6/2015

Ziemia Obiecana?

„Zachód choruje na klaustrofobię wyobraźni. Na Litwie natomiast aktorzy są gotowi do wchodzenia w nowe przygody” – po premierze Placu Bohaterów w Litewskim Narodowym Teatrze Dramatycznym z Piotrem Skibą rozmawia Daiva Šabasevičienė.

Obrazek ilustrujący tekst Ziemia Obiecana?

Natalia Kabanow

 

DAIVA ŠABASEVIČIENĖ Kiedy się patrzy na Pańską biografię, w której pełno wyjątkowych ról, chce się jednak zapytać o to, jak stał się Pan twórcą kostiumów?

 

PIOTR SKIBA Nigdy nie myślałem, że w życiu mógłbym być tylko aktorem. Myślałem, że mogę, na przykład, reżyserować. Nigdy jednak do tego nie doszło. Kiedy zacząłem przygodę w teatrze Krystiana, zacząłem nasiąkać jego wyobraźnią, zapragnąłem pozostać w powoływanym przez niego świecie. Chciałem współtworzyć ten świat w kolejnych spektaklach, uczestniczyć w tworzeniu scenografii na przykład czy w powstawaniu kostiumów…

 

ŠABASEVIČIENĖ W Wilnie stworzył Pan kostiumy jak do filmów Luchina Viscontiego – wszystko autentyczne, każdy szczegół znaleziony w antykwariacie. Czy wszystko pozbierał Pan na Litwie?

 

SKIBA Wszystko jest wymieszane. Mam taką „walizę podróżną”, w której trzymam różne kostiumy. Kupuję rzeczy w różnych miejscach, takie, które pobudzają moją wyobraźnię i mogą się przydać w teatrze. I potem „spotykam” te różne rzeczy ze sobą i aktorami. Nigdy nie mam pierwotnego pomysłu czy koncepcji. Zawsze staram się zobaczyć, co wychodzi od aktora i Krystiana w pracy nad rolą i czasami się temu podporządkowuję, czasami coś dopowiadam. Ważne jest, aby dostrzec, jak aktor czuje się w danym ubraniu. Nigdy nie namawiam aktora do założenia na siebie tego czy innego kostiumu, jeżeli nie otrzymam jakiegoś znaku akceptacji. W większości przypadków aktor przeczuwa, w co powinien się ubrać. Przyglądam się temu… jak daną rzecz aktor na siebie ubiera, z jaką miną… co się w nim przeobraża. Czasami ja z czymś trafiam, czasami aktor wyprzedza mnie w intuicji sięgnięcia po coś, co natychmiast ubiera go w postać. Oczywiście nad wszystkim czuwa Krystian.

 

ŠABASEVIČIENĖ Czy to znaczy, że Lupa nigdy nie wymaga wcześniej przygotowanych projektów kostiumów?

 

SKIBA Nie. To przygoda, poszukiwania, wielu rzeczy nie wiemy i nie chcemy tworzyć między sobą żadnego dwuosobowego „klanu”.

 

ŠABASEVIČIENĖ Dzisiaj na Litwie to nie do pomyślenia.

 

SKIBA Nie wiemy z góry, czy coś będzie „w temacie” tego, co wydarzy się w czasie prób. Przewidujemy, że coś jest możliwe, ale podczas pracy często rodzi się całkiem inna postać i wymyślony kostium do niej nie pasuje. Krystian szuka tej postaci razem z aktorem.

 

ŠABASEVIČIENĖ Śledził Pan drogę aktorów przy powstawaniu Placu Bohaterów. Co Pan zauważył?

 

SKIBA Całkowicie zakochałem się w litewskich aktorach. Ci aktorzy, jak rzadko gdzie, mają dostęp do wyobraźni Krystiana, czego nie mają na przykład niemieccy aktorzy, którym na ogół brakuje inteligencji sięgającej jego wyobraźni. W moim poczuciu mało kreatywnie uczestniczyli w prowokowanej przez Krystiana wyobraźni. Sądzę, że różni nas rdzeń kulturowy. Na innych wychowani mitach, mamy inną asocjację kojarzeń. Ich precyzja jest zarazem rodzajem ograniczenia. Jakoś intelektualnie też nie zaskakują. Pracowici i karni, nauczeni konkretności, potrafią realizować to, czego wymaga reżyser, ale nie wchłaniają tego jako ludzie, pozostają sprawnymi aktorami. To jakiś przeszły już teatr. Z małymi wyjątkami, aktorzy niemieccy mnie nie uwiedli. Są schematyczni w ekspresji i bierni w stępionej ciekawości czegoś innego. Południowa i wschodnia Europa jest bardziej intuicyjna w nasłuchiwaniu nowego języka teatru, czy nawet nowego człowieka. Zachód, często zatrzaśnięty powielaniem formy, cierpi na klaustrofobię wyobraźni. Tutaj aktorzy są otwarci i przygotowani do wejścia w nowe przygody.

 

ŠABASEVIČIENĖ Mógłby Pan szerzej scharakteryzować metodę reżyserską Lupy?

 

SKIBA Metodę Krystiana można określić jako pobudzanie i prowokowanie wyobraźni. Najważniejsze, żeby aktorzy znaleźli jego wyobrażenie poprzez siebie, przez swoją osobowość. Lupa nie chce powiedzieć: „Rób tak, jak ci pokazałem” – chce raczej spotkać aktora i siebie z jeszcze nieodkrytym „pejzażem”. Nieustannie prowokuje w drugiej osobie pejzaż, to znaczy – namawia do podróży, rozbudzając wyobraźnię. Prowokuje do penetrowania tego, co ukrywamy. Naprowadza na odkrywanie wewnętrznego monologu postaci.

 

ŠABASEVIČIENĖ Jest Pan ekspresyjnym i żywym człowiekiem. W pewnym sensie podobnym do Valentinasa Masalskisa [odtwórcy głównej roli profesora Roberta – przyp. tłum.].

 

SKIBA Uwielbiam Masalskisa, jego artystyczny impet.

 

ŠABASEVIČIENĖ A jak Wam się udało go „poskromić”?

 

SKIBA Jego nie trzeba było poskramiać. Jest fantastycznie świadomym aktorem i człowiekiem. Mógłbym się od niego wiele nauczyć. Patrząc, jak steruje on sobą i swoją wyobraźnią, mam wrażenie, że posiadł coś, czego ja wciąż jeszcze szukam.

 

ŠABASEVIČIENĖ Lupa stał się bliski Masalskisowi po Kalkwerku, który mieliśmy możliwość zobaczyć w Wilnie w 2004 roku, a Bernhard to także jego autor…

 

SKIBA Masalskis to wspaniały aktor, świadomie łączący warsztat z marzycielstwem. Kiedy oglądam drugi akt naszego spektaklu, płaczę i nie mogę się powstrzymać.

 

ŠABASEVIČIENĖ A co było najtrudniejsze do pokonania dla naszych aktorów?

 

SKIBA Nie wiem, sam też mam często problemy z realizacją zadań postawionych przez Krystiana. Dlatego pracując, nie oceniam, kto czego nie może albo nie potrafi wykonać na poziomie jego wyobraźni. Ale na przykład nie stronię od zachwytu – jak w przypadku Masalskisa, który przekracza wyższy poziom aktorskiej inteligencji. Łączy świadomość aktora ze świadomością postaci, ofiarowuje jej intymność wyznań, z nieomylną intuicją obdarza ją gatunkiem refleksji, emocji i temperamentu. Dla mnie to fenomen. Ale zachwycili mnie też pozostali aktorzy.

 

ŠABASEVIČIENĖ A gdyby niektórzy aktorzy nie opanowali tego w taki krótkim czasie, co by się stało?

 

SKIBA W tej przygodzie najważniejsze było, by nie poprzestać na dotychczasowych nawykach aktorskich, by otworzyć się na partnera, by wsłuchać się, co ten materiał odkrywa na temat człowieka i rozbudzić w sobie ciekawość na te niedostępne rejony natury naszych zachowań, by iść drogą niewiedzy, na której wspólnie poszukujemy kształtu roli.

 

ŠABASEVIČIENĖ Serdecznie dziękuję za rozmowę.

 

SKIBA To ja dziękuję. Marzę, żeby tu wrócić do pracy. Znalazłem tu potencjalne marzenia, z którymi można płynąć dalej. Myślę też, że Litwa to kraj, w którym Krystian może pracować, gdzie może znaleźć fantastyczny duchowy fundament.
tłum. Karolina Matuszewska