3/2019
Listy polecone: Do przyszłego dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu

Listy polecone: Do przyszłego dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu

 

 

Szanowny Panie,

piszę do Pana, choć nie wiem, kim Pan będzie. Słyszę, że został ogłoszony konkurs na dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu i być może, gdy przeczyta Pan ten list, będzie Pan już wiedział, że to Panu powierzono to stanowisko.

Prawdę rzekłszy, to nie wiem, czy Panu gratulować, czy współczuć. Myślę, że skoro Pan się w ogóle zdecydował wyobrazić sobie siebie jako szefa tego właśnie teatru, to ma Pan już pierwszą ważną cechę – odwagę. Mam jedynie nadzieję, że jest to ten rodzaj odwagi, który, Pan wybaczy, nie wynika z głupoty. Czasami ludzie bardzo chcą czymś rządzić, ale nie posiadają dość rozumu, by móc ocenić, że do rządzenia w ogóle się nie nadają. Nie będę podawał przykładów, bo jest ich dość wokół nas, a Pan, jeśli nie chce się znaleźć pośród nich, zrozumie, w czym rzecz.

Nie jest oczywiście żadnym argumentem, że Pan będzie dobrym dyrektorem, ponieważ wygrał Pan konkurs. Mój Boże, iluż to dyrektorów zostało wybranych z konkursu… Pana poprzednik również. I co? Pan przejmie to gruzowisko, które po sobie pozostawił.

Nie przypominam sobie, szczerze mówiąc, dyrektora, który w podobnej sytuacji obejmowałby teatr, a pamięć mam dość długą. Owszem, nieraz zdarzały się konflikty, w wyniku których następowały w teatrach zmiany dyrekcyjne. Ale to, co się stało w Polskim, to nie był zwykły konflikt. To była regularna wojna, która ma swoje ofiary, zniszczenia, cierpienia. Co więcej, wszystko to działo się na oczach publiczności, która nie mniej emocjonalnie przeżywała tę tragedię.

Jeśli więc wyobraża Pan sobie siebie na fotelu dyrektora teatru w ruinie, to niechaj tej wizji towarzyszy świadomość tego, co się stało i z czego konsekwencjami będzie Pan musiał się mierzyć. Być może byłoby Panu łatwiej, gdyby Pan miał komfort budowania teatru od zera. Gdyby Pan dostał pusty budynek bez ani jednej osoby w nim zatrudnionej. Paru dyrektorów miało kiedyś takie szczęście: Hübner w Powszechnym, Grzegorzewski w Narodowym. Ale w przypadku Teatru Polskiego we Wrocławiu nikt się na tak radykalny gest nie zdobędzie. Władze potrafiły podejmować decyzje, które tę instytucję rozwalały, ale nie należy się spodziewać, by miały dość odwagi na zdecydowaną kurację tego, co napsuły. Miejmy tylko nadzieję, że Pana głupio nie wybrały i nie jest Pan zakładnikiem jakichś układów, dyrektorem przywiezionym w teczce, ani kimś, kogo najbardziej interesować będzie własna pensja.

Nie wiem, co Panu radzić, co Pan powinien zrobić w pierwszym rzędzie, a co planować na później. Wierzę jedynie, że będzie Panem kierowała mądrość. Ona pozwoli Panu rozeznać się w tym, co dla teatru dobre, a co złe. Być może słuszne okażą się decyzje niepopularne, a niesłuszne te, które będą Panu podpowiadać tzw. życzliwi. Na pewno będzie Pan miał ich wokół siebie legion. Będzie Pan zapewne musiał wysłuchać również opowieści o różnych krzywdach i oczekiwań, że je Pan naprawi – najlepiej ścinając głowy krzywdzicieli. A może już tych krzywd nie da się naprawić? One się naprawdę stały, ale nie można nimi żyć w nieskończoność.

Będzie Pan musiał zmierzyć się z przeszłością tego teatru. Ale niech Pana mimo wszystko nie zniechęca to, co się działo tutaj ostatnio. Proszę też pamiętać, że teatr, któremu Pan będzie dyrektorował, miał także swoje chwalebne karty historii. One może też Panu coś podpowiedzą.

Ale najważniejsza jest przyszłość. Musi Pan mieć jej wizję. I cierpliwość, by ją konsekwentnie wykuwać. Proszę nie oczekiwać, że efekty przyjdą raz-dwa. Teatr jak las – szybko można go zniszczyć, ale odradza się powoli.

Być może ciekawi Pana, kim jestem, że tak się mądrzę niczym wujek dobra rada. Nie jestem nikim ważnym. Na pewno Pan mnie nie zna. Nie mam żadnego interesu, by Pana pouczać. Chciałbym po prostu, żeby się Panu udało. Marzę o tym, żeby wreszcie przyjść do Teatru Polskiego i cieszyć się udaną premierą, i już nie czytać ani nie słuchać wieści zza kulis: kto co komu ma za złe i kto z kim przeciw komu trzyma.

I jeszcze jedno: piszę do Pana, choć być może nowym dyrektorem Teatru Polskiego we Wrocławiu zostanie Pani. Wszystkie uwagi, które poczyniłem, będą w tej sytuacji miały takie samo zastosowanie. Może zresztą, gdyby odpowiedzialność za teatr wzięła kobieta, nie byłoby źle. Pod warunkiem, rzecz jasna, że nie służyłoby to tylko satysfakcji, że oto statystyki kobiet na kierowniczych stanowiskach się zwiększyły.

Pozdrawiam serdecznie,

Naprawdę Życzliwy