4/2016
Jacek Kopciński

fot. Zuzanna Waś

Nagie żale

 

 

Organizatorów festiwalu Gorzkie Żale, który cenię, zaskoczył ostatnio protest kilkorga widzów w sprawie nagości na scenie. Poszło o piersi performerek grających w spektaklu Pawła Passiniego Znak Jonasza trzy Marie biegnące do grobu Jezusa. Nagość i religia to temat na książkę i nie będę go tu drążył. Zostanę przy teatrze, do którego oburzeni widzowie festiwalu chyba ostatnio rzadko zaglądają.

Podobno powszechnie dostępna nagość stępiła naszą wrażliwość i na scenie można pokazać już wszystko, ale to nieprawda. Jesteśmy opatrzeni, zgoda, ale czy mniej wrażliwi? Gdyby tak było, Krystian Lupa nie kazałby w spektaklu Persona. Tryptyk/Marilyn grać młodej aktorce bez majtek. Ubrana w luźny sweter, co i raz świeciła nagością, świadomie drażniąc widzów, a reżyser mruczał z zadowolenia, bo złapał ich w pułapkę. Stworzyliście sobie z Marilyn idola seksu, użyliście ją do zaspokajania waszych pragnień, wykończyliście waszym męskim pożądaniem i hipokryzją, to teraz nie udawajcie zawstydzonych – zdawał się mówić artysta. Problem w tym, że na przedstawieniu Lupy naprawdę zawstydzające było zachowanie reżysera, który świadomie uczynił z widzów podglądaczy. Czy nie jest to manipulacja?

Chyba podobnie chciała postąpić Ewelina Marciniak, wynajmując do swojej ostatniej premiery aktorów porno i wywołując tym samym protesty władz i zamieszanie pod teatrem. Wprawdzie głośna afera skończyła się groteskową symulacją seksu, ale pomysł się przebił jako próba zdemaskowania męskiej dominacji. Zamieniacie kobiety w obiekt pożądania, a jednocześnie nagość, seks i samo ciało otaczacie tradycyjnymi zakazami, które prowadzą do zaburzeń psychicznych – zdawała się mówić artystka. Pytanie jednak, czy pokazując w teatrze sceny porno, nie utrwalamy tej patologii? Choć reżyserka wyznała w jednym z wywiadów, że lubi zmysłową erotykę z Dalekiego Wschodu, to jednak nie sądzę, by jako szefowa stacji telewizyjnej puszczała porno w niedzielne popołudnie. Nie tylko z obawy przed krytyką Kościoła i konserwatystów. Każdy psycholog jej powie, że pornografia wcale nie rozluźnia naszego kurczowego stosunku do ciała obłożonego kulturowym tabu. Za to bardzo skutecznie demoluje nasze relacje i szybko przemienia ludzi w samotne monady poszukujące coraz to mocniejszych bodźców. Zamienić zakaz w przyzwolenie to za mało i teatr, jeśli naprawdę chciałby uczynić coś dobrego w sprawie naszych nerwic, raczej nie powinien odwoływać się do poetyki porno.

I rzeczywiście robi to rzadko, czyniąc z nagiego ciała znak, a nie obiekt pożądania. Dawid Ogrodnik w Jeziorze Yany Ross nago gra przez prawie cały spektakl, wykazując się pełną profesjonalizmu swobodą. Nie zauważyłem pod TR protestu zgorszonych – i słusznie, bo Jezioro nie jest spektaklem pornograficznym. Ogrodnik gra nago, ale po kwadransie nikt nie zwraca na jego ciało większej uwagi, podobnie jak nie zauważają jego nagości bohaterowie spektaklu. Czyżby więc spełnił się sen Marciniak o szczęśliwym świecie bez tabu? Jeśli tak, to dlaczego autor i reżyserka Jeziora nazywają ten świat postapokaliptycznym? Nagi Dawid Ogrodnik jest dla mnie znakiem wyjałowienia naszych zmysłów, nie mówiąc już o umysłach, czego dowodem dialogi Michaiła Durnienkowa – i cała seria spektakli, które niedawno w „Teatrze” zinterpretowała świetnie Jolanta Kowalska w szkicu Ciało przed pustym lustrem. Zdarzają się jednak przedstawienia, w których nagość oznacza coś odwrotnego.

Znak Jonasza, spektakl, a właściwie oratorium z udziałem chóru, aktorów i kilku performerek, został oparty na ośmiu zdaniach średniowiecznego dramatu liturgicznego Quem Queritis oraz biblijnej historii Jonasza. Artur Pałyga stworzył na ich podstawie dramat, którego istota zawiera się w niepokojących pytaniach zadawanych przez narratora oraz w odpowiedziach bohaterów, które nie są oczywiste, bo wyrażają współczesną świadomość ludzi stających przed tajemnicą Zmartwychwstania. W trakcie prób improwizowanych Passini przetłumaczył je na język ciała i umieścił w symbolicznej przestrzeni zaaranżowanej kilkoma sprzętami i światłem. W jego spektaklu droga trzech Marii do grobu Jezusa wydłuża się i przybiera kształt fizycznego pojedynku nadziei z lękiem, wiary ze zwątpieniem, człowieczeństwa z boskością, który rozgrywa się w każdej z performerek. Widok kobiety kroczącej do grobu tyłem, w „mostku”, z głową uniesioną ponad wygięte plecy i wypowiadającej swój monolog, był wstrząsający. W pewnej chwili Marie zmieniają szaty i odsłaniają swoje ciała, ale ich intymna, subtelna nagość ma wyjątkowy charakter. Burzy bowiem granice zakreślone przez tradycyjny zakaz i nowoczesne przyzwolenie.

Podczas festiwalu Gorzkie Żale Passini z Pałygą stworzyli prawdziwe misterium kobiecości, na chwilę odmieniając teatralny dyskurs ciała. Ten dawny, muzealny, cukrujący dramat człowieka w nieznośny ulepek konwencji, i ten dzisiejszy, postdramatyczny, „zajęty eksplorowaniem sfalsyfikowanej hiperrzeczywistości” – jak napisała Kowalska. Odsłonięte ciało w teatrze pytań ostatecznych, który uprawia Passini, przywraca istnieniu sens i ciężar. Doceńmy to, zamiast się dąsać.

redaktor naczelny miesięcznika „Teatr”. Profesor w IBL PAN, wykładowca UKSW i UW. Ostatnio wydał tom Wybudzanie. Dramat polski / Interpretacje.