1/2020
Jacek Kopciński

Zuzanna Waś

Nasza ekologia

 

Co wiecie o teatrze w Finlandii? Nic? To posłuchajcie. Publikujemy w tym numerze dwa bardzo ciekawe teksty, których autorką jest Hanna Helavuori, dyrektorka Theatre Info Finland, instytucji stworzonej do rozsiewania po świecie informacji o dokonaniach artystów z kraju Muminków. Pisząc o TINFO, nieprzypadkowo użyłem czasownika agrarnego. Przyroda bowiem organizuje wyobraźnię nie tylko fińskich artystów, ale i kuratorów. „Finlandia jest najbardziej zalesionym krajem Europy. Las nazywany jest też krajobrazem fińskiej duszy” – pisze Helavuori i porównuje rodzimą dramaturgię do leśnego krajobrazu.

Nie jest to porównanie czysto akademickie, choć Akademia Teatralna – jak dowiadujemy się z artykułów – żywo animuje fińską kulturę. Wyczuwam w nim przede wszystkim troskę dobrego leśniczego, który z cechówką i sznurkiem wędruje po leśnym zagonie. „Podobnie jak o lasy, w Finlandii dbamy o regenerację drzewostanu autorów, pilnując, by indywidualni twórcy mogli się rozwijać, chroniąc się pod koroną innych” – pisze autorka Krajobrazów tekstowych. Helavuori z wyczuciem charakteryzuje styl fińskich pisarzy, bezbłędnie odróżniając las naturalny od przemysłowego… Toleruje hurtową produkcję, pod warunkiem jednak, że pozwala ona urosnąć „dziełom wybitnym”. Fiński przepis na „zrównoważony rozwój” dramatycznego ekosystemu? Owszem, ale jak go zaszczepić na polskim gruncie? Może autorzy scenariuszy telewizyjnych raz do roku zrzuciliby się na stypendium dla najzdolniejszego dramatopisarza? Albo teatralni „reportażyści”, „dokumentaliści”, „rekonstruktorzy” czy „adaptatorzy” co dwa lata mogliby podpisać umowę na tekst autorski? Inaczej ten rzadki gatunek – polski dramat – nieodwracalnie zniknie z naszego krajobrazu teatralnego.

Przyroda pociąga także fińskich performerów, którzy otwierają przed uczestnikami wspólnych akcji przestrzenie nowych doświadczeń: fizycznych i psychicznych. Piszę ten felieton w wigilijny wieczór, muszę więc wspomnieć o reniferach. Finowie uwielbiają wyprawy na daleką północ, do Laponii, gdzie do dziś praktykuje się spęd tych dostojnych zwierząt. Pomysłowi artyści z głośnej grupy Other Spaces odwrócili sytuację i sprowadzili renifery do miasta. A dokładniej – zaproponowali grupie ochotników udział w oryginalnym safari, które polega na udawaniu reniferów błąkających się po ulicach Helsinek. „Można w ten sposób spróbować popatrzeć na miasto oczami półdzikich zwierząt stadnych” – wyjaśnia Helavuori i dodaje, że fińscy artyści nie ograniczają się do własnego ekosystemu i na przykład w performansie Great Barrier Reef dają ludziom szansę „zmienić się w części rafy koralowej”.

Nie wiem, czy umiałbym poczuć w sobie renifera czy koralowca, w końcu pochodzę z piaszczystego Mazowsza. Jednak pomysł, by raz na jakiś czas obudzić w sobie kogoś zupełnie innego, poruszył mnie. Mógłbym zacząć od bezdomnego, który w wigilijny wieczór dzwoni do drzwi obcego mieszkania i prosi o gościnę. Na samą myśl o takim indywidualnym performansie umieram ze wstydu. Ale może tylko w ten sposób zdołam się dobrze przygotować na wizytę nieznanego przybysza?

redaktor naczelny miesięcznika „Teatr”. Profesor w IBL PAN, wykładowca UKSW i UW. Ostatnio wydał tom Wybudzanie. Dramat polski / Interpretacje.