Zamknięci w klatce
Ptak Jerzego Szaniawskiego, którego w stulecie powstania Reduty wypuściła na wolność Magda Drab, pokazuje radykalną zmianę języka scenicznego w bydgoskim teatrze.
Monika Stolarska
W dekadzie 2006–2016 do Bydgoszczy jeździło się na inscenizowane z rozmachem przedstawienia, postulujące społeczno-polityczną zmianę. Podczas spektakli widzowie siadywali na oponach rzuconych na scenę, oglądając aktorów symulujących wokół niej pracę na taśmie czy mural w Detroit wymalowany przez Diega Riverę, którego zagrzewała do pracy sama Frida Kahlo. W innym przedstawieniu część publiczności, zachęcana do manifestacji przez aktorki, wychodziła z teatru na ulicę. Zachęcana to zresztą mało powiedziane. Transparenty były przygotowane, atmosfera podminowana, widzowie opowiadali się za równouprawnieniem kobiet, więc dawali się sprowokować. Sztuka przeradzała się w czyn.
Dziś nastąpiła radykalna zmiana scenicznego języka. Spektakl, który przygotowała tu Magda Drab, sytuuje się na antypodach teatru, jaki wtedy dominował. To spore zaskoczenie, zwłaszcza że na scenie oglądamy kilku aktorów znanych z tamtych przedstawień. Drab wyreżyserowała go poniekąd wspólnie z Albertem Pyśkiem, tak jak ona – aktorem legnickiego zespołu, do tego uzdolnionym wokalnie, wykonującym tu nie tyle muzykę, co fonosferę spektaklu. Niezwykle ważną, bo nadającą rytm przedstawieniu, puentującą słowa i działania wykonawców. Pyśk siedzi zatem z boku sceny, przy konsolecie i mikrofonie, pilnując porządku i sensu. Żadnych manifestacji, puszczania akcji na żywioł czy oddawania jej w ręce widzów. Przeciwnie: dystans, precyzja i dyscyplina. W aktorskiej grze waga każdego gestu, i wręcz manifestacja formy. Czyżby po latach postdramatycznej swobody następował powrót do konwencji i umowności?
Nie ma innego wyjścia, skoro Drab wyreżyserowała Ptaka Jerzego Szaniawskiego. Spektakl przygotowany został na stulecie Reduty, która zainaugurowała działalność 29 listopada 1919 prapremierą Ponad śnieg bielszym się stanę Stefana Żeromskiego (czytanie tej sztuki odbyło się właśnie w Teatrze Narodowym). Bydgoska premiera, planowana na 29 listopada, ostatecznie miała miejsce 1 grudnia 2019 roku. Szaniawski był autorem wylansowanym przez słynny zespół. Prapremiera Ptaka w reżyserii Juliusza Osterwy, z nim w roli Studenta, Mieczysławem Frenklem jako Burmistrzem i Stefanem Jaraczem grającym Sekretarza, odbyła się w 1923 roku. Styl autora dziś trochę trąci myszką, ale tekst zadziwia przytomnością diagnozy. Rytm i forma, narzucone przez twórców, dynamizują go i nadają mu świeżość, a przy tym podkreślają i wydobywają sens utworu.
Historia Burmistrza (Jerzy Pożarowski) i radców miejskich (Jakub Ulewicz jako lekarz i Paweł L. Gilewski jako przedsiębiorca), sprawujących nieudolnie władzę, podejrzliwie odnoszących się do młodzieńca, który zaskakuje ich pomysłem wypuszczenia na wolność złocistego ptaka – zmienia bieg z powodu uczucia, jakie połączy bohatera i Burmistrzankę. Odsłania ono jednak prawdziwe intencje wszystkich postaci, pokazuje, że miłość, owszem, jest cudem, ale życiem społecznym kieruje zupełnie co innego. Ambicje, potrzeba zachowania hierarchii, ucierane przez społeczność poglądy, suflowane przedtem przez władzę, i miejsce, jakie nam w tym porządku społeczność i władza wyznaczają. Niewielu jest idealistów takich jak bohater – skłonnych w tej sprawie zaryzykować wszystko i przeciwstawić się.
Niby jest to poetycka komedia, portret małomiasteczkowej atmosfery i sensacji, jaką budzi Student (udana rola Karola Nowińskiego), przyciągający młodych, skrycie tęskniących za zmianą, jak Sekretarz (Marcin Zawodziński) czy sama Burmistrzanka (Emilia Piech). Jednak Szaniawski, niejako mimochodem, opisał naczelną zasadę walki politycznej, czyli postępowania wobec przeciwnika na forum publicznym. Zasada ta brzmi: lekceważyć, pomniejszać, bagatelizować. Współcześni świetnie ją rozumieją. Bo, jak powiada Burmistrz, najważniejsze jest to, co wtedy napiszą „Dzwon Spiżowy” i „Grzechotka Drewniana”. Jaki będzie przekaz medialny i ile zajmie miejsca, a tym akurat ojcowie miasta mogą posterować.
Międzywojenni krytycy ukuli termin „szaniawszczyzna”, wykorzystywany na różnych etapach życia autora, najczęściej przeciwko niemu. Jak twierdził Kazimierz Wyka: „Rozumiano przez to jakąś dosyć łatwą i nastrojową poetyczność, rozmyślne wyszukiwanie sytuacji pozbawionych napięcia dramatycznego, rozgrywających się wyłącznie w sferze nastrojów”. Można ten problem ominąć, jeśli grać sztuki Szaniawskiego w sposób skondensowany i sformalizowany, jak w Bydgoszczy. Ptak stał się dzięki temu przypowieścią o naszym świecie, która początkowo brzmi jak bajka, ale z czasem odsłania swój pazur. Pomaga w tym scenografia Karoliny Fandrejewskiej. Przedstawia ona ogromną klatkę dla ptaków, przeciętą taflą lustra. Na scenie mamy połowę klatki, jej drugą część widać w odbiciu, podobnie jak siedzącą naprzeciwko publiczność. Aktorzy ogrywają to na różne sposoby.
Drab twierdzi, że Student jest tu figurą artysty. Jego happening – jak powiedzielibyśmy dziś i jak to określa w programie reżyserka – to propozycja o charakterze estetycznym. Jak zapewnia sam bohater, nie stoi za nim żaden ukryty sens. Nawiasem mówiąc, to akurat nie pasuje do wizerunku dzisiejszych artystów, którzy niewiele robią dla czystej sztuki, a wszystko z powodu jej ukrytego sensu. Ale Student ma w bydgoskim spektaklu odsłonić nieuczciwe intencje władzy. Toteż najważniejsza jest tu grupa radców miejskich – dwóch z nich jest co prawda w garniturach, ale spodnie sięgają kolan, co ma demaskować ich infantylizm. Wszyscy trzej wyposażeni zostali za to w pistolety, których dla postrachu używają, strzelając w powietrze. Śmieszni i groźni zarazem. Prowincjonalni i pozbawieni kompetencji, za to dobrze znający pragmatykę rządzenia.
Magda Drab odzyskała więc Szaniawskiego, za co jej chwała, ale zarazem zrobiła spektakl polityczny, podobnie jak większość obecnych przedstawień wymierzony w dzisiejszą władzę. Wynika z niego, że wolność została ograniczona. Wydaje się jednak, że teatralne środowisko siedziało w złotej klatce raczej przez osiem lat rządów poprzedniej ekipy, a teraz akurat z niej wyszło, i może dlatego czuje taki dyskomfort. Nie neguję błędów obecnej władzy, ale dlaczego nigdy nie protestowano wobec cynizmu poprzedniej tak, jak nie zauważano w ulubionych mediach lekceważenia, pomniejszania i bagatelizowania myślących inaczej, nie wspominając o wycieraniu nimi podłogi? Magda Drab, która stanowiła nadzieję na nowy głos w polskim teatrze, dołączyła do tzw. wszystkich. Talentu co prawda trudno jej odmówić, ale talent to jeszcze nie wszystko.
Teatr Polski im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy
Ptak Jerzego Szaniawskiego
reżyseria Magda Drab
scenografia, kostiumy Karolina Fandrejewska
muzyka na żywo Albert Pyśk
ruch sceniczny Jakub Lewandowski
premiera 1 grudnia 2019