2/2016

Trochę głębiej, trochę dalej…

Tragiczna biografia Brunona Schulza, jego twórczość i filozofia inspirują innych artystów, którzy poprzez własną formę próbują otwierać dzieło drohobyckiego pisarza. Do tego grona dołączył Leszek Mądzik ze swoim świetnym Lustrem.

Obrazek ilustrujący tekst Trochę głębiej, trochę dalej…

fot. Aleksander Wolak

Niegdyś Tadeusz Kantor, zafascynowany między innymi opowiadaniem Emeryt, w którym staruszek – Szymcio wraca do szkoły oraz Traktatem o manekinach, stworzył swoją Umarłą klasę. Proza Schulza stała się podstawą scenariusza monodramu Haliny Słojewskiej Boczne odnogi czasu, a Zbigniewowi Rudzińskiemu posłużyła do wystawienia opery Manekiny. Dziś Leszek Mądzik kondensuje w scenicznych obrazach najważniejsze tematy i motywy twórczości Brunona Schulza. Robi to po raz pierwszy poprzez język sceny (do tej pory wyrażał swoje uznanie dla sztuki autora Ulicy krokodyli w wystawach plastycznych). Lustro to spektakl oparty na Samotności – krótkim opowiadaniu Brunona Schulza, ale to także, jak zwykle u twórcy Sceny Plastycznej KUL, metaforyczna opowieść o pełnej lęku i niepewności wędrówce człowieka.

Mądzik rozpoczyna swój spektakl od zanurzenia widza w pełnej ciemności, z której dochodzą różne dźwięki przypominające tykanie zegara, otwieranie drzwi, skrzypienie podłogi. Dopiero po dłuższej chwili z mroku zaczyna wyłaniać się jakaś forma. Jej faktura przypomina znane z wcześniejszych spektakli (Wilgoć, Szczelina) obiekty. Duży czarny ekran z małymi otworami podświetlony intensywnym światłem kojarzy się z architekturą sakralną. Może odsyła do świątyń Drohobycza. W tym mieście na południowym wschodzie kraju znajdowały się kościoły, cerkiew i synagoga. Czarna pofałdowana forma może również być metonimią „martwego pokoju”, w którym „szeleści” bohater Samotności. W mrocznej przestrzeni pojawia się bowiem człowiek z nałożoną na twarz maską, okryty czarnym płaszczem. Rodzi się ze światła. Dwie tajemnicze ptasie postaci (kruki, wrony?), znane już z wcześniejszych programów Mądzika, ściągają z młodego mężczyzny płaszcz. (Ptaki w twórczości Schulza mają bogate znaczenia. Ptaszarnia Jakuba w Sklepach cynamonowych obrazuje dążenie człowieka do tworzenia, powoływania do życia nowych istot. Ale ptaki symbolizują też to, co wzniosłe, poetyckie, duchowe). Jakieś ręce wyłaniające się z ciemności powoli zdejmują z jego twarzy maskę. Oto staje przed widzem człowiek pozbawiony narzuconych form i społecznych konwenansów. Ogołocony, rodzi się niejako na nowo. Poszukuje swej tożsamości, próbuje poznać sam siebie, zobaczyć się w tafli lustra.

W tym miejscu Mądzik bezpośrednio przywołuje tekst Samotności. Fragment prozy wypowiadany przez Jerzego Radziwiłowicza dobiega z offu. „Jak wyglądam? Czasami widzę się w lustrze. Rzecz dziwna, śmieszna i bolesna! Wstyd wyznać. Nie widzę się nigdy en face, twarzą w twarz. Ale trochę głębiej, trochę dalej stoję tam w głębi lustra nieco z boku, nieco profilem, stoję zamyślony i patrzę w bok. Stoję tam nieruchomo, patrząc w bok, nieco w tył za siebie. Nasze spojrzenia przestały się spotykać. Gdy się poruszę i on się porusza, ale na wpół w tył odwrócony, jakby o mnie nie wiedział, jakby zaszedł poza wiele luster i nie mógł już powrócić”. Zaskakujące, że Mądzik – mistrz milczenia – po wielu latach wraca do słowa. O jego teatrze pisano, że jest przedsłowny i pozasłowny1. Dlaczego? Ponieważ słowo nie jest w stanie wyczerpać tajemnicy istnienia, a na płaszczyźnie religijnej, zgodnie z Ewangelią wg św. Jana, słowo jest działaniem, kreacją przynależną Stwórcy. W geście pokory Mądzik nie nadużywał więc tego środka wyrazu, tworząc zarazem własną, oryginalną poetykę. W pierwszym spektaklu Sceny Plastycznej KUL Ecce homo (1970) padała jednak dramatyczna kwestia „Dlaczego wywiodłeś mnie z łona?” (w swym tragizmie przypominała zawołanie Chrystusa z krzyża). To pytanie, choć głośno nie ponawiane, jest obecne właściwie w każdym spektaklu lubelskiego teatru. Niepewność związana z sensem i celem życia ujawnia się także w Lustrze. Słowo nie jest tu jednak, jak pisałam, wypowiadane bezpośrednio przez aktora. Płynąc z głośników, staje się wewnętrznym głosem bohatera.

Jacques Lacan dowodził, że kształt odbity w lustrze symbolizuje trwałość psychiczną „ja”, a zarazem zapowiada jego alienację. Jednostka nakłada bowiem na siebie zbroję, która ma wpływ na cały jej rozwój psychiczny2. Mądzik próbuje ściągnąć tę zbroję, tyle że jego bohater nie może już spotkać się spojrzeniem ze swoim odbiciem. Jest uwięziony w bezgranicznym osamotnieniu, jakaś jedna część „ja” przestała komunikować się z drugą. Badacze twórczości Schulza dowodzą, że pisarz chciał znaleźć sobowtóra swej osobowości, duchowego brata bliźniaka. Poszukiwał poza sobą siebie, którego zagubił. Niekompletne „ja” artysty szukało dopełnienia w świecie zewnętrznym3. Spojrzenie we własne odbicie nie przywraca bohaterowi spektaklu pewności siebie, nie daje wewnętrznego spokoju. Wręcz przeciwnie. Odczuwa on rozpad tożsamości (nawet jego odbicie nie patrzy mu w oczy). Mądzik pokazuje człowieka zagubionego, niepewnego siebie. Mówiąc o Schulzu, mówi o współczesnym everymanie podróżującym przez życie z obawami, lękami, obsesjami i traumą, jaką jest nieunikniona śmierć. Ale, jak zdaje się przekonywać twórca spektaklu, uparte wpatrywanie się w zwierciadło ukazuje mimo wszystko znacznie więcej niż tylko zewnętrzną stronę osoby – może objawić istotę wewnętrznego bycia.

Lustro skomponowane jest z pojedynczych obrazów, pięknie oświetlonych kadrów wyciągniętych ze świata drohobyckiego artysty. Nie tylko oddaje klimat dzieła Schulza, ale także pokazuje najważniejsze obsesje jego bohaterów, a poniekąd samego artysty. Mądzik mocno akcentuje relacje Schulza z kobietami. To temat, którego nie można pominąć, odwołując się do twórczości autora Sanatorium pod Klepsydrą. Zajmuje on bowiem niezwykle ważne miejsce zarówno w prozie, malarstwie, rysunkach czy grafikach, jak i w biografii artysty. W związkach z Deborą Vogel, Zofią Nałkowską, Józefiną Szelińską czy Anną Płockier Schulz szukał intelektualnego porozumienia, wymiany myśli i opieki. Zupełnie inaczej przedstawiał kobietę w swej twórczości. W literaturze cielesności kobiet przeciwstawiał duchowość mężczyzn, zdolnych do tworzenia i refleksji. Dowodził, że damskie i męskie pierwiastki są sobie potrzebne i uzupełniają się. Jeszcze inaczej, bo na sposób masochistyczny, temat ten ujmował w twórczości plastycznej. Na jego rysunkach i grafikach kobiety dominują nad mężczyznami. Piękne, zgrabne, uwodzicielskie poniżają skarlałych mężczyzn. Ich erotyzm symbolizują długie nogi, przed którymi kłaniają się mężczyźni. Motyw ten wykorzystuje z powodzeniem Mądzik. W Lustrze długonoga kobieta ubrana w eleganckie futro, trzymająca w dłoniach sznur pereł, przygniata stopą nagi tors mężczyzny. Jest pewna swej seksualności i siły. Rozciągniętej w czasie scenie przyglądają się dwaj przygarbieni mężczyźni o brzydkich wykrzywionych maską twarzach. Zbliżający się coraz bardziej do oczu widzów obraz czołgającego się u stóp kobiety mężczyzny przywodzi na myśl ryciny z Xięgi bałwochwalczej (na przykład Zabawy w ogrodzie). Witkacy nazywał je „poematem okrucieństwa nóg”.

Wędrówka człowieka rodzącego się z mroku wiedzie przez miłość i pragnienie odnalezienia własnej tożsamości. Zmierza zaś nieuchronnie ku ostatecznej ciemności, jaką jest śmierć. To temat zasadniczy dla twórczości Mądzika.

Lejtmotywem jego teatru jest przecież umieranie i rozpad. Przez mrok niepewnej wędrówki jego bohatera przebija jednak czasem promyk światła, który daje nadzieję. Schulz rzadko w sposób bezpośredni podejmował temat śmierci. W świecie opowiadań pisarza śmierć właściwie nie istnieje. Bohaterem, który wchodzi w proces umierania, jest Jakub, którego Schulz nigdy jednak definitywnie nie uśmierca. Każe żyć ojcu w przedmiotach, miejscach, wyobraźni i pamięci. Zaprzeczenie definitywności śmierci jest dla artysty rodzajem autoterapii4 (trzeba przypomnieć, że Schulz zginął w 1942 roku rozstrzelany na ulicy Drohobycza). Ostatni obraz Lustra silnie spaja twórczość drohobyckiego artysty ze sztuką Mądzika. Twórca Sceny Plastycznej połączył temat samotnego umierania z figurą ojca Schulza. Nad leżącym na ziemi mężczyzną pojawia się postać – manekin lecącego ojca. To motyw zaczerpnięty zarówno z rysunków (Ojciec lecący nad stołem, około 1935), jak i z opowiadań, gdzie Jakub przemienia się w drapieżnego ptaka. Ogląda świat z innej perspektywy, ma poczucie wolności, należy do wyższego porządku. Jego przemiana symbolizuje też pragnienie doświadczenia metafizycznego. Jeśli leżący na scenie mężczyzna symbolizuje sferę profanum, to unosząca się figura ojca jest tu elementem sacrum. W ostatnim kadrze Lustra góra i dół łączą się i zlewają w jedną całość, która ponownie zatapia się w ciemności. Czy śmierć przynosi zaspokojenie głodu metafizycznego? Między innymi z tym wielkim nierozstrzygniętym pytaniem zostawia nas Mądzik.

Twórca Sceny Plastycznej po raz kolejny zagęszcza przestrzeń i rozcina ją światłem komponowanym z mistrzowskim wyczuciem i precyzją. Obrazy niespodziewanie pojawiają się przed oczami widzów: raz oddalają się, innym razem przybliżają tak, że odbiorcom zaczyna brakować tchu. Są wciągani w świat sceny. Lustro to kolejny spektakl-seans, w którym granica między rzeczywistością a złudzeniem optycznym zaciera się, gdzie mrok i dźwięki wprowadzają widza w stan transowy. Na końcu nie wybuchają brawa, bo nie wiadomo, czy to, co zostało odsłonięte na scenie, było artystycznym pokazem, czy onirycznym zjawiskiem. Widzowie nie wyrażają entuzjastycznego aplauzu, bowiem Mądzik próbuje – tym razem zainspirowany Schulzem, niczym dostrzeżonym w lustrze sobowtórem swej osobowości – przedrzeć się do metafizycznych rejonów. A to nie wywołuje przyjemnego zadowolenia, lecz bojaźliwy zachwyt i drżenie.

 

Scena Plastyczna KUL w Lublinie
Lustro
reżyseria Leszek Mądzik
premiera 7 marca 2013

pokazy w ramach
XXII Międzynarodowych Spotkań
Sztuki Akcji „Rozdroże”
9, 10 listopada 2015

 

1. Zob. E. Morawiec, Wędrowanie ku transcendencji – Scena Plastyczna KUL, [w:] Leszek Mądzik i jego teatr, Warszawa 2000, s. 36.
2. Zob. J. Lacan, Studium zwierciadła jako czynnik kształtujący funkcję Ja, w świetle doświadczenia psychoanalitycznego, tłum. J.W. Aleksandrowicz, „Psychoterapia” nr 4/1987, s. 5–9.
3. Zob. J. Jarzębski, hasło Ja, [w:] Słownik schulzowski, red. W. Bolecki, J. Jarzębski, S. Rosiek, Gdańsk 2006, s. 164–165.
4. Zob. J. Jarzębski, hasło Śmierć, [w:] tamże, s. 380–381.

teatrolożka, krytyczka teatralna,  zastępczyni redaktora naczelnego miesięcznika "Teatr", profesor w Katedrze Komunikacji Kulturowej i Artystycznej Instytutu Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa UKSW, autorka m.in. książki Teatr przeciwko śmierci. Kryptoteologia Tadeusza Kantora (2015).