10/2016

Volver – to już nieaktualne

„Scena teatralna w Buenos Aires jest ogromna, mamy wielu dramaturgów i reżyserów, miesięcznie wystawia się tutaj około tysiąca spektakli” – mówi Matías Umpierrez, dyrektor i kurator Międzynarodowego Festiwalu Dramaturgicznego EUROPA + AMERYKA w Buenos Aires, w rozmowie z Jackiem Kopcińskim.

Obrazek ilustrujący tekst Volver – to już nieaktualne

fot. Jacek Kopciński

JACEK KOPCIŃSKI Festiwal, którym kierujesz, ma wyjątkową formułę. Spotykają się na nim dramatopisarze z Europy i reżyserzy, a także autorzy z Ameryki Południowej. Skąd wziął się pomysł na to, by wystawiać w Argentynie nową dramaturgię europejską?

MATÍAS UMPIERREZ W teatrze argentyńskim w większości przypadków reżyserzy są jednocześnie autorami. Jeżeli grywa się sztuki autorów zagranicznych, to raczej w teatrze komercyjnym. W Buenos, przy Avenida Corrientes, stale wystawiane są teksty brytyjskie i amerykańskie, należą one jednak do nurtu broadwayowskiej komedii. Natomiast duża część ważnych reżyserów działających w teatrze publicznym i niezależnym właściwie nigdy nie inscenizuje obcych sztuk. Nasz kontakt z zagraniczną dramaturgią jest więc rzadki, właściwie jej nie znamy. Postanowiliśmy to zmienić i uczynić Buenos Aires miejscem spotkania pisarzy ze świata z argentyńskimi reżyserami i autorami.

KOPCIŃSKI Kilka dni temu w jednej z wielu księgarni na Corrientes natknąłem się na książkę, w której zaprezentowano pięć nowych dramatów argentyńskich. Czy ich autorami są reżyserzy?

UMPIERREZ Tak, a mówiąc dokładniej, są nimi dramatopisarze, którzy sami wystawiają swoje sztuki. W tym wypadku kierunek jest odwrotny, ale efekt ten sam: reżyser jest autorem, a autor reżyserem. Postanowiliśmy nieco zmienić ten tradycyjny układ i doprowadzić do powstania spektakli opartych na tekstach napisanych w innych warunkach kulturowych i społecznych. Zależało nam, by potem weszły one do repertuaru argentyńskich teatrów. Stąd pomysł festiwalu, na którym dziesięć (jak dwa lata temu) albo jedenaście (jak w tym roku) spektakli ma swoją premierę.

KOPCIŃSKI Jaką drogą europejskie sztuki trafiają do Buenos? Kto je Wam rekomenduje, kto wybiera?

UMPIERREZ Festiwal ma aż jedenastu współproducentów w Ameryce Południowej i Europie. W tym roku wybraliśmy jedenaście tekstów, a historia ich pozyskiwania w każdym przypadku jest trochę inna. W krajach niemieckojęzycznych mamy na przykład swojego reprezentanta informującego nas, którzy autorzy są warci zainteresowania oraz które sztuki były ostatnio prezentowane na festiwalach. Oczywiście ja również proponuję dramaturgów, których prace poznałem podczas moich podróży i bezpośrednio zlecam ich tłumaczenia. Chociaż zazwyczaj zaczynam pracę już na przetłumaczonym materiale, i to jest pierwszy etap selekcji. Istotne jest również zdanie instytucji z różnych krajów, które proponują nam konkretne teksty lub konkretnych autorów, za sprawą których określona dramaturgia narodowa mogłaby być reprezentowana w Argentynie.

KOPCIŃSKI Na tegorocznym festiwalu swoją premierę miała sztuka Marka Kochana Holyfood. Jak na nią trafiliście?

UMPIERREZ Kilka polskich sztuk zostało nam zaproponowanych przez Ambasadę Polską w Buenos Aires. Po ich przeczytaniu poczułem, że Holyfood będzie świetnie pasować do naszej koncepcji festiwalowej.

KOPCIŃSKI Jaka to koncepcja?

UMPIERREZ Koncepcją nadrzędną jest tworzenie nowego terytorium sztuki ponad granicami realnych terytoriów geograficznych i politycznych. W sposób naturalny mierzymy się z problemami natury globalnej. Wspólna dla wielu tekstów z Europy jest na przykład problematyka konsumpcjonizmu, a zwłaszcza roli człowieka konsumenta w systemie nastawionym na sprzedaż i zysk. Ten temat najsilniej wybrzmiewa właśnie w Holyfood. Istotne są także kwestie rodziny – jak w przypadku dramatu z Chorwacji Hay que sacar a pasear al perro [Musimy spacerować z psem]. Pojawiają się również tematy związane z płciowością, jak sztuka Luca Tartara z Francji Los ojos de Ana [Oczy Anny], i z relacją między kobietami i mężczyznami, jak nowy tekst Mariusa von Mayenburga Pieza plastica [Plastikowa sztuka] czy włoski dramat Mishelle di San’t Oliva Emmy Dante.

KOPCIŃSKI Czy autorzy południowoamerykańscy nie podejmują tych tematów?

UMPIERREZ Mam wrażenie, że pisząc nowe sztuki, nasi reżyserzy mają na uwadze przede wszystkim kwestie techniczne… Bardziej skupiają się na teatrze, na przykład możliwościach scenograficznych, jakie daje konkretna scena, niż na świecie z jego problemami. Wynika to pewnie z tego, że jesteśmy bardzo ograniczeni warunkami produkcji. Działamy w małych, słabo wyposażonych salach. Dramatopisarze z Europy konfrontują nas z rzeczywistością dobrze nam znaną, ale przez nas nieopisaną…

KOPCIŃSKI Gdyby w Europie powstał festiwal analogiczny do Waszego, jakie teksty z Argentyny zaproponowałbyś jego kuratorowi? Czy interesujące Cię teksty należą do jakiegoś konkretnego nurtu dramaturgii argentyńskiej?

UMPIERREZ Scena teatralna Buenos Aires jest ogromna, mamy wielu dramaturgów i reżyserów, miesięcznie wystawia się tutaj około tysiąca spektakli. Bardzo ciężko byłoby je przyporządkować do jakiegoś nurtu. Uważam jednak, że to, co dla nas charakterystyczne, to egzystencjalny wymiar dramatu. Czasami zdarza się tak, że zagraniczny odbiorca argentyńskiej sztuki nie wie nawet, czego ona dotyczy. I w tym sęk, że nie musi dotyczyć czegoś konkretnego, chodzi raczej o konstrukcję nowego języka stworzonego dla wyrażenia stanów egzystencjalnych. Bardziej niż opowiadanie historii, interesuje nas coś, co nazywamy „acto vivo” – „żywy akt”, który mówi o rzeczywistości i nie mówi jednocześnie. Jeżeli miałbym kogokolwiek polecić, musiałbym najpierw dowiedzieć się, w jakim kontekście zostanie wystawiony.

KOPCIŃSKI W Europie ważnym kontekstem dla nowej dramaturgii jest historia, a zwłaszcza historia II wojny światowej.

UMPIERREZ Historia to w Argentynie rzecz niezwykle skomplikowana…

KOPCIŃSKI Wiem i widzę, że niechętnie o niej mówisz…

UMPIERREZ Trzeba pamiętać, że na początku zeszłego stulecia Argentyna była krajem prawie pustym… Nasza ludność tubylcza oraz niewolnicy o afrykańskim rodowodzie zostali wymordowani przez kolonizatorów. Wraz z nimi została zabita nasza południowoamerykańska tożsamość. Na początku ubiegłego wieku przybyli do Argentyny emigranci europejscy, uciekający przed I wojną światową. Najliczniejsza grupa to Hiszpanie, około pięciu milionów, oraz około trzech milionów Włochów. Z kolei II wojna światowa wygenerowała inną falę emigracyjną, na przykład polską czy żydowską, dla której był to etap dramatycznej walki o przetrwanie, lub niemiecką, której przedstawiciele osiedlili się na południu kraju i reprezentowali radykalnie niechętną postawę wobec judaizmu. Dlatego nowe pokolenie Argentyńczyków, które narodziło się z tej mieszanki emigracyjnej, patrząc na swoją przeszłość, widzi Europę, ale Europę wojenną. Ich dzieci z kolei wkraczają w czas dyktatur militarnych w Argentynie lat siedemdziesiątych. Lata osiemdziesiąte to początek nowych bolączek, kiedy to staliśmy się świadkami kolejnej wojny. Później wkraczamy w dekadę lat dziewięćdziesiątych, kiedy to neoliberalna ideologia zabiła narodowy przemysł. Kolejnym momentem kryzysu jest rok 2001, kiedy to ostatnie przedsiębiorstwa bankrutują. Paradoksalnie jest to także czas ponownego narodzenia się narodu argentyńskiego, w takim kształcie, jaki można zaobserwować obecnie.

KOPCIŃSKI Czy teatr reaguje na te powracające kryzysy i przemiany zbiorowej tożsamości?

UMPIERREZ Z początkowych trzydziestu teatrów niezależnych mamy ich teraz około trzystu pięćdziesięciu, co podkreśla społeczną potrzebę zmierzenia się z nową rzeczywistością, której staliśmy się świadkami. Z drugiej strony jednak podczas ogromnego kryzysu ekonomicznego i społecznego 2001 roku sztuki teatralne milczały o polityce…

KOPCIŃSKI Zadanie dla psychoanalityka?

UMPIERREZ Być może… Psychoanaliza zawsze odgrywała w Buenos ważną rolę…

KOPCIŃSKI I do dziś jest niezwykle popularna. Pisma Zygmunta Freuda można tu kupić nawet w kiosku.

UMPIERREZ Ale wracając do teatru… Moja przyjaciółka, po zdobyciu nagrody dramaturgicznej w Niemczech, została zapytana przez jednego z dziennikarzy, dlaczego o naszym kryzysie ekonomicznym nie mówimy na scenie. Odpowiedziała, że żyjemy w kryzysie na co dzień, a w teatrze szukamy czegoś innego. Trzeba też przyznać, że jesteśmy narodem, który systematycznie protestuje na ulicach i placach, więc nie mamy potrzeby protestu w teatrze. Teatr ma badać głębsze pokłady ludzkiego doświadczenia i funkcjonować w szerszym kontekście, niekoniecznie jako miejsce buntu czy agitacji. Nie znaczy to, że czujemy się ważniejsi od twórców teatru politycznego. Staramy się jedynie znaleźć własne miejsce w politycznym kontekście.

KOPCIŃSKI Wspomniałeś o problemie konstruowania nowej tożsamości przez ludzi Twojego pokolenia. W jaki sposób temat ten zaistniał w nowej dramaturgii?

UMPIERREZ Poprzez ukazanie konfliktów rodzinnych. W ogóle trzeba powiedzieć, że problematyka rodzinna stała się specjalnością teatru argentyńskiego. Niektórzy producenci w rozmowach z pisarzami czy reżyserami już na wstępie podkreślają, że nie interesują ich sztuki o rodzinie. Jest ich zbyt wiele. W gruncie rzeczy wszystkie ważne wydarzenia teatralne w Argentynie były związane z tematem rodziny. Na przykład La Nona, której tytuł oznacza typową, włoską babcię – obiekt kultu także w Argentynie, Cara Humana [Ludzka twarz] czy Cachetazo, autorstwa Federica Leóna, traktujące o życiu na argentyńskiej prowincji. Ostatnio wielkim wydarzeniem w Buenos Aires była sztuka chorwacka Mój syn chodzi tylko trochę wolniej, wystawiona podczas pierwszej edycji festiwalu. Sztuka opowiada o rodzinie ze środkowej Europy, ale widzę w niej sporą dawkę „argentyńskości”…

KOPCIŃSKI Czyli czego?

UMPIERREZ W świadomości Argentyńczyków funkcjonuje obraz tzw. świętej rodziny, który z życiem rodzin rzeczywistych ma niewiele wspólnego. Większość naszych rodzin jest dysfunkcyjna. Bohaterowie sztuk, o których wspominałem, mają pod tym względem coś do ukrycia, a starają się udawać, że jest inaczej. Dlatego tak ważna była sztuka chorwacka, w której bohaterka próbuje ukryć niepełnosprawność swojego syna. Jest to zabieg typowy dla Argentyńczyków…

KOPCIŃSKI Ta strategia przemilczania spraw trudnych nie dotyczy wyłącznie rodziny…

UMPIERREZ Niestety nie… No cóż, w Argentynie doświadczyliśmy wielu bardzo poważnych konfliktów, które nie należą do odległej przeszłości. Ja sam żyłem w kraju, który w latach dziewięćdziesiątych miał się niemal za Stany Zjednoczone. Potem obserwowałem, jak oszczędności całego życia naszych rodziców zostały zrabowane przez banki i wywiezione za granicę. Pamiętam, jak wszyscy zostali bez pracy, a restauracje świeciły pustkami. Argentyna stale pustoszeje, a potem się odradza…

KOPCIŃSKI Od pewnego czasu do Argentyny przybywają emigranci już nie z Europy, ale z innych państw Ameryki Południowej.

UMPIERREZ Tak, a dzięki kontaktom z ludźmi z Urugwaju, Boliwii czy Paragwaju Argentyńczycy zdali sobie wreszcie sprawę, że budowę naszej współczesnej tożsamości należy rozpocząć od poznania południowoamerykańskich korzeni. Problem korzeni łączy się oczywiście z problemem kolonizacji. Pamiętam, że w mojej szkole w latach osiemdziesiątych na zajęciach historii kolonizatorów przedstawiało się jako ludzi, którzy ocalili nas przed zagładą ze strony tubylców. A przecież to oni byli sprawcami masowych zbrodni, wręcz ludobójstwa. Wychowaliśmy się w przekonaniu, że jesteśmy potomkami zdobywców, tymczasem w epoce kolejnych kryzysów zdaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy niewolnikami… Tak jak dawni Indianie i Czarni przywiezieni z Afryki… Moi przodkowie to Baskowie, Francuzi, Włosi i Hiszpanie, ale tak naprawdę nie mam przeszłości. Jakiś czas temu zdałem sobie sprawę, że historia Europy dotyczy mnie w mniejszym stopniu niż historia Ameryki Południowej.

KOPCIŃSKI Czy w teatrze argentyńskim pojawiają się twórcy wywodzący się z najnowszej emigracji południowoamerykańskiej?

UMPIERREZ Tak, i są coraz bardziej obecni, tworząc nowy, ciekawy język artystyczny. Tak naprawdę my wszyscy jesteśmy metysami, dziećmi Europejczyków i Indian, więc teatr jest miejscem, w którym te dwa światy – Europejczyków i Indian – mogą się spotkać.

Nasi dziadkowie zwykli mówić, że będą w Argentynie tak długo, aż z niej wyjadą i powrócą do Europy. Moje pokolenie także było wychowane w takim przekonaniu. Istnieje nawet bardzo popularne tango Carlosa Gardela Volver, które wyraża tę ideę („volver” znaczy właśnie „powrót”). Pytanie jednak: dokąd i do czego mamy powracać?

KOPCIŃSKI W telewizji argentyńskiej istnieje stacja o nazwie Volver…

UMPIERREZ Tak, nadają tam tylko stare programy telewizyjne…

KOPCIŃSKI Czy nostalgia za Europą, obecna w Argentynie chyba od zawsze, wpływa jakoś na stosunek potomków Włochów, Hiszpanów, Anglików czy Niemców do mniejszości południowoamerykańskiej?

UMPIERREZ Myślę, że w coraz mniejszym stopniu. Kiedyś w Argentynie były wydawane gazety skierowane wyłącznie do czytelników wywodzących się z pierwszej emigracji. Teraz funkcjonują jedynie trzy takie tytuły, między innymi brytyjska „Buenos Aires Herald”. Myślę, że wynika to z tego, że proces asymilacji Argentyńczyków z Ameryką Łacińską stał się faktem. Oczywiście ktoś, kto urodził się w niemieckiej rodzinie, ma niemieckie pochodzenie i kultywuje swoją tradycję, ale nie zaprzestaje dialogu z teraźniejszością. A dla mnie teraźniejszość to posiadanie przyjaciół z Kolumbii czy Chile, z którymi zresztą mogę się łatwo porozumieć. My, Stany Zjednoczone, Kanada i Urugwaj mamy bardzo zbliżoną historię. Większość naszej ludności etnicznej została zabita, więc ich wiedza i mądrość przez wiele lat była nieznana i negowana. Ale oni cały czas istnieją, podobnie jak istnieje nasza tutejsza przeszłość.

KOPCIŃSKI Nie ma Cię wśród reżyserów festiwalowych. Co Cię pociąga jako artystę, jaki teatr tworzysz?

UMPIERREZ Zdecydowanie mógłbym się określić jako artysta interdyscyplinarny, który generuje czy konstruuje dzieła, które mają swój początek w teatrze, ale wychodzą z niego i tworzą nową dyscyplinę sztuki. W moich pracach interesuje mnie pytanie, w jaki sposób dzisiejszy odbiorca odnosi się do świata fikcji. Często mówi się o tym, że widz przychodząc do teatru z włączonym telefonem, jest przykładem kulturowego barbarzyńcy. Interesuje mnie konstruowanie przestrzeni rozmowy właśnie z takim widzem, niecierpliwym i słabo obecnym. Mam na swoim koncie dzieła, która są miejskimi interwencjami, a moja ostatnia praca Distancia jest całkowicie wirtualna. Czterech artystów gra w czterech różnych krajach świata, mówiąc w czterech różnych językach. Wszystko odtwarzane jest w przestrzeni ogromnej scenografii, umiejscowionej tutaj, w Buenos Aires, z muzyką na żywo. Staram się pracować w wymiarze globalnym, na co pozwala współczesna technologia. Ta sama, z której korzysta każdy z nas, przychodząc na spektakl z komórką w kieszeni…

KOPCIŃSKI Na festiwalu poznałem sporo tutejszych aktorów. W jakich teatrach pracują oni na co dzień?

UMPIERREZ W Argentynie mamy teatr publiczny: stołeczny albo narodowy, który podlega bezpośrednio rządowi, jak Teatr Cervantesa, oraz teatry prowincjalne. Z drugiej strony istnieje teatr niezależny, który otrzymuje od państwa minimalne wsparcie finansowe. I kolejnym obszarem są teatry komercyjne, w Buenos zlokalizowane w okolicach ulicy Corrientes, które dysponują ogromnymi środkami finansowymi. Aktorzy i inni artyści teatru muszą się zaadaptować do poszczególnych form produkcji. Praca w teatrze publicznym wiąże się z określoną, stałą pensją, natomiast praca w teatrze niezależnym wynagradzana jest ze wspólnej składki.

KOPCIŃSKI A reżyserzy?

UMPIERREZ Nie przynależą do jednej kategorii, standardem w Argentynie jest to, że artyści pracują zarówno w teatrze publicznym, jak i w teatrze niezależnym i komercyjnym. Reżyserzy nie identyfikują się tylko z jednym kręgiem teatralnym. Każdy uznany artysta co jakiś czas wraca do teatru niezależnego. W skromniejszych warunkach, ale dysponując całkowitą wolnością twórczą, może odnowić swoje spojrzenie na teatr, wypracować nowy język. A potem na nowo podjąć pracę w teatrze publicznym czy komercyjnym.

KOPCIŃSKI Kto finansuje festiwal?

UMPIERREZ Każdy z krajów uczestniczących w festiwalu wpłaca pewną sumę pieniędzy. Mam na myśli ośrodki dyplomatyczne albo instytucje kultury. Festiwal jest też finansowany przez teatry, w których grane są potem poszczególne spektakle. Premiery odbywają się w ramach festiwalu, ale później przedstawienia pozostają na teatralnym afiszu przez trzy miesiące. Festiwal jest jedynie kontekstem, w którym sztuki rozpoczynają swoje życie. Później same walczą o uwagę widza.

 

tłum. Maja Tyborska