4/2019
Listy polecone: List radnego w sprawie skandali teatralnych

Listy polecone: List radnego w sprawie skandali teatralnych

 

 

Szanowna Redakcjo,

piszę do Was, bo już nie mogę zdzierżyć tego, co się w naszym teatrze dzieje. A czuję się za niego odpowiedzialny, ponieważ w ostatnich wyborach samorządowych zostałem wybrany do Rady Miasta z wynikiem 1 158 głosów, z czego jestem dumny, bo to co prawda nie był najwyższy rezultat, ale też nie najmniejszy, a do Rady wszedłem po raz pierwszy. Skierowano mnie do Komisji Kultury i Sportu. Sport jest mi bliższy, bo lubię oglądać mecze piłki nożnej. Ale temat kultury nie jest mi też całkiem obcy. Wspieram w szczególności amatorski ruch muzyczny, bo nic tak dobrze nie łączy społeczeństwa jak wesoła muzyka, która daje wytchnienie od trosk życia codziennego. W znajomości innych dziedzin wspiera mnie żona – nauczycielka języka polskiego.

Jeśli chodzi o teatr, to przyznaję – mam zaległości. Oczywiście w czasach szkolnych chodziłem do naszego teatru i nawet niektóre sztuki mi się podobały, zwłaszcza komediowe. Uważam, że mieliśmy wtedy dobrych aktorów – jeden, którego nazwisko mi teraz wyleciało z głowy, zrobił karierę w Warszawie. Czasami widuję go w serialach. Potem mój kontakt z teatrem trochę się osłabił – praca, rodzina, obowiązki nie pozwalały na to, by korzystać z jego oferty. Nie ukrywam, że od teatru trochę mnie odstręcza późna pora pokazywania spektakli. Ja jestem skowronek, lubię wcześniej wstawać, wtedy się dobrze czuję. Wieczorami już jestem zmęczony, sen mnie morzy. A poza tym, jak się ma iść do teatru, to nie wiadomo, co z kolacją zrobić. Zjeść przed wyjściem? Po teatrze to już późno.

Ach, byłbym zapomniał, byłem trzy lata temu na jednym przedstawieniu z żoną, ale nie pamiętam, co to było. Pamiętam tylko, że się wynudziłem.

Ale piszę ten list z innego powodu. Zgłosiła się do mnie jako radnego grupa mieszkańców reprezentująca ważne stowarzyszenie, z protestem wobec tego, co dzieje się w naszym teatrze. Od nich się dowiedziałem, że ostatnio po zmianie dyrekcji pojawiły się tam sztuki, które absolutnie nie licują z powagą instytucji kultury. W wielu z nich występuje wulgarne słownictwo, co wywołuje żywe reakcje, szczególnie młodzieży. Co gorsza jednak, aktorzy na scenie grają nago, i to najczęściej mężczyźni. Ja osobiście nie mam nic przeciwko ładnym aktom kobiecym, w końcu tak nas Pan Bóg stworzył, że kobiece piękno przyciąga. Ale dlaczego w teatrze mam oglądać gołych facetów? Czy to nie jest zgubny wpływ wiadomej ideologii zachodniej? Wdziera się również do naszego teatru?

Nasi mieszkańcy najbardziej jednak byli oburzeni spektaklem, w którym wyśmiewano się ze stanu duchownego. A to już jest uderzenie w podstawy naszej tradycji, narodowej kultury i w ogóle tego, co najbliższe naszym sercom.

Bardzo zbulwersowały mnie te sygnały moich wyborców. Nie miałem jeszcze okazji osobiście się przekonać o tym, co opowiedzieli, zresztą nie wiem, czy bym chciał to wszystko oglądać. Wierzę w przedstawioną mi opinię, popartą także zdjęciami ze spektakli, które dostępne są w Internecie. W tej sytuacji jako radny nie mogłem nie zareagować. Wystąpiłem do prezydenta naszego miasta z zapytaniem, czy wie o tych gorszących wybrykach „artystycznych”, którymi popisuje się teatr. Czy w ogóle ma kontrolę nad tym, co się tam dzieje? I dlaczego z budżetu miasta, w którym brakuje na wiele ważnych dla społeczeństwa wydatków, finansuje się po prostu skandale?

Prezydent jest z innej opcji politycznej, więc odpowiedział zdawkowo, że on nie ma prawa ingerować w działalność repertuarową teatru. Że odpowiada za nią dyrektor, który ma ważny kontrakt. No i to jest dopiero prawdziwy skandal. Teatr jest miejską instytucją, a władze miasta nic nie mogą zrobić, tylko potulnie przyjmować wszystko, co się w głowach artystów chorego zrodzi – i jeszcze za to płacić. A jakby dyrektor chciał w teatrze urządzić, za przeproszeniem, burdel, bo taka byłaby jego wizja artystyczna, to mielibyśmy się też na to godzić?

Ja nie tęsknię do czasów PRL-u, wiadomo, ile wtedy było zła. Ale trzeba oddać komunistom, że oni dbali o kulturę. Owszem, nie na wszystko pozwalali, ale może właśnie dobrze, że władza pilnuje pewnych imponderabiliów. Władza wybrana demokratycznie ma tym większe zobowiązania wobec swojego elektoratu. Jeśli wyborcy mówią: nie podoba nam się teatr, to władza powinna tego wysłuchać. A jeśli artyście chce się na golasa latać po scenie, to niech to sobie robi – proszę bardzo – ale za własne pieniądze.

Ponieważ moja interpelacja w sprawie teatru stała się głośna i nawet telewizja nią się zainteresowała, mam nadzieję, że wywoła to szerszą dyskusję. Może również Wasza redakcja ją podejmie. Liczę na zrozumienie.

Dziennikarka z TVN24 zapytała mnie: jakiego teatru bym chciał? A ja mam na to odpowiedź bardzo uczciwą, trzeba tylko ją wdrażać:
– Teatr musi być jak od wieków oparty na trzech wartościach: prawdzie, dobru i pięknie.

Tak mi żona podpowiedziała. A od siebie dodam:
– I żeby był do śmiechu.

Z wyrazami szacunku,

Radny Miejski
Wiceprzewodniczący Komisji Kultury i Sportu