9/2017
Marek Kochan

fot. Kazimierz Kochan

Mikrofon

 

 

Pieta ma wygolone skronie, czuprynę z tlenionymi pasemkami i czerwony pas farby na oczach. Jest ubrana w niebieską szatę z kapturem, zapinaną na suwak. Jezus, pomalowany na biało, jest sportowcem, ma na sobie bokserskie spodenki i buty. Leży na jej kolanach w pozie nieco innej niż u Michała Anioła, z wyprostowanymi nogami, opartymi na ziemi. Film ma ponad cztery minuty, przy dźwiękach Mszy kreolskiej Ariela Ramireza Pieta gładzi Jezusa-boksera po torsie i włosach. Jej gesty są delikatne, na pograniczu czułości i erotyki. W pewnym momencie unosi ciało, jakby chciała martwego mężczyznę pocałować czy przytulić. Może być matką Jezusa-boksera, ale też żoną, może kochanką.

Jak informuje katalog wystawy Późna polskość w Zamku Ujazdowskim, artystka używająca pseudonimu Kle Mens „intencjonalnie odwołuje się do sfery sacrum, osadzając ją we współczesnej stylizacji (rekwizyty odnoszące się do sportowej rywalizacji)”.

Obok jest druga praca, film wykonany telefonem komórkowym. Przedstawia interwencję artystyczną czy też happening podczas spotkania z artystką wokół jej wystawy w Tarnowie w kwietniu 2016 roku.

Grupa młodych artystów-performerów w ciemnych strojach o militarnym kroju wkracza do galerii. Kilku rozchodzi się wśród gości, kilku rozwija transparent z napisem: Polska katolicka albo żadna. Ma on zasłonić pracę artystki Kle Mens, co nie do końca się udaje, bo plansza, na której wyświetlany jest film, znajduje się wyżej, ponad ich głowami. Niemniej, wtargnięcie performerów wywołuje spore zamieszanie. Nie byli zaproszeni, przeszkadzają, uniemożliwiają spotkanie z artystką. Jest to akt agresji. Z drugiej strony galeria to miejsce publiczne: każdy może przyjść, wyrazić swoje zdanie. Kuratorka bezskutecznie próbuje ratować sytuację. Performerzy skandują hasła: Wiara ojców naszą chlubą i Wielka Polska naszym celem. Inicjuje je ktoś wyglądający na szefa akcji. Też jest ubrany na ciemno, ale ma koszulę i marynarkę.

Publiczność złości się: przyszła posłuchać Kle Mens, nie jest zainteresowana happeningiem. Lecz performerzy, choć nieautoryzowani przez BWA Tarnów, są pewni siebie, emanuje z nich siła. Artyści czy chuligani? Ich przekaz jest konkretny i czytelny, polemiczny wobec pracy Kle Mens. Czy ich wyganiać z galerii? Wynik starcia byłby nieoczywisty.

Na szczęście młodzieńcy nie przyszli się bić, tylko manifestować. Dwa projekty artystyczne konfrontują się na płaszczyźnie werbalnej.
Jedni skandują, drudzy używają rozmaitych technik retorycznych, aby wypłoszyć intruzów.

– Nie podoba się, to proszę stąd wyjść!
– Tam jest wyjście!
– To pisiory!
– Podgłośnić mikrofon!
– Wytrzeźwiej!
– Mają mało inteligentne fizjonomie.

Dwa ostatnie komentarze brzmią niezbyt sympatycznie. Młodzieńcy są trzeźwi do bólu, a ocena dzieł sztuki przez pryzmat urody twórców nie należy, zgódźmy się, do kanonu krytyki artystycznej.

Najciekawszy jest moment filmu, kiedy performer w marynarce podejmuje próbę rozmowy. Chce, jak każdy współczesny artysta, wytłumaczyć swoje działanie.

– Zrobiła pani sobie sztukę artystyczną, żeby wyrazić siebie – zaczyna, ale publiczność oficjalnego wernisażu zagłusza go. Chyba chce powiedzieć coś o tym, że on też ma prawo do ekspresji i wyrażenia swoich emocji. Trudno jednak usłyszeć jego słowa w hałasie.
– My łamiemy schematy… – próbuje.
I znów gwar podniesionych głosów.
– Czy wiecie o tym, że te wartości, które obrażacie… – próbuje znów artysta w ciemnej marynarce.
– To pan nas obraża – przerywa mu ktoś z widzów oficjalnego wernisażu.
I jeden, dobrze słyszalny głos, starszego mężczyzny:
– Dajcie mu mikrofon, niech powie, co w tym jest bluźnierczego.

Ale publiczność zagłusza go, a kuratorka ignoruje tę propozycję. Performer nie wyjaśni, co się kryje za jego działaniem. Kogo to obchodzi? Artyści uliczni na ulicę. Na kapłana sztuki namaszczona jest artystka Kle Mens. Ona odprawia tę mszę. Kle Mens desakralizować Pietę – dobrze. Performer desakralizować Kle Mens – niedobrze. Ręce precz od sacrum!

Po tej nieudanej próbie dialogu artysta w ciemnej marynarce znów zaczyna intonować hasła, które podejmują młodzieńcy z transparentem.
Wiara ojców naszą chlubą! Wielka Polska naszym celem! Coraz głośniej i głośniej.

Kto ma mikrofon – mówi, kto nie – skanduje.

Koniec filmu.
Kle Mens umieszcza nagranie z akcji na wystawie, jako swój projekt. A więc to jednak było działanie artystyczne. Grupa performerów, która wystąpiła gościnnie podczas jej spotkania w BWA, nazywa się podobno „Nacjonalistyczna bojówka”. „Nacjonalistyczna bojówka przerywa spotkanie z artystką”, taki jest tytuł tej pracy.

I tu ciekawy problem z dziedziny praw autorskich. Czy artyści z „Nacjonalistycznej bojówki” wyrazili zgodę na wykorzystanie filmu z ich akcji na wystawie „Późna polskość”? Czy otrzymali za swoją pracę honorarium? Czy tym razem zostali zaproszeni na wernisaż i mogli przedstawić swoje racje? Mam nadzieję, że tak, sztuka jest wszak przestrzenią wolności twórczej i nieskrępowanego dialogu, w którym mogą uczestniczyć wszyscy zainteresowani, niezależnie od fizjonomii.

Czy któraś z galerii, finansowanych ze środków publicznych, umożliwi im realizację ich nowych projektów? Czy artystka Kle Mens też przyjdzie i poprosi o mikrofon? Będę o tym informował na bieżąco.

pisarz, profesor Uniwersytetu SWPS. Autor powieści (m.in. Fakir z Ipi, 2013), zbioru opowiadań (Ballada o dobrym dresiarzu, 2005) oraz wielu dramatów realizowanych w Teatrze Telewizji i Teatrze Polskiego Radia m.in. HolyfoodRioReduty).