12/2015
Nad Uległością

Jacek Labijak

Nad Uległością

Na przełomie września i października, jak zapewne wiele osób, przeczytałem wydaną wówczas po polsku Uległość Michela Houellebecqa. Głośna powieść rozgrywa się wprawdzie w 2022 roku we Francji pod rządami Bractwa Muzułmańskiego, lecz dotyczy sedna sporów politycznych toczących się właśnie w całej Europie, stojącej w obliczu napływu do niej wyznawców Mahometa.

Z Houellebekiem – starszym ode mnie o cztery lata – zetknąłem się poniekąd osobiście, gdyż pojawił się on 14 czerwca 2008 na przedstawieniu adaptacji Cząstek elementarnych przygotowanej przez Wiktora Rubina i Jolantę Janiczak w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Na widowni Sceny na Świebodzkim Houellebecq w towarzystwie tłumaczki zasiadł w kurtce z kapturem tuż przede mną, więc mimowolnie go obserwowałem. Przede wszystkim uzależniony od nikotyny autor Platformy zapewnił sobie przywilej palenia papierosów w trakcie spektaklu. Houellebecq, który przyleciał wtedy do Polski z Irlandii, po przedstawieniu, gdy musiał odpowiadać na pytania zadawane przez widzów, zachowywał się tak, jakby był pijany, a przy tym egzystował na granicy depresji, zupełnie jak jego sobowtór z Mapy i terytorium. Jednak poproszony o skomentowanie niezbyt udanego wrocławskiego spektaklu – drugiego po berlińskiej inscenizacji Franka Castorfa powstałej w Volksbühne w 2000 roku – zręcznie uchylił się od oceny. Natomiast bezbłędnie wskazał w nim najlepszą, chociaż drugoplanową, rolę – Annabellę graną przez Kingę Preis.

Niemal wszyscy komentujący w Polsce Uległość zwracali uwagę na epizod, w którym bohater powieści, François, nauczyciel akademicki z paryskiej Sorbony będący egzegetą powieści Jorisa Karla Huysmansa, w Rocamadour, w kaplicy z rzeźbą Najświętszej Marii Panny, słucha recytowanych przez aktora wierszy Charles’a Péguy napisanych po odrzuceniu przez niego socjalizmu oraz zadeklarowaniu katolicyzmu i nacjonalizmu. Aktor ów ma „znakomitą dykcję” i należy „do trupy jednego ze znanych teatrów, być może Comédie-Française”. Narrator po chwili konstatuje, że „to był polski aktor”, chociaż nie jest w stanie sobie „przypomnieć jego nazwiska”. Nie wyklucza, że jest on katolikiem, „jak to bywa u aktorów” wykonujących „dziwny zawód, w którym idea opatrznościowej interwencji może się zdawać bardziej dopuszczalna niż w innych”. Oczywiście, wszyscy zorientowali się, że chodzi o Andrzeja Seweryna kierującego obecnie Teatrem Polskim w Warszawie. Nikt bodaj nie przypomniał, że Seweryn zagrał profesora genetyki, Slotana Miskiewicza, w filmie opartym na Możliwości wyspy, wyreżyserowanym w 2008 roku przez samego Houellebecqa.

W Uległości François dość skrupulatnie odnotowuje zmiany, jakie dokonują się w Paryżu po przejęciu władzy w wyniku wyborów przez Bractwo Muzułmańskie, bynajmniej nie tylko w szkołach i na wyższych uczelniach, ale też na ulicach czy w centrach handlowych. Niestety, całkowicie pomija on życie teatralne. A należałoby się liczyć w takiej sytuacji ze zdejmowaniem z afisza przedstawień albo wręcz z zamykaniem teatrów, do których wrogo nastawiony jest zarówno ortodoksyjny islam, jak i zapewne jego radykalne odłamy zwalczające kulturę Zachodu.

Dziennikarka „Newsweeka”, Renata Kim, na długo przed wyborami parlamentarnymi przeprowadzonymi 25 października straszyła, że po nieuchronnym triumfie prawicy skupionej wokół Prawa i Sprawiedliwości wszystkie teatry w Polsce będą musiały grać Pana Tadeusza. Najwyraźniej Kim nie są znane inne utwory, a zwłaszcza dramaty, z narodowego kanonu. Ale poza powrotem do wystawiania rodzimej klasyki teatry będą poszukiwały repertuaru współczesnego. Przypuszczam, że z dorobku Houellebecqa, przecież na równi przyciągającego uwagę lewicowych, jak i prawicowych intelektualistów, warto spróbować wystawić właśnie Uległość. W przeciwieństwie do Możliwości wyspy, mającej otworzyć obecny sezon w TR Warszawa, ostatnią powieść Houellebecqa dość łatwo zaadaptować na scenę. Niektóre partie powieści, szczególnie rozmowy François z namawiającym go do stania się muzułmaninem Robertem Redigerem, to przecież dysputy w formie niemal zbliżonej do dramatu. Inscenizację powinna zamykać ceremonia wyznania wiary przez François w meczecie – w powieści jedynie wyobrażana sobie przez bohatera.

Przy tym prawdopodobnie możliwe są całkowicie różne w wymowie realizacje sceniczne Uległości, ukazującej nieuchronność islamizacji Unii Europejskiej. Dla wszechobecnych w powieści i nieco enigmatycznych „identytarystów”, gotowych bronić tożsamości narodowej i religijnej Europejczyków, oraz dla rodzimych konserwatystów jest ona niewątpliwie przestrogą. Ale zupełnie inne byłoby przesłanie spektaklu opartego na Uległości, przygotowanego przez reprezentantów starej i nowej lewicy popierającej masowy napływ muzułmańskich imigrantów do Europy, a w konsekwencji ich przymusowe osiedlanie w Polsce, odmienne stanowiska w tej sprawie klasyfikującej zaś jako przejawy islamofobii czy faszyzmu.