2/2015

Głos odnaleziony

Wrocławski spektakl Return to the Voice to niezwykle wzruszające i fantastycznie wykonane oratorium, którym artyści przywracają dawne myślenie o kulturze i sztuce.

Obrazek ilustrujący tekst Głos odnaleziony

fot. Mateusz Bral

Premierowy spektakl wrocławskiego Teatru Pieśń Kozła wybrzmiał w gotyckiej Katedrze św. Marii Magdaleny – miejscu, którego intrygujące wnętrze, niewymagające dodatkowej oprawy scenicznej, sprzyja tego typu przedstawieniom. Tym bardziej jeśli mówimy o sztuce tak wzniosłej, a nawet noszącej znamiona ceremonii, jaką wyreżyserował Grzegorz Bral. Return to the Voice to rodzaj oratorium, nad którym artyści teatru, wraz z zaproszonymi do projektu solistkami – Anną Marią Jopek i Moniką Dryl, pracowali około dwóch lat. Spektakl powstawał długo, bo materiał, który ostatecznie wykorzystano w spektaklu, Grzegorz Bral skrupulatnie kompletował, podróżując z zespołem teatru po Szkocji i poznając kulturę gaelicką sprzed wieków. W tym właśnie języku – gaelic – używanym obecnie przez około 58 tysięcy osób na całym świecie, wykonywane są w spektaklu szkockie ludowe pieśni, do których muzykę na potrzeby tego przedsięwzięcia skomponowali Jean-Claude Acquaviva i Maciej Rychły. Ich aranżacje muzyczne opierają się przede wszystkim na melodiach złożonych w jedną, wielogłosową kompozycję – dźwięku, głosu i wibracji.

Co typowe dla Teatru Pieśń Kozła, spektakl pozbawiony jest przesadnych dekoracji, rekwizytów czy nawet klasycznej dramaturgii. Aktorzy wychodzą przed ołtarz ubrani w podobne, jasne szaty autorstwa Marii Moiseevy i po prostu zaczynają śpiewać. Ich piękne głosy i wzruszająca umiejętność pełnej interpretacji szkockich poematów – pełnej, bo soliści angażują się w swoje wykonania kompletnie, przeżywając każdy wydobywany z siebie dźwięk – bardzo szybko wciągają widzów w sam środek tego poruszającego widowiska.

Podczas podróży, przysłuchując się modlitwom uczestników liturgii w jednym ze szkockich kościołów, Bral zauważył, że ich osobne modlitwy harmonizują ze sobą, łącząc się w jeden wspólny akord. Dlatego spopularyzowaną obecnie muzykę, opartą na monodii, chciał odtworzyć na nowo, usłyszeć w wielogłosie. Spróbował wraz z kompozytorami przekształcić ją w polifoniczne utwory, które dodatkowo urozmaicił melodiami pochodzącymi z różnych kultur. Bral i jego aktorzy podczas tworzenia spektaklu inspirowali się naturą, którą poznawali podczas podróży po Szkocji, skupiając się na wibracji dźwięków, które przypominają szum oceanu, wiatru, wibracje ziemi – słowem to, co dla człowieka niedostępne, jeśli nie przysłucha się dokładnie. Tak powstała ogromna, wielokulturowa i wielowymiarowa kompozycja muzyki i głosu, odwołująca się do prakultury i odnajdująca połączenie ze współczesnością.

Spośród setek odnalezionych w archiwach utworów Bral i jego zespół ostatecznie wybrali kilkanaście, które zaprezentowali w Return to the Voice. W szkockiej poezji urzekła ich ponad wszystko oszczędność formy i dobitność przekazu, a więc po prostu umiejętne przedstawienie maksimum treści za pomocą minimalnej ilości wyrazów. Takie spojrzenie na szkockie poematy pozwoliły Bralowi pominąć całkowicie znaczenie słów i skupić się na poszukiwaniu sensu w tym, co pierwotne – dźwiękach, brzmieniach, wibracjach. Dlatego właśnie spektakl Teatru Pieśń Kozła to prawdziwy powrót do korzeni. Niekoniecznie wyłącznie szkockich, ale po prostu do samego początku kultury, istnienia człowieka i przede wszystkim do momentu, w którym powstała komunikacja międzyludzka, oparta jeszcze na wrażeniach, zmysłach czy właśnie dźwiękach. To zaangażowanie w stworzenie „szkockiego projektu”, jego głębię i wielkowymiarowość znać w każdym z kolejnych dźwięków, jakim możemy przysłuchiwać się podczas godzinnego oratorium.

Celem powstania Return to the Voice było więc nie tylko kultywowanie tradycji dawnych Szkotów. Wybierając materiał do spektaklu, artyści czerpali z gaelickich psalmów, pieśni lamentacyjnych oraz pieśni powstałych w istotnym historycznie dla Szkotów momencie, ale spektakl w swojej ostatecznej formie jest refleksją nad prapoczątkiem istnienia… głosu. Dlatego właśnie Teatr Pieśń Kozła odrzuca w tym projekcie słowo jako verbum i historie ze szkockich poematów opowiada przede wszystkim za pomocą dźwięków i głosu. Artyści chcieli wskrzesić pierwotnego ducha muzyki, odrzucić jej obecne, w dużej mierze komercyjne postrzeganie. W spektaklu przedstawiają efekty poszukiwań źródła głosu, tego pierwotnego nośnika emocji, rozumianego tak jeszcze w początkach czasu, czyli wtedy, gdy śpiew miał znaczenie rytualne, ale też towarzyszył ludziom podczas pracy, modlitwy, codzienności. W związku z tym wszystkie wykonane przez zespół utwory oddają każdym dźwiękiem hołd prakulturze, celebrując najmniejszą nawet wibrację głosu. To wykonania wokalne na najwyższym poziomie, ale znamienne jest, że tematyka przedstawienia pozostaje widzom do końca nieznana. Grzegorz Bral planował rozdawać publiczności program spektaklu z dołączonym tłumaczeniem tekstów piosenek wykonywanych przez artystów. Z tego pomysłu zrezygnował na krótki czas przed premierą, dając widzom to, do czego on sam i jego zespół dążyli przez ponad dwa lata – siłę głosu. Piękno muzyki i moc emocjonalnego przekazu dostarczyły maksimum estetycznych wrażeń, chociaż można zastanawiać się, czy świadomość widza wiedzącego, czego dokładnie słucha, nie byłaby pomocna w interpretacji całości spektaklu.

Mimo wszystko zachwyca jednak, jak pieśni wykonywane w języku gaelickim, niezrozumiałe dla całej lub zdecydowanej większości widowni, w ten sposób podane, stają się niezwykle wymownym narzędziem. Nie brzmią obco. Włożony w nie ładunek emocjonalny wybrzmiewa na tyle przekonująco, że trudno skupiać się na lingwistyce. Wsłuchujemy się w całą paletę emocji, którą soliści bardzo przejrzyście obrazują. Jest tu żal, strach, tęsknota, utracona miłość i oczekiwanie. Wykonania opatrzone są nieznacznym gestem i wymowną mimiką, ale ta surowa forma wystarcza, aby w pełni poznać emocje, jakie chcą przekazać artyści. Reżyser stawia tu na jakość wykonań wokalnych, siłę tego, co drzemie w człowieku. Głos, jego tembr i naturalna wibracja stają się nośnikiem emocji, wydobywając ze środka wszystko, czego słowa nie są w stanie oddać. Odrzucając znaczenia słów, konstrukcję i formę, wracamy do głosu jako naturalnej formy komunikacji, pierwotnego narzędzia porozumiewania się. Intuicyjnego, nie werbalnego.

W większości opowiedzenie tej wzruszającej historii o straconej miłości leży w rękach, a raczej w głosach kobiet. Sześć artystek wykonuje solo po jednej z bardzo poruszających pieśni, przy czym wtóruje im reszta zespołu. Istotne, że każdy z dwunastki aktorów jest tutaj równoważnym elementem, idealnie wkomponowującym się w tę muzyczną układankę. Trudno nie zwrócić uwagi na to, jak fantastycznie pracuje ze sobą zespół Teatru Pieśń Kozła. Nie ma tu miejsca na frontmanów, bo każda z postaci dostaje szansę na zaprezentowanie swojej muzycznej wypowiedzi. Efekt? W całości brzmią absolutnie pięknie. Uzupełniają się wzajemnie, stając się organicznym zespołem, który mówi jednym głosem. Dwanaście osób zamienia się w jedność, śpiewając całym ciałem, jakby szukając głosu w jego najgłębszych zakamarkach.

Efektem podróży i zagłębiania się w historię dawnych Szkotów jest więc pełnowymiarowy spektakl muzyczny, niezwykle emocjonalny, w pełni skończony. Ważny, choćby ze względu na bezinteresowny ukłon, jaki zespół Teatru Pieśń Kozła zrobił w stronę zapomnianej kultury. To bardzo wzruszające oratorium, fantastycznie wykonane i wyreżyserowane. Można uznać Return to the Voice za symbol powrotu do tego, co w teatrze od zawsze było najwyższą wartością – głębokiego przeżywania sztuki, prowadzącego w końcu do wewnętrznego oczyszczenia.

Teatr Pieśń Kozła
Return to the Voice
reżyseria Grzegorz Bral
muzyk/kompozytor Maciej Rychły, Jean-Claude Acquaviva
kierownictwo muzyczne Kacper Kuszewski
premiera 14 listopada 2014

absolwentka filologii polskiej, publikowała na łamach „Nietak!tu”, „Teatru Lalek” czy „Teatraliów”.