6/2019
Jacek Kopciński

Zuzanna Waś

Widok z Koziej: Wojasiński

 

 

W nowym spektaklu Michała Borczucha Kino moralnego niepokoju człowiek z siekierą tłumaczy ludziom z miasta, że ich zabiegane życie nie ma sensu, za to pochłania mnóstwo energii i słono kosztuje. Święta prawda, tylko jak o tym przekonać publiczność Teatru Nowego, która w części składa się z hipsterów w drogich słuchawkach, w części z artystów z syndromem jelita drażliwego, w części zaś z młodych biznesmenów, od rana do wieczora skrzętnie wypełniających swój napięty grafik?

Reżyser wpadł na pomysł, że pomoże mu w tym autor pewnej kultowej książki, sto sześćdziesiąt lat temu wydanej w Stanach Zjednoczonych. Walden, czyli życie w lesie napisał Henry David Thoreau, poeta i filozof, praktykujący w sposób dosłowny życie w zgodzie z naturą i na własny koszt. Przynajmniej przez dwa lata, które spędził samotnie w drewnianej chacie nad jeziorem, poddając próbie amerykański system wartości.

Polscy czytelnicy dowiedzieli się o Thoreau dopiero w 1983 roku, kiedy „Czytelnik” wydał jego dzieło w wersji skróconej pod tytułem Życie bez zasad. W stanie wojennym książeczka o radosnym życiu w lesie krążyła między czytelnikami jak skład zasad, powtarzanych na przekór wojskowemu reżimowi i pustym półkom w sklepach. Ale kiedy w 1991 Walden ukazał się wreszcie w całości, duchowa praktyka ekologicznej ascezy wyszła nagle z mody, bo mimo inflacji wszyscy nagle chcieli wymienić na lepsze swoje obciachowe dżinsy i zdezelowane samochody.

Kiedy wreszcie po wielu trudach z grubsza doszlusowaliśmy do zachodnich standardów ekonomicznych, Thoreau ze swoją krytyką konsumpcjonizmu stał się aktualny – ale czy przekonujący? Miałem wrażenie, że człowiek z siekierą niewiele obchodzi dziś polską publiczność, która doskonale wie, że czas szałasów minął, i jeśli ktoś rzeczywiście chce dziś spróbować życia za pięć złotych, to raczej nie nad jeziorem w Massachusetts, ale w komórce za wiejskim sklepem. Tylko kto się dziś zdecyduje na tak nieromantyczną formę buntu? Niewielu, i dlatego być może Borczuch wolał nam przypomnieć na poły baśniowego Waldena, niż poszukać bardziej współczesnej literatury o życiu minimalnym. Znacznie nam bliższej, a przez to odrobinę mniej wygodnej.

Zapytacie: kto jest dziś naszym Thoreau? Odpowiadam – Rafał Wojasiński, autor opowiadań, głośnej ostatnio powieści Olanda i kilkunastu bardzo oryginalnych dramatów, do tej pory realizowanych niemal wyłącznie w teatrze radiowym. Stara, Obcy człowiek, Ludzie na moście, Pukanie do drzwi. Za sztukę Siostry Wojasiński dostał właśnie Gdyńską Nagrodę Dramaturgiczną, może więc wreszcie wychynie z radiowej niszy, gdzie od lat praktykuje swój transcendentalizm po polsku. Tymczasem w Polskim Radiu swoją premierę miał niedawno Dziad Kalina, sztuka, w której ideę duchowej wspólnoty Thoreau wyrażają takie oto proste zdania: „U nas jest miło. Fajnie u nas jest. Przytulnie i my się tu bardzo lubimy wszyscy”. Romek, Sklepowa, Alinka to ludzie, z którymi koniecznie powinni spotkać się i porozmawiać zestresowani bohaterowie nowego spektaklu Michała Borczucha. Posłuchajcie i zważcie u siebie:

Sklepowa

(Do polityka.)
Ja mam w domu taką starą pościel, ale wypraną. Mąż jej nie lubi. I znajdę też koce ładne, żeby na dzień sobie ścielił. Bo trzeba tam ścielić. Kurzy się, jak skrzynki przywożą. Ja to bym chyba też tak chciała, ale los chciał inaczej. Można też obrazki na ścianie powiesić. Lubisz obrazki? Ja mam jakieś stare widoczki. Może nawet ci telewizor skombinuję. A będziesz chciał taki wózek, taki z pompowanymi kołami? Można drewno przywieźć, skrzynki. No nie wiem, może ci niepotrzebny będzie, ale dam ci, bo jest fajny, a ja już nie używam. Po co ma stać? Może ci się przyda? Ja w ogóle poszukam różnych rzeczy. Jak przejrzę komórkę, to na pewno znajdę tyle ciekawych gratów, że nie masz pojęcia, w życiu takich rzeczy nie widziałeś. Mam jeszcze takie, które stary przywoził ze związku radzieckiego, jak jeździł.

Alinka

Mogę dać… Co ja mogę dać? A… Dam ci taką starą kozę dodatkowo do grzania na zimę. Moja jest. Mogę robić z nią, co chcę. Nie wiem, gdzie ona jest, ale poszukam… Tu miałam. Tu. I tam też. Wszędzie miałam. Gdzie jest mój domek? O Jezu, gdzie jest mój domek?
Sklepowa
Powinien też mieć jakieś lepsze rękawiczki i czapkę. Mam taką papachę po ojcu i kufajki ciepłe. Gumofilce też będą dobre na niego. Małe stopy, ale szmat się nakładzie i będzie jak ta lala. Ale czapka konieczna. Wyjdzie na dwór, przeziębi się i skończy jak Dziad Kalina. Musi się ubierać. Ja już go nie wypuszczę w byle czym na taki ziąb. Będę go lepiej pilnowała niż tamtego.

Romek
A jak ty w ogóle masz na imię?
Polityk
Gienek.
Romek
No, Gienek, farciarz jesteś, zdążyłeś w ostatniej chwili. To miejsce mógł ktoś inny wziąć.

Tę sztukę też – trzeba się spieszyć.

redaktor naczelny miesięcznika „Teatr”. Profesor w IBL PAN, wykładowca UKSW i UW. Ostatnio wydał tom Wybudzanie. Dramat polski / Interpretacje.