12/2014

Kolejny krok w stronę wspólnoty

The Valley of Astonishment Petera Brooka i Marie-Hélène Estienne jest próbą przełożenia doświadczenia osób synestetycznych na język teatru.

 

Na pierwszy rzut oka spektakl wydaje się prosty. Dziesięć sosnowych krzeseł, dwa sosnowe stoliki, wieszak, beżowe płótno pokrywające znaczną część podłogi sceny, projektor oraz troje aktorów i dwóch muzyków. To, mogłoby się zdawać, wystarczy, aby dziesiątki, setki, aż w końcu tysiące widzów obdzielić elementem doświadczenia niedostępnym (według statystyk) dziewięćdziesięciu sześciu procentom ludzkiej populacji – uchylić rąbka świata osób synestetycznych.

Osoby synestetyczne postrzegają czy też doświadczają pojedyncze rzeczy przy pomocy wielu zmysłów; kolory mogą mieć dla nich brzmienie czy (lub oraz) wywoływać wrażenia dotykowe, litery oraz cyfry mogą posiadać barwy, zaś słowa mogą przywoływać niezwykle wyostrzone obrazy. The Valley of Astonishment (Dolina Zadziwienia) jest próbą przełożenia tego doświadczenia na język teatru. Chociaż dramat zespala klamra cytatów zaczerpniętych z perskiego poematu mistycznego Konferencja Ptaków, znakomita jego większość osnuta jest wokół postaci Sammy Costas (Kathryn Hunter). Sammy przedstawiona zostaje jako dziennikarka oskarżona przez redaktora prowadzącego o arogancję, gdyż na spotkaniach redakcyjnych nie korzysta z notesu. Odkrywszy, iż jego podwładna obdarzona jest nietypowym darem pamięci, szef kieruje ją na badania, gdzie Sammy dowiaduje się o swojej synestezji. Zaznajomiwszy się z wynikami badań, redaktor zwalnia ją z pracy, tłumacząc, iż jej dar sprawia, że jest nazbyt wykwalifikowana, by dalej wykonywać zawód. Podaje jej jednak kontakt do słynnego managera specjalizującego się w prestidigitatorstwie, roztaczając przed nią wizję wielkiej kariery w branży rozrywkowej. Spektakl przeradza się nagle w mentalistyczny pokaz tricków, angażując do gry publiczność i przywołując skojarzenia z wyczynami słynnego iluzjonisty Darrena Browna. Jednakowoż Sammy wydaje się duchowo bliższa Herculine Barbin, kontynuując długą tradycję freak shows, niźli autokreującym się artystom scenicznym.

Spora liczba londyńskich krytyków chwali The Valley of Astonishment za lekki ton i humor, należy się jednak zastanowić, czy fale śmiechu zalewające widownię nie są reakcją obronną na inność bohaterki, której „dar” plasuje ją poza społecznymi normami i skazuje na izolację. Reżyserski duet wydaje się prowadzić grę na tej właśnie granicy, balansując napięcia dramatyczne na linii między dystansującym osądem a empatią.

Dzieje się tak na przykład w scenie, w której Sammy poproszona jest przez kognitywistów o powtórzenie fragmentu Piekła Dantego, przeczytanego dla niej w oryginale. Sammy przytacza go słowo po słowie, potem zaś uchyla czwartej ściany, by objaśnić proces myślowy i ciąg skojarzeń pozwalający jej zapamiętać całość tekstu. Scena przez dużą część publiczności przyjęta zostaje jako element komediowy, choć dla postaci gest ten pozostaje czymś równie powszednim jak przejście na drugą stronę ulicy. Cyrkowy sztafaż zostaje w końcu rozbity, gdy zrozpaczona Sammy zwraca się do naukowców o pomoc – kolejne wieczory na scenie zapełniły wszystkie zakamarki jej jaźni, każda podana jej informacja tkwi w jej umyśle dozgonnie, nie pozostawiając miejsca na odłożenie weń kolejnych wspomnień.

Twórcy operują bardzo prostymi środkami, posługują się elementarnymi pojęciami, co daje wrażenie autentyczności. Troje aktorów przechodzi od postaci do postaci, zdejmując czy zakładając marynarkę tudzież wymieniając ją na biały kitel, jakby odrzucając plastykę i iluzoryczność. Sam spektakl zaczyna się jakby mimochodem; światła na widowni nie gasną, nie zostają nawet przyciemnione, ot, sala nagle cichnie, pozwalając aktorom wypełnić przestrzeń. Wydaje się, że jakikolwiek krok w kierunku uczynienia spektaklu bardziej naturalistycznym byłby wręcz wulgarny. Nikt wszakże nie stara się tu nikogo uwodzić, przenosić do osobnych krain mieszczących się za czwartą ścianą. Aktorzy proponują wędrówkę po meandrach ludzkiego mózgu i ludzkiego umysłu.

The Valley of Astonishment to najnowsze dzieło wyreżyserowane przez Petera Brooka i Marie-Hélène Estienne, która wspiera Brooka nieprzerwanie od 2010 roku. W powstanie tej prostej produkcji zaangażowały się liczne ośrodki teatralne (od Aten, przez Genewę, aż po Nowy Jork). Kształt nadały jej zaś lata badań i poszukiwań.

Brook wskazuje na prace słynnego brytyjskiego neurologa, Olivera Sacksa, jako źródło inspiracji. Uwagę reżysera nakierował na nie Harold Pinter, oferując zrealizowanie egzemplarza Przebudzeń (które samego Pintera zainspirowały do napisania dramatu A Kind of Alaska), zaś kolejne lektury zaowocowały spektaklami The Man Who w 1992 roku (na podstawie książki Sacksa Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapeluszem) oraz Je suis un phénomène w 1998 roku (studium pamięci oparte na książce Aleksandra Łurii The Mind of a Mnemonist). Brook tłumaczy, iż jego zamiarem było otworzyć siebie (i innych) na różne sposoby funkcjonowania ludzkiego mózgu – zobrazować jego odstępstwa od normy, które nie wiązałyby się z szaleństwem, a raczej z rozmaitymi uwarunkowaniami neurologicznymi.

The Valley of Astonishment, podobnie jak Je suis un phénomène, czerpie także z życia słynnego rosyjskiego mnemonisty Sołomona Szerieszewskiego. O ile jednak w Je suis… w jego postać wcielił się Maurice Bénichou, o tyle Estienne zaproponowała, aby tym razem przepisać jego losy na postać kobiecą – tak narodziła się Sammy, grana przez Kathryn Hunter. Spektakl poprzedziła też praca z neurologiem, profesorem Simonem Baron-Cohenem, który kieruje Centrum Badań nad Autyzmem Uniwersytetu Cambridge, jak i z osobami synestetycznymi, m.in. Jonem Adamsem (synestetykiem z zespołem Aspergera, artystą i badaczem sztuki niepełnosprawnych związanym z Uniwersytetem Portsmouth) i Carol Steen (synestetyczką, artystką i współzałożycielką Amerykańskiego Stowarzyszenia Synestetyków). Twórcy nie chcieli tą drogą uzyskać możliwie przekonującego odzwierciedlenia doświadczenia synestezji. Kathryn Hunter tłumaczyła po spektaklu, iż nie może wyjść na scenę i „udawać”, że jest synestetyczna. Nie jest to bowiem kondycja, która poddaje się zrozumieniu – a już zwłaszcza imitacji. Ich celem była raczej forma poetyckiego przekładu. Ale też doprowadzenie protagonistki do losu odmiennego od Szerieszewskiego. Ten bowiem ostatnie lata życia spędził w szpitalu psychiatrycznym.

W programie spektaklu Brook wspomina, że kariera sceniczna rosyjskiego mnemonisty stała się przyczyną jego nieszczęścia – dlatego w Je suis… Bouffes du Nord przekształcone zostało w rodzaj cyrku. Słowami Brooka – „w tym właśnie skończył Szerieszewski”. Droga Sammy miała być zatem drogą wyzwolenia i afirmacji. Ostatecznie decyduje się ona związać swoje życie z nauką. Z entuzjazmem oznajmia kognitywistom, iż podda się wszelkim niezbędnym testom, zaś jej mózg ma po jej śmierci posłużyć do badań. Ta droga jest bardzo znacząca. Poznajemy Sammy jako postać stopniowo pogłębiającą swoją izolację; jej odmienność przysparza wspólnocie trudności i spycha ją na margines. Jako artystka estradowa podkreśla swoją osobność – sukces jest zaś niczym więcej jak ukoronowaniem procesu izolacji. Praca na rzecz nauki ma być powrotem na łono wspólnoty, rozumianym nie jako ofiarowanie się innym, ale jako otworzenie się na świat i wpuszczenie świata do środka – dosłownie pod własne skronie.

Do tego właśnie potrzebna jest Brookowi i Estienne Konferencja Ptaków. Perski poemat opowiada o gromadzie, która wyrusza w podróż poprzez góry i doliny w poszukiwaniu mitycznego Simurga, istoty bliskiej Feniksowi. Ptaki uznały bowiem, iż Simurg byłby dla nich idealnym władcą. Po drodze kolejne z nich zaprzestają wędrówki, przekonane, że dotarcie do celu jest niemożliwe. Do kresu drogi dociera tylko trzydzieścioro, ale miast Simurga czeka na nich tylko tafla jeziora, w której oglądają swoje odbicie.

W The Valley of Astonishment twórcy podmienili Simurga na bardziej dla nas czytelnego Feniksa. Zaś swoim feniksem uczynili Sammy, zachwycającą swoją cudownością, ale i pozwalającą nam, niczym bohaterom perskiego poematu, przyjrzeć się samym sobie. Uzmysławia nam ona także, że sposób, w jaki większa część ludzkości postrzega świat, może być niepełny, niekompletny. Choć może w swojej istocie po prostu odmienny, jak moje i Twoje spojrzenie. W tym leży sedno produkcji Brooka, będącej kolejną odsłoną historii, którą opowiada od samego początku: „Inny, czyli Ja”.
 

Théâtre des Bouffes du Nord w Paryżu
The Valley of Astonishment
reżyseria i scenariusz Peter Brook, Marie-Hélène Estienne
premiera 29 kwietnia 2014