7-8/2014
Teatr publiczny: Dramaturgia społeczeństwa, którego już nie ma

Zuzanna Waś

Teatr publiczny: Dramaturgia społeczeństwa, którego już nie ma

Macie Państwo przed oczami trzecią wersję tego felietonu. Pierwsze dwie uznałem, mimo wszystko, za zbyt emocjonalne, by je publikować. Odrzucone wersje – sprowokowane rozmową komisji artystycznej konkursu „Klasyka Żywa”, opublikowaną w majowym numerze „Dialogu” – dotyczyły tego, jak komisja, złożona z wybitnych teatrologów, myśli o teatrze, o jego obowiązkach wobec publiczności, o tym, co naprawdę znaczy w teatrze odwaga artystyczna, i jakie miejsce powinno przypaść klasyce. Trzecia wersja została napisana po kilku dniach i z chłodną głową, w przekonaniu, że nie można pozostawiać dyskusji o roli polskiej klasycznej dramaturgii jedynie badaczom, narzucającym ultrakonserwatywną wizję kultury.

Teatr ma problem z polską klasyką. I nie jest to bynajmniej kwestia braku odwagi czy nieumiejętność podjęcia wyzwań interpretacyjnych. Podstawową trudność stanowi fakt, że nasza klasyczna dramaturgia opisuje społeczeństwo polskie, które już nie istnieje.

W ostatnim czasie wyszły dwie istotne książki, które w różny sposób i z różnych pozycji analizują zmiany tożsamościowe, które dokonały się w ostatnich dekadach w Polsce. Michał Łuczewski, warszawski socjolog i wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego, w opublikowanej rok temu pracy Odwieczny Naród pokazał, jak zmieniała się świadomość narodowa mieszkańców wsi Żmiąca w Beskidzie Wyspowym, wsi, którą bez wątpienia można dziś uznać za narodowo-katolicki bastion. Kilkuletnie badania (trzecie badania monograficzne tej wsi na przestrzeni ostatnich stu lat) pozwoliły mu sformułować tezę, że dzisiejsza silna narodowo-katolicka tożsamość jest wytworem ostatnich kilkudziesięciu lat. Do wybuchu II wojny światowej mieszkańcy wsi nie uważali się za reprezentantów narodu, nie byli również związani mocnymi więzami z Kościołem katolickim. Za Polaków uznawano dwór, parafia była postrzegana jako drugi element ówczesnego systemu. Polakami mieszkańcy wsi stali się na skutek polityki okupacyjnej nazistowskich Niemiec, żarliwymi katolikami – w wyniku represji stalinowskich w latach czterdziestych i pięćdziesiątych oraz teologii narodu kardynała Wyszyńskiego. Polak-katolik nie jest więc odwiecznym modelem polskiej (ludowej) tożsamości, ale, zdaniem Łuczewskiego, produktem ostatniego półwiecza, a naród nie jest stałą, ale – kształtowaną pod wpływem rozmaitych wypadków i działań politycznych – zmienną.

Drugi, niejako równoległy, proces zmian w Polsce przedstawia w książce Prześniona rewolucja Andrzej Leder, filozof, profesor w IFiS PAN. Stawia on tezę, że na skutek polityki nazistowskich Niemiec w latach 1939–1945, przede wszystkim ludobójstwa dokonanego na ludności żydowskiej, oraz w wyniku nacjonalizacji majątków przez rodzime władze komunistyczne, złamania hegemonii politycznej i ekonomicznej ziemian i prywatnych przedsiębiorców, dokonała się w Polsce rewolucja, zmieniająca zarówno strukturę własnościową, jak i strukturę społeczną kraju. Rezultatem okrutnych działań, przeprowadzonych obcymi rękami w latach 1939–1956, było powstanie całkowicie nowego społeczeństwa, którego elity zostały w dużym stopniu zdemokratyzowane i w którym pojawiły się nowe grupy społeczne, m.in. polskie mieszczaństwo. Leder przyrównuje zmiany zapoczątkowane w Polsce ponad pół wieku temu i domknięte po 1989 roku do procesów przekształcających inne europejskie społeczeństwa, m.in. rewolucji angielskiej z XVII wieku czy ruchów rewolucyjnych w dziewiętnastowiecznych Niemczech, wskazując, że w okresie II wojny światowej i w latach powojennych mieliśmy w Polsce do czynienia z równie głębokim przeobrażeniem społecznym.

Polska klasyka opisuje przednowoczesne polskie społeczeństwo, o innej niż dzisiaj strukturze klasowej, innej tożsamości narodowej. Trzymając się postulatu wystawiania za wszelką cenę i nieco bezrefleksyjnie polskich tekstów klasycznych, opisujących odmienną sytuację historyczną, polityczną, społeczną, narażamy się na rozmowę o przednowoczesnym świecie, którego już nie ma. To działanie na dłuższą metę jałowe, usiłuje bowiem przekonać żyjących dziś ludzi, że są kimś innym, niż są w rzeczywistości. To utrwalanie sentymentalnych klisz i zamykanie się w granicach własnych fantazmatów. I wreszcie, trzymanie się kurczowo historii jako adekwatnej odpowiedzi na współczesność to imitowanie, a nawet fałszowanie prawdziwej debaty publicznej.

Polskie teksty klasyczne nie są terenem straconym dla teatru, ale praca nad nimi wymaga pogłębionej refleksji na temat ich znaczenia oraz ich przydatności w opisywaniu dzisiejszego świata, a nie populistycznych haseł, odnoszących się głównie do kwestii estetycznych i tożsamościowych.