2/2015
Krzysztof Rutkowski

fot. Zuzanna Waś

Pasaż słomiany

 

1.

W parku Skaryszewskim na ławce siedział starzec. Obok starca młodzieniec. Starzec pochylał się nad papierami. Młodzieniec nad ekranem laptopa. Starzec kreślił zajadle kartki. Młodzieniec stukał w klawiaturę.

Nagle starzec podniósł głowę i nieopisanym ruchem odrzucił kartki za siebie. Wiatr od Wisły rozwiewał je po trawie.

– Sicut palea! – zacharczał starzec.

Ale mogłem się przesłyszeć, a nawet może chciałem.

2.

W grudniu 1273 roku Tomasz z Akwinu zapadł na depresję nerwową. Siedział na drewnianym zydlu w klasztornym skryptorium. Świeżo wyostrzone gęsie pióro zamaczał w inkauście. Końcem pióra dotknął kartki na pulpicie. Przycisnął pióro do papieru.

Raynaldus, asystent wielkiego teologa, uniósł głowę znad księgi, bo zamiast zwykłego spokojnego gęsiego poszeptywania posłyszał zgrzyt. Tomasz z Akwinu rozgniótł wyostrzenie, atrament trysnął gwiaździście na boki.

Tomasz cisnął kałamarzem w pulpit, schwycił papiery i rzucił je za siebie.

3.

Raynaldus poderwał się z zydla.

Tomasz z Akwinu powiedział:

– Już dłużej nie mogę.
I zamilkł.

4.

Guillaume de Tocco twierdzi w Vitae, że Tomasz z Akwinu powiedział coś jeszcze: „To słoma!”. Chyba jednak należy tłumaczyć słowa Tomasza trochę inaczej (tak twierdzi Pascal Quignard w Umrzeć z myślenia), bo Tomasz powiedział: „Sicut palea!”, czyli – „To jest jak słoma!”.

Największy teolog kościoła porównał swą robotę, swoje myślenie, swoje dociekania, swoje zmagania z Bogiem do wyschłych badyli. Zeschniętej sieczki. Biblioteka wokół niego i w nim samym to też sieczka, słoma, siano.

Słowa – siano, pisanie w proch rozsypywane.

5.

Tomasz już nie powiedział słowa. Zapadł się w milczenie. W dekompresję mowy.

Summy teologicznej nie dokończył.
Tomasz z Akwinu przestał pisać i mówić. Czy to znaczy, że przestał myśleć?
Czy to znaczy, że zapomniał modlitwy?

Tomasz z Akwinu umarł w nieutulonym milczeniu w pierwszych dniach marca 1274 roku.

6.

To, co próbujemy przemyśleć i prze-powiedzieć w słowach niezdarnych i zdradliwych, jest jak…

– słoma,
– siano,
– wyschnięte badyle.
To, czego pragniemy z największym utęsknieniem, staje przed nami jako mało co warte, już prawie nic, ale się domaga.
To, co staje przed nami – nie pozwala się odsłonić, jeśli nie chce. Nie można jednak nie próbować nie odsłaniać setek pracowitych stron, tysięcy słów, milionów prób.

7.

A jednak. Starzec na ławce w parku Skaryszewskim odchylił głowę, podniósł ręce, rozsypał kartki.

Nieważne, co na kartkach skrobał.
Ważne, że kartki pięknie rozniósł wiatr, słońce świeciło, a trawa była zielona.
Lot się liczy.
Młodzieniec pobiegł po kartki i tylko jego bieg się liczy.

8.

Gęsie pióro tryskające inkaustem. Ruch ręki Tomasza z Akwinu zgarniającego kałamarz z pulpitu.

Odrzucony kaptur Raynaldusa.
To się liczy.

9.

Oto nieodparty dowód na istnienie Boga.

pisarz, dziennikarz i tłumacz, profesor UW. Autor książek: Paryskie pasaże (1994 i 1995), Raptularz końca wieku (1997), Wokulski w Paryżu (2010).