7/2016

Co się wydarzyło na górze Moria?

Korczakowska stanowczo deklaruje ateizm, wszakże jest jasne, że niejeden raz zapuszczała się na ścieżkę wydeptaną przez Kierkegaarda i rozumie lepiej niż wielu wyznawców, że wiara musi być absurdalna.

Obrazek ilustrujący tekst Co się wydarzyło na górze Moria?

fot. Marta Ankiersztejn

1.

Wyznawca Natalii Korczakowskiej opowiada historię Daniela Burrosa, sekretarza Amerykańskiej Partii Nazistowskiej, a później aktywisty Ku-Klux-Klanu. W 1965 roku, po tym, jak John McCandlish Phillips na łamach „New York Timesa” ujawnił jego żydowskie pochodzenie, Burros popełnił samobójstwo.

Losy tych dwóch postaci, tak dramatycznie splecione, choć biegły ku przeciwnym biegunom, były przecież osobliwie paralelne. Burros wychował się w nowojorskim Queens, w rodzinie emigrantów, rosyjskich Żydów. Starszy równo o dekadę McCandlish Phillips był synem komiwojażera; urodził się na Long Island, ale zajęcie ojca skazało go na koczownicze dzieciństwo. I Burros, i McCandlish Philips zamiast na uniwersytety trafili do armii – dla Danny’ego służba wojskowa była traumą skutkującą kilkoma próbami samobójczymi, John doznał tu łaski nawrócenia. Obaj mieli ponadprzeciętne poczucie życiowych powinności. Z jednej strony rozchwiany emocjonalnie chłopak, który dzięki charyzmie i inteligencji robił karierę w strukturach amerykańskich neonazistów. Z drugiej – chrześcijanin o nieomal sekciarskiej żarliwości, który pracę w liberalnym „New York Times” traktował jako narzędzie do walki z siłami zła. Wybór Burrosa wynikał ze zwątpienia, McCandlish Phillips nigdy nie utracił pewności – nawet po samobójczej śmierci Danny’ego, za którą nie czuł się odpowiedzialny.

W przedstawieniu to McCandlish Phillips (Wojciech Żołądkowicz) relacjonuje przebieg dziennikarskiego śledztwa. Zwrócony do publiczności, stanowczy, pewny swych racji i decyzji odsłania fragmenty biografii neurotycznego Żyda-nazisty. Tleniony blondyn w bryczesach i koszuli o wojskowym kroju, na lewym ramieniu opaska ze swastyką – oto Mateusz Król w perfekcyjnym do granic parodii, „aryjskim” wcieleniu Danny’ego. Ale jest także alter ego: czarnowłosy, ortodoksyjny Żyd w kipie, na ramieniu tefilin – w tej roli tancerz Robert Wasiewicz. Syjamscy bracia: jeden dla drugiego brzemieniem, źródłem bólu, strachu i nieustannego poczucia winy.

2.

Widzimy ich: przodem idzie młody Izaak, obarczony drewnem na ofiarę całopalną, za nim wlecze się sędziwy Abraham; on również ma zajęte ręce: w prawej dzierży kij, którym się podpiera, w lewej niesie ogień, ukryty w sprytnym schowku. Przed laty Abraham usłyszał, że uchodząca za niepłodną Sara w starości pocznie i urodzi syna. I stało się tak. Wyprawili wielką ucztę. Izaak to był ich syn umiłowany, przez niego ród Abrahama miał się rozrosnąć jak dobrze uprawiana winnica. Czemu Pan rozkazał poświęcić na ofiarę jedynego syna, obiecanego jako rękojmię przymierza?

Decyzję przystąpienia do neonazistów Burros uzasadniał „iluminacją”, której doznał jako uczeń jesziwy po zapoznaniu się z historią Abrahama i Izaaka. Zaczął pytać – nie on pierwszy, i nie ostatni – jak można wielbić okrutnego Boga, domagającego się przekraczania ustanowionych przez siebie praw, wystawiającego wiarę na najcięższe próby. Stopniowo doszedł do przeświadczenia o szkodliwości judaizmu i jego wyznawców.

Dlatego staropolski dialog O ofiarowaniu Izaaka uczyniła Korczakowska równoważną z historią Burrosa częścią przedstawienia. Dopisane przez Aloisa Spätha partie muzyczne zamieniły dialog w operę śpiewaną przez Czesława Gałkę (Abraham, bas) i Dionizego Wincentego Płaczkowskiego (Izaak, tenor). Widowisko rozegrano w monumentalnych, socrealistycznych przestrzeniach Teatru Studio i zarejestrowano na taśmie filmowej; projekcje przeplatają akcję w żywym planie.

3.

Nie pytamy: „Unde malum?”, lecz: „W jaki sposób dobre zamiary mogą prowadzić do zła?”. W punkcie wyjścia najlepsze intencje: nasze poczucie sprawiedliwości obrażają absurdy życia politycznego, społecznego, ekonomicznego. Który to z rosyjskich demokratów dowodził, że dla dobra ludzkości należałoby stracić kilkadziesiąt tysięcy ludzi? Ileż to razy w dziejach słyszeliśmy zapewnienia o najbliższej wojnie jako absolutnie ostatniej, i koniecznej po to, by w przyszłości uniknąć wojen?

Leszek Kołakowski:[…] z każdego tworzywa ideologicznego można zrobić pałkę do zabijania ludzi: niech to będzie Bóg Starego Testamentu albo nawet – trudniejsze to, ale możliwe – Jezus Chrystus, Koran, oczywiście, idea równości, promienna przyszłość socjalistyczna, rasa, plemię, naród (naród nade wszystko, widzimy to codziennie). Rozum także mógł być z powodzeniem uzasadnieniem rewolucyjnego terroru, zarówno u jakobinów, jak i u bolszewików. Oświecenie, romantyzm, religia – wszystko się nadaje1.

Bête noire przedstawienia Korczakowskiej jest rzecz jasna faszyzm (choć należałoby raczej mówić o nazizmie, ponieważ antysemityzm nie zawsze stanowił konstytutywny element doktryny), jednak niebezpieczeństwo może nadciągnąć z różnych stron. Radykałowie tacy jak Burros są wymarzonym narzędziem dla kapitału bez twarzy (ale nie bez narodowości!), który steruje emocjami społecznymi, finansując środki przekazu, ruchy i partie polityczne – na wszelki wypadek, wszystkich opcji – i nigdy nie ponosi odpowiedzialności za skutki tych manipulacji. W otoczeniu Danny’ego rychło pojawią się figury ze współczesnej dell’arte: zepsuta dama nafaszerowana modną literaturą (Dorota Landowska), faszyzujący generał z piękną kartą wojennego weterana (Mirosław Zbrojewicz; zapewne pierwowzór postaci stanowi George Lincoln Rockwell), cyniczny makler (Tomasz Wygoda). Siły ich perswazji nie przebije ani autorytet ojca, ani świadectwo ocalałego z Holokaustu (Lech Łotocki).

4.

Na ścianie zamykającej okno sceny wyklejono olbrzymią, schematyczną wronę, znak o wymowie niejako podwójnie publicystycznej, bo jako tworzywa użyto stronic gazet. Niemały udział w budowaniu przestrzeni ma „instalacja muzyczna” Spätha, reżyseria światła Michała Głaszczki oraz obrotówka. Głównym elementem scenicznego ekwipunku są taśmowe barierki. Trudno o trafniejszy wybór rekwizytu – symbolu zachodniego świata. To pomysłowe i niezwykle elastyczne narzędzie miękkiej przemocy, dzięki któremu służby państw od dobrego półwiecza wymuszają na obywatelach posłuch i ład, w rękach Korczakowskiej nabiera mnóstwa dodatkowych, metaforycznych lub konkretnych, znaczeń i funkcjonalności. Z czerwonych taśm wysnuty będzie stos ofiarny dla Izaaka/Danny’ego Burrosa/Żyda/Człowieka/Każdego.

5.

Na liście źródeł wykorzystanych w scenariuszu, oprócz staropolskiego dialogu, znajdujemy film Henry’ego Beana Fanatyk oraz fragmenty z Łaskawych Jonathana Littella, Krótkich wywiadów z paskudnymi ludźmi D.F. Wallace’a i 1 września 1939 W.H. Audena. Ale, jak zwykle u Korczakowskiej, której przedstawienia wyrastają wysoko ponad przeciętny intelektualny poziom produkcji polskich scen, jeszcze ciekawsza jest lista lektur nieprzywołanych wprost, ale odciskających ślad i zapraszających do filozoficzno-literackiego ogrodu o rozwidlających się ścieżkach (niejednokrotnie reżyserka własną erudycją obdziela bohaterów przedstawienia). Z wielu tropów wymieńmy dwa, bardzo charakterystyczne: Ottona Weiningera Płeć i charakter i Oskara Goldberga Rzeczywistość Hebrajczyków (w przypadku Goldberga warto pamiętać, że był głównym „informatorem” Thomasa Manna w sprawie Józefa i jego braci, ponadto wystąpił jako Chaim Breisacher, epizodyczny bohater XVIII rozdziału Doktora Faustusa).

Korczakowska rzetelnie, bez taryfy ulgowej porusza problem antysemityzmu wśród Żydów. Przypadek Daniela Burrosa zniewala do zacytowania Weiningera:

Jedno przecież pozostaje pewne: ktokolwiek nienawidzi żydowskości, nienawidzi jej przede wszystkim w sobie: to, że prześladuje ją w innym, jest tylko usiłowaniem odcięcia się w ten sposób od pierwiastka żydowskości; stara się oddzielić od niego, umiejscawiając go w drugim człowieku i to pozwala mu na chwilę czuć się wolnym. Nienawiść, podobnie jak miłość jest zjawiskiem projekcji: człowiek nienawidzi tylko tego, kto nasuwa mu przykre wspomnienie o sobie samym2.

6.

Kiedy Abraham szedł z Izaakiem na świętą górę, nie miał już syna: opłakał go i pożegnał w drodze do kraju Moria, może płakał w duchu od momentu, w którym usłyszał rozkaz i podjął decyzję o posłuszeństwie. Z góry Moria Abraham zszedł sam. Bez słowa dosiadł osła i razem z dwoma sługami wrócił do domu, do czekającej na niego Sary. Dlaczego Abraham wrócił sam? Przecież Pan ocalił Izaaka, a później mu błogosławił?

U Korczakowskiej staropolski dialog o Abrahamie i Izaaku kończy się mordem dokonanym w łazience, na zapleczu teatru; łatwo rozpoznać tę łazienkę – niektórzy odwiedzili ją przed spektaklem lub po nim. Izaak zostaje tu zaszlachtowany przez ojca. Dzięki ofierze Jezusa chrześcijaństwo poradziło sobie z traumą historii Abrahama i Izaaka. Korczakowska stanowczo deklaruje ateizm i wyraża wprost lęk przed religijnym fundamentalizmem, wszakże jest jasne, że niejeden raz zapuszczała się na ścieżkę wydeptaną przez Kierkegaarda i rozumie lepiej niż wielu wyznawców, że wiara musi być absurdalna.

 

Teatr Studio w Warszawie
i Centrum Myśli Jana Pawła II w Warszawie

Wyznawca
scenariusz i reżyseria Natalia Korczakowska
premiera 11 lutego 2016
w ramach VII festiwalu Gorzkie Żale w Warszawie

 

1. L. Kołakowski, Nasza wesoła apokalipsa. Wybór najważniejszych esejów, Kraków 2010.
2. O. Weininger, Płeć i charakter, tłum. O. Ortwin, oprac. przekł. M. Ochab, Warszawa 1994.