3/2017
Obrazek ilustrujący tekst Rozpoznanie bojem

Rozpoznanie bojem

W Polsce pamięć o Wielkiej Wojnie właściwie nie istnieje. W powszechnej świadomości była to wojna bohaterska i zwycięska, która przyniosła nam długo wyczekiwaną niepodległość, a jeśli nawet czyjeś wyobrażenie nie sprowadza się wyłącznie do żartów na temat ck żołnierzy czy anegdot o ułańskiej fantazji ‒ i tak wojna ta blednie w obliczu kolejnej.

Jest to przekonanie bardzo silnie zakorzenione i jakakolwiek myśl o tym, że właśnie pierwsza wojna, jako katastrofa nie tylko polityczna, lecz także kulturowa, stała się jednym z fundamentów ustanawiających współczesną europejską tożsamość (nieprzypadkowo bywa nazywana Matką Stulecia), podczas gdy druga pod wieloma względami była „tylko” jej tragiczną konsekwencją, zrazu wydaje się nie do przyjęcia. Nie pomaga i to, że tak niewielu polskich artystów odnosiło się w swojej twórczości do pierwszej wojny światowej jako doświadczenia traumatyzującego; bez poważniejszego zastanowienia trudno jest wymienić kogokolwiek poza Tadeuszem Kantorem.

Dlatego tak szczególnym doświadczeniem jest lektura książki Modrisa Eksteinsa Święto wiosny. Wielka Wojna i narodziny nowego wieku1; tym bardziej że opiera się ona na kongenialnej prowokacji, a mianowicie uznaniu wydarzeń lat 1914‒1918 za… skandal, porównywalny z awanturą na premierze Święta wiosny w paryskim Théâtre des Champs Élysées w roku 1913, bo tak samo polegający na pogwałceniu przyjętych przez cywilizowaną Europę reguł gry. Analizując skomplikowane związki między polityką i estetyką, Eksteins pokazuje, że jedną z najważniejszych konsekwencji wojny stała się konieczność wypracowania zupełnie nowych środków komunikacji, ponieważ dotychczasowy język przestał odpowiadać rzeczywistości. Jego książka to zarówno wzorcowa praca z zakresu krytyki kulturowej, jak i świetnie napisany esej2.

Piszę o tym nie bez powodu. Właśnie z głębokiej ‒ jak sądzę ‒ fascynacji Świętem wiosny powstała bowiem książka Doroty Sajewskiej Nekroperformans. Kulturowa rekonstrukcja teatru Wielkiej Wojny. Tematem książki, a wcześniej cyklu wykładów pod tym samym tytułem, prezentowanym w poprzednim roku akademickim w Instytucie Teatralnym im. Zbigniewa Raszewskiego w Warszawie, są szczególna nieprzystawalność polskiego i zachodnioeuropejskiego doświadczenia pierwszej wojny światowej i wynikające stąd konsekwencje. Jak wspomina autorka w rozmowie z Katarzyną Niedurny, jednym z najważniejszych impulsów do pracy było dla niej odkrycie, że w polskich archiwach brakuje dokumentacji kalekich ciał czy ofiar szoku artyleryjskiego ‒ tak silnie obecnych w kulturze i sztuce francuskiej czy (zwłaszcza) niemieckiej3.

W Nekroperformansie Sajewska próbuje więc dotrzeć do wątków, które z różnych powodów nie mieściły się w obowiązującej, wyrosłej na gruncie tradycji powstańczych zrywów, narracji bohaterskiej walki narodowowyzwoleńczej i jako takie ‒ wyrugowane, wyparte ‒ zostały zapomniane. Poszukuje śladów pierwszej wojny światowej jako doświadczenia traumy, kalectwa i dezintegracji ciała ludzkiego; wszechobecności śmierci oderwanej od metafizyki czy patriotycznego obowiązku. W opozycji do uświęconego legendą doświadczenia zbiorowego „szarej piechoty” stawia doświadczenie jednostkowe żołnierzy pochodzenia polskiego, którzy, służąc w obcych armiach, nie zamienili munduru pruskiego czy rosyjskiego na legionowy. Badając przypadki pamięci zapisanej w ciele, przywołuje i zderza ze sobą historie kobiet walczących na froncie w męskim przebraniu i mężczyzn przebierających się za kobiety na deskach frontowych teatrzyków. Obecny w podtytule jej pracy „teatr” odnosi się do przemian, jakie pod wpływem wojny nastąpiły w sztuce (działalność kolejnych grup awangardowych, rozwój nowych mediów i techniki montażu), a zarazem stanowi narzędzie do postrzegania wojennych biografii jako nieustannego performansu mającego na celu zachowanie bądź przekształcenie tożsamości.

Zaproponowana w Nekroperformansie perspektywa jest ciekawa i niewątpliwie bardzo ważna, i to bez względu na to, czy podziela się poglądy autorki – których zresztą nie ukrywa, a o swojej książce mówi wprost jako o stricte politycznym, lewicowym i emancypacyjnym, projekcie4 – czy nie. Niestety, w moim odczuciu, projekt ten nie został w pełni zrealizowany. Zamiast rozstrzygającej bitwy ‒ by posłużyć się tak ulubioną przez awangardę militarną metaforą ‒ jest to zaledwie rozpoznanie bojem. Sajewska pisze w sposób niezwykle gęsty, który z jednej strony prowokuje czytelnika do własnych lektur i kwerend w celu zdobycia argumentów na poparcie lub obalenie jej tezy, z drugiej ‒ może nużyć natłokiem informacji. Każdy z siedmiu rozdziałów (w tym prolog), a nawet podrozdziałów, zawiera w sobie dość materiału, aby rozwinąć go w samodzielny esej. Badawczy imperatyw, aby nie pominąć żadnego z istotnych wątków, w oczywisty sposób skutkuje skrótowością komunikatu i sygnalizowaniem pewnych tematów tam, gdzie aż się prosi o ich szczegółową analizę.

Tym bardziej szkoda, że tak wiele miejsca poświęca autorka omówieniu wywołanych przez wojnę przemian w sztuce na przykładzie kultury niemieckiej. Zamiast o politycznych i artystycznych wyborach Erwina Piscatora i Bertolta Brechta, i o tym, w jaki sposób doświadczenie wojny wpłynęło na ich twórczość teatralną, co jest w gruncie rzeczy tematem dość dobrze rozpoznanym, wolałbym przeczytać więcej o, wspomnianych zaledwie, okolicznościach skandalu towarzyszącego prapremierze Śmierci na gruszy Witolda Wandurskiego, która została oskarżona o „antypolskość” i po sześciu przedstawieniach zdjęta z afisza. Punkt wyjścia Nekroperformansu ‒ przekonanie o wykluczeniu pewnych tematów ‒ nie podlega dyskusji. Sądzę, że ciekawie byłoby jednak dokładniej przyjrzeć się ich nieobecności i zastanowić się, na ile wynikała i wynika ona z narzucania określonej polityki historycznej, na ile ze społecznego zapotrzebowania, a na ile z przyczyn zupełnie niezależnych (na przykład utraty archiwów). Takiej analizy mi bardzo brakuje. Co jednak wcale nie oznacza, że nie została ona zawarta w książce, być może po prostu ginie w ogromie materiału faktograficznego.

Odrębną kwestią jest zaproponowana przez Sajewską metodologia. Utworzone na wzór „nekrografii”5 pojęcie „nekroperformansu” oznacza, mówiąc najogólniej, obustronną i dynamiczną relację pomiędzy żywymi i martwymi; a zatem zarówno świadome i celowe wykorzystywanie martwych (osób, ciał, szczątków, resztek) do wpływania na żywych, jak i odbywające się na poziomie zbiorowej podświadomości żywych uporczywe powracanie tego, co martwe; a także wynikającą stąd strategię badawczą. Nie umiem ocenić, na ile nekroperformans jako projekt antropologiczny faktycznie wykracza poza Janionowski koncept „wampiryzowania” historii i przez historię, niewątpliwie chodzi tu jednak o coś więcej niż tylko ukucie efektownego terminu. Ustawiając w centrum figurę trupa, Sajewska wyraźnie daje do zrozumienia, że interesuje ją wyłącznie doświadczenie ciała, doświadczenie zapisane „w” lub „na” ciele. Dlatego też proponuje drugie pojęcie, „ciała-archiwum”, które ma na celu zwrócenie uwagi na wartość nośników pamięci innych niż tradycyjne i pozornie obiektywne dokumenty tekstowe czy wizualne. Takie dowartościowanie materii w badaniach archiwalnych zawsze jest bardzo cenne, pod tym jednak warunkiem, że nie odbywa się kosztem pozostałych źródeł, co bywa częstym grzechem współczesnej humanistyki6. Sajewska go nie popełnia.

Koncepcja nekroperformansu najpełniej realizuje się w części poświęconej Powrotom Odysa, zdecydowanie najciekawszym i najlepiej napisanym rozdziale, dla którego samego warto sięgnąć po książkę Sajewskiej. Autorka bada w nim szczególne relacje pomiędzy ostatnim dramatem Stanisława Wyspiańskiego i jego późniejszymi inscenizacjami: prapremierą w reżyserii Józefa Sosnowskiego z 1917, legendarnym konspiracyjnym przedstawieniem Tadeusza Kantora z 1944 i autorskim spektaklem-testamentem Jerzego Grzegorzewskiego z 2005 roku. Wśród możliwych kluczy interpretacyjnych wskazuje między innymi biografie Stanisława Ignacego Witkiewicza i Władysława Strzemińskiego, dla których udział w pierwszej wojnie światowej zakończył się traumą (pierwszego) i kalectwem (drugiego). A jednocześnie zwraca uwagę, że w numerze „Nowości Ilustrowanych” z 15 grudnia 1917 roku tuż obok recenzji z prapremiery Powrotu Odysa znalazły się doniesienia Z frontów bojowych, a fotografia usłanego kośćmi skalnego pustkowia teatralnej Itaki sąsiadowała ze zdjęciami zburzonych miasteczek włoskich. Przypadkowo? Nieprzypadkowo? Sajewska wydaje się powtarzać za Walterem Benjaminem: „Nie mam nic do powiedzenia, wyłącznie do pokazania”7.

 

1. M. Eksteins, Święto wiosny. Wielka Wojna i narodziny nowego wieku, tłum. K. Rabińska, wyd. 1: Warszawa 1996, wyd. 2: Poznań 2014.
2. Nie można, niestety, powiedzieć tego samego o długo oczekiwanej kontynuacji Święta wiosny, wyraźnie obliczonej na powtórzenie sukcesu, źle napisanej i w dodatku fatalnie przetłumaczonej. Zob. M. Eksteins, Taniec w słońcu. Geniusz, celebra i kryzys prawdy w epoce nowoczesnej, tłum. J. Łoziński, Poznań 2015.
3. Zob. Nekropolityka teatru, [z D. Sajewską rozmawia K. Niedurny], „Dwutygodnik.com” nr 199/2016.
4. Zob. tamże.
5. Zob. S. Rosiek, Zwłoki Mickiewicza. Próba nekrografii poety, Gdańsk 1997.
6. Zob. M. Żurawski, Archiwizowanie teatru, teatralizacja archiwum, „Teatr” nr 7/2016.
7. W. Benjamin, Pasaże, tłum. I. Kania, Kraków 2005.
 

autor / Dorota Sajewska
tytuł / Nekroperformans. Kulturowa rekonstrukcja teatru Wielkiej Wojny
seria / Nowa Biblioteka Instytutu Teatralnego
wydawca / Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego
miejsce i rok / Warszawa 2016

historyk teatru, redaktor, wykładowca warszawskiej AT. Redaktor krytycznego wydania teatralnych scenariuszy Jerzego Grzegorzewskiego. Pracuje w Teatrze Studio.