4/2015
Jacek Kopciński

fot. Kinga Karpati

Labirynt

 

 

„Burzę traktuje się zatem naturalnie i zupełnie słusznie jako pożegnalne dzieło Shakespeare’a. Czy był on świadom tego, że stanowi ona zwieńczenie jego twórczości, czy nie, jest bez znaczenia. Nie wierzę, że ludzie umierają, zanim dokończą swoją pracę”. W ten sposób 7 maja 1947 roku Wystan Hugh Auden rozpoczął swój przedostatni wykład poświęcony dramaturgii Williama Szekspira. „Z wykładów o Shakespearze nie zachowały się żadne notatki Audena, który uważał, że »nauka o literaturze polega na żywej mowie«” – napisał ich polski tłumacz, Piotr Nowak. Auden stał na katedrze z dwiema książkami w rękach: ulubionym wydaniem dramatów Szekspira i dziełem, na którym opierał swoją interpretację. Wykład o Burzy poeta performował z książką C.S. Lewisa na temat mitu w twórczości MacDonalda. Gdyby nie uważni studenci, którzy zapisali słowa poety, interpretacja pozostałaby tylko wspomnieniem.

Polskie wydanie Wykładów o Shakespearze zbiegło się z dziesiątą rocznicą śmierci Jerzego Grzegorzewskiego. Auden był jednym z ulubionych poetów reżysera i obok Wyspiańskiego, Kafki, Joyce’a, Witkacego, Ionesco, Geneta, Gombrowicza tworzył konstelację wielkich pisarzy modernizmu, którzy ukształtowali jego wyobraźnię. W grudniu 2002 w Teatrze Narodowym zainscenizował Morze i zwierciadło Audena przełożone przez Stanisława Barańczaka. Poemat powstał w czasie II wojny światowej w Ameryce, dokąd wyemigrował Auden. Płynąc transatlantykiem, myślał być może o losie Prospera, na którego patrzył z ironią, a więc prawdziwie. Fascynował go boski Ariel, którego w poemacie nazwie zwierciadłem, Kalibanowi natomiast współczuł. „Można postawić przed człowiekiem lustro i uczynić go w ten sposób gorszym” – powiedział do swoich studentów. Nie zapomnę Kalibana, którego w spektaklu Grzegorzewskiego zagrał Jerzy Radziwiłowicz. „Spowiedź krzykliwej i bardzo agresywnej duszyczki, która powoli, w dialogowym starciu z publicznością i sobą samą, staje się wreszcie duszą” – napisałem o tamtej roli. Kiedy na koniec Radziwiłowicz odsłaniał okno na warszawską ulicę, gdzie raz sfotografował się Grzegorzewski, wszyscy czuliśmy, że praca została wykonana.

„Grzegorzewski z teatrem żegnał się regularnie od trzydziestu lat, kiedy oświadczył, że wraz z Powolnym ciemnieniem malowideł zamierza zamknąć pewien cykl przedstawień. Nigdy go nie zamknął. Ustępując ze stanowiska dyrektora sceny narodowej, deklarował, że to już koniec, że, chociaż »farby wyschły, pędzle się skleiły«, wraca do malowania obrazów. Wkrótce po premierze Onego… zaczął robić notatki do Czarodziejskiej góry, obmyślał obsadę. To przypadek sprawił, że jego ostatni spektakl został jego o s t a t n i m  s p e k t a k l e m” – przekonuje Mateusz Żurawski w szkicu Bezradność, który drukujemy w tym numerze. A jednak z perspektywy tych dziesięciu lat widać coraz wyraźniej, że Auden miał rację.

Dzieło Grzegorzewskiego zostało dokończone, dzięki czemu dziś możemy rozpoczynać je na nowo w przekonaniu, że na końcu tego mitycznego labiryntu czeka na nas skarb. Labiryntem są oczywiście scenariusze Grzegorzewskiego, które z taką pieczołowitością przygotowali do druku Ewa Bułhak wraz z Mateuszem Żurawskim, a skarbem współczesne interpretacje arcydzieł. Posłuchajcie, jak na naszych łamach o pracy reżysera nad tekstami opowiada ich wydawczyni – nauka o teatrze także polega na żywej mowie.

redaktor naczelny miesięcznika „Teatr”. Profesor w IBL PAN, wykładowca UKSW i UW. Ostatnio wydał tom Wybudzanie. Dramat polski / Interpretacje.