6/2015
Warszawskie pasaże: Pasaż z ogniem

Zuzanna Waś

Warszawskie pasaże: Pasaż z ogniem

1.

Nasyp kolejowy ciągnie się od Dworca Wschodniego w stronę bazyliki na Kamionku. Po lewej stronie nasypu ruiny zarastają bzem i rutą. Oczodoły okien. Rozdęte odrzwia.

Najpierw poczułem dym. Potem ujrzałem ognisko.

Nad ogniskiem kiwał się mężczyzna. Rwał kartki i podsycał nimi płomień.

 

2.

Agamben pierwszy esej z tomu Opowiadanie i ogień rozpoczyna od przypomnienia opowieści o Baal Szemie, którą opowiada za Scholemem, który w zakończeniu Mistycyzmu żydowskiego opowiedział ją za wielkim pisarzem hebrajskim S.J. Agnonem, chociaż „jądro tej historyjki” przepowiada już chasydzki zbiór opowieści o rabbim Izraelu z Rużyna.

„Kiedy Baal Szem Tow zamierzał spełnić coś trudnego, szedł do lasu, rozpalał ogień, medytował i modlił się, a co postanowił – stawało się. Gdy pokolenie później Magid z Międzyrzecza stawał przed podobnym zadaniem, szedł do lasu na to samo miejsce i mówił: »Ognia co prawda nie możemy już rozpalać, ale modlić się jeszcze możemy«, i wszystko było tak, jak sobie umyślił. I znów jeszcze jedno pokolenie później przed podobnym zadaniem stanął rabbi Mojżesz Lejb z Sasowa. Poszedł do lasu i rzekł: »Nie możemy już rozpalać ognia, nie znamy też sposobu tajemnych medytacji ożywiających modlitwę, ale znamy miejsce w lesie, w którym to się działo i to musi wystarczyć«. No i wystarczało. Kiedy w pokoleniu następnym rabbi Izrael z Rużyna stanął przed takim samym zadaniem, zasiadł w swym pałacu na złotym krześle i powiedział: »Nie możemy już rozpalać ognia, nie możemy już odmawiać modlitw, nie znamy już tego miejsca, ale możemy o tym, co się działo, opowiadać«. I to jego opowiadanie wystarczało”.

Opowieść o pokoleniach chasydów można czytać jako alegorię literatury – powiada Agamben. Ludzie coraz bardziej oddalają się od misteryjnych źródeł i zapominają o ogniu, o miejscu i o zaklęciach, ale ludzie nadal mogą o tym wszystkim opowiadać. Z misteriów została literatura. Chasyd powiedziałby: „To musi wystarczyć”.

 

3.

Mężczyzna kiwał się nad ogniskiem rytmicznie. I powtarzał jakieś słowa. Kartki wyszarpywał z książki.

Stałem wryty i dyszący, bo wcześniej biegłem wzdłuż nasypu. Chciałem książki bronić, ale obrzęd wciągał.

Mężczyzna wyczuł moje stanie, odwrócił się i zaprosił do ogniska ręką.

– Nie wystarczy – powiedział. – Przyjdzie do mnie znowu.

 

4.

Co znaczy ta mądrość? Co to znaczy, że „to musi wystarczyć”? Od tego, co to znaczy, zależy sens literatury, a po prawdzie – sens wszelkiego opowiadania, czyli naprawdę po prawdzie – sens mówienia.

Jeśli utrata ognia, miejsca i magicznej mocy modlitewnej oznacza jakiś „postęp”, sekularyzację, odczarowanie, może jakieś „wyzwoliny” opowiadania od źródeł sakralnych, mitycznych, misteryjnych, objawionych, tajemnych, jeśli stanowi warunek możliwości powstania literatury, która „dorasta” i usamodzielnia się w osobnych rejestrach, wtedy słowa „to musi wystarczyć i wystarcza” brzmią naprawdę ogromnie zagadkowo. Wystarcza do czego? Czy można zadowolić się opowiadaniem, które już zupełnie utraciło kontakt z ogniem?

 

5.

– Przychodzi rano do stołówki i gada, że się zabije – powiedział mężczyzna – a ja mówię, że nie dam się jej zabić, bo spalę. Wrzuć i ty, może posłucha – wyrwał kartkę i wsunął mi ją w dłoń.

Spojrzałem, poznałem o kim mówił, wrzuciłem.

 

6.

Skoro rabbi opowiada, że „możemy o tym, co się działo, opowiadać”, to znaczy, że opowiadanie dotyczy zguby i zapomnienia, to znaczy, że opowiadanie opowiada o zagubieniu ognia, miejsca i mocy modlitwy. „Każde opowiadanie, wszelka literatura – powiada Agamben – jest, w pewnym sensie, pamięcią o utracie ognia”.

Powieść pochodzi z misteriów. Karl Kerényi, a po nim Reinhold Merkelbach dowiedli istnienia powinowactw misteriów pogańskich z powieścią antyczną. Metamorfozy Apulejusza, których bohater w osła przemieniony odzyskuje ludzką postać i osiąga zbawienie podczas inicjacji misteryjnej, dowodzą owej genezy nieodparcie.

 

7.

Obok ruin, w bok od nasypu, stoi budynek zamieszkały przez ludzi, w których tli się pamięć o ogniu. Budynek otaczają parkan i soczyste druty. Na furcie szyld: Praskie Centrum Pomocy Bliźniemu.

Stamtąd w ruiny nadciągał mężczyzna. Codziennie. Tak powiedział. Czytał tę książkę i czytał, aż postanowił, że nie dopuści, żeby ona się zabiła. Nie zabije się, gdy spali powieść powoli, rozdział po rozdziale, kartka za kartką.

– Ta pani to ja, a to powinno wystarczyć.

 

8.

W powieściach, podobnie jak w misteriach, życie poszczególne bohaterów wiąże się z elementem boskim lub przynajmniej nadludzkim w ten sposób, że wydarzenia ludzkiego żywota nabierają znaczeń człowieka przekraczających i tchną tajemnicą, czyli przeistaczają się w misterium. Podobnie jak mysta, czekający w Eleusis na wielki ogień, na roztańczoną i rozedrganą opowieść o porwaniu Kory przez Hadesa i o jej wiosennym powrocie, uczestniczył w misterium, by odnowić nadzieję lepszego życia i niestrasznej śmierci, czytelnik powieści, śledząc z trwogą, współczuciem lub drżeniem dzieje jej bohaterów, w pewien sposób dzieli ich losy i miesza w ich żywot swoje własne istnienie – misteryjnie.

 

9.

Powieść jest opowieścią o stracie, o zagubieniu miejsca i magicznych zaklęć oraz upamiętnianiem misterium. Jeśli powieść zaciera coraz bardziej pamięć o powinowactwach z tajemnicą, jeśli wymazuje ślad po niepewnych i chwilowych wyzwolinach w Eleusis i po magicznych formułach, jeśli rozcieńcza pamięć tajemnicy w mnogości drobnych detali, to powieść przestaje być opowieścią o pamięci ognia.

 

10.

To wystarczyło: powieść Flauberta kończy się teraz inaczej.