11/2017

Szekspir bez cenzury

BELGIA/NIDERLANDY/HOLLAND – dolne części ciała kobiety, jej intymności, bo i „nider-landy” to „krainy leżące poniżej” (pasa); „Holland” można też odczytywać jako „hole-land”, czyli „kraina dziurki, szparki”. Podobne znaczenie mogło mieć określenie „Low Countries”, czyli zangielszczona forma Niderlandów, gdzie „low” to „dolne, leżące poniżej”, „countries” to „ziemie, regiony, landy”, ale pierwsza sylaba („count” czytane „kant”) tworzy kalambur z „cunt”, czyli „sromem, cipą”.

Obrazek ilustrujący tekst Szekspir bez cenzury

Bogna Podbielska

W Komedii omyłek (III.ii.138-139) znajdujemy scenę, gdzie Antipholus pyta Dromia o dziewkę kuchenną, a ten opisuje ją alegorycznie, wykorzystując nazwy geograficzne. W końcu Antipholus pyta: „A [gdzie] Belgia, Niderlandy?”. Na co Dromio: „Tak nisko nie patrzyłem”. Geograficzne eufemizmy znaleźć też można u innych autorów. Na przykład John Fletcher w sztuce The Tamer Tamed (Poskramiacz poskromiony) mówi, że u pewnej damy kuciapka jest jak „cieśnina Gibraltaru” (II.iii.46), cokolwiek by to mogło znaczyć. A w słynnym wierszu Johna Donne’a To his mistress going to bed na widok nagiej partnerki podmiot liryczny wykrzykuje: „O my America! my new-found land” – „Moja ty Ameryko, lądzie właśnie odkryty”.

 

BURN (czas.)/BURNING (przym.) – dosł. „spalić”, „piec”, „piekący”; słowa często używane jako symptom choroby wenerycznej (syfilis lub rzeżączka, których często nie rozróżniano), zarażania nią, temat żartów i złośliwości (również i przerażenia!), tak u Szekspira, jak i jego współczesnych. Oczywiście, za rozprzestrzenianie się chorób wenerycznych oskarżano przede wszystkim kobiety, tak jakby mężczyźni nie byli winni. „We catch of you” – mówi Falstaff do Dolly – „Łapiemy to od was”. O zdrowych ladacznicach mówiono, że są „wholesome”. W Komedii omyłek Dromio popisuje się wywodem oratorskim, grając znaczeniami słowa „light” („światło”, „lekkość” czy „łatwość”): „God make me a light wench. It is written they appear to men like angels of light. Light is an effect of fire, and fire will burn. Ergo, light wenches will burn” – „Boże stwórz dla mnie łatwą dziewkę. Pisze się o nich, że jawią się mężczyznom niczym aniołowie światła. Światło bierze się z ognia, a ten parzy. Ergo, łatwa dziewka z pewnością cię poparzy” (IV.iii.54-57). „Poparzy”, czyli zarazi chorobą weneryczną. Jedna ze sztuk słynnej pary dramatopisarzy Francisa Beaumonta i Johna Fletchera nosi tytuł The Knight of the Burning Pestle (dzieło heroikomiczne z 1613 roku), co na polski przełożono jako Rycerz korzennego tłuczka. Owszem, „burning” („piekący”) może odnosić się do ostrych przypraw, a „pestle” to moździerzowy tłuczek, ale ze względu na swój kształt nieodmiennie kojarzony z penisem. A piekący penis, to penis zarażony wenerycznie. Tak więc drugie znaczenie tytułu to „rycerz piekącej/francowatej kuśki”. Dodajmy, że tytuł wspomnianej sztuki Beaumonta i Fletchera nawiązuje zapewne do wypowiedzi Falstaffa w pierwszej części Henryka IV, gdzie Bardolpha nazywa „Knight of the Burning Lamp”, czyli „rycerzem płonącej lampy” (III.iii.27), a to z powodu jego pijackiego nosa; w części drugiej mówi o Bardolphie, że jego „nos płonie gorliwą wiarą” (II.iv.247), a w Henryku V (III.vi.102) mówi się o jego twarzy, że jest „bubuncles”, co jest neologizmem powstałym z połączenia czyraka („carbuncle”) z syfilityczną wybroczyną („bubo” to także dymienica). Powszechny był też zwrot „burning in hell”, co z jednej strony oznacza „męki/ognie piekielne”, z drugiej zaś pamiętajmy, że „hell” ma również inne znaczenie – „kuciapka”, więc „burning in hell” może oznaczać cipkę zarażoną chorobą weneryczną albo fiuta, który takowej tam się nabawił. Podobne znaczenia miało wiele innych słów, określających objawy chorób wenerycznych, a także cierpienia chorych. Na przykład, oprócz najbardziej popularnych jak „pox” czy „clap”, napotykamy „pepper”, „blain”, „bone-ache”, „French marbles”, „itch”, „diet”, „fast”, „Neapolitan bone-ache”, „malady of France” i wiele innych.

Trudno nam dzisiaj sobie wyobrazić, jakim przerażeniem napawały ludzi pierwsze objawy choroby. Podówczas nieuleczalnej, a przy tym widocznej poprzez zmiany na skórze, wypadanie włosów, ba, także i – w ostatniej fazie – odrażające kilaki, odpadanie nosa, zmieniony głos i tak dalej. Z jednej strony lęk, z drugiej sardoniczny śmiech z ludzkiej ułomności, konsekwencji nieposkromionych chuci, żądzy i grzechu. Swoista chemioterapia, czyli kuracje cynobrowe, a więc smarowanie ognisk choroby solą rtęci, nawet jeśli miały w pewnej fazie choroby kojący wpływ, to były powodem innych ciężkich chorób, a nawet śmierci (rtęć, a ściślej jej związki są trujące). Jak to Klaudiusz mówi w Hamlecie: „Beznadziejne choroby leczy się beznadziejnymi środkami” („Diseases desperate grown / By desperate appliance are reliev’d”, IV.iii.9-10), co stanowi echo zasady medycyny ludowej: „Similia similibus curantur”, czyli „Podobne rzeczy leczy się podobnymi środkami”. Zob. BATH. Nie brakowało też szarlatanów, oferujących cudowne kuracje i leki. Z Karaibów przywieziono magiczny proszek z drewna (drzewo o nazwie guaiacum, zwane też „świętym drzewem”), opisany przez uczonych medyków już na początku XVI wieku, choć – przedawkowany – miał on właściwości trujące. Wyleczenie gwarantowały też inne dziwne rośliny, jak sasafras (Sassafra officinale), sarsaparilla (zioło do dzisiaj używane jako afrodyzjak!), korzeń chiński (Smilax sinensis), a nawet szafran (rekomendowany jako cudowny lek na syfilis w Szekspirowskiej Wszystko dobre, co się dobrze kończy). We wspomnianej sztuce, The Knight of the Burning Pestle, występuje potwór, olbrzym Barbaroso, który porywa ludzi i trzyma ich w swojej jaskini – z kontekstu wynika, iż jest to alegoria syfilisu. U Szekspira pojawia się też opinia o przyczynach śmierci pewnego mężczyzny, który zadał się z ladacznicą: „She quickly poop’d him, she made him roast meat for worms” – „Ona go od razu zaraziła i przemieniła w pieczone mięso [czyli coś smakowitego] dla robaków” (Perykles, IV.ii.24-25). „Roast meat”, czyli „pieczyste” – w znaczeniu „prostytutki” – proponuje klientowi rajfurka w sztuce Johna Webstera The Honest Whore (Uczciwa ladacznica).

Aż do wynalezienia i upowszechnienia penicyliny syfilis stanowił poważny problem w całej Europie, również w Polsce. Prześcigano się też w sposobach wczesnego wykrywania (a przez to unikania) i leczenia choroby. Oto co na ten temat dwieście lat później pisał hrabia Aleksander Fredro:

 

Jeb, młodzieńcze, jeb, lecz miej zwyczaj drogi,
Ze świecą kurwie patrzeć między nogi.
Soki z cytryny zapuść jej do piczy,
Pewnie ma francę, jeżeli zasyczy.
Jak zaś wysuniesz twardy członek z dziury,
Tę, co go kryje, naciąg trochę skóry,
Napuść, co strzyma, gorącej uryny,
Aby spłukała niepewne jebiny.
(Pieśń I Sztuki obłapiania)

 

O ile na niektóre choroby znano magiczne sposoby (na przykład wierzono, że skrofulozę, czyli gruźlicze zapalenie węzłów chłonnych, wyleczyć może dotknięcie monarchy), to w wypadku chorób wenerycznych cudów nie było.

 

CHINKS – „pieniądze”, ale też „szparka”, również w erotyczno-anatomicznym znaczeniu; w Romeo i Julii (I.v.117) Niania mówi, że kto zdobędzie Julię, będzie miał „chinks”. Również w Śnie nocy letniej, kiedy rzemieślnicy wystawiają przed księciem swoją sztukę, stale myląc słowa, znajdujemy następującą scenę, w której Thisbe i Pyramus spotykają się na schadzce, ale niestety rozdziela ich ściana, która – na szczęście – ma dziurkę, przez którą mogą konwersować (jako ciekawostkę dodajmy fakt, iż na rocznicę 400-lecia urodzin Szekspira, w 1964 roku, scenę tę odegrał w telewizji zespół The Beatles):

 

FLUTE (jako Thisbe)
[do ściany] My cherry lips have often kissed thy stones,
The stones with lime and hair knit up in thee.

 

BOTTOM (jako Pyramus)
I see a voice; now will I to the chink.
(V.i.184-187)

 

Thisbe mówi do ściany: „Me wiśniowe usta często całowały twe kamienie”, ale „stones” do dzisiaj w angielszczyźnie to „jądra”, tak więc werset ten znaczy również: „Me wiśniowe usta często całowały twoje jądra”. „Lime”, z kolei, to „wapno”, którego biel w połączeniu z „hair”, czyli „włosami” (łonowymi), i „stones” – „kamieniami”, czyli „jądrami”, może się kojarzyć z wytryskiem, nasieniem. Na słowa Thisbe Pyramus reaguje prawidłowo: „Widzę ten głos; no to ruszam do mojej szparki”. A parę linijek przed cytowanym fragmentem Pyramus mówi do ściany „show me thy chink” – „pokaż swoją szparkę”. Parę linijek dalej, z kolei, Pyramus całuje Thisbe „przez ścianę” i mówi: „I kiss the wall’s hole”, co może tworzyć kalambur „wall”/„well” („ściana”/„studzienka”), gdyż „well” oznaczać też mogło „kuciapkę”.

 

[Leon Ulrich:]
Tyzbe: Wiśniowymi ja nieraz ogrzałam ustami
Te kamienie, wiązane wapnem i kłakami.
Piram: Widzę głos, hej, do szpary!

 

[Stanisław Barańczak:]
Tyzbe
Całowała twe tynki wiśnia mojej wargi,
Tynki z wapna, z gdzieniegdzie zaplątanym kłakiem.
Piram
Widzę na własne uszy jej głos! Ha! Do dziury”

 

[Maciej Słomczyński:]
Tysbe. Głazy pieściły me wiśniowe wargi,
Głazy twe, kryte wapnem i zaprawą.
Pyramus. Głos widzę, ruszę ku dziurze co siły

 

CIRCLE – „krąg”, „koło”, ale również intymności kobiece. W Romeo i Julii świntuszący jak zwykle Markucjo komentuje nieobecność Romea, który w jego przekonaniu spędza noc z Rozalindą:

 

[…] ’Twould anger him
To raise a spirit in his mistress’ circle
Of some strange nature, letting it there stand
Till she had laid it and conjured it down.

 

I tak, „raise” oznacza „przywołać”, ale także „rise” – „stanąć” (jak penis), „spirit” to, owszem, „duch”, ale i „sperma, nasienie” (w tym znaczeniu także w sonecie 129: „Th’ expense of spirit”), „circle” to może być „okrąg” (także magiczny), ale też i „wagina” (zob. CON), „stand” to oczywiście „erekcja”, „w erekcji”, ponieważ zaimek „it” odnosi się do „spirit”, to również i „stand” do niego się odnosi, przez co „spirit” oznaczać może sterczącego w wzwodzie fiuta; ale „laid it and conjured it down” odnosi się także do członka, który, dzięki dziewczynie, po stosunku wymięka i słabnie. „Conjure” to „zmawiać się”, „zaklinać”, ale pierwsza sylaba to po francusku „cipa”, więc czasownik „conjured down” nabiera znaczenia „zaklinania” jako efektu działania cipy – to przez jej „zaklęcia” penis wymięka. Stephen Booth, wielkiej klasy edytor Sonetów Szekspira, przywołuje także późniejszy, bo z początku XVIII wieku wiersz z The Maids Conjuring Book, gdzie mowa jest i o „spirit”, który dziarsko urósł, kiedy do łóżka wślizgnęła mu się ładna dziewczyna, która w dodatku szeroko rozwarła swą księgę zaklęć („Conjuring Book”), tak że listki (tj. kartki) się pięknie rozchyliły. Metafora kuciapki gotowej do kopulacji jako rozwartej dwukartkowej księgi była dość rozpowszechniona w literaturze epoki, choć Szekspir jej nie używa. W ikonografii chrześcijańskiej zamknięta księga oznaczać mogła dziewictwo. Przypomnę, że „leaf” po angielsku to zarówno „listek”, jak i „stronica” (także „zasłonka”, na przykład „coach-leaves”); w żartach obscenicznych oznacza wargi sromowe. „Conjuring” to oczywiście imiesłów od czasownika „to conjure” – „zaklinać”, ale – jak już wiemy – pierwsza sylaba „con” sprawia, że całe słowo nabiera waginalnych znaczeń.

 

[Józef Paszkowski:]
Mógłby się rozgniewać,
Gdyby za sprawą mojego zaklęcia
W zaczarowane koło jego pani
Inny duch wkroczył i stał tam dopóty,
Dopóki by go nie zmogła.

 

[Stanisław Barańczak:]
Gniewać się miałby może prawo, gdybym
W owe wspomniane wyżej przyległości,
Niby w zaklęty krąg, wpuścił znienacka
Jakiegoś hardo sterczącego ducha,
Którego tylko magia Rozaliny
Zdołałaby nakłonić do zmięknięcia.

 

[Maciej Słomczyński:]
To go rozgniewać nie może. W gniew wpadłby,
Gdybym duchowi wielce przedziwnemu
Nakazał stanąć w kręgu jego miłej
I stać pozwolił mu tak długo, póki
Nie chciałby opaść pod wpływem jej zaklęć.

 

DILDO – „sztuczny penis” (słowo do dziś używane w tym znaczeniu), znany w literaturze nawet wcześniejszej (Żywoty pań swawolnych). Drewniany albo i szklany (słynne były dilda z Murano). Kolega po piórze Szekspira, Thomas Nashe, napisał sprośny poemat pod tytułem The Merrie Ballad of Nashe His Dildo (ok. 1600), zachowany w wielu współczesnych odpisach, w którym pewien młodzieniec (sam Nashe?) doświadcza w burdelu poniżającego eiaculatio precox, a jego rozczarowana partnerka powiada, że w takim razie będzie musiała użyć zabawki („na dwie garście długiej”), która dobrze jej zrobi, a przy tym nie może spowodować ciąży („doth refresh me well / And never makes my tender belly swell”). Uważa się, że to Nashe nadał słowu „dildo” znaczenie sztucznego penisa, które wkrótce po ukazaniu się jego wiersza weszło do powszechnego użycia i przetrwało do dziś. Również w anonimowym wierszu Westminster Whore (1610) tytułowa ladacznica, pozbawiona klientów przez rozpustne damy dworu (co dają za darmo), zabawia się dildo. A w sztuce Thomasa Middletona, A Chaste Maid in Cheapside (1613?) śpiewana jest piosenka z refrenem „La dildo, dildo la dildo…”. W anonimowej piosence Dainty Darling z ok. 1600 roku też pojawia się refren: „What I will do / With a dildo: / Sing, do with a dildo” – „Co też ja zrobię z dildo…”. Już nieco później John Wilmot, czyli hrabia Rochester, pisze wiersz ku czci „Signiora Dildo”. U Szekspira dildo pojawia się w Opowieści zimowej, gdzie Sługa opisuje Błaznowi różne rodzaje piosenek dla dziewic, w tym i te pełne „dildos and fadings” (IV.iv.195), gdzie „fadings” może oznaczać też „orgazm”, utratę wigoru po stosunku. Być może synonimem było „picklock” użyte przez Szekspira w Miarce za miarkę. Według językoznawców słowo „dildo”, dziwaczne w swoim brzmieniu, pochodzić ma od staroangielskiego „dederian” – „oszukiwać”; tak więc mamy do czynienia z „oszukańczym penisem”. Warto dodać, że archeolodzy badający w Gdańsku okolice Teatru Szekspirowskiego i ulicy Zbytki, znanej kiedyś z rozpusty, natrafili na drewniane dildo, zachowane w dobrym stanie w przydomowej latrynie. Rzecz warta osobnej książki.

 

HORN – dosł. „róg”, atrybut rogactwa, ale też „kolec”, a przez to „penis erectus”, czyli w wzwodzie. Rogi rogacza zwano też „shoots” (= „pędy”, ale też kalambur z czas. „to shoot” – „spuszczać się”), jak w Opowieści zimowej (I.ii.128). W sztuce Dwaj panowie z Werony Speed powiada o swoim panu, że jeśli on sam jest jego własnością, to i jego rogi należą do pana, bez względu na to, czy śpi, czy też nie (I.i.79) – to ostatnie stwierdzenie wynikało z przekonania, iż nie jest grzechem lec z czyjąś żoną, kiedy jej mąż śpi. Kara za brak uwagi czy roztropności. Zabawna też jest gra słów Falstaffa w drugiej części Henryka IV, kiedy pomstuje na handlarza, że nie chce mu przesłać kosztownej materii na strój: „Well, he may sleep in security, for he hath the horn of abundance, and the lightness of his wife shines through it…” (I.ii.45-47). „Horn of abundance” to z jednej strony „róg obfitości” („cornucopia”), z drugiej zaś „obfitość rogów” przyprawionych przez żonę „lekkich obyczajów” („lightness of his wife”). Dlatego mąż rogacz może już spać spokojnie – już nic gorszego nie może go spotkać.

Zwróćmy uwagę, że etymologicznie również polski wulgarny „chuj” pochodzi od starosłowiańskiego słowa oznaczającego „kolec” (czyli ang. „horn”). Słów na określenie penisa i różnych jego stanów znajdujemy u Szekspira i jego współczesnych bardzo wiele: „candle”, „cock”, „dart”, „dick” (może też zwrot, czy nawet przekleństwo: „what the dickens!”?), „fiddlestick”, „iddle”, „hand”, „hook”, „horn”, „jack” (penis w erekcji), „knob”, „lance”, „runnion” (od łac. „runa”, czyli „włócznia”), „pike”, pistol, „sword”, „weapon”, „stake”, „stalk”, „needle”, „pen”, „pin”, „pipe”, „pole”, „rod”, „stump”, „sting”, „tail”, „thorn”, „tool”, „toy”, „tuck”, „little finger”, „wand”, „yard” i wiele, wiele innych.

 

LAP – uwaga: znaczenie odmienne od dzisiejszego! – (1) „kolana”, (2) „spódnica do ziemi”, (3) „łono”, „wagina”; w trzeciej części Henryka VI (III.ii.148) Hrabia Gloucester (Ryszard) zastanawia się nad swoją przyszłością i stwierdza, że nic mu świat nie ma do zaoferowania i co najwyżej może „make my heaven in a lady’s lap”, czyli „stworzyć własne niebo w łonie jakiejś damy”.

W słynnej scenie w Hamlecie (III.ii.108-112) Królewicz pyta Ofelię: „May I lie in your lap?”, stanowi to niedwuznaczną propozycję stosunku, gdyż zarówno słowo „lie” („bzykać”), jak i „lap” („kuciapka”) ku temu odczytaniu zmierzają. Ponadto, „słodki Książę” mówi „in your lap”, a nie „upon your lap”. Tak też czyta to pytanie Ofelia i stanowczo, oburzona, odmawia. Hotspur w części pierwszej Henryka IV (III.i.226-227) mówi do walijskiej dziewczyny: „Come, Kate, thou art perfect in lying down. Come, quick, quick, that I may lay my head in thy lap” – „Chodź, Kasiu, jesteś doskonała w usypianiu/kochaniu. Chodź, szybko, szybko, żebym mógł głową spocząć na twych kolanach/wsadzić swego fiuta do twego łona”. W Wiele hałasu o nic Benedykt mówi do Beatrice: „I will live in thy heart, die in your lap, and be buried in thy eyes” – „Będę mieszkał w twoim sercu, zaznawał rozkoszy w twoim łonie, i pochowany zostanę w twoich oczach”. Podobnie hrabia Suffolk mówi do Królowej w części drugiej Henryka VI: „If I depart from thee, I cannot live, / And in thy sight to die, what were it else / But like a pleasant slumber in thy lap?” (388-390) – „Bez ciebie żyć nie mogę, a umrzeć na twoich oczach byłoby niczym innym jak pełnią rozkoszy/orgazmem w twoim łonie?”.

Bardziej dosłownie słowa „lap” używa George Chapman w sztuce Bussy d’Ambois (1604), gdzie Tamyra mówi, że mężczyźni „foul sin would empty in my lap” – „swój obmierzły grzech by spuścili do mego łona” (IV.i.180).

Żartobliwie można powiedzieć, że gdyby dzisiejsze słowo, powszechnie znane na całym świecie – „laptop”, a przy tym niewinne, przenieść w czasie do epoki Szekspira, to wówczas nabrałoby natychmiast dwuznacznych znaczeń. Jak już wiemy, słowo „lap” („kolana”) znaczyło wówczas „łono”, także „pochwa”, a „top” w formie czasownikowej oznaczało „kopulację” (w pozycji mężczyzna na kobiecie: u Szekspira innej pozycji nie ma; zgodnie z chrześcijańską tradycją inne, a zwłaszcza od tyłu i kobieta na mężczyźnie, uważane były za ciężki grzech). Tak więc, utworzony kontekstowo kalambur oznaczałby „stosunek dopochwowy”, by ująć to anatomicznie i z pewną precyzją. Podobnie „fitness club” dla Szekspira i jego współczesnych oznaczałoby zapewne „rozpustną pałę” – albo, co gorsza, „pałę do masturbacji”, czyli wielkie dildo (bo i „fitness” znaczyło „gotowość do kopulacji”, a „club” to „pała”, „maczuga”, czyli penis).

 

MISTAKE (czyli MIS-TAKE) – dosł. „błądzić”, „pomylić”; ponieważ „take” oznacza „wziąć/brać” również w sensie seksualnym, to pobłądzić w tym działaniu może oznaczać „trafić nie do tej, co trzeba, dziurki” (= seks analny?). W Hamlecie (III.ii.246) pojawia się to słowo, ale raczej bez konotacji erotycznych: Hamlet wypomina Ofelii, że kobiety biorąc („take”) mężczyzn za mężów („na dobre i na złe”), w istocie rzeczy ich oszukują („mis-take”), nie dotrzymując wierności przysiędze małżeńskiej. Ale w Henryku V (III.ii.134-136) znajdujemy już wyraźny podtekst homoerotyczny, kiedy Gower mówi: „Gentlemen both, you will mistake each other” – „Nie rozumiecie jeden drugiego” [lub:] „Będziecie kopulować »na opak«, panowie”, na co Kapitan Jamy reaguje ostro: „A! That’s a foul fault” – „Ha! To grzeszny występek!”. Istniało też określenie „back gate” („tylna furtka”) oznaczające seks analny. Jan Andrzej Morsztyn, porównując różne nacje po kątem ich preferencji seksualnych, pisze o „dwóch piwnicach” Włoszki, które kuś odwiedzał. Wyraźny tu wpływ sonetów Pietra Aretina, inspirowanych odważnymi rysunkami Giulia Romana (na ich podstawie ryciny wykonał Marcantonio Raimondi). To w nich konwersujący podczas upojnych uciech heteroseksualni kochankowie zgłaszają zapotrzebowanie i propozycje różnych konfiguracji. Ważną tu rolę odgrywa seks analny.

 

TUB (także: „sweating-tub”) – u Szekspira występuje trzykrotnie: „wanna”, „balia”, ale w owych czasach także „beczka”, w której kurowano (nieskutecznie) chorych na syfilis, poprzez poty i dezynfekcję siarczanem rtęci, czyli cynobrem (co prowadziło do częstych zatruć). Miejsca z widocznymi zmianami i wybroczynami smarowano wspomnianą solą rtęci, biedaka zawijano w prześcieradła, po czym wsadzano do owej „beczki” gdzie przechodził kurację parową. Temat chorób wenerycznych pojawia się w bardzo wielu sztukach Szekspira i innych pisarzy epoki. Śmiechem starano się przykryć realne zagrożenie, którego ofiarą padały tysiące ludzi. W pierwszej scenie aktu drugiego Henryka V Pistol kłóci się z Bardolphem, posądzając go, że ten chce skrzywdzić jego kobietę:

 

No, to the spittle [= hospital] go,
And from the powd’ring-tub of infamy [= beczka kuracyjna pohańbienia]
Fetch forth the lazar kite [= zarażoną francą zdzirę] of Cressid’s kind…

 

[Leon Ulrich:]
Idź do szpitala i z tej łaźni hańby
Z rodu Kressydy parszywą weź kanię;

 

[Maciej Słomczyński:]
Nie, do szpitala ruszaj
I wyjmij z łaźni gorącej twej hańby
Kurwę parszywą w rodzaju Kressidy…

 

[Stanisław Barańczak:]
Idź do szpitala i z haniebnych wanien,
W których się moczą ofiary Wenery,
Wyciągnij sobie trędowatą dziwkę.

 

W Miarce za miarkę, z kolei, błazen Pompey mówi o swej „damie” – rajfurce, że wszystkie swoje kurwy już wyeksploatowała i sama wylądowała w beczce, by się z francy kurować: „She hath eaten up all her beef [=kurwy], and she is herself in the tub” (III.ii56-57). Dodajmy jeszcze, że stosowane środki zabezpieczające przed zarażeniem były bardzo niedoskonałe i nie stanowiły należytej ochrony. Pierwsze prezerwatywy wprowadzono w Anglii dopiero podczas rządów Karola II, a więc po 1660 roku; podobno były wynalazkiem londyńskiego lekarza nazwiskiem Conton; inni badacze twierdzą, że był to pułkownik Condum. Wcześniej stosowano – między innymi – „sheath”, czyli wyprawione pochewki ze skórki używanej przez złotników (do rozbijania złota na cienkie blaszki). Być może w takim właśnie znaczeniu używa słowo „sheath” Falstaff, wyzywając adwersarza stekiem inwektyw: „You tailor’s yard, you sheath, you bowcase, you vile standing tuck” (1 Henryk IV, II.iv.246-248) („Ty kutasie, ty kondomie, ty cipo, ty nędzny sterczący fiucie”, co – na przykład – Stanisław Barańczak tłumaczy dosłownie: „Ty łokciu krawiecki, ty pochwo od szpady, ty futerale na łuk, ty nędzny, sterczący rapierku”). Jakkolwiek by nie było, samo słowo „condom” pojawia się w angielszczyźnie w 1665 roku i temu „zbawieniu” ludzkości panegiryk poświęcił największy świntuch tej epoki, hrabia Rochester (A panegyrick upon Cundum). Hrabia Rochester jest też domniemanym autorem sztuki Sodoma i Gomora, w której władzę w pewnym królestwie zdobywają geje i lesbijki, a populacja hetero jest prześladowana i musi zejść do podziemia. W królestwie tym nawet drzewa przystrzyżone są na kształt penisów. Niestety, grozi mu wymarcie poddanych.

 

VELVET LEAVES – dosł. „aksamitne kartki/listki/płatki”, ale też „wargi sromowe”. W anonimowym wierszu z początku XVII wieku czytamy o Helenie Trojańskiej, która piórem Parysa pisze w swojej „dwukartkowej książeczce”, czyli kuciapce („It is the penne fayre Helen tooke / to write within her two leavd book”). Co można w tej książeczce wyczytać, mówi nam inny wiersz z tej samej kolekcji (Rosenbacha): w środku znaleźć tam bowiem można tragedię pt. Masakra dziewiczej błony (co stanowi aluzję do sztuki Christophera Marlowe’a Masakra w Paryżu). W Straconych zachodach miłości (IV.iii.99-106) Dumain czyta swój sonet, a tam: „Through the velvet leaves the wind, / All unseen, can passage find”; chodzi tu o majowy wietrzyk, który, niewidzialny, może poprzez „aksamitne listki” dotrzeć wszędzie, o czym tylko marzyć może zakochany mężczyzna (który pragnie owym wiatrem być). Innym słowem, używanym przez Szekspira, o identycznym znaczeniu było „dewlap”. Podobnie metaforę wiatru, który „wszędzie się wciśnie”, znajdujemy w Otellu, gdzie tytułowy bohater porównuje domniemany występek Desdemony właśnie do „puszczalskiego/stręczycielskiego wiatru” („bawdy wind”), który całuje wszystko, co na swej drodze napotka (IV.ii.78-82).