jego portret, by obraz Jego twarzy zawsze tkwił przy mnie i we mnie. Kiedym niosła płótno do malarza, Pan mój zjawił się przede mną i spytał, dokąd zmierzam. Kiedy mu powiedziałam, dokąd idę, poprosił o materię, dotknął swej twarzy i oddał mi płótno z odciśniętym na nim nadobnym wizerunkiem. Jeśli pan twój pobożnie medytować zacznie nad Jego portretem, natychmiast ozdrowieje”.
Volusianus popłynął z Weroniką do Rzymu. Tyberiusz spojrzał na chustę i do zdrowia został przywrócony cudem. Potem kazał przyprowadzić Piłata przed swoje oblicze, już zdrowe i czerstwe, by skazać byłego prokuratora (prefekta) Judei na haniebną śmierć na krzyżu. Piłat stanął przed cesarzem w płaszczu koloru krwawnika, którym Sanhedryn okrył szyderczo ciało Jeszui przed krzyżowaniem. Czarna legenda mówi, że Tyberiusz zaniemówił. Jąkał się, nie wypowiedział należnej sentencji.

 

9.

Kiedy wracam Brzeską do swojej kwatery w osiedlu Sonata, szukam śladów tamtej sceny. Znalazłem do tej pory skrawek szmaty i spotkałem psa. Na szmacie uśmiech. Uśmiech Kota.