1/2015
Jacek Kopciński

fot. Kinga Karpati

Kijów. Spojrzenia

 

Co się stało? O co chodzi? W Warszawie na promocję „ukraińskiego” numeru „Teatru” przyszło kilkanaście osób, w Kijowie z tej okazji aula Uniwersytetu im. Tarasa Szewczenki wypełniła się niemal po brzegi. Patrzymy na siebie z zaciekawieniem. Publiczność to głównie młodzi Ukraińcy, studenci kijowskiej polonistyki i słuchacze Uniwersytetu Teatru, Kina i Telewizji, gdzie wykłada Hanna Wesełowska – pomysłodawczyni spotkania. Zza zielonego stołu dostrzegam naszych kijowskich autorów, a także artystów – dramatopisarkę Natalię Worożbyt i reżysera Stasa Żyrkowa. Mrugają do mnie porozumiewawczo, gdy za stołem siada niewiele od nich starszy mężczyzna. To Jewhen Nyszczuk, aktor, który na Majdanie recytował wiersze, a dziś jest ministrem kultury.

Pomysł z pozoru absurdalny – promować wśród Ukraińców numer polskiego pisma poświęcony ich teatrowi i dramaturgii. Stało się jednak coś zaskakującego. – Tamarę Trunową i Stasa Żyrkowa znam od dawna – mówi Wiktor Sobijanski – ale gdy nagrywałem z nimi wywiad dla was, spojrzałem na ich spektakle waszymi oczami i wiele rzeczy zacząłem spostrzegać inaczej. Może dlatego październikowy numer „Teatru” Ukraińcy traktują w sposób wyjątkowy, choć przecież co dwa miesiące ukazuje się ich „Ukraiński teatr”, żywo redagowany przez Nadiję Sokołenko. Nadija proponuje wydanie „polskiego” numeru pisma, trzeba więc będzie na nowo przemyśleć nasz teatr. Tak jak zrobiła to Natalia Korczakowska, która kilka tygodni wcześniej wyreżyserowała III część Dziadów, Mickiewiczowską dedykację „Spółuczniom, spółwięźniom, spółwygańcom…” zamieniając na apel poległych na Majdanie.

Jest minus jedenaście, kupuję więc wełnianą czapkę z tryzubem i sam próbuję patrzeć na Kijów oczami znajomych Ukraińców. Natalia Worożbyt wiezie nas do siedziby Teatru Dach: – Tutaj wybuchł pożar, a kilkoro mieszkańców spłonęło żywcem, stąd strzelali snajperzy, tam była ściana dymu. Ale ludzie tęsknią za Majdanem – dodaje – bo protesty wyzwoliły w nich solidarność. Żeby ją podtrzymać, młodzi ukraińscy artyści organizują zbiórki na rzecz wojska i jeżdżą na wschód. Żeby przenieść ją na łamy „Teatru”, proponuję Natalii stały felieton, który będzie tłumaczyć niezawodna Anna Korzeniowska-Bihun. Autorka Dzienników Majdanu nie odmawia, a jej poważne zazwyczaj oczy uśmiechają się.

Wiosną ruszymy dalej. Na południe, do Odessy, zawiezie nas Ewa Figel, dyrektorka Instytutu Polskiego w Kijowie. Oczywiście razem z „ukraińskim” numerem „Teatru”. Już nie reaguję na ten pomysł zdziwieniem. W Odessie o teatrze pisze Marija Hudyma, która wzięła udział w drukowanej na naszych łamach debacie krytyków. W tym pięknym, choć bardzo zaniedbanym mieście kipi życie teatralne, a jego symbolem pozostaje eksperymentalny Teatr na Czajnoji. Sala, gdzie kiedyś pakowano herbatę, jest mała, a widzowie zapisują się z wyprzedzeniem. Koniecznie chcemy do nich dołączyć, a przedstawienie na Czajnikach obejrzeć razem z Mariją. Co się stało, o co chodzi?

redaktor naczelny miesięcznika „Teatr”. Profesor w IBL PAN, wykładowca UKSW i UW. Ostatnio wydał tom Wybudzanie. Dramat polski / Interpretacje.