12/2016
Obrazek ilustrujący tekst Teatralny kolaż

fot. Magda Hueckel

Teatralny kolaż

Fotografia teatralna rzadko przebija się do świadomości odbiorców jako sztuka. Postrzegamy ją raczej jako dokument służący utrwaleniu ulotnego z natury spektaklu teatralnego.

 

Poniekąd zresztą słusznie, bo dokumentowanie to główna funkcja tej dziedziny fotografii. I choć jako dokument przedstawienia fotografia z pewnością nie sprawdza się w stu procentach (nie sprawdza się zresztą idealnie również dużo doskonalsza w tym przypadku rejestracja wideo), trudno tę jej funkcję przecenić. Nadal bowiem jest fotografia jednym z głównych źródeł wiedzy o historii teatru, o spektaklach, których już nie zobaczymy.

Zanim zdjęcia-dokumenty trafią do teatralnych archiwów, żeby w przyszłości służyć historykom teatru, wykorzystuje się je do promocji przedstawień. To druga istotna dzisiaj funkcja tych zdjęć. Część z nich, wyselekcjonowaną według marketingowych kryteriów, można oglądać w witrynach internetowych teatrów. Część trafia do prasy, gdzie dodatkowych kryteriów wyboru dostarcza artykuł, dla którego zdjęcie ma być ilustracją. Wraz z wydłużaniem się listy osób, do których skierowana jest fotografia teatralna, wzrasta liczba oczekiwań wobec fotografa dokumentalisty: dokumentacja spektaklu musi być czytelna i pełna, powinna ukazywać, najlepiej w sposób jak najbardziej syntetyczny, postaci, kostiumy, scenografię, światła, a także oddawać treść i charakter spektaklu.

Czy zatem można uznać fotografię teatralną za ważny nurt fotograficznej sztuki? A może słusznie egzystuje ona gdzieś na marginesie tej dziedziny? Dokument kojarzy się raczej z nudą. Poza tym fotograf teatralny ma do wykonania konkretne zadanie, według jasno określonych wskazówek, którego rezultatem ma być wieloaspektowa dokumentacja spektaklu. Wreszcie rolą fotografa jest w tym przypadku uwiecznienie skończonego dzieła. Czy zatem należy mu się status artysty, skoro fotografuje coś, co samo w sobie jest sztuką? Czy można mu jednoznacznie przypisać autorstwo zdjęć? I czy jest w jego pracy miejsce na interpretację i indywidualną ekspresję?

Większość powyższych wątpliwości rozwieje przegląd zdjęć z ostatnich lat. Wystarczy choćby zajrzeć na strony internetowe teatrów, by się przekonać, że jest w Polsce grupa fotografów, których stać na artystyczne podejście do swojej pracy. Należą do niej między innymi Krzysztof Bieliński, Natalia Kabanow, Bartłomiej Jan Sowa, Bartek Warzecha czy Jakub Wittchen, by wymienić tylko kilka nazwisk. Ich twórczość to fotografia dokumentalna najwyższej próby, z jednej strony reportersko podążająca za estetyką i charakterem spektaklu, a jednocześnie niepozbawiona autorskiej interpretacji fotografowanego dzieła. Na marginesie warto dodać, że polska fotografia teatralna w ogóle szczęśliwie dotąd unika ściśle marketingowego dyktatu, według którego spektakl ma się dobrze sprzedawać, a nic tak go nie sprzeda jak na przykład najbardziej rozpoznawalne twarze aktorów.

Do czołówki młodych, utalentowanych fotografów teatralnych należy również Magda Hueckel, artystka sztuk wizualnych, fotografka, scenografka, która swoje prace fotograficzne prezentowała na wielu wystawach indywidualnych i zbiorowych na całym świecie. W teatrze Hueckel współpracowała między innymi z takimi reżyserami jak Krystian Lupa, Maja Kleczewska, Krzysztof Garbaczewski, Monika Strzępka, Krzysztof Warlikowski, Jan Klata czy Mariusz Treliński, a w ubiegłym roku wydała autorski album zdjęć zatytułowany HUECKEL/TEATR.

Album jest zbiorem fotografii z kilkudziesięciu przedstawień teatralnych. Znajdziemy wśród nich ważne i głośne tytuły ostatnich lat, m.in. Miasto snu Krystiana Lupy, Podróż zimową Mai Kleczewskiej, Popiełuszkę Pawła Łysaka, nie-boską komedię. WSZYSTKO POWIEM BOGU! Moniki Strzępki, Kabaret Warszawski Krzysztofa Warlikowskiego czy Życie seksualne dzikich Krzysztofa Garbaczewskiego. Jednak reżyserzy i ich spektakle schodzą tutaj na drugi plan. Zamieszczone w albumie zdjęcia z poszczególnych przedstawień nie tworzą odrębnych narracji. Nie podlegają też ocenie i wyborom zleceniodawców – artystów, dyrektorów teatrów czy specjalistów od promocji. Tutaj selekcji dokonuje sama autorka (wspólnie z pisarzem i fotografem Wojciechem Nowickim). Hueckel zapożycza obrazy z różnych przedstawień i tworzy z nich kolaż – pozornie nieuporządkowany, bo nie zobaczymy tu zdjęć ułożonych tak, jak byśmy się spodziewali – pogrupowanych ściśle według spektakli czy ich twórców. Autorka buduje z nich własną opowieść o współczesnym teatrze. Mając świadomość dokumentalnej funkcji fotografii teatralnej, zdaje się badać, czy jest ona w stanie funkcjonować w oderwaniu od spektakli. W rozmowie zamieszczonej na początku albumu mówi: „Gdy fotografuję teatr, staram się być zawsze wierna twórcom. Fotografuję dla zespołu ludzi, który stworzył przedstawienie; moim zadaniem jest zachować ich pracę, oddać jej sens, klimat, utrwalić przekaz. Mam zatem świadomość, że obrazy w tym albumie są w pewnym sensie zapożyczone – wykreował je ktoś inny, a ja je tylko utrwaliłam. Nie buntuję się wobec swojej pozycji. Idę do teatru wykonać swojego rodzaju usługę i nie szukam tam przestrzeni do autorskiej wypowiedzi, choć oczywiście zdjęcia są efektem nie tylko moich umiejętności warsztatowych, ale też mojej wrażliwości, sposobu patrzenia, ujmowania świata oraz przede wszystkim moich wyborów”.

W koncepcję albumu i autorskiej opowieści fotograficznej, w jaką się on układa, wprowadzają dwa zamieszczone na początku książki teksty: ciekawa rozmowa z autorką zdjęć, przeprowadzona przez Agatę Adamiecką-Sitek i Iwonę Kurz, oraz świetny wstęp kuratorski Wojciecha Nowickiego. (Mało kto potrafi pisać o fotografii tak pasjonująco jak Nowicki, zatem wstęp, tak jak i inne znane eseje autora, czyta się jednym tchem). Dalej są już tylko zdjęcia, ładnie wyeksponowane – zwykle jedno na rozkładówce, najwyżej dwa, bez opisów, które przywracałyby opowieści archiwistyczny porządek. Szczegółowe opisy, uwzględniające twórców spektakli, obsadę, producentów i daty premier, podane są na końcu, jak bibliografia.

W zdjęciach składających się na album HUECKEL/TEATR można odnaleźć tematy, które artystka porusza również w swojej pozateatralnej twórczości. Jak mówi, są to między innymi przemijanie, transformacja, alienacja i samotność. Magdalena Kuta w Mieście snu siedzi na fotelu w centrum kadru. Jest sama w pustej przestrzeni. Ma na sobie nocny strój. Jasne światło oświetla ją z przodu. Kobieta osłania ręką oczy, patrzy w dal, na twarzy ma wyraz zagubienia i niemocy. Tak jakby usilnie, ale bezskutecznie próbowała dojrzeć coś za ścianą światła. W tle za fotelem widać drzwi. W tym samym miejscu na ścianę rzucona jest projekcja siedzącej na fotelu kobiety. Wielki, nieostry obraz postaci zwielokrotnia jej samotność i zagubienie, wypełnia nimi niemal całą pustą przestrzeń. Nałożony również na drzwi, sugeruje, że od tych uczuć nie ma ucieczki.

Samotność i alienacja to temat wielu zdjęć w tym zestawie. Bodaj najwyraźniej widać to na zdjęciach z inscenizacji Mariusza Trelińskiego. Hueckel eksponuje tu monumentalne, przytłaczające scenografie Borisa Kudlički, wypełnia nimi niemal całą przestrzeń zdjęcia, a postaci, które na ich tle zdają się maleńkie i opuszczone, umieszcza na dole bądź w rogach kadru. Dominują zdjęcia pojedynczych, samotnych postaci. W scenach grupowych bohaterowie niemal nigdy na siebie nie patrzą. Właściwie w całym albumie prawie nie ma śladu interakcji między aktorami. Zdaniem Hueckel to jeden z wyznaczników dzisiejszego świata, a w konsekwencji i współczesnego teatru: „W dzisiejszym teatrze ludzie nie mówią do siebie, na scenie nie odbywa się żadna konwersacja. Aktor coraz częściej mówi w otwartą pustkę, bo przecież też nie do widowni. Teatr opowiada o nieistnieniu komunikacji”.

Również dlatego fotografkę jak magnes przyciągają wyświetlane w spektaklach projekcje wideo. Hueckel bada w teatrze relacje pomiędzy żywym człowiekiem a jego spłaszczoną, dwuwymiarową projekcją. Ten pierwszy to zwykle mała figurka, czasem zaledwie cień na tle jego dominującego, nadnaturalnie powiększonego wirtualnego odpowiednika. Świat z ekranu zawłaszcza przestrzeń spektaklu i fotografii, zaczyna dominować nad żywym człowiekiem, przytłacza go.

Jednym z głównych wątków albumu jest człowiek poddany skrajnemu doświadczeniu, również w tym doświadczeniu samotny. Hueckel zatrzymuje go w kadrze w szczytowym momencie, wijącego się w spazmie cierpienia lub ekstazy. Tak jak wije się postać od stóp do głów zaplątana w suknię ślubną, na tle ciemności oświetlona zimnym, niebieskawym światłem. Widać jedynie dłoń z rozczapierzonymi palcami, wystającą z fałd sukni jak spod zwałów śniegu, jakby zamarłą w rozpaczliwym geście wołania o ratunek. Z drugiej strony mamy postacie statyczne – ciała znieruchomiałe w pustce, opadłe z sił, niemal w rozkładzie, powykrzywiane jak rzucone niedbale na podłogę plastikowe lalki.
Autorski wybór fotografii teatralnej Magdy Hueckel jest wyrazistą, mroczną opowieścią o naszym egzystencjalnym doświadczeniu. O samotności, skrajnych emocjach, zagubieniu, rozpaczy. Jednocześnie trudno odmówić tej opowieści piękna. Nie chodzi tylko o warsztat fotografki, ale przede wszystkim o wrażliwość, wyczucie momentu i zastosowany język fotografii. Hueckel nie boi się bawić formą, nieoczywistym kadrem, ostrością czy zniekształceniem. Robi zbliżenia projekcji filmowych, rozmazuje kontury postaci, szuka gry światła i cienia, zniekształconych odbić w lustrach czy błyszczących powierzchniach. W rezultacie jej opowieść sytuuje się gdzieś na pograniczu jawy i snu.

Można się domyślać, że niektóre z wykorzystanych tutaj zdjęć nie przeszły selekcji zleceniodawców. A jednak Hueckel pokornie przyznaje, że tworząc album, zapożyczyła cudze obrazy. I to jest clou fotografii teatralnej: znalezienie złotego środka pomiędzy podążaniem za cudzą estetyką a własną ekspresją i wrażliwością.

autor / Magda Hueckel
tytuł / HUECKEL/TEATR
koncepcja i wybór zdjęć / Magda Hueckel, Wojciech Nowicki
wydawca / Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego
miejsce i rok / Warszawa 2015

krytyk teatralna, redaktorka i fotoedytorka „Teatru”. Współpracuje z Ośrodkiem Badań nad Polskim Dramatem Współczesnym.