1/2016
Krzysztof Rutkowski

Pasaż z kanibalem

 

 

 

1.

Miasto jest księgą znaków, wiadomo nie od dzisiaj. Paryż jest najmędrszą z ksiąg znaków, ale warszawska Praga też jest księgą niegłupią, tylko mocno przaśną. Paryż – szampan, Praga – żołądkowa gorzka, ciężkostrawna. Znaki w księdze Grochowskiej przestawiły się znowu. Ciąg: sklep monopolowy 24 h, Biedronka, sklep monopolowy 24 h, odzież ciążowa, sklep monopolowy 24 h, zakład pogrzebowy, sklep monopolowy 24 h, kebab, wzbogacił się o nowy sklep monopolowy 24 h oraz zadziwiający zakład wegetariański oferujący preparaty „bio” na choroby nerwowe i deliryczne przejawiające się drgawkami. Zakład prowadzą przeciwnicy zjadania mięsa. Uważają, że jedzenie mięsa to kanibalizm. Zakład nazywa się „Kuru”. Prowadzą go wytatuowane młode kobiety.

2.

Ostatnia (przed odejściem za horyzont) książka Claude’a Lévi-Straussa nazywa się Wszyscy jesteśmy kanibalami. Wielki uczony napisał w niej, że do roku 1932 góry w środku Nowej Gwinei pozostawały ostatnim nieznanym regionem świata, doskonale chronionym przez naturę. Zapuszczali się w tę krainę poszukiwacze złota i misjonarze, ale wybuch drugiej wojny przerwał próby penetracji. Dopiero na początku lat pięćdziesiątych zdano sobie sprawę, że to rozległe terytorium zamieszkuje prawie milion osób mówiących różnymi językami. Plemiona nie wiedziały o istnieniu Białych, uznawały przybyszów za bogów lub duchy. Ich obyczaje, wierzenia i organizacja społeczna otwierały przed etnologami zachwycające pole badań. Nie tylko przed etnologami.

3.

W roku 1956 amerykański biolog Carleton Gajdusek odkrył nieznaną chorobę. Pośród małych populacji liczących trzydzieści pięć tysięcy osób, zamieszkujących sto sześćdziesiąt wiosek na terenie o powierzchni ponad dwóch i pół miliona metrów kwadratowych, jedna osoba na sto umierała każdego roku z powodu degeneracji centralnego systemu nerwowego przejawiającej się w niekontrolowanej trzęsionce, zwanej przez tubylców kuru. To słowo znaczyło w miejscowych językach „drganie”, „drżenie”. Trzęsionka powodowała infekcje i zgon. Carleton Gajdusek najpierw podejrzewał, że choroba ma podłoże genetyczne, ale później odkrył, że wywołuje ją wirus – uparty, złośliwy i trudny do wyodrębnienia.

Po raz pierwszy wykryto, że pośród ludzi wirus powoduje chorobę degenerującą podobną do zwierzęcych chorób – trzęsionki owiec lub choroby szalonych krów. Pośród ludzi podobnie przejawia się degeneracja systemu nerwowego znana pod nazwą choroby Creutzfeldta-Jakoba. Gajdusek otrzymał w roku 1976 za swoje odkrycie Nagrodę Nobla w dziedzinie medycyny.

4.

Kuru atakowało chętniej kobiety i dzieci niż dorosłych mężczyzn. W niektórych wioskach jedna kobieta przypadała na trzech lub czterech mężczyzn, a pamiętać trzeba, że w Nowej Gwinei obowiązywała poligamia. Przyczyn zarazy szukano w pożywieniu i brudzie chat, w których mieszkały kobiety i dzieci (mężczyźni mieszkali osobno, a spotkania amoryczne odbywały się w lesie lub w ogrodach).

Etnolodzy postawili inną hipotezę. Ludy chorujące na kuru uprawiały kanibalizm. Zjadanie trupów osób bliskich znaczyło przywiązanie i szacunek. Gotowano ciało, wątpia i mózg, zmielone kości mieszano z warzywami. To kobiety cięły trupy, warzyły makabryczną strawę i próbowały wywarów. A gotowane mózgi były zakażone. Etnolodzy dowiedli, że kobiety zarażały siebie i dzieci. Pojawienie się Białych w tym regionie położyło kres kanibalizmowi, a kuru znikło.

5.

Pod koniec dwudziestego wieku ogłoszono, że chorobę Creutzfeldta-Jakoba (której przejawy są identyczne jak przejawy kuru) powodują wstrzyknięcia wyciągów z ludzkich hormonów. Te wstrzyknięcia miały zwalczać trudności wzrostu u dzieci lub bezpłodność kobiet. Rychło się okazało, że wstrzykiwane hormony były niewystarczająco sterylizowane. Posypały się skargi, wszczęto procesy.

6.

Żaden etnolog nie podważa, że kanibalizm istniał, ale też żaden etnolog nie sprowadza kanibalizmu do formy najbardziej brutalnej, kiedy jedni ludzie zabijają innych ludzi po to, żeby ich zjeść. Oczywiście, kanibalizm w postaci „otwartej” istnieje. Na granicy Brazylii i Wenezueli Indianie Janomami, zdominowani przez poszukiwaczy złota, do dzisiaj – jak powiada Lévi-Strauss – zjadają zmielone kości swoich przodków. Kanibalizm przybierał rozmaite formy: żywieniowe (w okresach głodu prowokowanego za czasów sowieckich na Ukrainie), magiczne, rytualne lub terapeutyczne, o czym świadczą antyczne traktaty. Współczesne wstrzykiwania materii mózgowych, transplantacje organów stały się codzienną praktyką kanibalizmu. Definicja kanibalizmu jest płynna i niejasna.

7.

Bałem się – człek płochy i małej wiary – wejść do zakładu, pytać albo o coś prosić, chociaż powinienem, bo od dłuższego czasu trzęsą mi się ręce.

pisarz, dziennikarz i tłumacz, profesor UW. Autor książek: Paryskie pasaże (1994 i 1995), Raptularz końca wieku (1997), Wokulski w Paryżu (2010).