10/2016
Krzysztof Rutkowski

fot. Zuzanna Waś

Pasaż z pokemonem

 

 

1.

Każdy moment, każda chwila tego świata otwiera się na wieczność, na świat i na za-świat, na światło poranka, na jaśnię. W każdej chwili, w każdym miejscu i o każdej dobie ten świat się rozpada i składa, a inny świat powstaje i się jawi. W każdym miejscu i o każdej dobie otwiera się szansa na spotkanie.

Tak było przez wieki, kiedy Żydzi wyczekiwali Mesjasza.
Tak było przez wieki, kiedy chrześcijanie czekali na Drugie Przyjście.
Tak jest dzisiaj, kiedy miliony polują na pokemony.

2.

W parku Łazienkowskim miodowe słońce wrześniowej agonii padło na rosłą pawicę, a tłustego karpia zmusiło do mlasku. Graby rzucały cień, zaś młodzi snuje słowa.

Snujów było w bród, a każdy oko wlepiał we smartfona niczym pawica w glistę, a karp w denny muł bajorka.
– Widziałeś?
– Widziałem.
– Kiedy?
– Już idzie?
– Gdzie?
– No, tam idzie.

3.

W każdym miejscu i o każdej dobie otwiera się szansa na spotkanie. Tego uczy Talmud (Sanhedryn, 98A) w przepowieści o tym, jak pewnego dnia rabbi Jeszua ben Levi spotkał proroka Eliasza.
Jeszua ben Levi spytał proroka: – Kiedy przyjdzie Mesjasz?
Eliasz odpowiedział: – Idź i sam go spytaj.

– A gdzie On jest?
– Pod bramami Rzymu.
– Jak go rozpoznam?
– Siedzi pośród nędzarzy cierpiących i poranionych.
Rabbi Jeszua poszedł, odnalazł go i spytał: – Kiedy przyjdziesz, Mistrzu?
On odpowiedział: – Przyjdę dzisiaj.

4.

Przepowieść o spotkaniu rabbiego Jeszui ben Leviego z prorokiem Eliaszem przepowiadam za książką Eros i prawo Stéphane’a Mosèsa, wielkiego uczonego z Jerozolimy: „Na obrzeżach miast, tam gdzie wyrzuca się śmieci i dokąd przegania się nędzarzy, ten świat każdego dnia się rozkłada, ale też zostawia miejsce nadziei, że stanie się coś nieoczekiwanego”.

Na obrzeżu miasta, w parku Łazienkowskim, skąd wyrzuca się śmieci i przegania nędzarzy, snuje szukali nadziei. Nie ciągnęli do słonecznego miodu, potykali się o pawicę, mlask karpia zaciskali w wargach. Jak stadka zombie szukali miejsca zgodnie z obietnicą tego, kto obiecał, że przyjdzie. Ten, kogo szukają, niejedno ma imię, gębę wielokrotną, członki rozmaite. Gdzie on jest? Tu, tam, za grabem. Obiecał, że przyjdzie.

5.

Przepowieść talmudyczna nie kończy się w tym miejscu. Czy wystarczy uczestniczyć w konwulsjach historycznych zdarzeń, by Mesjasz przyszedł? Czy wystarczy powtarzać, że Mesjasz przychodzi codziennie, żeby przyszedł naprawdę? Talmud myśli inaczej. To wieczyste „jeszcze nie teraz” to nie tylko chwila, która dopiero nadciąga, tkwiąca w chwili bieżącej niczym zapowiedź owocu tkwiąca w kwiecie. To „jeszcze nie teraz” tkwi w głębi każdego człowieka jako pragnienie za-światów jako świtu.

6.

Snuje szukają, snuje czekają, bo wierzą, że On przyjdzie dzisiaj. Ale On nie przychodzi, mimo pułapek pełnych pokemonów podobnych nędzarzom siedzącym wokół niego pod bramami Miasta.

Snuje, jak rabbi Jeszua ben Levi, chodzą, patrzą z nadzieją w ekrany. Dziś złapią go za słowo i zamkną w pudełku, a wtedy w parku Łazienkowskim miodowe słońce września łypnie laserowo, pawica zwiśnie na niebie przybita za skrzydło, karp usta z dziwu otworzy i westchnie głęboko.
– Tam, to on!
– O k…., nie on!

7.

Rabbi Jeszua powrócił do proroka Eliasza i rzekł: – Mesjasz mnie okłamał, bo powiedział, że przyjdzie dzisiaj, a nie przyszedł.
Prorok Eliasz: – Oto co On tobie powiedział: przyjdzie dzisiaj, jeśli posłuchacie głosu Jego.

W parku Łazienkowskim snuje dziwacznie szurali nogami. Ich szurgot był jak przydech, jak zwarcie. W dziewiętnastowiecznych komentarzach o Słowie Objawionym rabbi Menachem Mendel z Rymanowa pisał, że nawet dwa pierwsze przykazania nie pochodzą bezpośrednio z Objawienia dla wszystkich Hebrajczyków. „Tym, co mu objawiono, co słyszał Izrael, był jedynie alef, od którego zaczyna się pierwsze przykazanie w hebrajskim tekście Biblii, alef ze słowa anochi, czyli »Ja«”. Gershom Scholem twierdzi, że rozumowanie chasyda z Rymanowa „godne jest najwyższej uwagi i zastanawiające”, ponieważ w języku hebrajskim spółgłoska alef powstaje jako tzw. krtaniowe zwarcie wstępne (odpowiadające greckiemu spiritus lenis) poprzedzające samogłoskę na początku wyrazu. Alef jest zatem słoworodem – zarodkiem każdego słowa, „elementem, z którego wywodzi się każdy artykułowany dźwięk”.

Snuje ślepią w ekrany, głosu nie słuchają, tylko pawica, karp i parkowe graby ciągle nie tracą nadziei.

pisarz, dziennikarz i tłumacz, profesor UW. Autor książek: Paryskie pasaże (1994 i 1995), Raptularz końca wieku (1997), Wokulski w Paryżu (2010).