4/2019
Artur Pałyga

Układy i układanki: Skandal

 

 

Syn przygotowuje temat na debatę oksfordzką dla licealistów. Temat brzmi: skandal w sztuce. Teza: skandal służy sztuce. Antyteza: skandal nie służy sztuce. Trzeba mieć przygotowane argumenty za i przeciw. Czyta mi je, żebym sprawdził, czy są OK. Czepiam się. Czepiam się rzeczy podstawowej. Czepiam się założenia, które jest w tych argumentach, że to artysta robi skandal.

W trakcie jazdy do Rzeszowa, na próbę, dostaję wiadomość, że próby odwołane, premiera odwołana. Jak to? Co się stało? Na kiedy? Nic się nie stało. Na nigdy. Sytuacja jest dziwna. Przyjeżdżaj!
Jadę prawie na sygnale. Próby trwają od dwóch miesięcy. Z tematem chodzę od ponad pół roku. Judasz. Zdrajca. Czytanie. Studiowanie. Przymierzam go do różnych sytuacji, szukam postaci. Myślę o średniowiecznych misteriach i dramatyzacjach liturgicznych, w których wydarzenia ewangeliczne się uwspółcześniało. Apostołowie byli księżmi. Księża grali apostołów. Ewangelia działa się tu i teraz. Jak by to można zrobić dzisiaj? Kto jest Judaszem wśród dzisiejszych apostołów, w dzisiejszym Kościele? Nie jakimś tam pomniejszym zdrajcą, ale tym, który naprawdę wydaje na śmierć. Może nawet nie wie, że na śmierć. Może nie zdaje sobie sprawy. Ale w rezultacie tak.
Świat przynosi odpowiedź. Kościół w Irlandii, który zaczął gwałtownie umierać, gdy wyszła na jaw skala tuszowania i przemilczania nadużyć seksualnych. Kościół w Stanach. Kościół w Polsce? Tuż przed? Jesteśmy na etapie Wieczernika?
Czytam, szukam, rozmawiam z Pawłem. Natrafiam na postać szczególnie bolesną dla Kościoła w Polsce, bo z najbliższego otoczenia Jana Pawła II. Kardynał Degollado, potężna figura w Watykanie – kłamca, łotr, bigamista, pedofil, oszust i narkoman zbierający pieniądze i finansujący pielgrzymki Jana Pawła II. Jego córka. Jedna z jego córek. Zakon, który stworzył. Nie, nie chcę o nim pisać. Chcę go jako przykład. Jako punkt wyjścia.
Oczywiście wiedziałem, że temat trudny społecznie, ale czy naprawdę trudniejszy niż wszystkie poprzednie, które robiliśmy z Pawłem i nie z Pawłem? W trakcie dwumiesięcznej pracy bardzo dużo rozmawiamy na próbach, rozkminiamy Judasza, gadamy o Kościele. Rodzi się to wszystko bardzo konsekwentnie, krok po kroku, jak dochodzenie. Mamy drogowskaz, który głosi: „Chcemy z ludźmi rozmawiać, a nie walczyć z nimi”. Pawłowi zależy, żeby nie było karykaturalnie. Żeby rozmowa z biskupem nie przechodziła w pamflet. Żeby wzmocnić jego racje.

– Prezydent miasta zakazał spektaklu – mówią nam dyrektorzy Teatru „Maska” w Rzeszowie, i mam wrażenie, że prawie wszyscy jakoś po prostu przyjmują to do wiadomości. Że szkoda, że cholera jasna, jak to, no ale że co zrobić. Idą nam na rękę i pozwalają dokończyć spektakl gdzie indziej. Aktorzy mogą wziąć urlopy i możemy sobie nawet zabrać ten kawałek scenografii, który już jest gotowy. Możemy też sobie jeszcze zostać w teatrze te dwa dni. Nikt nam nie będzie robił problemu.
– Ale dlaczego zakazał?
– Bo ktoś zadzwonił z kurii.

I wiem, że tak na spokojnie to się wydaje całkiem niedorzeczne, ale tam, w środku, kiedy się to wszystko dzieje, kiedy nagle dostajesz w łeb, wcale nie zadajesz sobie pytań, czy tak wolno. Nie wtedy, kiedy dyrekcja i wszyscy po prostu przyjmują do wiadomości i już. Zadajesz sobie pytanie, jak ratować.

Idziemy z Pawłem na papierosa. Strajk okupacyjny? We dwójkę, w trójkę, we czwórkę? Śmiesznie jakoś. Dziwnie. I najdziwniejsze, że to, co się dzieje, dla nikogo nie jest dziwne. Trzeba ratować pracę. Trzeba zrobić, co się da. Cały czas mam w głowie drogowskaz: „Rozmawiać, a nie walczyć”. Ale z kim rozmawiać? Decyzję nam zakomunikowano i już. I nagle – ja wiem, że to może jest dziwne, może tak na spokojnie to jest oczywiste – proszę, żeby nam dano tę decyzję na piśmie. I nie. Nic nie ma na piśmie. Czyli pracujemy dalej. Ale scenografka przychodzi i mówi, że fizycznie nie dostanie już pieniędzy na dalsze zakupy. Szlaban. Prosimy księgowego, żeby dał na piśmie, że chociaż nie ma decyzji na piśmie o wstrzymaniu prac, nie chce wypłacić pieniędzy na zakup kostiumów i na dokończenie scenografii. Nie. Nie da.

Powtarzamy pytanie: dlaczego? Dlatego, że ktoś wyniósł tekst i ktoś go przeczytał. Jak to? Przecież nie miał prawa! Tekst jeszcze w trakcie pracy. Przecież to tak, jakby wynieść i dać do przeczytania urzędnikom notatki z prób.

Jedyne, co możemy zrobić, to napisać o tym i puścić to na Facebooka i na e-teatr. I liczyć, że to coś da. I zaprosić lokalnych dziennikarzy. I liczyć, że to coś da. I to naprawdę, na początku, w ogóle nie jest oczywiste. Skandaliczne wypowiedzi rzecznika prasowego Urzędu Miasta napędzają skandal. Spirala się rozkręca. W mediach społecznościowych huk. O decyzji prezydenta Rzeszowa, której nie miał prawa podjąć, informują gazety i radia w całej Polsce. Środowisko teatralne w całej Polsce pisze listy poparcia. I wtedy oliwy do ognia dolewa rzeszowska kuria, która zarzuca nam, że wywołujemy skandal. Tak. Jest skandal. Ale to nie my go wywołaliśmy. Sytuacja jest grubym, bardzo grubym i skandalicznym skandalem. Ale proszę nie mówić, że to artyści robią skandal. Skandal robią ci, którzy krzyczą: „Skandal!”.

dramatopisarz, dziennikarz, dramaturg w Teatrze Śląskim w Katowicach. Autor m.in. Żyda Nieskończonej historii; nagrodzony Gdyńską Nagrodą Dramaturgiczną za W środku słońca gromadzi się popiół (2013).