4/2018
Obrazek ilustrujący tekst Wagabunda na emeryturze

Wagabunda na emeryturze

Najnowsza publikacja wydawnictwa miesięcznika teatralnego „Theater der Zeit” zatytułowana Am liebsten hätten sie veganes Theater (po polsku: Najchętniej mieliby wegański teatr) przypomina okoliczności odejścia Castorfa po dwudziestu pięciu latach dyrektorowania w Volksbühne.

Choć były dyrektor Frank Castorf przygotowuje spektakle w innych teatrach (ostatnia produkcja w Berlinie to sześciogodzinne przedstawienie Les Misérables w Berliner Ensemble, premiera odbyła się w grudniu 2017) i świetnie sobie radzi w roli bezdomnego reżysera, zmiana dyrekcji w teatrze na Rosa-Luxemburg nadal jest przedmiotem dyskusji.

Zbiór wywiadów z reżyserem, wybranych przez krytyka teatralnego Petera Laudenbacha, wydaje się z pozoru chaotyczny. Rozmowy nie są ułożone chronologicznie, są poświęcone różnym tematom i autorom literackim. Łatwo jednak odnaleźć klamrę, która spina je w całość: jest nią wieloletnia dyrekcja Volksbühne, wzloty i upadki teatru, konflikty, sukcesy, a przede wszystkim poglądy Castorfa na temat zmian, jakie mogą nadejść na stanowisku dyrektora artystycznego. Co z tego wynika? Castorf wielokrotnie wypowiadał się na ten temat, z biegiem lat jego zdanie się zmieniało. W 1996 roku uważał, że zamknięcie Volksbühne nikogo by nie zainteresowało i jak się nie da dłużej pracować, to „nie trzeba się rozczulać nad sobą i narcystycznie biadolić”. W wywiadzie z 2013 roku poświęconym inscenizacji La Cousine Bette zapewniał, że nie musi być dyrektorem aż do swojej śmierci, natomiast w 2017 nie szczędzi ostrych słów krytyki wobec polityków miasta oraz swojego następcy Chrisa Dercona („To są nowe szaty cesarza. Każdy wie, że ten typ jest nagi. […] Nic na to nie poradzi, że jest, jaki jest. Prawdziwą zbrodnią jest, że politycy bez jakiejkolwiek wiedzy i najwidoczniej bez pytania ludzi, którzy więcej w tej materii rozumieją, powierzają komuś takiemu teatr”). Sposób, w jaki pożegnano się z Castorfem i legendarną Volksbühne, zrzeszającą tłumy wiernych fanów, był bezprecedensowy (Iwona Uberman pisała o tym w „Teatrze” nr 12/2016). Kolejne miesiące pracy Dercona na nowym stanowisku nie pokazują żadnych korzyści wynikających z tej decyzji.

Antologia wywiadów już poprzez swój tytuł akcentuje, jakim rozmówcą jest Castorf: do bólu szczerym, mówiącym dokładnie to, co myśli, bezkompromisowym, często bezczelnym. Równocześnie – wyjątkowo oczytanym, inteligentnym, dowcipnym. Odpowiadając na jedno pytanie, porusza naraz wiele wątków historycznych, politycznych, literackich i teatralnych. To podobny mechanizm do tego, który charakteryzuje jego pracę w teatrze: chaotyczną, bez planu, hierarchii („[…] hierarchie w teatrze są zupełnie nudne. Tu musi panować dobry anarchizm”), z konfliktami. To proces oparty na improwizacji i intuicji. Castorf to wszystko ze sobą łączy, dodając osobisty komentarz pełen ironii i krytycyzmu. Zarówno w teatrze, jak i w rozmowach z dziennikarzami. A krytykuje wszystko i wszystkich: przede wszystkim polityków (każdej frakcji), innych reżyserów czy współpracowników. Na dramaturgu Stefanie Rosinskim, z którym nie udała się współpraca, nie pozostawia suchej nitki. W rozmowie z 2012 roku jako jeden z powodów kryzysu w Volksbühne wskazuje turystów napływających do Berlina. Castorf kocha tylko sztukę oraz aktorów. No i siebie.

Wszystkie rozmowy były przeprowadzane tuż przed premierami inscenizacji w reżyserii Castorfa lub po nich. Nic dziwnego, że artysta był zanurzony głęboko myślami w temacie sztuki lub dzieła literackiego, które sprowokowało go do stworzenia danego spektaklu. Jego długie wywody o Dostojewskim, Czechowie, Hugo, Andersenie, Balzacu, Müllerze pokazują, jak intensywnie potrafi skoncentrować się na literaturze, jak ją analizuje i burzy, rewolucjonizuje, dodając wątki współczesne, takie jak sytuacja polityczna, wojny czy trendy.

Ważną rolę w książce odgrywa Berlin. Choć Castorf uskarża się, że miasto zostało zalane turystami i nie przypomina tego sprzed kilkunastu lat, to bardzo ceni sobie panującą w nim wolność słowa, kreatywność i multikulturalny tygiel. Z nostalgią wspomina życie w Berlinie Wschodnim i pierwsze lata pracy w Volksbühne. Brzydzi się globalizacją oraz konsumpcjonizmem, potrafi usprawiedliwić kradzież (kradnie się z biedy, a politycy jej nie przeciwdziałają). Śmieje się z mody na ekologiczne życie, weganizm, czy z turystów, choć sam mieszka w centralnej, najbardziej snobistycznej części Berlina.

Pomimo wielu sprzeczności, ekstrawagancji, rzeszy wrogów i miłośników, teatr, który tworzy, jest fenomenem, zjawiskiem, które na stałe wpisało się w historię teatru, nie tylko niemieckiego, ale i światowego. Miłość, z jaką Castorf wypowiada się o sztuce, jego erudycja i analityczne myślenie dotyczące przeszłości, teraźniejszości i przyszłości wydają się szalone. W tym szaleństwie jest jednak jakaś metoda.

„Teraz chodzę po świecie niczym prowokator i wagabunda. Który emeryt powie o sobie, że może jeszcze pozwolić sobie na tyle wybryków. To olbrzymi przywilej” – powiedział artysta publiczności swojego spektaklu Der Spieler w czerwcu 2017, i dalej bryka.

 

autorzy / Frank Castorf, Peter Laudenbach
tytuł / Am liebsten hätten sie veganes Theater. Interviews 1996–2017
wydawca / „Theater der Zeit”
miejsce i rok / Berlin 2017

teatrolożka, pracuje jako niezależna dziennikarka, menadżerka kultury angażująca się w polsko-niemieckie projekty kulturalne. Tłumaczy sztuki teatralne, prowadzi bloga o literaturze niemieckojęzycznej (@buchczyliksiazka).