7-8/2014

Pogranicza

Krakowski Festiwal Tańca Współczesnego KRoki nabiera rozpędu. Jego druga – tym razem międzynarodowa – edycja opatrzona została hasłem „Pomiędzy światami”.

Obrazek ilustrujący tekst Pogranicza

Andrzej Janikowski

 

W zeszłym roku kuratorki Katarzyna Bester i Jadwiga Majewska wprowadziły taniec do nowo otwartych przestrzeni Małopolskiego Ogrodu Sztuki, zapraszając artystów działających na polskiej scenie. Linia programowa festiwalu pokazała swego rodzaju przekrój polskiego tańca współczesnego: od dużych, instytucjonalnych zespołów (Teatry Tańca: Polski i Bałtycki), przez mniej liczne teatry, które wypracowały swój unikalny styl (Dada von Bzdülöw i Amareya), tancerzy pracujących w duetach i kolektywach (Barbara Bujakowska i Marcin Janus, Pracownia Fizyczna Jacka Owczarka), niezależnych choreografów prezentujących solowe spektakle (Mikołaj Mikołajczyk, Iwona Olszowska, Anita Wach i Małgorzata Haduch), po artystów początkujących (Natalia Wilk).

Pierwsze KRoki odbiły się głośnym echem w środowisku polskiego tańca. Konfrontacja różnorodnych form i estetyk, a przede wszystkim często skrajnie odmiennych postaw i oczekiwań wobec twórcy, widza czy sztuki tańca w ogólności, sprowokowała ożywione dyskusje, podczas których padały pytania fundamentalne. Czym właściwie jest taniec współczesny i jakie są jego zadania? Kim jest dziś tancerz, choreograf, i jakimi środkami się posługuje? A także – czy polski taniec jest polski? I w czym jego polskość miałaby się przejawiać? Odpowiedzi, zależnie od indywidualnych oczekiwań i doświadczeń, znalazło się oczywiście wiele. Co istotne jednak, próbowano uchwycić pewien wspólny rys tożsamości polskiego tańca – przez pięćdziesiąt lat odizolowanego od nowych form kształtujących się za zachodnią granicą i silnie związanego z tradycją teatralną (zwłaszcza teatru fizycznego) – po ostatnich dwóch dekadach intensywnego rozwoju, walki o uznanie jego niezależnego statusu i miejsca w kulturze.

Druga edycja festiwalu, opatrzona hasłem „Pomiędzy światami”, była już międzynarodowa. Program ponownie okazał się bardzo zróżnicowany estetycznie, jednak tym razem jego osią stała się nie tyle konfrontacja, co wzajemne przenikanie szeroko pojętych światów tanecznych. Obszary graniczne wyznaczyły hasła: „inter – kultura”, „tradycja – awangarda”, „dance – performance”, „natura – kultura”, którym przyporządkowano poszczególne części festiwalu.

Już samo wprowadzenie podziału wydaje się nieco przewrotnym zabiegiem kuratorek. Z jednej strony porządkującym, z drugiej jednak ujawniającym nieuchwytność granic pomiędzy tymi „opozycyjnymi” kategoriami. Czy interkulturowość nie jest przecież nieodłączną cechą międzynarodowego festiwalu? Czy awangarda nie konstytuuje się zawsze poprzez odniesienie do tradycji? Czy ultimatum: albo taniec, albo performans, ma w praktyce rację bytu? Wreszcie – czy natura może być przeciwstawiana kulturze, gdy mamy do czynienia z jej artystycznym przetworzeniem? Ponadto między prezentacjami zarysowywał się szereg dalszych wzajemnych powiązań.

Pierwszy dzień festiwalu, pod hasłem „inter – kultura”, wprowadził nas na pogranicze walki i tańca. Zainaugurował go pokaz kalarippajattu, południowoindyjskiej sztuki walki, wywodzącej się z religijnej tradycji hinduizmu. Pod kierunkiem mistrza Sankara Lal Sivasankarana Naira, brali w nim udział głównie adepci z Europy. Spektakl Do (Droga) grupy KIJO fascynację wschodnimi sztukami walki splatał z zachodnimi technikami tańca fizycznego i kontakt improwizacji. W atmosferze skupienia i powagi, która nadawała występowi charakter rytuału, tancerze z opaskami na oczach prezentowali dynamiczne sekwencje gestów, partnerowań i symulowanych ciosów. Ostatecznie jednak – w jakże „zachodnim” stylu – nastrój ten został sparodiowany w rytm utworu Kenjiego Kawaia Ghost in the Shell. Zwieńczeniem tego cyklu, a jednocześnie jedną z największych sensacji festiwalu, był Rocco, w choreografii Emia Greca i Pietera C. Scholtena. Spektakl, inspirowany filmem Rocco i jego bracia Luchina Viscontiego, utrzymano w stylistyce walki bokserskiej. Pojedynek między reprezentantami „jasnej” i „ciemnej” strony ludzkiej natury splatał brutalność sportu z precyzyjnym i estetycznie wysublimowanym ruchem, czerpiącym z tańca klasycznego.

Drugiego dnia w interkulturowy dyskurs, również zorientowany na spotkanie Wschodu i Zachodu, włączyły się kobiety. Letters from Lady L Japonki Takako Matsudy podejmuje tematy dojrzewania, przeobrażeń w kolejne życiowe role, konfrontacji marzeń z rzeczywistością. Virpi Pahkinen zaprezentowała zaś układ trzech choreografii (Sagittarius A, Prayer i Morpho Z), opowiadających o jej duchowych doświadczeniach zebranych podczas podróży. Solowe prace fińskiej artystki oparte są na głęboko mistycznym pojmowaniu tańca: poszukuje ona transcendentalnych więzi z ziemią i kulturą miejsc, które odwiedza, a odczucia te przekłada na unikalny język ruchu – spokojny, płynny, pełen intrygujących połączeń gestów. Tancerka wykorzystuje światło i kostium do transformacji swojego ciała w symboliczne kształty i postaci, nadając choreografiom hipnotyzującą siłę wyrazu.

Kolejne konkretyzacje idiomu „pomiędzy” dotyczyły obszarów styku tradycji i awangardy, oraz tańca i performansu. Granice znów okazały się umowne, jako że niemal wszystkie festiwalowe prezentacje wykorzystywały te wspólne pola. W dyskursie o tańcu współczesnym wciąż pojawia się rozróżnienie na teatr, taniec i performans. Jeszcze częściej powracają pytania o zasadność wyznaczania takich podziałów. Tymczasem wobec praktyki artystycznej wybory te dawno straciły na znaczeniu, a od twórców oczekuje się raczej poszukiwania własnej drogi niż określania swojego miejsca po stronie (lub w opozycji do) gatunków czy form.

Podobnie niejednoznaczne okazują się relacje między tradycją i awangardą. Wielokrotnie powracającym podczas festiwalu (choć nie jedynym) kontekstem była amerykańska awangarda lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, która stała się dla współczesnych tancerzy jedną z najważniejszych tradycji.

Przejściu awangardy w tradycję towarzyszy kształtowanie się kanonu artystów i dzieł najchętniej cytowanych czy reinterpretowanych, obdarzanych przez następców szczególnym znaczeniem. Bezpośrednim przykładem takiego nawiązania było solo Re:akumulacja Ramony Nagabczyńskiej (remiks słynnego Accumulation Trishy Brown). W performatywnym wykładzie Serce zRozum Iwona Olszowska i Magdalena Przybysz poprzez odwołanie do tradycji wskazały dwie drogi doświadczania tańca: jako patronki sztuki „emocjonalnej” przedstawione zostały Isadora Duncan i Pina Bausch, podczas gdy intelektualnym dystansem swoje prace obdarzali Merce Cunningham i Yvonne Rainer. W Falling after Paxton, również w formie ilustrowanego ruchem wykładu, wyjaśniano podstawowe założenia kontakt improwizacji, opracowanej na początku lat siedemdziesiątych przez Steve’a Paxtona, Nancy Stark Smith oraz grupę tancerzy zrzeszonych w Grand Union.

Warto wspomnieć o panelu dyskusyjnym „Po co komu tradycja? I jak sobie z nią radzić?” z udziałem Jacka Tomasika, Katarzyny Skawińskiej, Katarzyny Lemańskiej, Joanny Leśnierowskiej i Magdaleny Przybysz. Wskazano w nim na dwoistość tradycji w polskim współczesnym tańcu. Po pierwsze na nurty i koncepcje rozwijane na Zachodzie w czasach, gdy na polskich scenach królowały balet i folklor. Jest to tradycja przyswojona i ugruntowana, a przy tym – dobrze udokumentowana i opracowana (przekłady i antologie ważniejszych tekstów teoretycznych na ten temat pojawiły się ostatnio również na polskim rynku). Z drugiej strony, jest też tradycja rodzima, którą budowali pierwsi reformatorzy tańca w Polsce, nierzadko na pograniczach baletu, teatru czy sportu. Ich działalności w dużej mierze zawdzięczamy otwarcie na współczesny taniec i pierwsze przełomy estetyczne w tańcu scenicznym. Niestety, jej ślady rozproszone są po teatralnych archiwach lub prywatnych zbiorach, a często zachowana jest jedynie w pamięci bezpośrednich świadków.

Powracając na koniec do wydarzeń z pogranicza performansu, warto poświęcić kilka słów projektowi Tomasza Bazana Ja, Ty – My. Days for Dancing. W ciągu dwóch dni artysta odbywał indywidualne spotkania z uczestnikami festiwalu. Sama idea nasuwać może skojarzenia ze słynnym performansem Mariny Abramović The Artist Is Present, podczas którego w milczeniu wymieniała spojrzenia z zasiadającymi naprzeciw niej widzami. Podobieństwo jest jednak dość powierzchowne, gdyż projekt Bazana wyrastał z zupełnie odmiennych motywacji: spotkania miały być próbą przywrócenia zwyczajnego, międzyludzkiego wymiaru w relacji między artystą i widzem. Nie było tu założonego z góry planu, a jedynie dążenie do autentyczności i otwartości na drugiego człowieka. Punktem wyjścia stało się pytanie: „Co możemy dla siebie nawzajem zrobić?”. Jednak wpisanie tego spotkania w ramy artystycznego wydarzenia, które odbywa się w wyznaczonym czasie, przestrzeni i za okazaniem biletu, obracało personalną relację w swoisty ready made.

Bazan eksploruje pogranicza między rolami artysty i widza, a także – między realnością spotkania a wydarzeniem artystycznym. Jakkolwiek utopijna czy wewnętrznie sprzeczna może okazać się koncepcja tego projektu, to właśnie próba pogodzenia dwóch odmiennych rzeczywistości czyni go tak niezwykłym. To, co w sztuce nowe i najbardziej twórcze, zwykle rodzi się przecież na pograniczach – pomiędzy światami.
 

II Międzynarodowy Festiwal Tańca Współczesnego KRoki
Kraków, 22–30 marca 2014