5/2018

Kurka wodna

 

 

Początek spektaklu, pusta scena. Na dużym ekranie umieszczonym w tle las/gęstwina trzcin/traw. Miotane wiatrem chwieją się niezbornie. Znakomity, tłumaczący się w dalszym działaniu, pomysł scenografa Jana Kozikowskiego. Chwieją się, ale są też wspólnotą; osobno, ale razem. Jakby razem… Cały dalszy ciąg, już z udziałem aktorów, jest właśnie o tym, o rozpadzie, rozchwianiu wspólnoty. Bardzo poważny, socjologiczny, psychologiczny, może nawet socjopatologiczny problem. Tak wysoce intelektualnie Kurkę wodną postrzega reżyser, Krzysztof Rekowski.

Połupana wspólnota, rozkawałkowany naród był i w roku 1921, kiedy Witkacy pisał Kurkę – chwilę po zakończeniu pierwszej wojny światowej, dwie chwile przed przewrotem majowym – jest i dzisiaj, w 2018 roku. Owa wspólnota/naród zawsze była deczko podzielona. Taka specyfika, zresztą nie tylko polska.

Rekowski zaproponował Kurkę wodną jako surrealistyczny nadkabaret będący Czystą Formą. Czystą formą zabawy: miało być wesoło, śmiesznie (niekiedy rechotliwie) – i było. Tragedia sferyczna przeistoczyła się w komedię indywiduów szukających/pożądających tożsamości. Kłopot z tym, że tożsamości można – wbrew pozorom – mieć kilka, używać ich zamiennie w stosownych okolicznościach. Tak też się dzieje z postaciami/bohaterami olsztyńskiego spektaklu.

Nic nie jest tym, czym być powinno. Wszystkie role migoczą wieloznacznością, co nie jest tak oczywiste u Witkacego, a jest naturalną konsekwencją koncepcji reżysera. „Chcę ci dostarczyć wrogów pod postacią przyjaciół i na odwrót” – mówi Wojciech Wałpor, Ojciec grany z dystynkcją przez Artura Sterankę. Aktor w operetkowym, okołomarynarskim mundurze prezentuje się nadzwyczaj godnie. Wytworna dystynkcja jest rzeczywista i pozorowana jednocześnie. Steranko jednym chaotycznym gestem, jednym grymasem/miną stawia postać/rolę na głowie. Bardzo to zabawne, bardzo przekonujące. Pyszna rola.

Wielość jedności czy też jedność wielości sugestywnie kreują wszyscy aktorzy. Ich Kurka wodna w pełni zasłużyła na komplement – słowo, którego Witkacy nie znał, ale gdyby znał, używałby. Tak więc: szacun.

 

Teatr im. Stefana Jaracza w Olsztynie
Kurka wodna Witkacego
reżyseria Krzysztof Rekowski
premiera 27 stycznia 2018