1/2015

Niewygodne pół wieku

Teatr Ósmego Dnia w 2014 roku obchodził pięćdziesięciolecie istnienia. Jubileusz, organizowany w myśl hasła „Pod prąd”, zbiegł się z wyjątkowo ostrą polemiką polityczną i medialną, szczególnie mocnymi głosami krytyki, ale też spotkał się z ogromnym wsparciem społecznym.

„Mimo permanentnego poszukiwania, nawet nas – rewolucjonistów – dopada swoista stabilizacja. Zdobywamy pewne cele. Po zdobyciu któregoś z kolei zatrzymujemy się i okopujemy. Kiedy wiemy, że nie ma już w nas sił, budujemy twierdzę – taką, by nie mógł jej zdobyć wróg; taką, by mieć już coś swojego, do końca. Często jednak dzieje się tak, że nasza budowana z takim mozołem twierdza staje się częścią tego, przeciw czemu walczyliśmy. To najgorszy moment dla świadomości rewolucjonisty. […] najgorsze jest stanie się kimś groteskowym, błaznem na dworze, który mówi o wojnie światów, a traktowane jest to jako element rozrywki. Tak się często zdarza”1.

Dziesięć lat temu tak swoje wątpliwości dotyczące charakteru Teatru Ósmego Dnia wyrażał jego przyjaciel, anarchista Marek „Sancho” Piekarski. Dekadę później współzałożyciel squatu Rozbrat nadal jest częstym gościem Teatru, a nawet prelegentem w debatach towarzyszących obchodom pięćdziesięciolecia istnienia zespołu. Część jego niepokojów znalazła przez ten czas uzasadnienie w rzeczywistości – ale czy wszystkie?

Błazen

Przez kilka ostatnich lat o Ósemkach głośno bywało nie ze względu na dokonania artystyczne, ale zwłaszcza w odpowiedzi na pozateatralne działania dyrektorki Teatru, Ewy Wójciak. Zgodnie z upodobaniem mediów do sensacji, szeroko komentowano jej otwarte deklaracje polityczne, niecenzuralne wpisy na portalu społecznościowym, konflikty z władzami Poznania, kandydaturę do Parlamentu Europejskiego czy nieuprzejme wypowiedzi skierowane do dziennikarza. Dochodziło do sytuacji absurdalnych; chociażby po niesławnym komentarzu do konklawe Facebook zablokował jej konto, co uruchomiło dyskusję na temat granic prywatności osób publicznych w dobie Internetu, zaś w Poznaniu zorganizowano dwie manifestacje – przeciwko jej dyrekturze protestowały środowiska prawicowe, zaś w obronie wolności słowa lokalni anarchiści.

Sytuację relacjonowały ogólnopolskie dzienniki i rozgłośnie radiowe, nigdy wcześniej nie zajmujące się Teatrem Ósmego Dnia. W powszechnym odbiorze Ósemki zaczęto identyfikować z postacią ich dyrektorki, a tej przyklejono łatkę antycelebrytki. Anty, bo kojarzyła się wyłącznie z prowokacjami, burzeniem porządku i nieustającą wojną z samorządem, któremu zawdzięczała wszak siedzibę i byt. W medialnym dyskursie z jednej strony rzadko znajdowało się miejsce na kontekst tradycji dysydenckiej działalności Teatru i jego aktualnej sytuacji wobec polityki prezydenta Ryszarda Grobelnego, z drugiej – funkcjonowanie Wójciak w kulturze wysokiej, w grupie o uznanym dorobku i na dyrektorskim stanowisku, nie pozwalało na pobłażliwość, z jaką traktuje się prowokacje faktycznych celebrytów.

Kandydując do Europarlamentu z listy Twojego Ruchu, Wójciak podzieliła z kolei środowisko teatru alternatywnego – abstrahując od kontrowersji wokół lidera ugrupowania, większość artystów niezależnych nieufnie traktuje czynny udział w polityce. Sama Wójciak w rozmowie ze mną komentowała to jasno: „To było moją deklaracją, że skoro mam konkretną, proeuropejską wizję świata, skoro wierzę, że Unia może być metodą zwalczenia wielu demonów Europy, jestem gotowa poprzeć ją działalnością nie tylko artystyczną. Ale też z góry zapowiadałam, że to jedyny taki epizod; że w wyborach krajowych, samorządowych, na pewno się nie odnajdę. Poza tym nie odbierałabym artystom prawa do mieszania się w politykę, pod warunkiem, że będzie to udział bezkompromisowy, a nie koniunkturalny, że nie będzie tylko legitymizował danego ugrupowania czy polityka, ale będzie próbował proponować jakąś przyzwoitość w polityce wbrew obniżającym się standardom intelektualnym i moralnym tej klasy”. Tym niemniej w poczuciu bardziej wyczulonych na politykę artystów alternatywnych Ósemki nadużyły zaufania i przestały być punktem odniesienia – znów przez działania dyrektorki.

Trudno się dziwić, że wobec tych kwestii, siłą rzeczy zmieniających dotychczasową optykę spojrzenia na Teatr Ósmego Dnia, organizacja obchodów pięćdziesięciolecia istnienia zespołu musiała stać się wyzwaniem. Sytuację w ostatniej chwili zmieniły dwa wydarzenia – i to paradoksalnie zmieniły ją na korzyść Teatru. Pierwszym było odwołanie przez prezydenta Ryszarda Grobelnego Ewy Wójciak z funkcji dyrektorki i zdestabilizowanie prawnego funkcjonowania Teatru w przeddzień jubileuszu, drugim – wydanie przez Jacka Zembrzuskiego rozprawy Ósmy dzień teatru.

Rewolucjonista

Narracja Zembrzuskiego, chociaż prywatna i emocjonalna, podnosi kilka rzadko opisywanych w opracowaniach dotyczących Ósemek kwestii. Autor, wspominając z rozrzewnieniem i zachwytem czasy swojej współobecności z Teatrem, przypomina, że środowisko, ogniskujące się wokół niego w PRL-u, stało się nie bez satysfakcji artystów swoistym salonem, hermetycznym, by nie rzec – snobistycznym; „rozpowszechniał się kult i podział na rozumiejących i nierozumiejących, swoich i obcych: zadzieraliśmy nosa – tak było”2. Zaznacza, że paradoksem funkcjonowania Ósemek już wtedy było „pozostawanie na garnuszku znienawidzonej władzy”, wspomina ich poprzednią siedzibę, otrzymaną od miasta przed stanem wojennym. Jego egzaltowana, ale nie laurkowa relacja z perspektywy świadka i uczestnika zdarzeń jest tu nie do przecenienia. Równocześnie jednak cała opowieść, mimo że Zembrzuski rozdaje razy każdemu, od Lecha Raczaka („rządowy konfabulator”) po „sepleniącego” Tadeusza Janiszewskiego („najbardziej tragiczna persona i postać w Teatrze”), wymierzona jest jednoznacznie w Ewę Wójciak. Co więcej, wnioskując z cytowanej prywatnej korespondencji i szczególnie emocjonalnych fragmentów poświęconych teatralnym małżeństwom – z zupełnie pozaartystycznych pobudek. Zembrzuski pisze: „Twierdzę, że to Ewa Wójciak rozwaliła Teatr Ósmego Dnia, i to w sposób, który zaciąży na jej całym przyszłym życiu pełnym resentymentu, nietolerancji i rozpaczliwych prób przekonania siebie i świata, iż miało się rację. Żal”.

Tekstowi Zembrzuskiego można by postawić te same zarzuty, które on sam stawia Ósemkom, zarówno jeśli chodzi o zacietrzewienie, jak o jednostronność sympatii politycznych. Operuje on nieraz absurdalnymi hasłami („antykomunistyczny neobolszewizm” Teatru).

Esej, odrzucony przez wydawców i wydrukowany własnym sumptem, niemal bez korekty i redakcji, służy podbudowaniu legendy autora jako jedynego prawdziwego – do dziś – dysydenta. Wobec tego, nawet jeśli część uwag wobec dzisiejszego funkcjonowania poznańskiej grupy jest celna, musiał zostać potraktowany z pobłażaniem – większość środowiska opowiedziała się tu po stronie Ósemek.

Z kolei zaognienie przez władze Poznania konfliktu z Teatrem i pozbawienie go dyrekcji dało pretekst do gestu, który swoją wymową jednoznacznie potwierdził etos niezależności i sytuowanie się Ósemek obok systemu. Równolegle z dotowanymi przez ministerstwo (i w części przez miasto) obchodami jubileuszu Teatr zorganizował Festiwal Okupacyjny o programie wypełnionym debatami, pokazami filmów i spektakli oraz koncertami, skupiający niezależnych myślicieli, działaczy i artystów, a w całości sfinansowany ze środków społecznych na drodze crowdfundingu. Władze miasta, uzurpujące sobie pełną kontrolę nad Teatrem w zamian za przydzielanie państwowych funduszy, dowiedziały się w ten sposób, że potencjał kulturotwórczy drzemie przede wszystkim po drugiej stronie barykady.

Główną osią programu Festiwalu Okupacyjnego był problem relacji kultury i władzy – zarówno gościnne spektakle, jak debaty i wykłady analizowały z różnych perspektyw charakter tej zależności. Joanna Krakowska rozkładała na czynniki pierwsze wywiad z Michałem Merczyńskim dotyczący odwołania spektaklu Golgota Picnic Rodriga Garcíi, Teatr Wiczy przypominał, jak nazistowskie Niemcy usiłowały wpływać na Charliego Chaplina przed premierą Dyktatora, Pracownia Pytań Granicznych skupiała się na absurdach współczesnej polityki i ekonomii, Ósemki na bazie doświadczeń pracy nad Osadzonymi nawiązywały do resocjalizacyjnego potencjału twórczości – żeby wymienić tylko kilka z dwudziestu wydarzeń Festiwalu. Uzupełniało się to z programem obchodów pięćdziesięciolecia, debat o politycznym sednie sztuki, zmiennych formach cenzury, o wpływie kultury na przestrzeń publiczną, czy wreszcie z premierą Dwóch niepodobnych historii Ewy Wójciak i Adama Suwarta, spektaklu rozliczającego autorów z historiami ich ojców – a przez to z powojenną historią kraju.

Najważniejszym wydarzeniem jubileuszu była jednak akcja społeczno-artystyczna Manifestacja, cykl spektakli, akcji ulicznych i koncertów, zorganizowany na poznańskim placu Wolności, tuż koło siedziby Ósemek, a zwieńczony premierowym pokazem ich plenerowego, antyestablishmentowego widowiska Summit_2.0. Przeciwko przemocy, zarówno fizycznej, jak i intelektualnej, estetyzowanej w publicznym dyskursie, występowały podczas Manifestacji m.in. Akademia Ruchu, Teatr Biuro Podróży, Porywacze Ciał i Circus Ferus – jedne z najważniejszych grup alternatywnych w Polsce. Ósemki udowodniły, że wciąż mają znaczący głos jako aktywna i zaangażowana społecznie instytucja kultury, wciąż też skupiają wokół siebie środowisko niezależne.

Błazen – wielki mąż

W kulturze figura błazna dawno straciła charakter trefnisia – jej rolą stało się odbieranie władzy poczucia samozadowolenia. Nawet jeśli wyrażone dekadę temu obawy „Sancha” znajdują dziś uzasadnienie i działania Ósemek podchwytywane są w pierwszej reakcji mediów jako tania sensacja, na dłuższą metę okazują się uruchamiać powolne procesy zmian społecznych i ważne dla dzisiejszej kultury dyskusje. Precedensowe sytuacje po wypowiedzi Wójciak o papieżu wracają, kiedy Monika Strzępka na Facebooku adresuje imiennie inwektywy wobec urzędniczki państwowej; wobec odwołania z funkcji dyrektora złożony został pozew o odszkodowanie z tytułu naruszenia zasady równego traktowania w miejscu pracy, a sprawa została objęta Programem Spraw Precedensowych Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Wybory samorządowe wyłoniły nowe władze Poznania, które już teraz czują presję sytuacji; prezydent elekt Jacek Jaśkowiak lawiruje, mówiąc z jednej strony: „Ewę Wójciak znam od dawna. Jestem z nią na »ty«, szanuję jej dorobek artystyczny”, z drugiej zaś: „Zespół teatru jest w takim wieku, że mógłby przejść na emerytury. Nie będę za wszelką cenę dążyć do tego, by Ewa Wójciak zachowała swoje stanowisko dyrektora. Nie jestem za tym, by ktoś otrzymywał dożywotnie synekury za dawne zasługi”3.

Zarzuty, jakie najczęściej padają wobec Ósemek, można sprowadzić do podskórnej sugestii, że po 1989 roku Teatr powinien był przestać istnieć, bo działania w wolnej Polsce nie licują z bohaterskim (a także młodzieńczym i romantycznym) etosem jego pierwszych dekad. Taka logika jest ułomna, oparta w znacznej mierze na prywatnych tęsknotach, ale też obawach. Ósemki są potrzebne i dziś, można się nie zgadzać z ich metodami i poglądami, ale nie można nie doceniać, że gotowe są wyrażać je głośno i ze świadomością konsekwencji – wciąż są to artyści niepokorni, a tacy są niewygodni niezależnie od czasów, w jakich żyją.

1. M. „Sancho” Piekarski, Bracia i siostry w anarchii, [w:] Mówię Poznań – myślę Teatr Ósmego Dnia, Poznań 2004.
2. J. Zembrzuski, Ósmy dzień teatru, Inowrocław 2014.
3. Jacek Jaśkowiak: Biblię znam lepiej niż Ryszard Grobelny, [z J. Jaśkowiakiem rozmawiają K. Koziołek i Ł. Cieśla], „Głos Wielkopolski”, 3 grudnia 2014.

pracownik kultury, publicysta, scenograf, animator. Obserwator i praktyk kultury offowej, prowadzi trzeciosektorowy kolektyw DLA KONTRASTU.