5/2015

Rocznicowe liberum veto

Środowisko związane z Instytutem Teatralnym im. Zbigniewa Raszewskiego postanowiło w tym roku obchodzić 250. rocznicę teatru publicznego w Polsce. Cały koncept wydaje się jednak wątpliwy. Dzieje naszych scen publicznych mogą wykazać się dłuższym rodowodem.

Obrazek ilustrujący tekst Rocznicowe liberum veto

 

W tę tradycję z całą pewnością wpisuje się wystawienie 12 stycznia 1578 Odprawy posłów greckich Jana Kochanowskiego, które notabene miało miejsce niedaleko obecnej siedziby Instytutu. Prapremiera pierwszej polskiej tragedii odbyła się niedługo przed posiedzeniem sejmu walnego i poruszała sprawy nader istotne dla Rzeczypospolitej. Z omawianej tradycji trudno byłoby wykluczyć również przedstawienia szkół zakonnych (XVI–XVIII wiek). Spektakle te częstokroć miewały charakter ogólnodostępny. Nierzadko nawiązywały do spraw publicznych. Ukazywały znaczące wydarzenia1, traktowały o sprawach ważnych dla społeczeństwa2.

Na dzieje teatru publicznego w Polsce składają się również występy cudzoziemskich komediantów. Włosi i Anglicy gościli u nas już na przełomie XVI i XVII wieku. Recepcję tych pierwszych potwierdzają aluzje w utworach literackich3. Obecność tych drugich odcisnęła się wyraźnie na tradycjach teatralnych Gdańska4.

Połączenie teatru dworskiego i publicznego stanowiła Operalnia stworzona w 1748 przez Augusta III Wettina. Jakkolwiek scenę tę utrzymywał król, to widownia nie była zastrzeżona dla zaproszonych gości. Spektakle mogli oglądać chętni przedstawiciele szlachty i mieszczaństwa.

W tych samych czasach działały w Warszawie teatry publiczne w węższym znaczeniu, czyli takie, które utrzymywały się ze sprzedaży biletów. Od 1762 w gmachu Operalni funkcjonowała antrepryza Jana Franciszka Albaniego5. W podobnym czasie cudzoziemski zespół dawał spektakle za biletami w ujeżdżalni Załuskich przy ulicy Długiej6.

Do tego wszystkiego dodajmy i fakt, że stworzona w 1765 scena narodowa nie do końca wpisuje się w którykolwiek z modeli teatru publicznego. Stanowiła bowiem połączenie prywatnego przedsiębiorstwa (jej antreprenerami byli Carlo Tomatis i Kazimierz Czempiński) oraz instytucji działającej pod patronatem króla (wypłacającego subwencję i sprawującego kontrolę za pośrednictwem swego inspektora, Augusta Moszyńskiego).

Decyzja o świętowaniu „250-lecia teatru publicznego w Polsce” jest zatem nieuzasadniona historycznie. Do tego wydaje się niefortunna z jeszcze innych powodów. Po pierwsze, nasz przymiotnik „publiczny” nie niesie ze sobą tak wzniosłych skojarzeń jak chociażby angielski „public”. Przy okazji dodajmy, że z kolei angielski przymiotnik nie przywołuje konotacji tak trywialnych i niepożądanych, jak jego polski odpowiednik. Po drugie, w kategorii „teatru publicznego w Polsce” mieszczą się rozmaite zjawiska, które nie zasługują na nasze uhonorowanie. Publiczny charakter miały bowiem nie tylko nasze własne przedsięwzięcia, ale również te wspierane przez zaborców. Do przywołanej kategorii na identycznych prawach trzeba by zaliczyć i walczący o przetrwanie lwowski zespół Jana Nepomucena Kamińskiego, i niszczącą go niemiecką trupę Franza Heinricha Bulli. W przypadku drugiej wojny światowej sprawa przedstawia się jeszcze mniej wesoło. Do kategorii publicznych musimy przecież zaliczyć teatry jawne, podczas gdy nie kwalifikują się do niej teatry konspiracyjne.

19 listopada 2015 roku wypada 250-lecie sceny narodowej. Stworzony wówczas polski zespół zapoczątkował tradycję Teatru Narodowego, a także teatru narodowego, czyli rozciągającej się na cały kraj sieci naszych teatrów.

Za patronem Instytutu Teatralnego, Zbigniewem Raszewskim, zwykło się definiować pojęcie sceny narodowej jako teatru polskiego, publicznego, zawodowego i stałego. Z wymienionych cech dwie są raczej redukowalne. Dzieje Teatru Narodowego dalekie są od stałości. Można tu mówić jedynie o pewnej ciągłości tradycji łączącej kolejne etapy i epizody funkcjonowania. Wątpliwości musi również budzić sprawa zawodowości. Pierwsi nasi aktorzy nie byli profesjonalistami. Ich zawodowość sprowadzała się do tego, że żyli z pracy w teatrze. Z wymienionych elementów bezdyskusyjne pozostają dwa pozostałe.

A zatem czy teatr narodowy to publiczny i polski? Definicja wydaje się do przyjęcia. Zauważmy też, że określa zupełnie inne pole zjawisk, aniżeli „teatr publiczny w Polsce”.

Ale może pojęcie sceny narodowej moglibyśmy określić jeszcze prościej? Może teatr narodowy znaczy po prostu: programowo polski? Do takiego przekonania zdaje się nas skłaniać sama historia teatru, którą w tym miejscu trzeba wreszcie dopuścić do głosu. Na afiszu pierwszego ze spektakli, czyli Natrętów Józefa Bielawskiego (1765), widnieje nazwa: „Aktorowie J. K. Mci Komediów Polskich”. Najstarsza nazwa naszego zespołu podkreślała więc, że znajdował się on pod patronatem Jego Królewskiej Mości, co oznacza, że od innych scen publicznych odróżniał go monarszy prestiż i subwencja. Nazwa wskazywała również, że zespół stworzono, aby realizował widowiska polskie. Francuski odpowiednik jego nazwy to przecież „Comédie Polonnoise”7.

W ówczesnych dokumentach używano również określeń „aktorzy polscy”, względnie „aktorki i aktorzy polscy”. W prasie możemy wyszukać takie sformułowania, jak „teatrum publiczne”8, „der polnischen Schaubühne”9, „le théâtre polonais”10 i „trupa polska”11. Zwróćmy wszakże uwagę, że pojęcie teatru publicznego odnosiło się raczej do całej instytucji, podczas gdy podkreślenie polskości jednoznacznie wyodrębniało nasz zespół od trup francuskiej i włoskiej.

Nieprzypadkowe zdają się określenia używane w refleksji nad narodzinami sceny narodowej. Adam Kazimierz Czartoryski używał pojęć: „scena polska”, „teatrum polskie”, „widowiska polskie”. Także u niego znajdziemy tak znamienną frazę: „smaku do widowisk nabrał naród, a smak narodowy zachęcał piszących”12.

O ile w późniejszych latach aktorów cudzoziemskich nadal nazywano francuskimi czy niemieckimi, o tyle zespół polski zaczęto określać mianem Aktorów Narodowych. Na afiszu Szkoły kobiet (24 maja 1781) widnieje już informacja „W teatrze publicznym. Aktorowie J. K. Mci Narodowi”13. Pierwszy z członów odwoływał się do gmachu przy placu Krasińskich. Drugi jasno wskazywał na polskich wykonawców. Znaczące wydaje się również to, że polski zespół baletowy podpisywał się na afiszach jako „Tancerze Narodowi Jego Królewskiej Mości”14. W kolejnych latach przymiotnik zaczęto odnosić do samego teatru. W doniesieniu z 7 września 1790 użyto już pojęcia: „Antrepryza teatru narodowego”15. Pojęcie z czasem stało się na tyle oczywiste, że Wojciech Bogusławski, wydając w 1820 roku swą opowieść historycznoteatralną, zatytułował ją Dzieje Teatru Narodowego.

Jakkolwiek historia sceny narodowej daleka jest od instytucjonalnej stałości, to jednak trudno w niej nie dostrzec ciągłości tradycji. Z jednej strony możemy mówić o trwaniu pewnej idei teatru programowo polskiego. Z drugiej – poszczególne epizody jego funkcjonowania łączyły się ze sobą dzięki tworzącym ten teatr ludziom.

Kiedy w 1774 restytuowano polski zespół, znalazło się w nim dwóch aktorów, którzy grali już w latach 1765–1767. Byli to Karol Boromeusz Świerzawski i Bogusław Spiekermann (tym razem jako sufler). W 1778 do grona Aktorów Narodowych dołączył Bogusławski, nie bez powodu zwany ojcem sceny narodowej. Jego antreprenerskie dokonania i objazdowe występy przyczyniły się do rozkrzewienia widowisk w całym kraju. Z kolei jego wieloletnie kierowanie zespołem i działalność dydaktyczna pozwoliły na wykształcenie kolejnych pokoleń aktorów. Mimo że przez większą część XIX wieku scena narodowa działała pod inną nazwą (Zespół Dramatu, a następnie Dramatu i Komedii – w strukturze Warszawskich Teatrów Rządowych), ciągłość jej tradycji zapewnili właśnie aktorzy. Kolejne generacje artystów to kolejni uczestnicy jednej sztafety.

W 2015 roku będą obchodzone rozmaite rocznice, co jest nieuniknionym przejawem demokracji. Jedni będą świętować jubileusz teatru publicznego w Polsce, inni polskiego teatru publicznego. Korzystając z demokratycznych tradycji, ogłaszam moje liberum veto wobec tych jubileuszy. 19 listopada zamierzam obchodzić 250-lecie powstania sceny narodowej, czyli Teatru Narodowego i teatru narodowego jednocześnie.

1. Zob. J. Okoń, Odsiecz wiedeńska Jana III w staropolskim teatrze szkolnym, „Pamiętnik Teatralny” z. 1-2/1984.
2. Dowodzi tego chociażby tragedia Stanisława Konarskiego wystawiona w 1756 w pijarskim Collegium Nobilium w Warszawie.
3. O „komedyjantach włoskich” mowa w prologu komedii Piotra Baryki, Z chłopa król, Kraków 1637 (reprint: Wrocław 1992).
4. Zob. J. Limon, Gdański teatr elżbietański, Wrocław 1989.
5. B. Korzeniewski, Teatr francuski za Augusta III, „Pamiętnik Teatralny” z. 1/1956.
6. P. Daszkiewicz, B. Judkowiak, Nieznane molierianum warszawskie z początku lat sześćdziesiątych XVIII wieku, „Pamiętnik Teatralny” z. 4/2014.
7. Co dziś uwspółcześnilibyśmy jako „comédie polonaise”.
8. Informacja o wystawieniu 19 sierpnia 1766 Dziwaka Józefa Bielawskiego, „Wiadomości Warszawskie” nr 68/1766.
9. Informacja o wystawieniu Dziwaka Józefa Bielawskiego i Staruszki młodej Franciszka Bohomolca, „Thornische wöchentliche Nachrichten und Anzeigen nebst einem Anhange von gelehrten Sachen” nr 43/1766.
10. Zob. poszczególne numery „Journal littéraire de Varsovie” 1777.
11. „Annonces et Avis divers de Varsovie” nr 14/1782.
12. A.K. Czartoryski, Przedmowa, [w:] tegoż, Panna na wydaniu, Warszawa 1774; edycja Przedmowy: Teatr Narodowy. 1765–1794, red. J. Kott, Warszawa 1967, s. 129–148.
13. Z. Raszewski, Warszawski afisz dzienny. Teatr Narodowy i jego kontynuacje. 1765–1915, „Pamiętnik Teatralny” z. 4/1987, s. 532.
14. L. Bernacki, Teatr, dramat i muzyka za Stanisława Augusta. Z 68 podobiznami, tom 1, Źródła i materiały, Lwów 1925, s. 320 (reprint: Warszawa 1979).
15. Tamże, s. 334.

doktor nauk humanistycznych, adiunkt w Instytucie Sztuki Polskiej Akademii Nauk, wykładowca Wydziału Aktorskiego Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi, przewodniczący Komisji Artystycznej Konkursu „Klasyka Żywa”.