7-8/2015
Emocja miesiąca: Donbas we Lwowie

Emocja miesiąca: Donbas we Lwowie

Czerwiec spędzam we Lwowie. Bo tu odbywa się narodowe forum „Donkult”, poświęcone sztuce Donbasu. Donbasu, w którym, jak wiecie, trwa teraz wojna. W pięknym europejskim mieście zebrano najlepsze dzieła sztuki z Ukrainy Wschodniej. Malarstwo, muzykę, filmy, wykłady. I oczywiście teatr. Zgodziłam się zostać kuratorką teatralną programu. Niezorganizowana kobieta, introwertyczka, bez specjalnego doświadczenia w tej pracy. Dlaczego się zgodziłam? Może dlatego, że bardzo lubię przygodę. Lubię układać ridery techniczne, rozmawiać z dyrektorami teatrów i maszynistami, lubię szukać w nieznanym miejscu sterowników świateł, kolumn, projektorów i ekranów. Być może bardzo lubię odpowiedzialność. Wstawać rano i kłaść się późno. Kłócić się z reżyserami i oświetleniowcami. Lubię, gdy przez telefon wszystko mi obiecują, a po przyjeździe do teatru okazuje się, że niczego nie ma – ani techniki, ani ludzi, ani czasu w grafiku na próby. A kierownik artystyczny siedzi w błękitnym dymie papierosowym na dyrektorskim krześle i przypomina, że wpuścił nas tu bezpłatnie, reszta to nie jego problem. I myślisz sobie… myślę sobie, po co, po co się zgodziłam?

A zgodziłam się po to, bo słowo „Donbas” wywołuje takie nieprzyjemne ciężkie emocje – smutek, poczucie winy, ból – że w żaden sposób nie można na to nie reagować. Traumę trzeba wypowiedzieć i dlatego tu jestem, studiuję kulturę Donbasu w tak dziwny sposób. Oczywiście, korzystając z okazji, włączyłam do programu przedstawienie, nad którym pracowałam przez ostatnie pół roku. Spektakl dokumentalny Mikołajówka. Razem z niemieckim reżyserem Georgiem Genoux pojechaliśmy do obwodu donieckiego, do zniszczonego w zeszłym roku przez bomby miasteczka, i pracowaliśmy w szkole nr 3. Tak powstało przedstawienie, w którym dzieci ze sceny opowiadają o miłości, wojnie i swoim mieście. Jedenaścioro podlotków i dwie nauczycielki przyjechali na tydzień do Lwowa. Prawie wszyscy są tu po raz pierwszy. Ukraina Zachodnia to dla nich tajemniczy, wrogi świat, zestaw stereotypów o banderowcach-nacjonalistach. Tak samo jak i dla mieszkańców Zachodu Donbas to margines społeczny, korzenie zła i separatyzmu.

Forum otwierała wystawa malarstwa. Na płótnach górnicy, industrialne pejzaże, hałdy. Tola, jedno z naszych mikołajowskich dzieci, był bardzo smutny. Po prostu łzy stały mu w oczach. Powiedział: „Czemuś mi smutno, czemuś mi bardzo smutno, nie wiem, dlaczego”. Tola, tobie jest smutno, bo w twoim regionie jest bieda, wojna i zniszczenia. Dlatego, że zeszłego lata w czasie bombardowania siedziałeś z tatą w piwnicy. Dzięki temu inni się tobą zainteresowali, teraz ciebie studiują, badają w tym bezpiecznym mieście ze starymi budynkami i grzecznymi ludźmi przepełnionymi własną godnością. Patrzysz na te płótna i widzisz siebie z boku. Widzisz, jak ciebie widzą z boku. Głęboko odczuwasz piękno i dramat swojego regionu, ale nie możesz tego wypowiedzieć. Dobrze, że jest poeta Żadan, który przełożył twoje uczucia na słowa, na wielkie wiersze. Ale ty jego jeszcze nie czytałeś. Te łzy i smutek widziałam w oczach prawie wszystkich naszych dzieci z Mikołajówki, ale na szczęście poza smutkiem była radość i zachwyt Lwowem. Chyba udało nam się w przypadku tych trzynaściorga gości obalić stereotypy o Ukrainie Zachodniej.

Włączyłam do programu także przestawienie Ługańskiego Teatru Lalek – Sen Szewczenki. Chyba to były najdziwniejsze występy gościnne. Teatr nie wysłał tego spektaklu na forum, grający w nim aktorzy już nie pracują w tym teatrze, w budynku zostały dekoracje i rekwizyty, a teatr znajduje się na terenie okupowanym. Do ostatniej chwili próbowaliśmy wywieźć dekoracje, zarówno oficjalnymi sposobami, jak i poprzez kontrabandę, która się prawie powiodła. Prawie, bo dyrektor przestraszył się miejscowej władzy, która mu zagroziła, że pójdzie siedzieć za roztrwonienie majątku „republiki”. Na szczęście aktorzy zdążyli wyjechać wcześniej, więc spektakl udało nam się przywieźć i pokazać, ale było to raczej requiem po przedstawieniu. Aktorzy czytali jakieś urywki, wykorzystywali wideo i żegnali się z Ługańskiem.

À propos – aktorów Ługańskiego Teatru Lalek serdecznie przywitała milicja na lwowskim dworcu, zdjęła im odciski palców i pytała, po co tu przyjechali. Tego typu sytuacje to jedyne, co tu przypomina o wojnie. Może jeszcze ogromna liczba przesiedleńców, na Ukrainie jest ich obecnie ponad milion. Źle się integrują. „W domu jak na obczyźnie, na obczyźnie jak w domu” – teza Tarasa Szewczenki w tym wypadku się nie potwierdziła. Jednym z teatralnych projektów forum był Teatr przesiedleńca. Zgodziło się w nim wziąć udział dziesięcioro przesiedleńców, przeważnie kobiety. Na razie pracują z reżyserem i psychologiem, by pod koniec forum wyjść na scenę ze swoimi historiami. Byłam na kilku ich spotkaniach-próbach. I znowu smutek i ból, i historie o stracie. Ludzie opłakują swoje domy, koty, innych ludzi, ulice i drzewa. I starodawny Rynek nigdy nie zastąpi im placu Bohaterów Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, piękno Pałacu Potockich – piękna ulic Lenina i Radzieckiej. Donbas gości we Lwowie. Przymusowa, wymęczona gościna. Artyści robią o tym spektakle. Podoba mi się, kiedy sztuka przeplata się z życiem. Ale nie podoba mi się takie życie.

 

tłum. Anna Korzeniowska-Bihun