6/2019

Co jest – do myślenia

Oto paradoks: Stanisław Wyspiański, który przez całe życie zmagał się z upiorami polskiego romantyzmu, doskonale rozumiejąc, że aby tradycja była żywa, należy ją nieustannie kwestionować, również stał się jednym z narodowych upiorów, jak sam by powiedział – „martwicą”.

 

Niespodziewany sukces młodego artysty okazał się jego klęską. Uznanie, z jakim przyjęto Wesele, rozbroiło rewolucyjny potencjał sztuki. Z czasem uznana za najważniejszy polski dramat XX wieku, zmieniła się w „masochistyczny rytuał” (D. Kosiński, Uciec z „Wesela”. Próby z teatru Stanisława Wyspiańskiego, Kraków 2019, s. 18), w którego odtwarzaniu znajdujemy wygodne usprawiedliwienie dla niepodejmowania działania czy dialogu, przecież z góry skazanych na porażkę; a celebrując tę „okrutną samoświadomość” (s. 29), faktycznie poprawiamy sobie samopoczucie.

Frazy z Wesela, a także, choć w mniejszym stopniu, z Wyzwolenia, za sprawą tradycji, praktyki szkolnej i uniwersyteckiej, teatralnych i filmowych adaptacji, wreszcie publicystyki uprawianej w imię obu zwaśnionych Polsk, tej sienkiewiczowskiej i tej gombrowiczowskiej – wyrywane z kontekstu i przejmowane przez język potoczny, zostały sprowadzone do roli haseł, powtarzanych tak często, że zwalniających z obowiązku krytycznego myślenia. Czy można coś zrobić, aby Wyspiański, „wielki, bo wam z oczu zszedł”, przestał być wreszcie „niegroźnym obiektem kultu, pretekstem do organizacji rocznic, przynętą na pieniądze z budżetu” (s. 27), i stał się partnerem do rozmowy? Profesor Dariusz Kosiński odpowiada: trzeba po prostu „uciec z Wesela”. A zatem – odrzucić uświęcone tradycją interpretacje, a zwłaszcza te, które każą nam patrzeć na całość dzieła artysty przez pryzmat Wesela właśnie, wcale przecież nie najważniejszego w jego dorobku, i wrócić do źródeł, czyli – wnikliwej i krytycznej lektury dramatów.

Książka Kosińskiego Uciec z „Wesela”. Próby z teatru Stanisława Wyspiańskiego została wydana przy okazji sto pięćdziesiątej rocznicy urodzin poety. Inauguruje serię naukową Spełnie, która ma w zamierzeniu stanowić kontynuację rozważań autora na temat udziału żywiołu dramatycznego w życiu indywidualnym i społecznym, zapoczątkowanych w Polskim teatrze przemiany (Wrocław 2007). Na tom składa się osiem esejów, opracowanych na podstawie tekstów z lat 2004–2018, publikowanych zarówno w wydawnictwach naukowych, jak i w prasie społeczno-kulturalnej. Większość z nich została przez autora zredagowana na nowo, przekomponowana, nieraz gruntownie, niektóre wątki zostały rozwinięte, inne skrócone. Kosiński szczegółowo tłumaczy się z tych działań we wprowadzeniu, ale też nie ukrywa ich w toku argumentacji, przeciwnie, sam je podkreśla. Warto zwrócić na to uwagę.

To poddawanie własnych sądów nieustannej weryfikacji, potwierdzanie ich, ale i odrzucanie, jest najlepszym świadectwem deklarowanej przez autora fascynacji Wyspiańskim. Wprawdzie zastrzega on, że może nazbyt często ulega swojej „skłonności do mocnych tez i przeciwstawień, […] które zupełnie słusznie można uznać za uproszczenia i uogólnienia” (s. 11), ale to właśnie, moim zdaniem, jedna z największych zalet tomu. To, że Kosiński traktuje zarówno cudze, jak i własne interpretacje z równą bezkompromisowością, sprawia, że – nawet jeżeli nie ze wszystkimi jego tezami chcemy się zgodzić – naprawdę czujemy się zaproszeni do poważnej rozmowy. Tak pomyślana książka ma prowokować do intensywnej, krytycznej lektury – i to zadanie niewątpliwie spełnia.

Kosiński, pozostając wierny postulatowi ponownej lektury dramatów, konsekwentnie pomija kwestię teatralnej recepcji Wyspiańskiego, nazwiska Kantora i Grotowskiego, Swinarskiego i Grzegorzewskiego przywołuje wyłącznie jako kontekst dla swoich wywodów; spośród najnowszych inscenizacji krótko omawia jedynie Wesele Jana Klaty (Stary Teatr, 2017) i Wyzwolenie Krzysztofa Garbaczewskiego (Teatr Studio, 2017). Zamiast tego koncentruje się na wnikliwej lekturze utworów – najwięcej miejsca poświęca Wyzwoleniu i Hamletowi – i ich wariantów, zwraca uwagę na szczególny charakter tych tekstów, wielokrotnie przez Wyspiańskiego przepracowywanych, jako „dzieł w ruchu”, które mimo usilnych zabiegów redaktorów i edytorów, starających się nadać im ostateczną formę, wciąż pozostają otwarte. Bada ich niejednoznaczności i sprzeczności, wprawiające w zakłopotanie tych interpretatorów, którzy, domagając się klarownej wykładni, z jednej strony próbują uspójniać to, co programowo wieloznaczne, z drugiej rozbijają poetyckie całości na zbiór aforyzmów1.

W dyskusji z Wyspiańskim nieustannie towarzyszą autorowi dwie wytrawne badaczki życia i twórczości artysty: profesor Ewa Miodońska-Brookes („Mam ten dar bowiem: patrzę się inaczej”. Szkice o twórczości Stanisława Wyspiańskiego, Kraków 1997) i profesor Maria Prussak (Wyspiański w labiryncie teatru, Warszawa 2005). Jakkolwiek Kosiński pozostaje bardzo blisko tekstu, proponuje nam nie filologiczną, ale performatywną lekturę Wyspiańskiego. Interesuje go przede wszystkim język poety w oddziaływaniu i reagowaniu na rzeczywistość. Dlatego obok tematów tak oczywistych, choć w nieoczywisty sposób poruszanych, jak ewolucja poglądów Wyspiańskiego na współczesną mu praktykę teatralną czy stosowane przez niego strategie rekonstrukcji i reinterpretacji mitów, Kosiński pozwala sobie również na kontrowersyjne zderzenie idei zawartych w Hamlecie („co jest w Polsce do myślenia”) ze społecznym żywiołem rewolucji 1905 roku, wybuchłej raptem kilka dni po złożeniu studium do druku. Podobnych intelektualnych prowokacji jest zresztą więcej.

Ja jednak chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze inny wątek, który wydał mi się szczególnie interesujący i, sądząc po liczbie zakreśleń i notatek, okazał się dla mojej lektury kluczowy. (Nawiasem mówiąc, typograficzny projekt tej książki – prosty, przejrzysty skład, szerokie marginesy, miękki offsetowy papier – to wielki prezent dla osób ze skłonnością do czytania z ołówkiem w ręku). Kosiński mianowicie wskazuje, jak często Wyspiański podejmuje w swoich utworach temat dojrzewania do działania, czy raczej: do świadomego uczestnictwa w rzeczywistości, będącego – nawet w sytuacji odpowiedzi na wezwanie, jak w przypadku Hamleta – wynikiem własnych decyzji i wyborów. Jednocześnie przypomina, że słowa Muzy o tym, że „wyzwolin ten tylko doczeka dnia, kto własną wolą wyzwolony”, jakże często wskazywane przez interpretatorów jako naczelna idea Wyzwolenia, zostały zakwestionowane przez samego artystę, który rok przed śmiercią skreślił finał dramatu (czego zresztą nie uszanowała część edytorów).

„A może – pyta Kosiński – to wyzwolenie jako stan stały […] w ogóle nie jest możliwe? Istnieje jako rodzaj olśnienia, wydarzenia, któremu można tylko usiłować być wiernym, ale które o wiele łatwiej […] jest zdradzić i stracić”; które, tak jak obłoczna wizja Konrada, „jest własnością patrzącego tylko w chwili i w akcie patrzenia, podobnie jak słowo jest jego własnością w akcie wypowiadania” (s. 92, 93). Tak rozumiane wyzwolenie okazuje się zaskakująco bliskie Joyce’owskiej epifanii, która miała być kwintesencją „the experience of reality”2, doświadczenia rzeczywistości, nagłym przebłyskiem świadomości tu i teraz, pozwalającym „stawić czoło zadaniu człowieka nowoczesnego, to znaczy każdorazowo uporządkować sobie świat na potrzeby konkretnej sytuacji”3. Jeżeli faktycznie chcemy dziś widzieć w Wyspiańskim kogoś więcej niż tylko spadkobiercę i krytyka romantycznych idei – doprawdy trudno o lepszy argument.

1. O tym, jak to wyglądało w przypadku recepcji Dziadów Adama Mickiewicza, bardzo ciekawie pisał Zbigniew Majchrowski w Celi Konrada (Gdańsk 1998).
2. J. Joyce, A Portrait of the Artist as a Young Man, Oxford 2000, s. 213.
3. U. Eco, Poetyki Joyce’a, tłum. M. Kośnik, Warszawa 1998, s. 94.

autor / Dariusz Kosiński
tytuł / Uciec z „Wesela”. Próby z teatru Stanisława Wyspiańskiego
wydawca / Wydawnictwo Pasaże
miejsce i rok / Kraków 2019

historyk teatru, redaktor, wykładowca warszawskiej AT. Redaktor krytycznego wydania teatralnych scenariuszy Jerzego Grzegorzewskiego. Pracuje w Teatrze Studio.