„Ahaswer sercowy”
Wiadomość o wystawieniu Mężczyzny przyjęłam z niedowierzaniem. Nie sądziłam bowiem, że ktoś jeszcze wskrzesi tę głośną przed stu laty, a dzisiaj zupełnie zapomnianą sztukę Gabrieli Zapolskiej. I że zyska ona dobre przyjęcie!
Tak bowiem zinterpretowałam zachowanie publiczności na popremierowym spektaklu w Przodowniku – scenie Teatru Dramatycznego m.st. Warszawy (12 kwietnia 2018). Kazało mi to zastanowić się nad fenomenem tego utworu i przypomnieć jego historię, czyli historię „Ahaswera sercowego”, jak Zapolska nazwała tytułowego bohatera. Taki typ mężczyzny portretowała wiele razy. Oto jak go scharakteryzowała w zbiorze nowel pt. Menażeria ludzka (1893):
Poznał ją w Łodzi, w sali Sellina, gdy złym akcentem francuskim śpiewała jakąś piosnkę. W podrabianej tej Francuzce odczuł od razu łatwą i tanią zabawę i gdy otulona płaszczykiem zeszła z estrady do pustej i białej od gazu sali, zbliżył się, wiecznie nienasycony w tej pogoni za kobietą, jakkolwiek od dawna już nie doświadczał nic w dotknięciu nagich ramion lub rozwianych włosów. Przez nałóg, przez przyzwyczajenie szedł już teraz, zaczepiał, wyciągał rękę, ciągle spragniony gorętszego wrażenia, czegoś, co by nim targnęło, co by zamieranie w nim rozkoszy wstrzymało choćby na krótką chwilę. Minuśka nie zajęła go więcej od innych. Była zepsutą, wesołą, pustą i trywialną. Mówiła „psiakrew”, biła się po biodrach, pokazywała Żydom na ulicach język i kłóciła się w restauracji z kelnerami. Nie różniła się niczym od innych kobiet i drażniła w nim zamierającego trupa, lecz drażniła niemile, w bolesny, dokuczliwy sposób. Przez kilka dni, które bawił w Łodzi, widywał ją codziennie, coraz więcej zniechęcony i półsenny1.
Karol, bohater dramatu Mężczyzna, nie był tak wyuzdany, choć także nie postępował moralnie. Piszący sprawozdania sądowe do miejscowej gazety dziennikarz, znudziwszy się „nerwową” żoną Niną, rozkochał w sobie naiwną, młodą i prostą dziewczynę. Elce przyrzekł miłość i małżeństwo, gdy tylko uda mu się uzyskać rozwód. Żona jednak nie zgadzała się na to, co Karolowi nie przeszkadzało uwieść Elki i zamieszkać z nią, dzieląc jednocześnie skromne mieszkanie z jej siostrą Julką.
Julka zajmuje w dramacie Zapolskiej szczególne miejsce. Jest kobietą wykształconą, pracuje na pensji i udziela prywatnych lekcji, a także prowadzi wykłady na uniwersytecie ludowym. Jest przy tym nieubłaganym sędzią lekkomyślnych i zmiennych fascynacji miłosno-zmysłowych Karola. Już w pierwszym akcie zarzuca mu przeciętność i spryt, „chwiejność w dążeniach i upodobaniach”. Karol odwzajemnia się Julce, nazywając ją feministką i socjalistką, a nawet „czerwoną”, na co Julka odpowiada: „Coś przecież ze siebie muszę dać społeczeństwu. […] korzystam ciągle z jego pracy i jego trudu. Należy więc, ażebym i ja dała nawzajem moją pracę i mój trud”2.
W drugim akcie znajdujemy Karola znudzonego już poziomością Elki i jej niezgrabną nadopiekuńczością. Nawet dziecko, którego oczekuje, nie jest w stanie zatrzymać go w domu. Czas przepędza więc w redakcji, a jeszcze częściej w szynkach. Ale ponieważ – jak powiada – „litery skaczą mu przed oczyma”, artykuły pisze za niego Julka, w której Karol odkrywa „urok kobiecości”. Julki to nie dziwi.
Wytwarzasz sobie – zwraca się do Karola – całą aureolę nadzwyczajności dookoła takiej kobiety. Skoro jednak już nic nie masz do żądania – nie jesteś w stanie utrzymać dalej tej aureoli, która była bardzo mizerną i widocznie pustą. Winę braku siły swej duchowej składasz na kobiety. […] Jesteś jednym z tych, którzy życie obliczają według ilości miłosnych swych dramatów. Wszystko podporządkowujesz i poddajesz miłosnym kwestiom.
Przez krótką chwilę Karol dokonuje bolesnego rachunku sumienia:
Jaki smutek! Jaki smutek… I nic, nic!… Nawet jakiejś nadziei, że wreszcie przestanę być tym bezdomnym, tym, który z zazdrością patrzy na lampy płonące nad stołami o wieczornej porze w cichych, dobrze zamkniętych wnętrzach mieszkań. Tułacz poranny, tułacz dzienny, wieczorny. Ahaswer sercowy i wszystko to, co stanowi potrzebę serca, zakazane… (z wybuchem) Bo tak chce świat!
Julka jest jednak nieubłagana w swojej diagnozie. Na wyznanie miłości i propozycję małżeństwa, jaką złożył jej Karol, odpowiada:
Ty będziesz dalej odbywał swą wieczną wędrówkę, ciągle spragniony, ciągle za inną dążący. Jest was tysiące takich Ahaswerów miłosnych. Chodzicie ciągle w błędnym kole, wyciągacie ręce i obijacie rozpaczliwie głowy o ściany więzienia, które sami zamknęliście na kłódki. Stworzyliście sobie świat pożądań, intryg, przygód miłosnych i kupczycie w nim, szalejecie w nim, sądząc, że poza tymi bólami nic już nie istnieje. A miłosne wasze przygody, to przygody Guliwera w krainie Liliputów w porównaniu z tragedią walk społecznych, w porównaniu z majestatem śmierci… Ale wy będziecie wiecznymi Ahaswerami, głuchymi i ciemnymi na wszystko, co nie jest wspólne z waszymi egoistycznymi, erotycznymi aferami.
Rozmowę tę usłyszała Elka, która wciąż kocha Karola i lituje się nad nim: „To jemu będzie bardzo źle na świecie, Julko”. Siostra cierpliwie przekonuje:
Przeszłaś całą tragedię miłości i nad grobem dałaś życie – życiu. – Lecz teraz z tragedii tej wyjdziesz odrodzona moralnie. Zmysły twe przeszły katorgę, serce twe łkaniem swoim obudzi twój umysł. – I każda z nas poniesie przed sobą jak lampę ofiarną to, na co ją stać. Ty serce twoje, skrwawione i zbolałe.
Elka, „tuląc się do Julki”, prowadzi dalej tę myśl, kończąc jednocześnie trzyaktowy dramat: „A ty, umysł twój jasny i rozświecający mrok!”.
***
Mężczyzna był dwudziestym drugim dramatem Gabrieli Zapolskiej, powstałym w grudniu 1901. Ale tylko kilka spośród utworów przyniosło autorce rozgłos i powodzenie finansowe. Były to sceniczne przeróbki jej własnych powieści i opowiadań: Małaszka (1886), Kaśka Kariatyda (1895), Żabusia (1896), a także: dyptyk Małka Szwarcenkopf i Jojne Firułkes (1897–1898), oraz grany pod pseudonimem Józef Maskoff Tamten (1898) – pięcioaktowy dramat o prowokacji carskiej ochrany, który zamknął Zapolskiej powrót do Warszawy.
Gdy idzie o Mężczyznę, Zapolska kilkukrotnie wypowiadała się na temat genezy utworu, a także odpierała kierowane w jej stronę ataki, nie godząc się zwłaszcza na wszelkie próby cenzurowania sztuki w druku i na scenie. Dodajmy, że te samowolne interwencje sprowadzały się głównie do wykreślania „socjalistycznych” wypowiedzi Julki, a nie podważania głównej tezy Mężczyzny. Tę tezę Zapolska tak opisała w „Kurierze Teatralnym” (1902), posługując się niemal dosłownymi cytatami z własnego dramatu:
Przychodziło mi na myśl wziąć pierwszy lepszy konflikt życiowy, przeciętnych, ubogich ludzi – ot zwyczajnych, nie bogatych w zbytnie komplikacje natur i pozwolić im ułożyć się w akcję samym, w miarę pisania. W ten sposób powstał ów Ahaswer, który wywołał nadzwyczaj sprzeczne sądy. […] ten tytuł wydał mi się odpowiedni dla określenia pewnego rodzaju mężczyzn, a nawet kobiet, którzy wiecznie błądzą za jakimś ideałem miłosnym i nigdy go osiągnąć nie mogą, przynajmniej w swoim własnym pojęciu3.
Mężczyzna należy niewątpliwie do tych utworów, na których silnie odcisnęły się przeżycia osobiste autorki. Na ten biograficzny kontekst zwracali uwagę liczni badacze jej dzieł. Tomasz Weiss swoje popularne opracowanie pt. Gabriela Zapolska. Życie i twórczość rozpoczął od stwierdzenia: „Niecodzienne życie Zapolskiej, pełne sukcesów, ale także porażek oraz upokorzeń, wywarło ogromny wpływ na charakter i dzieje jej twórczości”4. Wśród tych „upokorzeń” profesor Weiss wymienił nieprzychylną reakcję ziemiańskich sfer, z których wywodziła się Zapolska, na rozwód pisarki z Konstantym Śnieżko-Błockim i decyzję wstąpienia do teatru. Nie wspomniał jednak o romansie z literatem Marianem Gawalewiczem, który pozostawił aktorkę w ciąży, ani też o jej próbie samobójczej, o czym rozpisywały się wszystkie gazety. Badacz sformułował wszakże opinię, która odnosiła się także do Ahaswera: „Pisarka nie kryła się nigdy z niechęcią wobec mężczyzn, uważając ich za najczęstszych sprawców kobiecych tragedii”5. Weiss przypomniał jednocześnie pogląd Ireny Krzywickiej z głośnego artykułu Polska „komedia ludzka” („Wiadomości Literackie” nr 18/1932), iż „problematykę erotyczną traktowała Zapolska – wbrew sugestiom niektórych krytyków – z dużą surowością i bez dwuznaczników"6.
***
Mężczyzna (pierwotny tytuł Ahaswer) dostał się natychmiast na największe sceny: Teatru Miejskiego w Krakowie (18 I 1902), Teatru Miejskiego we Lwowie (25 I 1902), Teatru Rozmaitości w Warszawie (27 IX 1902). Wszędzie też zyskał znakomitą obsadę: Stanisława Wysocka (Julka), Maria Przybyłko (Elka), Władysława Ordon (Nina), Włodzimierz Sobiesław (Karol) – w Krakowie; Irena Solska (Julka), Gabriela Morska (Elka), Antonina Ogińska (Nina), Ludwik Solski (Karol) – we Lwowie; Stefania Lutomska (Julka), Maria Przybyłko (Elka, gościnnie), Natalia Siennicka (Nina), Ryszard Żelazowski (Karol) – w Warszawie. Tutaj też Mężczyzna miał największe powodzenie: w sezonie 1902/1903 – 33 spektakle (nie licząc późniejszych wznowień), gdy w Krakowie jedynie cztery, zaś we Lwowie – trzy przedstawienia. Te pierwsze, jak i późniejsze realizacje Mężczyzny budziły ogromne zainteresowanie.
Pomimo wielu pochwał większość krytyków nie godziła się na przedstawienie postaci Karola jako mężczyzny „w ogóle”. Dla przykładu Władysław Prokesch, opisawszy jak Karol „pogrąża nieszczęśliwą [Elkę] w otchłań nędzy i upokorzeń”, a jednocześnie próbuje uwieść Julkę, stwierdził: „Trudno dalej posunąć nieprawdopodobieństwo psychologiczne, a zarazem silniej uwydatnić tendencję w rzucaniu większej ilości cieniów na charakter głównego bohatera, jak to uczyniła autorka w Mężczyźnie. I ten szczegół właśnie obniża w znacznym stopniu sceniczną wartość sztuki”7. Z kolei Stanisław Womela na łamach „Kuriera Lwowskiego” napisał, że „Mężczyzna to w tendencji odwrócony strindbergizm i przybyszewszczyzna”, zaś ideały społeczne Julki to „szminka do okrasy absurdów seksualnych, do których dziedziny należy Mężczyzna i tendencją, i treścią”8. Jeszcze ostrzej wyraził się Władysław Rabski, recenzując pierwsze wydanie dramatu Zapolskiej, który „pojmować raczej należy jako echo satyry feministycznej, niż jako poważny wykład psychologii społecznej”9. Najpoważniejszy wówczas krytyk Władysław Bogusławski nie krył również swych odczuć: „Prawda drga dotykalnie obnażonym nerwem bólu, wplecionym do węzła doli i niedoli człowieka w tragikomedii ludzkiej!”. Jednocześnie kwestionował podwójny tytuł sztuki: „Obie nazwy […] w błąd wprowadzają widzów; [Mężczyzna] podając instynkty zwyczajnego szubrawca za typową psychologię rodu męskiego; [Ahaswer] zapowiadając niejako dzieje erotycznych podbojów nowoczesnego Don Juana”10.
Gdy idzie o „podboje nowoczesnego Don Juana”, to w historii scenicznej Mężczyzny przydarzyło się coś, czego nie przewidziała tak doświadczona autorka i aktorka jak Zapolska. Oto w Warszawie rolę Karola zagrał słynny „superamant”, który doprowadzał „pobudliwe córki Ewy” do „onieprzytomnienia”. Był nim Roman Żelazowski. To dla niego, jak zaświadczał Adam Grzymała-Siedlecki,
[…] napisała Zapolska Ahaswera, ale przez niego audytorium kobiece wywróciło sens sztuki do góry nogami. Autorka chciała go mieć „pełnym mężczyzną”, a nawet, by odpowiadał pojęciu masculus, ale równocześnie nie oszczędziła mu cech samoluba, nygusa, pozera i trutnia, jakby dla ostrzeżenia „słabej” płci przed czarami podobnych okazów. Na przedstawieniu Żelazowski robił, co mógł, by nadążyć za intencją Zapolskiej, i… nie pomogło. Gdy pojawiał się ten „niepokonany”, gdy donżuańsko zadudnił swoim obiecującym głosem, babiniec szalał. Niech sobie będzie i nicpoń, byleby tylko takim [podkreślenie autora] był nicponiem, niczego więcej nie chcemy! Niemal że się to unosiło w powietrzu11.
Wymagający doborowej, ale tylko czteroosobowej obsady Mężczyzna cieszył się niemałym powodzeniem. W ciągu dwu dekad od krakowskiej prapremiery miał ponad dwadzieścia wystawień – niemal we wszystkich teatrach polskich, a ponadto w zagranicznych, gdyż został przełożony na kilka języków: czeski, chorwacki, łotewski, niemiecki, rosyjski, włoski. Szczególną zasługę w propagowaniu dramatu Zapolskiej miała Maria Przybyłko, która utworzywszy własny zespół, objeżdżała wiele miast z popisową rolą Elki. W tej roli wystąpiła także – po przeszło dziesięciu latach – w Teatrze Polskim w Warszawie (17 III 1916). Przy tej okazji – chwaląc postać Elki – przypomniano dawniejsze krytyki dzieła Zapolskiej. Zebrał je Jan Lorentowicz:
Zgodzono się, mniej więcej powszechnie, że „przeciętność” trywialnego uwodziciela, jakim jest Karol, może być tylko akcentem gniewnego sarkazmu autorki, „uogólnieniem satyrycznym jakiegoś rysu wyjaskrawionego”, wyrazem pesymistycznego poglądu Zapolskiej na „mężczyznę” – samca, nie zaś – wiernie ujętą syntezą zjawiska.
Dziś podobne roztrząsania byłyby już zupełnie jałowe. Dalsze sztuki Zapolskiej pokazały w pełni jej stosunek do „mężczyzny”: widzi w nim prawie zawsze kreaturę dość nędzną (i wtedy maluje go świetnie), albo też ideał cnotliwości (i wtedy lepi z niego papierowy manekin).
Dziś wiemy już, że wszelkie „zagadnienia” psychologiczne, stosowane do takiej postaci, jak Karol, wyglądają nieco pretensjonalnie i zabawnie12.
Jeśli jednak Karol w warszawskim spektaklu nie stał się „wykładnikiem ironii, sarkazmu, szyderstwa, niekiedy – gniewu autorki”, to dlatego, że wykonawca głównej roli (i zarazem reżyser) Aleksander Zelwerowicz „włożył wiele dobroduszności w postać Karola, pragnąc zatrzeć w nim nieco rysów pospolitej kanalii, a pokazać ofiarę specjalnej konstrukcji duszy. Karol był żywy, prawdziwy w swej niepoczytalności moralnej, ale ani odrobinę Ahaswer”13.
Kilka miesięcy wcześniej po Mężczyznę sięgnął Teatr Polski Narodowy w Moskwie (30 XII 1915). W Karola wcielił się Władysław Lenczewski, którego grę opisał Mieczysław Limanowski: „Widzieliśmy złowrogie wprost zacięcia, brutalność bez szarży, ale ostrzejszą od noża, zarazem samczą tępotę… Wszystko doskonale zestrojone, aby mógł dominować nad wszystkim ów duch Julki, jedynie żywy i płodny”14. Krytyk dowiódł jednocześnie, jak siła teatru i kreacji aktorskich mogą wzmocnić bądź osłabić autorskie zamierzenie: „Przez cały czas nade wszystko czuliśmy wyższego ducha na scenie; wyższą siłę moralną, nie załamującą się nigdzie, kreację naprawdę Zapolskiej – Julkę. Była nią [Halina] Starska, przedziwna w swojej prostocie i »nieteatralności«, przedziwna zarazem w tym wewnętrznym skupieniu, prawdziwej dyscyplinie, którą sama sobie nakłada. Julka […] nie była jak zwykle sawantką, ani emancypantką w szarży; był to duch [podkreślenie autora] człowieka wyzwalającego się, dla którego dzień triumfu jest tak pewny jak wschód słońca”15.
Spośród kilku zaledwie przedstawień po I wojnie światowej zwraca uwagę akademia ku czci Zapolskiej, urządzona po śmierci pisarki z inicjatywy Związku Kobiet w warszawskim Teatrze im. Wojciecha Bogusławskiego (22 III 1922).
Głównym punktem był Ahaswer w reżyserii Ludwika Śliwińskiego. Uroczystość nie powstrzymała krytyki przed brutalnymi napaściami. Celował w nich Stanisław Pieńkowski: „Na wstępie wyszedł na scenę człowiek, ubrany w strój kobiecy (poseł na Sejm, p. [Justyna] Budzińska-Tylicka) i wypowiedział krótką pod adresem mężczyzn reprymendę. Mężczyźni obecni na widowni przyjmowali to z dżentelmeńskim spokojem. Następnie człowiek wspomniał pobieżnie o prostytucji, reglamentacji, o dzieciach nielegalnych, a w końcu kilku słowami uczcił zasługi G. Zapolskiej w walce kobiet o emancypację”16.
Również Jadwiga Boelke zauważyła, że „bardzo nieprzyjemnie jest być jedynym przedstawicielem rodu męskiego wśród mnóstwa kobiet, jakie się wczoraj przez scenę przewinęły, a w dodatku postacią [tj. Karolem] skupiającą na sobie całe złe odium autorki”: „Uczczono w Zapolskiej wyłącznie tylko przedstawicielkę bojowych haseł społecznych […]. Ahaswer (Mężczyzna) jest bowiem jedynie bojową surmą feminizmu w postaci aktualnej przed paru lat dziesiątkami, manifestem, odzianym w formę naturalistycznego patosu”17.
Najmniej zastrzeżeń miał Zygmunt Kisielewski: „[…] gdyby nie feministyczny tytuł, gdyby nie nazbyt miejscami długie tyrady Julki, gdyby wreszcie choć jedną trochę czarniejszą kobietę przeciwstawiono słusznie wydrwionemu »Ahaswerowi« męskiemu, byłby to utwór w pełni grający kolorami życia”18.
***
Tomasz Weiss zaliczył Mężczyznę do „najwybitniejszych utworów Zapolskiej”, obok Żabusi, Moralności pani Dulskiej, Skiza, Panny Maliczewskiej. Tę listę układał w połowie lat sześćdziesiątych XX wieku, kiedy Mężczyzna pojawiał się jeszcze sporadycznie w teatrach, głównie prowincjonalnych. Obecnie jest to tytuł martwy, znany tylko historykom literatury i teatru. Po raz ostatni Mężczyzna został wystawiony w Teatrze Telewizji w roku 1992. Wydawało się, że nie ma już szansy na jego powrót. Tak przecież bardzo zmienił się obecnie model kobiecości i model męskości, a także język dyskursu, w jakim opisuje się relacje męsko-kobiece. Zużyła się już powszechna teza o krytyce moralności mieszczańskiej przez Zapolską, wyrażona dobitnie na przykład przez Marię Ossowską. Według tej wybitnej badaczki pisarka godziła przede wszystkim w „erotykę synów mieszczańskich”: „taka polityka erotyczna była przez mieszczaństwo usankcjonowana, zaakceptowana [podkreślenie autorki]”19.
Nową propozycję czytania Mężczyzny zaproponowała w programie Teatru Dramatycznego Agata Adamiecka-Sitek, która zaakcentowała „siostrzeństwo” jako „kobiecą wspólnotę”: „wyrzeka się ona pragnienia i odcina się od seksualności. Erotyczna energia zostaje tu przekierowana w szczególną, narcystyczną rozkosz cierpienia i poświęcenia, w której kobiety poszukują źródła własnej wartości”20.
Decyzję Julki oraz Elki (a także Niny), aby usunąć Karola z ich życia i domu można wytłumaczyć jeszcze inaczej. Jedna z najgłośniejszych dzisiaj książek Gdzie ci mężczyźni? Philipa G. Zimbarda i Nikity S. Coulombe nie podejmuje tak modnego za czasów Zapolskiej tematu ahasweryzmu. Badania przeprowadzone przez jej autorów prowadzą jednak do znamiennej konstatacji: „Młodzi mężczyźni są coraz bardziej apatyczni w sferze seksualnej”21, co „pokazuje powszechny zbiór postaw i wartości wyznawanych przez niemałą grupę mężczyzn, mianowicie głęboką preferencję męskiego towarzystwa i męskich relacji ponad związki czy partnerstwo z kobietami”. Przyczynę tego stanu rzeczy upatrują w „rosnącej pozycji kobiet” i upadku patriarchatu. Co więc mogą zrobić „»słomiane wdowy« partnerów pochłoniętych przez gry i pornografię”? Odpowiedź Zimbarda i Coulombe brzmi jak recepta wypisywana w gabinecie seksuologa: „Bądź cierpliwa i silna”! A „co mogą zrobić mężczyźni”, by zbliżyć się do kobiet? Udzielona im rada przypomina staroświeckie poradniki o zwalczaniu nieśmiałości:
Naucz się tańczyć, ponownie odkryj przyrodę, poznaj koleżankę, monitoruj swoje relacje społeczne, by mieć pewność, że wystarczająco i właściwie słuchasz, naucz się opowiadać dowcipy i ćwicz się w sztuce rozpoczynania konwersacji. […] Zapytaj siebie, jakim jesteś mężczyzną, potem zastanów się, jakim mężczyzną chcesz się stać. Sporządź mapę kroków koniecznych, by tak się stało.
W książce znajdziemy jeszcze jedną konkretną radę, zwróconą do współczesnego mężczyzny: „Jeśli pragniesz bliskości z prawdziwymi ludźmi, ale widzisz, że masz problem z odczuwaniem podniecenia czy szczytowania z realnym partnerem, musisz przestać oglądać pornografię przynajmniej na krótki czas”.
W czasach Zapolskiej internetową pornografię zastępowały domy publiczne (dzisiaj po części też!). Czy Karol do nich uczęszczał, Zapolska nie wspomina. W gruncie rzeczy ten „tułacz sercowy” nie musiał tego robić. Bezkarnie uwodził przecież kobiety (panny i mężatki) w ich własnych domach. Słabość Karola polegała przecież na tym, że nie był w stanie zapanować nad swoim popędem seksualnym. Czy jest to w ogóle możliwe? Autorzy książki Gdzie ci mężczyźni? próbują mierzyć się z tym problemem. Szkoda, że nie znali dramatu Zapolskiej, bowiem rada, jakiej udzielają, przypomina kwestię Julki kierowaną do Karola:
Abstrahując od pornografii, nieustanne myślenie o seksie czy budowanie na nim swojej tożsamości jest w zasadzie dobre – mnóstwo ludzi, którzy odnieśli ogromne sukcesy, ma bardzo silny popęd płciowy. Trzeba się jednak nauczyć przekierunkować energię seksualną do serca i umysłu, gdzie może służyć wyższym wartościom, zamiast jedynie prymitywnym popędom. Przekształcenie energii seksualnej w myśli i działania o innym charakterze wymaga siły woli i wizualizacji, pozwalającej na celowe kierowanie nią [podkreślenie moje – A.K.-K.].
1. G. Zapolska, Menażeria ludzka, Nowele, [w:] tejże, Dzieła wybrane, t. XII, wybór i red. J. Skórnicki, T. Weiss, Kraków 1958, s. 113.
2. Ta i następne cytacje z Mężczyzny pochodzą z wydania: G. Zapolska, Dzieła wybrane, t. XIV, wybór i red. J. Skórnicki, T. Weiss, Kraków 1958, s. 291–407.
3. Cyt. za: J. Czachowska, Gabriela Zapolska (monografia bio-bibliograficzna), Kraków 1966, s. 253.
4. T. Weiss, Gabriela Zapolska. Życie i twórczość, Kraków 1968, s. 3.
5. Tamże, s. 10.
6. Tamże, s. 24.
7. W.Pr. [W. Prokesch], Z teatru miejskiego, „Nowa Reforma” nr 17/1902.
8. S.W. [S. Womela], Z teatru, „Kurier Lwowski” nr 30/1902.
9. W. Rabski, Ahaswer, „Książka” nr 8/1902.
10. W. Bogusławski, Teatr i muzyka, „Biblioteka Warszawska” t. I, z. 1/1903, s. 124, 126.
11. A. Grzymała-Siedlecki, Świat aktorski moich czasów, Warszawa 1957, s. 167–168.
12. J. Lorentowicz, Wrażenia teatralne, „Nowa Gazeta” nr 129/1916.
13. Tamże.
14. M. Limanowski, „Mężczyzna” Zapolskiej i „Betlejem polskie” Rydla w Teatrze Polskim w Moskwie, „Echo Polskie” nr 1/1916.
15. Tamże.
16. S. Pieńkowski, Wieczory teatralne, „Gazeta Warszawska” nr 84/1922.
17. J.B. [J. Boelke], Z teatru, „Rzeczpospolita” nr 82/1922.
18. Z.K. [Z. Kisielewski], Teatr im. Bogusławskiego, „Robotnik” nr 86/1922.
19. M. Ossowska, Moralność mieszczańska, Łódź 1956, s. 23.
20. A. Adamiecka-Sitek, Siostrzeństwo, [w:] G. Zapolska, Mężczyzna, [program teatralny], reż. Anna Gryszkówna, Teatr Dramatyczny m.st. Warszawy, Scena Przodownik, prem. 15 III 2018.
21. Ta i następne cytacje pochodzą z książki: P.G. Zimbardo, N.S. Coulombe, Gdzie ci mężczyźni?, tłum. M. Guzowska, Warszawa 2015, s. 43, 47, 293–294, 296–297, 310.