3/2018

To nie jest opus magnum

Last work to jeden z dwóch spektakli, które izraelski zespół Batsheva Dance Company zaprezentował w Lublinie podczas XXI Międzynarodowych Spotkań Teatrów Tańca. Choreografia ta przez wielu zachodnich krytyków teatralnych została obwołana tanecznym testamentem Ohada Naharina.

Obrazek ilustrujący tekst To nie jest opus magnum

fot. Krzysztof Mazur / Agencja Gazeta

W świecie tańca następuje kolejna ważna cezura. Ohad Naharin – wybitny choreograf, tancerz, pedagog, twórca języka ruchowego Gaga i wizjoner teatru – złożył w lipcu 2017 roku oficjalną rezygnację ze stanowiska dyrektora jednego z najsłynniejszych zespołów tanecznych na świecie. Ta zmiana z całą pewnością wpłynie na tancerzy i współpracowników Naharina, który przez dwadzieścia siedem lat dzielił się z nimi swoją miłością do człowieka i tańca. Choć często mówiono o wyjątkowo trudnym charakterze choreografa, do Suzanne Dellal Centre for Dance and Theatre – siedziby zespołu w Tel Awiwie – ciągle tłumnie napływają entuzjaści jego artystycznych działań. Na całym świecie, od niedawna również w Polsce, prowadzone są stałe zajęcia taneczne Gaga. Światowy sukces Batsheva Dance Company, zespołu uznanego już za legendę, to niewątpliwie zasługa Naharina. Charyzmatycznego artysty, który poza chęcią realizowania indywidualnej ekspresji twórczej, pragnie także współtworzyć z innymi, by łączyć się w przyjemności odczuwania płynącej z ruchu.

Na popularność choreografa wpłynął poświęcony mu film Mr. Gaga Tomera Heymanna, który pokazał specyficzną jakość izraelskiego śpiewu, muzyki i tańca zderzoną z perfekcyjnym technicznie współczesnym językiem ruchu, ale i ze spontaniczną improwizacją. Ten nadzwyczajny amalgamat pozwala, według Naharina, na brawurę, a nawet element ryzyka w tańcu, dzięki którym można ciągle kreować nowe rozwiązania. Bezkompromisową postawę choreograf prezentuje zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym. Udowadniał to wielokrotnie nie tylko w swoich spektaklach, w pracy nad systemem ruchu Gaga, w kontaktach z artystami z całego globu, lecz także w walce z kontuzjami, które miały go całkowicie wyeliminować z zawodu tancerza, czy nawet w swoich relacjach z władzą. Kiedy w czasie obchodów pięćdziesiątej rocznicy Dnia Niepodległości w Izraelu zespół miał zatańczyć jeden ze swoich najbardziej znanych spektakli Kyr, ze słynną rockową wersją tradycyjnej pieśni Echad Mi Yodea, prezydent zażądał od choreografa, aby wykonawcy byli stosowniej do sytuacji ubrani (cały spektakl skomponowany jest w taki sposób, że przy każdej zwrotce piosenki tancerze zrzucają z siebie kolejne warstwy ubrania, tak aby na końcu pozostać tylko w bieliźnie). Naharin zgodził się na te zmiany, ale zaraz potem ogłosił rezygnację ze stanowiska dyrektora artystycznego Batsheva Dance Company. Cały zespół stanął za nim murem i zagroził, że odejdzie wraz ze swoim mistrzem. Oczywiście spór zakończył się triumfem artystów. To zapewne z zaufania i lojalności tancerzy bierze się nieuchwytna aura, jaka towarzyszy ich wspólnej pracy. Sztuka taneczna tworzona przez Naharina i jego zespół jest spektakularna, bezkompromisowa, unikatowa i zachwycająca. A spektakl Last work jest kolejnym rozdziałem tej porywającej tanecznej opowieści. Wiemy już, że nie jest to ostatnia choreografia Izraelczyka. W 2017 roku powstała Venezuela, która również pokazana została w Lublinie, a Naharin zapewnia, że stworzy kolejne spektakle dla zespołu Batsheva, choć już nie jako jego szef.

Last work zawiera wszystkie elementy charakterystyczne dla spektakli tej kompanii: liczny zespół wykonawców, rozbudowaną, dynamiczną kompozycję, wirtuozowską technikę taneczną, która jednak całkowicie podporządkowana jest indywidualnemu charakterowi ruchu tancerzy, wynikającemu z pracy w oparciu o Gaga. Całość zawsze dopełniają perfekcyjnie dopracowane oświetlenie, scenografia i kostiumy, jak również hipnotyzująca i pogłębiająca zmysłowy odbiór spektaklu muzyka. Jest jednak wiele niuansów, które czynią Last work choreografią niepowtarzalną. Już sam tytuł spektaklu rodzi w widzach oczekiwanie opus magnum, które, wydaje się, powinno dążyć do uchwycenia ostatecznego sensu, sformułowania przesłania skierowanego do potomnych, albo też być próbą zwieńczenia wielkiej kariery Naharina. Czy choreograf tworząc Last work, rzeczywiście próbował stworzyć dzieło życia albo też mierzył się z własnym mitem?

Naharin odżegnuje się od takiej interpretacji spektaklu. Jest to dla niego kolejna praca stworzona z potrzeby doświadczania życia poprzez taniec i dzielenia się nim z innymi. Nie ulega jednak wątpliwości, że Last work wyróżnia łatwo udzielająca się widzom melancholijność. Tę nostalgiczną atmosferę można odnaleźć w rytmie spektaklu, który zawierając wiele energetycznych i dynamicznych scen tańca, jednocześnie rozgrywa się w pewnym spowolnieniu, niemalże w somnambulicznym tempie, z licznymi pauzami i zawieszeniami w czasie i przestrzeni.

Last work jest opowieścią o człowieku – zagadkowej i poplątanej ludzkiej naturze, jasnych i ciemnych stronach egzystencji, absurdalności losu. Spektakl ten można rozumieć jako próbę poetyckiego wyobrażenia emocji, jakie wiążą się z trwającym od dziesięcioleci konfliktem izraelsko-palestyńskim – można też dostrzec jego uniwersalne aspekty. Świat Last work zapełniają ludzie, którzy pragną, marzą, pożądają, szukają sensu, pędzą przed siebie w pogoni za nieuchwytnym, ale też potrafią być bezwzględni, opresyjni, gotowi wyrządzać krzywdę innym. Często kierują nimi afekty i impulsy, z łatwością ulegają popędom. Co jakiś czas coś ich jednak mimowolnie zatrzymuje, obezwładnia i skłania do kontemplacji. Stałym punktem odniesienia w spektaklu jest postać kobiety w niebieskiej sukience i sportowym obuwiu, która od pierwszej do ostatniej sceny, nieprzerwanie, w miarowym rytmie biegnie przed siebie, nie przesuwając się nawet o milimetr (za sprawą ukrytej w podłodze bieżni). Usytuowana w głębi, w lewym rogu sceny, bokiem do publiczności, patrzy przed siebie i wypełnia swoją misję – nieustępliwie, przez siedemdziesiąt minut.

Tymczasem w pierwszym planie rozgrywają się historie małe i duże. Są subtelne i nastrojowe duety miłosne, pełne pożądania męsko-damskie zbliżenia, wspólnotowe świętowanie, zabawa, ocierający się o sferę sacrum taniec trzech mężczyzn w czarnych sukniach-sutannach czy metafizyczne poruszenia ludzi bez twarzy, ukrytych pod białymi chustami, a przywołujących skojarzenia z bohaterami surrealistycznego cyklu obrazów The Lovers René Magritte’a. Tancerze często siadają w głębi sceny i obserwują pozostałych w akcji, stając się ich audytorium, a zarazem lustrzanym odbiciem publiczności, co dodatkowo wzmacnia poczucie wspólnoty. W ostatniej części tempo spektaklu przyspiesza, napięcie wzrasta, a przestrzeń przeszywa dojmująca atmosfera zagrożenia. Najdosadniej obrazuje to scena, w której jeden z mężczyzn po wyczyszczeniu broni (przez chwilę odwrócony tyłem do publiczności sprawia wrażenie, jakby się onanizował) odpala ją, inny w geście kapitulacji powiewa białą flagą, którą niczym pochodnię olimpijską przekazuje biegaczce, a kolejny oprawca krępuje grupę tancerzy taśmą samoprzylepną. Taniec tej złapanej w sieć, uziemionej i roztrzęsionej wspólnoty jest pełen rezygnacji i bezradności.

Niezmiennie o intensywności i atrakcyjności spektakli Batsheva Dance Company decyduje opracowany przez Naharina język ruchu Gaga, uwalniający cały niezmierzony potencjał fizycznej ekspresji ludzkiego ciała.

Z tego laboratorium pracy twórczej wyłoniła się kolejna choreografia, która nie mogłaby powstać bez współudziału tancerzy. Spektakl obfituje w wiele przenikających się zbiorowych i indywidualnych scen tańca, ujawniających niezwykłą wyobraźnię zarówno choreografa, jak i wykonawców. Siła zunifikowanej grupy zderza się tu i przenika co jakiś czas z intymną wypowiedzią, zaznaczającą się w najdrobniejszym nawet ruchu, geście czy mimice tancerzy. Ich ciała drżą, kurczą się, falują, spinają i rozciągają w przestrzeni, synchronizują, by po chwili dążyć do dysharmonii w nieskończonej ilości wariantów. Z tego połączenia wyłania się oryginalny spektakl taneczny, w którym kolektyw zawsze składa się z indywidualistów, porywająca energia tańca rodzi się ze współodczuwania, a każdy element jest sugestywny i znaczący, bo dopełnia kompozycję ruchomych obrazów.

Last work to nie jest opus magnum Ohada Naharina, i chyba wcale nie miało nim być. Choreograf wprowadzając nas w stan uśpienia czy transu, albo też i znużenia, jak odczuła to część widzów, kończy spektakl mocnym uderzeniem, być może po to właśnie, by nas otrzeźwić i skłonić do świadomego przeżywania własnego życia. Nie upierając się więc przy tym, by uznać ten spektakl za najważniejszy w jego dorobku, może warto całą działalność artystyczną Naharina wraz z Batsheva Dance Company potraktować jako wyjątkowe i w swej sile oddziaływania niepowtarzalne dzieło.

 

Batsheva Dance Company w Tel Awiwie
Last work
choreografia Ohad Naharin
we współpracy z tancerzami Batsheva Dance Company
premiera 30 czerwca 2015
pokazy 17 i 18 listopada 2017

w ramach XXI Międzynarodowych Spotkań Teatrów Tańca w Lublinie

autorka pracy Znaczenie tradycyjnej kultury i folkloru w kształtowaniu się teatru tańca w Polsce, współredaktorka publikacji Taniec współczesny w Polsce w drugiej połowie XX w.