4/2015
Obrazek ilustrujący tekst Pogląd na świat

Pogląd na świat

 

„Trzeba mieć pogląd na świat, by mówić istotnie […], mieć stosunek do Boga, społeczeństwa i narodu, historii i teraźniejszości, do kategorii postępu i stałości oraz ogromu problemów tyczących ludzkiej jednostkowej egzystencji”. Andrzej Wanat w jednym ze swoich późnych tekstów domagał się od reżyserów teatralnych spójnych i rozległych światopoglądów, twierdząc, że same umiejętności warsztatowe to zbyt mało, by tworzyć w pełni wartościowe przedstawienia. Jak na ironię, rychło po jego śmierci sceniczne manifestacje poglądów na świat stały się zjawiskiem bardzo powszechnym – jakby ego artystów głównego nurtu rozpasało się do rozmiarów dość niebezpiecznych. „»Bo ja tak to widzę« – »Mam taką wizję utworu«… Wedle tych zasad mogą – nie przeczę – tworzyć geniusze” – przekonywał Wanat. Jeśli w ten sposób spojrzeć na estetykę polskiego teatru ostatnich kilkunastu lat, można by dojść do wniosku, że oto mamy prawdziwy wysyp geniuszy. Tymczasem dość często, i chyba niebezpodstawnie, mówiono też o kryzysie elementarnych umiejętności reżyserskich.

Wanat wymienił w swoim tekście zaledwie kilka (z pewnością najbardziej wyrazistych) przykładów postaci ówczesnego życia teatralnego, które miały realizować jego postulat – chyba najmłodszym spośród nich był reżyser o nazwisku Piotr Cieplak, który znany był wówczas głównie dzięki zrealizowanej dwa sezony wcześniej głośnej Historyji o chwalebnym zmartwychwstaniu Pańskim. Tak, bylibyśmy skłonni powiedzieć i dziś, Piotr Cieplak jest niewątpliwie artystą, który ma pogląd na świat. Co więcej – można go dość precyzyjnie wyczytać z jego przedstawień, choć przecież nie jest on wykładany w formie ekstrawertycznej manifestacji, ale raczej wynika ściśle z charakteru świata przedstawionego na scenie. Stosunek do rzeczywistości jest u Cieplaka zakodowany w kreacji artystycznej: widać go w działaniach i motywacjach postaci, doborze literatury, scenografii, ruchu w przestrzeni, muzyce. Na ten temat powstały na przestrzeni lat liczne analizy.

Dostęp do bardziej intymnego, bo pierwszoosobowego, niezapośredniczonego przez wypowiedź artystyczną, wglądu w światopogląd tego artysty, dostaliśmy po raz pierwszy (nie licząc oczywiście wielu wywiadów) w 2010 roku, kiedy Cieplak zaczął na łamach „Teatru” publikować w odcinkach swoje „dzienniki rowerowe”, dokumentujące jego miesięczną wyprawę do Lizbony. Wyprawę odbytą w całości na… rowerze. Ów dziennik, obejmujący zapis trzydziestu jeden dni samotnej podróży, został niedawno zebrany i wydany w formie książkowej przez redakcję portalu teatralny.pl pod tytułem O niewiedzy w praktyce, czyli droga do Portugalii.

Sytuacja wyjściowa tej dość osobistej opowieści jest prozaiczna, choć zarazem odświętna: pięćdziesięcioletni mężczyzna, z zawodu reżyser teatralny, porzuca na miesiąc wszelkie zawodowe i prywatne zobowiązania, wyłącza komórkę, pakuje rzeczy wyłącznie niezbędne i jedzie – mając za towarzystwo samego siebie. Opisuje to, co przytrafia mu się na drodze, niemal zawsze z tych podróżnych obserwacji wyprowadzając refleksję, myśl – na tematy wszelkie. Z tych myśli wyłania się wspomniany światopogląd, ba, nawet mała filozofia życia. Autor pamięta przy tym, że znajduje się w dość wyjątkowych i na swój sposób komfortowych warunkach zawieszenia – przez chwilę przestał być uwikłany w codzienność życia w stolicy dużego europejskiego kraju. Jak często powtarza w swojej książce: „jechanie jest prostsze niż życie”. Wszyscy, którzy podjęli kiedyś wyzwanie podobnej przygody – choćby miała to być jedynie krótka wyprawa autostopowa – z pewnością zrozumieją emocję, o której pisze Cieplak. Zresztą nie tylko oni – jeden z czołowych polskich reżyserów teatralnych okazał się bowiem niezwykle sprawnym i skutecznym pisarzem.

Z lektury książki Cieplaka płyną zresztą korzyści wielorakiej natury. Przed czytelnikami otrzaskanymi z teatralną twórczością reżysera odsłoni się z pewnością stan ducha i umysłu artysty, który po raz pierwszy wypowiada się w tak kompletny i bezpośredni sposób, inaczej niż poprzez teatralne medium. Taka lektura jego „dzienników rowerowych” jest fascynująca z wielu powodów.

Powraca, znane z najlepszych spektakli Cieplaka, literackie imaginarium artysty – tutaj zderzane często z całkiem prozaicznymi sytuacjami. Między wymianą dętki rowerowej a jedzeniem kebaba w okolicy bawarskiego „gasthauzu”, Cieplak przypomina i na nowo rozmyśla o fragmentach z Eliota, księdza Tischnera, Białoszewskiego, Miłosza, Singera, Becketta, Milne’a, Słowackiego oraz, last but not least, Starego Testamentu, ze szczególnym naciskiem na silnie eksploatowaną w jego twórczości Księgę Koheleta… Jak wiadomo, lista autorów, którzy uformowali teatralny (ale także, jak wynika z książki, prywatny) świat Cieplaka, jest długa. Autor przypomina o nich bez szczególnego patosu, bezpretensjonalnie, choć przecież sprawy, które poruszają, są ciężkiego kalibru – dotykają wszak podstaw naszej ontologii. Wielokrotnie widzieliśmy w spektaklach tego reżysera podobną sytuację – epifanię wielkiego objawiającego się w małym, wzniosłego w błahym.

Innego światła nabiera też po tej lekturze częsta obecność rowerów w spektaklach Cieplaka, by przypomnieć choćby ten biedny, oparty o ścianę w Szczęśliwych dniach – kto wie, być może stary Willie, grany przez Jerzego Trelę, dokonywał w młodych latach podobnych rowerowych wyczynów? Widać w tej książce wreszcie, że wrażliwość Cieplaka-narratora ulepiona jest z podobnych niepokojów i olśnień, jakimi obdarza bohaterów swoich spektakli, którzy często zwracają głowy ku niebu, by zaraz utykać ze zbolałym kolanem pod nieubłaganą siłą grawitacji.

Chciałoby się w kontekście tej książki uniknąć patetycznego sformułowania o „człowieku wędrowcu”, ale uniknąć nie jest łatwo. Choć Cieplak, ze swoim ukochaniem zwykłości, często myli ten być może nadto wzniosły trop, to jednak wielokrotnie przeczytamy w jego dzienniku zakamuflowane filozoficzne frazy, choćby hamletowskie: „A więc jadę, z tą cudowną, pielęgnowaną świadomością wolności, że… zawsze mogę nie jechać”. Orzeźwiająco brzmi także powtarzana częstokroć, niczym refreniczne zaklęcie, fraza: „to jest dobre”. Dobry jest deszcz, dobra jest droga, dobra jest mapa, dobre jest piwo, dobre jest milczenie, dobre są drzewa, dobre jest zimno, dobre jest w końcu samo jechanie, ale dobra jest i świadomość, że można nie jechać.

Trzeba w końcu jasno powiedzieć, że książka Cieplaka nie jest jednak literaturą ekskluzywną, zarezerwowaną dla teatromanów czy egzegetów Pisma Świętego. Wręcz przeciwnie, czyta się ją z poczuciem, że napisał ją nie jeden z czołowych polskich artystów, co raczej facet z sąsiedztwa – miłośnik ogrodnictwa, choć obdarzony nieprzeciętną wyobraźnią i poczuciem humoru, to jednak prosty, dostępny. Jeśli teatr ma w tej książce jakieś znaczenie, to głównie dlatego, że to miejsce pracy narratora: scena, literatura czy muzyka stanowią dla niego po prostu naturalny punkt odniesienia. A jeśli już jednak uprzeć się i patrzeć na O niewiedzy w praktyce… poprzez teatralny klucz… no cóż, to krzepiące doświadczenie: posłuchać reżysera, który ze światem mierzy się w bezpośredniej konfrontacji, z daleka od teatrów i bibliotek.

PS Redakcji portalu teatralny.pl należą się wszelkie honory za doprowadzenie do książkowego wydania dzienników Piotra Cieplaka. Żałuję wobec tego, że muszę wytknąć jedną tylko, ale dość podstawową wadę tego wydawnictwa. Chodzi o jego marny poziom edytorski. Szanowna Redakcjo! Times New Roman jest czcionką roboczą, która sprawdza się znakomicie na przykład w pracach dyplomowych, za to w wydawnictwie książkowym „codziennego użytku” wygląda topornie i bardzo uprzykrza lekturę – zwłaszcza tak powabnego literacko dzieła. Licząc, że seria Biblioteka Teatralnego będzie się z czasem poszerzała, oczekiwałbym nieco większej dbałości o estetykę kolejnych tomów.

autor / Piotr Cieplak
tytuł / O niewiedzy w praktyce, czyli droga do Portugalii
wydawca / Fundacja Teatr Nie-Taki
miejsce i rok / Wrocław 2014

krytyk teatralny, w redakcji „Teatru” od 2012 roku.