10/2017
Obrazek ilustrujący tekst „Wiem o sobie tyle…”

„Wiem o sobie tyle…”

W książce Magdaleny Raszewskiej najwięcej jest grania i nauczania o graniu – tak chciała być postrzegana Ryszarda Hanin. I tak, mimo wszelkich zapewnień i deklaracji, pisze o niej autorka.

Po co pisze się biografie? Po co się je czyta? Zapewne z wielu różnych pobudek, a jedną z nich, tą, dla której ja czytam opowieści o innych ludziach, jest chęć/potrzeba dowiedzenia się czegoś więcej o wybitnej postaci. I jakkolwiek pewnie zawsze jest w tym odrobina niezdrowej ciekawości – kto z kim, kiedy i dlaczego – to głównie interesujące są podłoże, okoliczności oraz cena, jaką ta osoba zapłaciła, żeby być tym, kim była, osiągnąć to, co osiągnęła.

Ryszarda Hanin, jak pisze jej biografka, nigdy nie mówiła o swoim dzieciństwie i młodości. Więcej: zacierała ślady, świadomie sterowała tym, co o niej pisano. Z drugiej jednak strony: „żadnego papierka w życiu nie wyrzuciła”, jakby wszystko dokumentowała, na wszystko zbierała dowody.

Pierwsza cześć książki wygląda właśnie jak uporządkowane papierki/fiszki, szczegółowe archiwum niezwykłego życia. Daty i fakty. Obok tych bardzo ważnych, drobiazgi i nieistotne z pozoru szpargały. Praktycznie bez komentarza lub z komentarzem w śladowej ilości albo cytatem komentującym zdarzenie z życia Hanin. To niezła i bardzo oryginalna strategia. Czytelnik podąża za autorką i ciągle czeka na odkrycie tajemnicy, której… nie ma. Albo, żeby być precyzyjną, która w znacznej części zostaje ujawniona już we wstępie.

Tom podzielony został na cztery nieproporcjonalne części: Notatki do nienapisanej monografii zajmują 328 stron, Opowieść Noemi – 4 strony, 42 strony to trzy szkice: Było, minęło, nie wróci, Uwikłania i Żydówka?, 14 stron to wreszcie część czwarta Pamięć (plus spis ról, indeks nazwisk, bibliografia). W takim układzie paradoksalnie najważniejsza staje się część druga, czyli opowieść bliskiej przyjaciółki Ryszardy Hanin – lwowianki Noemi Korsan-Ekert. To w tej krótkiej wypowiedzi padają informacje o życiu Hanin przed wojną, o żydowskim pochodzeniu, zamożnej rodzinie, świetnym wykształceniu, bardzo wczesnym marzeniu o scenie i pobycie w Paryżu jako jego spełnieniu. Trzysta stron pierwszego rozdziału to właściwie dowody na potwierdzenie opowieści Noemi. Jedyną czarną dziurą w biografii Hanin pozostaje pobyt w Związku Sowieckim, przed wstąpieniem do armii Berlinga (1941–1943) oraz to, co czuła i myślała, jako jedyna ocalała z rodziny.

„W książce najmniej jest teatru, filmu, bo to jest przede wszystkim opowieść nie o aktorstwie, lecz o uwikłaniu w Historię” – pisze profesor Raszewska. To nie do końca prawda. W książce najwięcej jest grania i nauczania o graniu – tak chciała być postrzegana Ryszarda Hanin. I tak, mimo wszelkich zapewnień i deklaracji, pisze o niej autorka.

Autorka zakłada też, że czytelnik sporo wie, więc nie wyjaśnia co bardziej kontrowersyjnych wątków (na przykład sprawy Platerówek). Nie jest też konsekwentna. Raz skrupulatnie podaje kwotę uzbieraną przez Hanin w trakcie kwesty na Starych Powązkach i na Cmentarzu Żydowskim. Natomiast pisząc, że Hanin niemałe oszczędności zapisała warszawskiej Akademii Teatralnej (i Hospicjum im. Leona Pasternaka), tworząc fundusz pomocy potrzebującym studentom, zadowala się cytatem z wywiadu z ówczesnym rektorem, że zostawiła „Dużo. Ale podawanie sumy byłoby wobec zmarłej niestosowne”.

Konstrukcyjny i formalny pomysł Raszewskiej na historię nieoczywistą Ryszardy Hanin jest świeży i zaskakujący. Sprawdza się jako strategia gry z czytelnikiem, dla mnie jednak pozostawia niedosyt i żal, że autorka z takim talentem detektywistycznym, historycznym i literackim pewnych rzeczy nie nazwała wprost, nie domknęła, nie skomentowała.

Magdalena Raszewska wykonała ogromną pracę i jakby zawahała się przed postawieniem kropki nad i. Autorka ujawnia warsztat i pokazuje pewien rodzaj biograficznej bezradności – jeśli ktoś nie chce czegoś ujawnić i zaciera ślady, to bez materialnych dowodów nie da się niczego powiedzieć na pewno. Biografka przekopała szereg archiwów. Świetnie zna szeroki kontekst kulturowy i posługuje się nim. Zestawia drobne fakty z życia wybitnej aktorki z historycznymi wydarzeniami, szuka odprysków w literaturze pięknej, filmie, pamiętnikach i wspomnieniach jej współczesnych etc. Nie mogłam jednak pozbyć się poczucia, że gra z czytelnikami w ciuciubabkę, że przyjęła dziecięcą strategię „wiem, ale nie powiem”, sugeruje co chwilę, że wie więcej, niż pisze, i radzi czytelnikowi „poszukaj sobie sam”, „sprawdź mnie”, „może wyciągniesz inne wnioski”. Jej narracja nie jest – bo nie może być – przezroczysta, choć autorka nieustannie nas o tym zapewnia i bardzo się stara, żebyśmy tak myśleli.

„Aktorstwo było jej powołaniem” – kończy wspomnienie o Ryszardzie Hanin jej przyjaciółka. Historia nieoczywista pokazuje, jaką cenę aktorka zapłaciła za możliwość wykonywania zawodu, za pracę na scenie – tę jedyną rzecz, której nie pozbawiła jej wojna i Holokaust, i której w powojennych warunkach nie pozwoliła sobie odebrać.

 

/ Magdalena Raszewska
tytuł / Ryszarda Hanin. Historia nieoczywista
wydawca / Akademia Teatralna im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie
miejsce i rok / Warszawa 2016