2/2019
Marek Kochan

Jarmark perski: Pokojowo

 

 

Zaczepiła mnie za kulisami, tuż po brawach, gdy rozmawiałem z aktorami. Komplementy, to, tamto, polszczyzna. Poprosiła o tekst sztuki. Powiedziałem, że w teatrze mają i na pewno wyślą. Nie zadowoliła się tym, poprosiła o moją wizytówkę. Nie miałem. Nie szkodzi, powiedziała, proszę mi tu napisać. Napisałem adres mejlowy na bilecie. Jeszcze telefon proszę. Zaraz panu dam swoją wizytówkę. Zaczęła szukać w torebce pełnej wszystkiego, dała mi do potrzymania jakieś przedmioty, portfel czy kosmetyczkę, i wreszcie znalazła. Na wizytówce było po angielsku napisane: hrabina XYZ, PhD, poniżej długa nazwa jakiejś fundacji. Powiedziałem, że wyślę tekst sztuki na adres mejlowy, ale nie o to chodziło. Pani XYZ woli wydruk. Powiedziała, że zadzwoni do mnie, umówimy się na herbatę i wtedy jej dam wydruk. Najlepiej pojutrze, w niedzielę, bo ona potem wylatuje i wraca do siebie.

Czy można odmówić starszej pani?

Sztukę wysłałem w sobotę mejlem na adres z wizytówki, myśląc, że to wystarczy. Pani XYZ zadzwoniła w niedzielę, po piątej. Czy mam wydruk, mogę się spotkać jakoś teraz, niebawem? Oczywiście, na krótko jednak, muszę być z powrotem o dwudziestej.

Spotkaliśmy się godzinę później na Nowym Mieście. W knajpce z wielkim zdjęciem Wenecji na ścianie. W Wenecji, zaczęła opowiadać, tuż po wojnie stacjonowały polskie wojska, które wyzwalały Włochy. W najlepszym hotelu oczywiście. Pewna arystokratka zakochała się w polskim oficerze. Ożenił się z nią, mieszkał w pałacu przy Canal Grande. Jego dzieci też, ma dwoje, ale to już nie to. Czasem wynajmują tam sale na kolacje dla bogatych ludzi, którzy chcą zjeść obiad w prawdziwym pałacu, a nie jakiejś tam restauracji.

Zeszło na emigrację. Wojskowi, tylko wojskowi. Oni mają fason, szyk, oni się trzymają. Ojciec pani XYZ był wojskowym, kawalerzystą. Ona zna te środowiska. Studiowała tu i tam, zna sześć języków, mieszkała w Paryżu, w Szwajcarii długo, w Anglii też. Ojciec miał jakiś browar w Gdańsku.

Co warto robić w życiu? Pyta hrabina. Tylko to, co dobre i piękne. Postanowiła zająć się szerzeniem pokoju. Czy sprawdziłem, czym zajmuje się jej fundacja? Nie, niestety, zerknąłem tylko.

A więc: chce, by nie było wojen i konfliktów. Żeby zapanował pokój. To jest szansa dla Polski. Myśmy przecież nikogo nie napadali. Tu by mogła być centrala takiej organizacji.

Rozmawiamy w niedzielę, równo tydzień po zabójstwie Pawła Adamowicza. Ale pani XYZ nie o tym.

Kiedy się zaczęły przemiany, opowiada, był świetny moment, mieliśmy uwagę świata, mieliśmy wizerunek. Pokojowe przemiany! Zrobić tu centralę, to by było na cały świat. Przyjechała, by rozmawiać z Wałęsą, gdy został prezydentem. Wcześniej go znała, przywoziła czekoladki dla jego dzieci, miała dojście, ojciec miał ten browar w Gdańsku. Więc gdy Wałęsa został prezydentem, przyjechała do Warszawy. Przyjął ją Wachowski, jak wiadomo człowiek od wojska, od wojskowych służb, mówi. Obiecał jej pałac w Natolinie na siedzibę tej organizacji. Ale po trzech dniach nic. Wiadomo, to bezpieka mu zablokowała. Bo wojsko to samo dobre, a bezpieka samo złe. Wojskowi mają honor, a bezpieka nie. Bezpieka wystawiła przeciw Wałęsie Kwaśniewskiego, ściągnęli z Francji specjalistę, nie pamiętam, jak on się nazywał. Jacques Séguéla, podpowiadam. O tak, właśnie, i ten Séguéla sprawił, że Kwaśniewski swoimi chwytami pokonał Wałęsę, spóźnił się na debatę i tak dalej. A potem nie było z kim gadać, ten mały wiadomo, Komorowski taki, Duda taki.

Ona na świecie wszędzie gada z wojskowymi i jest dobrze. Gdyby taką organizację powołać, coś jak ONZ, samych wojskowych z całego świata, to oni już by pilnowali, żeby nie było wojen. Kiedyś przemawiała na jakiejś sesji ONZ chyba, czy innej ważnej organizacji, mówiła o tym, i potem podszedł rosyjski ambasador i dobrze mu się jej z nim gadało, on w lot chwytał, w czym rzecz. Z Rosją to trzeba robić, oni tam rozumieją, co to pokój.

Z Rosją? Dziwię się. Ale przecież Rosja to – wyliczam parę faktów, jak Putin doszedł do władzy, wysadzając w powietrze kilka domów razem z mieszkańcami. Rosja to Czeczenia, Gruzja, Ukraina, Krym, ostatnio ten incydent w cieśninie obok Krymu. Oni potrzebują wojny przecież, gdy im się system sypie, cena ropy spada, trzeba zacząć nową wojnę, by nastroje podnieść i odwrócić uwagę od kłopotów wewnętrznych.

Pani XYZ: Krym? Ależ oni musieli wkroczyć, żeby chronić dziedzictwo, tam są takie piękne pałace, na Krymie. Musiała Rosja te pałace piękne ochronić przed Ukraińcami.

A w Czeczenii? Przecież tam była sprawa, mówię, że jeden pułkownik czy generał zgwałcił osiemnastoletnią Czeczenkę na masce transportera i zamordował potem, było kilkudziesięciu świadków, ale go uniewinnili. Więc wojskowi, Rosja, honor?

Na to ona, że zawsze się trafi muchomor, a CIA to nie ma na sumieniu? Bo generalnie to wojsko jest dobre, a bezpieka zła: tak u nas, jak i gdzie indziej. To bezpieka wciągnęła nas w wojnę w Iraku, mówi: Blair, Bush, to za Kwaśniewskiego było, po co nam była ta wojna?

Gdyby wojskowi się zebrali, razem powołali taką organizację, to by pokój zapanował.

Czy można odmówić starszej pani?

Wpisuję na egzemplarzu sztuki miłą dedykację. Powodzenia, pani hrabino, pokój to piękna idea, warto o taką ideę zabiegać, wszelkimi sposobami.

pisarz, profesor Uniwersytetu SWPS. Autor powieści (m.in. Fakir z Ipi, 2013), zbioru opowiadań (Ballada o dobrym dresiarzu, 2005) oraz wielu dramatów realizowanych w Teatrze Telewizji i Teatrze Polskiego Radia m.in. HolyfoodRioReduty).