1/2020

Śmierć dyktatora

Mojżesz – remiks Tomasza Mana to jedno z największych osiągnięć Teatru Polskiego Radia w ostatnich latach. W słuchowisku o biblijnym dyktatorze, który dla wyzwolenia Izraelitów wymyślił koncepcję narodu wybranego, słychać głos samego reżysera.

 

1.

Początek tego zaskakującego słuchowiska brzmi dość konwencjonalnie. Klasyczną zapowiedź lektora: „Mojżesz – remiks, słuchowisko Tomasza Mana”, reżyser podbił odgłosami silnego wiatru, przez moment słychać też cichnące kroki dwóch ludzi na żwirze. Pierwszą kwestię tytułowego bohatera poprzedzi pojedynczy dźwięk gitary basowej, która od tej chwili towarzyszyć będzie mówiącym. Trzy plany dźwiękowe: kroki na pustyni, głosy dwóch mężczyzn, niskie vibrato basu, tworzą kompozycję prostą, ale angażującą. Po minucie dialog Mojżesza z Aaronem, napędzany gitarą i pustynnym ambientem, całkowicie nas pochłania.

„Bóg rozmawiał ze mną” – mówi Mojżesz z głębi biblijnego świata, który jednak bardzo przypomina nam świat współczesny. „Bóg?” – wątpi towarzyszący mu Aaron, jego brat. „Nie wierzysz mi?” – zaczepia go Mojżesz. „Nie” – odpowiada krótko Aaron. „Nie musisz” – ucina Mojżesz. „Po co wróciłeś? Mamy przez ciebie kłopoty, zamordowałeś i uciekłeś” – atakuje Aaron. „Zastanowiłeś się, dlaczego go zabiłem?” – odbija piłkę Mojżesz. Tak rozmawiają spiskowcy, terroryści, gangsterzy, czasem politycy. Po minucie realizatorom udaje się zbudować napięcie godne najlepszego thrillera i właśnie wtedy dochodzi do nagłego zakłócenia, w słuchowisko wkrada się niszczący wirus. Słychać charakterystyczne kliknięcie i odzywa się głos reżysera, który wprowadza do tekstu czytanego przez aktorów jakieś korekty. Może wydawca pomylił pliki i zaprezentował na antenie próbę słuchowiska? Po chwili akcja rusza, napięcie wzrasta, dźwiękowy pejzaż działa na zmysły i wyobraźnię – i znowu przerwa, słychać uwagi reżysera, na które aktorzy reagują zupełnie prywatnym komentarzem. Co tu się dzieje? W co zostaliśmy włączeni? Konsternacja nie trwa długo, przecież w tytule zapowiedzianego słuchowiska pojawiło się słowo „remiks”.

Mojżesz – remiks Tomasza Mana miał swoją premierę na antenie radiowej Trójki 12 sierpnia 2018 roku. Dźwięk zrealizował w nim Andrzej Brzoska, muzykę skomponował Marek Otwinowski, który też wpadł na pomysł, by gotowe słuchowisko imitowało zapis pracy reżysera z dwoma aktorami w studiu radiowym. W tym celu zarejestrował wszystkie wskazówki Mana dawane aktorom z reżyserki i bezpośrednio w radiowym studio, komentarze i rozmowy aktorów, głos realizatora dźwięku, nawet odgłosy ustawianych mikrofonów, przesuwanych przedmiotów, poruszających się ciał. Zapis ten został następnie skrócony i połączony z nagraniem partii aktorskich, potem zaś wyposażony w skomplikowaną ścieżkę dźwiękową nagraną w wersji stereo. W ten sposób powstał udawany dokument pracy nad słuchowiskiem, swoiste radiowe making of, w którym proces dochodzenia do pewnych efektów jest równie istotny jak samo dzieło. Odbiór tego dźwiękowego performansu tworzy wrażenie uczestnictwa w sesji nagraniowej audycji, która właśnie zostaje wyemitowana. Fikcja fabularna miesza się w niej z fikcją realizacyjną, tworząc wspólnie ciekawą metaforę, której sensem jest władza natchnionego dyktatora.

 

2.

Z prasowego anonsu słuchowiska wynika, że: „W 2011 roku w teatrze w niemieckim Aachen został wystawiony jako dramat operowy utwór Tomasza Mana Nad brzegami Babilonu, czyli Stary Testament w dramaturgicznej wersji. Autorskie słuchowisko Mojżesz to część tamtego projektu, zaadaptowanego dla teatru radiowego”1. Nie jest to informacja ścisła. Scenariusz opery Nad brzegami Babilonu powstał bowiem na podstawie tekstu zatytułowanego Bóg i proch, który liczy prawie dwieście pięćdziesiąt stron, dzieli się na dwadzieścia jeden części i stanowi dramatyczną parafrazę dwunastu ksiąg Starego Testamentu. Man przepisał niemal cały Pięcioksiąg Mojżeszowy, czyli świętą księgę judaizmu, oraz siedem innych ksiąg biblijnych (Jozuego, Sędziów, Samuela, Judyty, Machabejską, Daniela i Hioba), a jego praca nie ma precedensu w historii polskiego dramatu.

Autor podszedł do postawionego sobie zadania całościowo, czyli totalnie, choć oczywiście skoncentrował się tylko na kilkunastu wątkach biblijnych. W pewnym sensie jednak ułożył własną wersję Starego Testamentu, wchodząc w rolę współczesnego antyproroka. O ile bowiem prorocy żydowscy, powołując się na autorytet Boga, poddawali krytyce postępki Izraelitów, polski pisarz przedmiotem krytyki czyni sam „święty” przekaz, z kreacją boskiego wizerunku na czele. Parafrazując wybrane księgi, oddał głos bohaterom Starego Testamentu – swój głos. Postacie serialu dramatycznego zatytułowanego Bóg i proch posługują się językiem ludzi współczesnych, a ich kwestie zostały zapisane w charakterystycznej dla Mana poetyce. Inaczej niż zostało to wcześniej zacytowane, pisarz dzieli zdania na znaczące części i układa je w kolumnie, nie stosując żadnych znaków interpunkcyjnych. Skomponowane na kształt partytury, dialogi i monologi precyzyjnie wyrażają myśli, uczucia i motywacje osób uwikłanych w bardzo konkretne sytuacje, których wspólnym mianownikiem jest władza i przemoc: fizyczna, psychiczna, społeczna i polityczna. Stary Testament w jego nowej, dramatycznej wersji jest księgą demaskowanej opresji.

Bóg i proch to „dramat-matka” i „żywe archiwum” autora. W ciągu ośmiu lat Man sięgał do niego kilka razy, by poszczególne części utworu przekształcać w słuchowiska. Współpracował przy tym z ciekawymi kompozytorami, performerami i wokalistami. Mojżesza zrealizował z Markiem Otwinowskim z grupy Karbido, Hioba z Samborem Dudzińskim (Gomora do tej pory nie została nagrana). Hioba na stronie radiowej Trójki nazwano „poematem muzycznym”, muzyka bowiem wyznacza tempo, rytm, nastrój, temperaturę tego oryginalnego słuchowiska. Często wpływa też na sposób aktorskiego wykonania tekstu (napięcie, intonację, artykulację, akcent), choć przetworzone dźwięki instrumentów, a także różnego rodzaju ambienty nie towarzyszą wykonawcom w studiu radiowym. Pojawiają się dopiero w realizacji jako artystyczna reakcja na słowo w dramatycznym działaniu. Man nazywa swoje sztuki radiowe „audiotekstami”, gdyż pisze je jak partyturę do głośnego wykonania w stylu narzuconym aktorom, by następnie ich mowę precyzyjnie sprząc z bardzo różnorodnymi dźwiękami na zasadzie muzycznego kolażu. Autor i reżyser mówi wręcz o „muzycznej dramaturgii” i przekonuje, że „muzyczność jest metodą pracy reżysera radiowego”2.

3.

Nie muzyczny jednak, ale tekstowy i realizacyjny aspekt dzieła interesuje nas tu najbardziej. W Hiobie Man nie tylko na nowo kształtuje postaci Hioba i Szatana, ale też wprowadza nas w ich muzyczno-słowny agon osobistym rozmyślaniem o własnej interpretacji biblijnej księgi. Słuchowisko składa się z czterech monologów. Drugi i czwarty należą do postaci tytułowej – zagranej przez Andrzeja Chyrę, trzeci do Szatana – kreuje go Sandra Korzeniak, natomiast pierwszy monolog, wypowiedziany przez multiinstrumentalistę Sambora Dudzińskiego, jest strumieniem świadomości autorskiej:

banały
nieodkrywcze
nie czuć przejścia
nie czuję
argumenty szatana mocniejsze
żeby przekonać tak mocno wgryzionego w wiarę
szatan mówi że nie jest bóg
uświadomić
zmienić rolę szatana
to co ty myślisz to są tylko twoje myśli
bóg jest inny […]3

Man zanurza się w starotestamentowe opowieści bez kombinezonu ochronnego, przeciwnie, chce jak najsilniej odczuć w nich dramat człowieka – na przekór boskiej genealogii i religijnej funkcji ksiąg, wbrew ich skonwencjonalizowanej formie literackiej, pod prąd tradycyjnym interpretacjom. Jego lektura Biblii jest bardzo osobista, a jego przepisanie kanonicznych tekstów – nieortodoksyjne, oryginalne i dotkliwe. Mimo to realizując Hioba, bierze swój dramat w metateatralny nawias, manifestując swoją autorską świadomość – choć nie obecność. Gdyby Hiob znalazł swoje medium nie w radiu, ale na scenie, być może ten inicjalny monolog wypowiadałby sam autor i reżyser. Z teatralnych artystów starszego pokolenia czyni tak Krystian Lupa, w niedawno zrealizowanym spektaklu Capri – wyspa uciekinierów niemal bez przerwy prowadząc swoją głośną medytację nad światem uruchomionego spektaklu. Z pokolenia młodszego – na przykład Paweł Passini. Przy czym obaj powołują się na Tadeusza Kantora, który miał zwyczaj asystować swoim aktorom na scenie, czasem wręcz dyrygować nimi na podobieństwo szefa orkiestry muzycznej. W teatrze alternatywnym podobny performerski gest wykonywał w latach dziewięćdziesiątych Adam Ziajski w niektórych poznańskich spektaklach Strefy Ciszy, ale Man nigdy nie tworzył na teatralnym offie i pewnie dlatego nigdy nie zdecydował się na udział we własnym spektaklu. Za to w radiu od początku wybierał ścieżkę słuchowiska eksperymentalnego, i oto w Mojżeszu odważnie wmontował swoje reżyserskie uwagi w dźwiękową tkankę audycji, osiągając ciekawy efekt radiowego performansu.

4.

Jako pisarz Man bardziej przypomina jazzowego improwizatora, który inspiruje się klasycznym tematem, niż samplującego gotowymi motywami literackimi postmodernistę. Nie wtłacza biblijnych bohaterów w nową sytuację i nie zderza ich z postaciami z innego porządku historycznego czy kulturowego, raczej wyłapuje ignorowane dotąd szczegóły i reinterpretuje motywacje bohaterów. Oto jak opisuje swoją pracę nad Księgą Wyjścia:

Faktów nie zmieniałem oczywiście, ale w moim tekście jest też to, co nie zostało w Biblii zapisane, czyli rozmowy Aarona z Mojżeszem. Inspirujące okazały się m.in. biblijne słowa, że Izraelici prawie do końca nie ufali Mojżeszowi. W słuchowisku reprezentuje ich Aaron. Interesował mnie dramat rozgrywający się pomiędzy braćmi. Starałem się wyobrazić, jacy byli, jaka siła argumentów była po stronie każdego z nich. Aaron starszy, bardziej racjonalistyczny i cyniczny. Mojżesz wychowywał się na dworze faraona, świetnie wykształcony, był dowódcą armii egipskiej. Aaron mu wypomina, że będąc bękartem, nie mógł zostać faraonem, choć był przybranym synem władcy. To także przecież szekspirowski temat – być blisko władzy i nie móc po nią sięgnąć z powodu pochodzenia4.

Man powołuje się na Szekspira, jako dramaturg wpisuje się przecież w najdawniejszą tradycję teatru europejskiego, która polega na próbie ukazania tu i teraz działań bohatera – mitologicznego, biblijnego, historycznego – oraz współczesnej egzegezy jego słów i czynów. Mojżesz w słuchowisku Mana jest politykiem o cechach lidera i dyktatorskich skłonnościach. Od samego początku daje się poznać jako genialny psycholog i świetny strateg, który nie cofa się przed kłamstwem, manipulacją, w końcu przemocą. W sytuacji społecznego marazmu dokonuje prawdziwej zmiany, udaje mu się mianowicie wyprowadzić dwumilionowy naród z obcego i nieprzyjaznego państwa. Dla zmobilizowania zniewolonych Izraelitów i obezwładnienia Egipcjan wymyśla koncepcję narodu wybranego. Problem w tym, że konstruując w umysłach Żydów figurę Boga silniejszego od wszystkich bóstw egipskich, wyzwala ich z niewoli politycznej, ale wtrąca w niewolę prawa. Jest religijnym fundamentalistą, który dla chwały Boga gotowy jest terroryzować, a nawet zabijać jego wyznawców. Niemal identyczne poglądy głosi Hiob w słuchowisku Mana, choć jego dyktatura ogranicza się tylko do rodziny. Nieszczęście, którego doświadcza, jest więc bardziej karą za pychę religijnego fundamentalisty niż próbą jego wiary. Hiob oczywiście wierzy w Boga, ale takiego, którego sam sobie wymyślił, i jest w tym bardzo podobny do Mojżesza.

Mojżesz – remiks to słuchowisko polityczne. Zapytany przez dziennikarkę, dlaczego ujawnia w nim radiowe kulisy, Man odpowiedział: „Żeby dać tej historii dystans, walor przypowieści niekoniecznie związanej z czasem”5. Czy na wypadek, gdyby ktoś chciał skojarzyć metodę sprawowania władzy przez Mojżesza z praktykami współczesnych przywódców? Jeśli tak, poetyka making of służyłaby tu jako kamuflaż dla treści politycznie niepoprawnych. Reżyserskie komentarze włączone w dźwiękową tkankę słuchowiska rozpraszają przecież uwagę odbiorców i rozmywają radiowy przekaz. Na głos reżysera akcja słuchowiska gwałtownie się zatrzymuje, napięcie spada, iluzja świata przedstawionego znika, maleje też siła wypowiedzi bohaterów, a ich kontakt ze słuchaczami słabnie. Jak przejąć się słowami Mojżesza, skoro grający go aktor myli czytany tekst albo dwa razy zmienia jego interpretację? Czy można poważnie potraktować wizję autora i reżysera, który wymienia dowcipne (i trochę nieprzyzwoite) uwagi z aktorami, a nawet wybucha śmiechem? Wprawdzie w pewnym momencie plan polityczny swojego bohatera nazwie „pierwszym faszyzmem”, ale jego słowa są niewyraźne.

Słuchowisko Mana zostało wyemitowane w Polskim Radiu, a reżyser zdobył nawet nagrodę na festiwalu „Dwa Teatry”. Kamuflaż okazał się więc skuteczny, jeśli w ogóle był potrzebny. Może to właśnie eksperymentalna poetyka Mojżesza – remiksu przesądziła o jego sukcesie?

5.

Realizacja czterdziestodwuminutowego Mojżesza trwała ponad dwie godziny, tyle też liczy sobie dokumentalne nagranie całej sesji. Po wyeliminowaniu przekleństw, wypowiedzi zupełnie niezrozumiałych oraz ciszy – pozostało ponad godzinę nagrania, które twórcy początkowo postanowili wykorzystać w całości. Redaktorzy pasma odrzucili jednak ich pomysł, obawiając się negatywnej reakcji odbiorców. Chyba słusznie. Warunkiem prezentacji Mojżesza okazała się redukcja materiału offowego, który ostatecznie zajmuje w słuchowisku około dziesięciu minut. Najwięcej reżyserskich ingerencji odnotowujemy w pierwszej części słuchowiska. W ciągu trzynastu minut Man dziesięć razy przerywa swoim aktorom. Są to drobne uwagi, początkowo dotyczące kształtu tekstu, a z czasem jego interpretacji. „Andrzej, a mógłbyś to powiedzieć z taką większą temperaturą?” – pyta reżyser w tym momencie, w którym Mojżesz mówi o żonie odesłanej przez niego do teścia z powodu jej nieżydowskiego pochodzenia. Aktor przytakuje, potem wciąga powietrze do płuc, przez chwilę się nastraja do nieco innej ekspresji i powtarza frazę z większym przejęciem. Trzy minuty później, gdy Mojżesz zacznie rozsnuwać przed Aaronem swoją koncepcję narodu wybranego, Man nagle wtrąca: „No kochasz te swoje myśli, Andrzej!”. A puentą monologu Aarona będzie taka uwaga Mana w ósmej minucie słuchowiska: „No i super. I pięknie. I teraz śmiech!”. Śmiechu jednak w tym momencie nie słyszymy, w słuchowisku narasta raczej groza, którą reżyser kontrapunktuje tonem artysty zadowolonego z wyników ich wspólnej pracy.

Prawdziwym „ha ha ha ha” wybuchnie dopiero w drugiej części, kiedy Mojżesz, na wieść o ulaniu przez Izraelitów złotego cielca, uniesie się gniewem i nazwie Aarona świnią. Pozwoli sobie nawet na dowcip, instruując Chyrę, by słowo „świnia” wymawiał nieco mniej ekspresywnie – nie „po niemiecku”, ale bardziej „po żydowsku”. W przerwie między częścią pierwszą i drugą reżyser wchodzi do studia i pokazuje aktorom, jak mają stanąć przed mikrofonami. W przerwie między częścią drugą i trzecią znowu się tam zjawia i proponuje aktorom przyjęcie nowej pozycji. Chyra trochę się opiera, ale w końcu kładzie się na podłodze, a Zbrojewicz siedzi przy nim jak przy chorym w szpitalu. Tak też sytuację umierającego Mojżesza interpretuje reżyser, zaznaczając, że Aaron już nie żyje, dzięki czemu może obiektywnie ocenić projekt polityczny brata. „Wiesz co, Mirek, bądź teraz mądrzejszy od niego. Ty rządzisz. On rządził przez dwie sceny. Ty teraz rządzisz” – dopinguje Zbrojewicza, a w dwudziestej ósmej minucie słuchowiska poprosi aktora: „Przepraszam, Mirek, czy mógłbyś nie mieć żadnego współczucia [dla tego chuja – tak w nagraniu oryginalnym]?”. W tym momencie siła reżyserskich komentarzy jest większa niż siła aktorskiej kreacji. Man się zapala, nie przebiera w słowach, wyraźnie czujemy jego osobistą niezgodę na dyktatorskie praktyki Mojżesza, które postanowił obnażyć, a samego dyktatora zabić. Jest przekonujący, ale też, świadomie, dwuznaczny.

Co naprawdę dzieje się w tym słuchowisku making of? Kierując aktorami, Man interpretuje własny tekst, właśnie realizowany w studiu radiowym. Charakteryzuje i ocenia postepowanie bohaterów, odsłania ich motywacje, nazywa intencje, opisuje relacje. Jego interakcje z Chyrą i Zbrojewiczem są krótkie, ale intensywne. Reżyser angażuje się w kreowany świat i pociąga za sobą swoich aktorów, którzy mu ufają, za każdym razem starając się nie tyle wypełnić jego polecenia, ile wspólnie z nim dotrzeć do prawdy o swoich postaciach. Są niezwykle skupieni, choć stać ich na ciętą ripostę, błyskawiczny dowcip, luz, który pozwala zregenerować siły przed kolejnym wyzwaniem. Remiks ujawnia warsztat pracy aktora radiowego, przede wszystkim jednak odsłania proces twórczy i czyni go częścią wypowiedzi artystycznej, która samą siebie demaskuje.

W pewnym momencie uświadamiamy sobie przecież, że kierując aktorami, Man steruje naszą recepcją stworzonej przez niego historii. Przecież w naszej obecności zmienia, czy choćby koryguje jej kształt, a zwłaszcza sposób prezentacji. Tak jak aktorzy, dajemy się przekonać do jego wizji, ale też orientujemy się, jakimi środkami osiąga on efekt naszego zaangażowania. Sytuacja pracy w studiu w zaskakujący sposób sprzęga się więc z historią samego Mojżesza. Man przekonuje nas przecież, że był on uzurpatorem, który stworzył Boga na własne podobieństwo, by zawładnąć umysłami Izraelitów. Ale czy sam nie uzurpuje sobie prawa do takiej interpretacji najważniejszego dla Żydów proroka, wodza, prawodawcy? Czy nie konstruuje w naszych umysłach swojego wyobrażenia na jego temat? Od pewnego momentu wręcz czekamy na jego coraz bardziej śmiałe ingerencje, a gdy w drugiej i trzeciej części reżyser prawie milknie, wiemy, że tam jest, ale nie odzywa się, bo w pełni akceptuje kształt wykreowanej przez siebie wizji.

6.

Man zastawia więc na nas pewną pułapkę i sądzę, że temu przede wszystkim służy jego remiks. Postawę reżysera od początku cechuje pewna ambiwalencja, która może zainteresować współczesnych badaczy demokracji w teatrze, teoretyków sztuki krytycznej, a także teologów… Reżyser kieruje nagraniem, ale jako reżyser nie jest nieomylny. Kilka razy zgłasza jakieś tekstowe uwagi, a potem się wycofuje, albo też aktorzy łapią go na błędach, do których potrafi się przyznać. Nie jest reżyserem-dyktatorem – przeciwnie, wizja „wodzostwa” raczej go niepokoi. Udziela wskazówek, ale stara się nie przemawiać ex cathedra. W przerwie po pierwszej części nagrania schodzi „z wysokości” swojej reżyserki do aktorów, rozmawia z nimi, prosi ich o wysiłek, a Otwinowski miksuje jego słowa z modlitwą papieża Franciszka De profundis clamavi ad te, Domine (Z głębokości wołałem do Ciebie, Panie), a nie demonicznym rykiem Mojżesza. W drugiej przerwie prosi Andrzeja Chyrę, by czytał swój tekst, leżąc, i nie odstępuje od swego pomysłu, mimo że aktor ma z tym pewne kłopoty. Zależy mu jednak na tym, by upadek dyktatora, który powie: „Nie jesteś Bogiem, ja jestem Bogiem, fakty przemawiają na moją korzyść”, zabrzmiał przekonująco. Mojżesz umiera z pragnienia, dusi się. Z tego samego powodu Man zmienia też cynicznego Aarona w ducha, a grającemu go Zbrojewiczowi pozwala usiąść i mówić swobodnie. Aaron snuje wizję zupełnie innego Boga niż ten, którego wykreował i w którego się wcielił Mojżesz:

AARON
Życie życie jest Bogiem.

Ostatnia uwaga Mana odpowiada głoszonej tu filozofii. „I wiesz, Mirek, i tu już możesz się dopiero… jak już zdechł, to ty się możesz teraz już nad nim… ulitować”. I właśnie z litością, z wybaczeniem mówi na koniec Aaron: „Nie ma Boga. Który karze. Czy chce Ci się żyć?”. Są to ostatnie słowa w słuchowisku, ale żeby nie było za słodko, po nich słyszymy jeszcze śmiech demona.

 

1. M. Piwowar, „Mojżesz – remiks”. Słuchowisko Tomasza Mana, „Rzeczpospolita” 12.08.2018; źródło: https://www.rp.pl/Teatr/180819839-Mojzesz—remiks-Sluchowisko-Tomasza-Mana.html.
2. T. Man, Muzyczność słuchowiska, [rozprawa habilitacyjna złożona na Wydziale Lalkarskim PWST w Krakowie, filia we Wrocławiu], Wrocław 2012, s. 68.
3. Hiob, słuchowisko nadane w Programie 3 Polskiego Radia, premiera 6.01.2019, reżyseria Tomasz Man.
4. M. Piwowar, „Mojżesz – remiks”…, dz. cyt.
5. Tamże.

 

Teatr Polskiego Radia
Scena Teatralna Trójki

Mojżesz – remiks Tomasza Mana
reżyseria Tomasz Man
realizacja dźwięku Andrzej Brzoska
muzyka, remiks Marek Otwinowski
premiera 12 sierpnia 2018

 

redaktor naczelny miesięcznika „Teatr”. Profesor w IBL PAN, wykładowca UKSW i UW. Ostatnio wydał tom Wybudzanie. Dramat polski / Interpretacje.