5/2020

Pokusa nie do odrzucenia

Wizyta starszej pani w londyńskim National Theatre została zainscenizowana na podstawie adaptacji Tony’ego Kushnera. Amerykański pisarz zobaczył w dramacie Dürrenmatta opowieść o słabości ludzkiej natury i uległości wobec zapachu pieniądza.

Obrazek ilustrujący tekst Pokusa nie do odrzucenia

Johan Persson

Monumentalna scena w Olivier Theatre stanowi idealną scenerię dla utworu Friedricha Dürrenmatta z 1956 roku. W głównej przestrzeni londyńskiego gmachu teatralnego, wykreowanej na wzór starożytnego amfiteatru z Epidauros, wystawiono bowiem sztukę nawiązującą do greckiej klasyki. Wizyta starszej pani, podobnie jak arcydzieła Sofoklesa lub Ajschylosa, opowiada przecież o znajomo brzmiącej sile przeznaczenia i niemożności odwrócenia ludzkiego losu, czy też o niedającej się wymazać winie. Tym razem m.in. tego rodzaju tropy postanowił zgłębić laureat Nagrody Pulitzera, dramaturg Tony Kushner. Autor celebrowanych na całym świecie Aniołów w Ameryce (1991) dokonał adaptacji niemieckojęzycznego tekstu i spróbował przypomnieć brytyjskiej widowni aktualność jego naczelnego pytania: czy w ramach żądzy rewanżu można „kupić” sprawiedliwość? A innymi słowy: jak daleko mogą posunąć się ludzie w celu wzbogacenia się – czy mogą zabić drugiego człowieka?

Akcja dramatu w Kushnerowskiej wersji zostaje przeniesiona z Europy Centralnej do Stanów Zjednoczonych drugiej połowy lat pięćdziesiątych XX wieku. Położone na przedmieściach Nowego Jorku miasteczko Slurry znajduje się w gospodarczej ruinie, jego mieszkańcy żyją w biedzie i nędzy. Nadzieją na poprawę ich marnego losu jest przyjazd do rodzinnego gniazda Klary Zachanassian (w tej roli wybitna Lesley Manville), obecnie najbogatszej kobiety na kontynencie. Liczą oni, że wizyta dawno niewidzianej starszej pani stanie się impulsem do wyciągnięcia ich egzystencji z marazmu, a darowizna z jej niewyobrażalnej fortuny wybawi ich od wszelkich nieszczęść.

W oczekiwaniu na pociąg na dworcu pojawia się komitet powitalny. Na jego czele stoi burmistrz miasteczka, jest też pastor Kościoła protestanckiego, pojawia się także Alfred Ill (Hugo Weaving, słynny agent Smith z serii Matrix). Mężczyznę łączy dawna, namiętna, ale i pełna tajemnic zażyłość z Klarą. W końcu nastrój podniecenia zostaje przerwany przez dobiegające z głębi sceny odgłosy nadjeżdżającego pociągu. I nagle spod tumanu kurzu i dymu niczym mityczne bóstwo wyłania się tytułowa bohaterka, a za jej plecami niosąca pustą trumnę świta.

Lesley Manville angażuje uwagę widza od pierwszego wejścia na „królewską” scenę. Ta aktorka zyskała popularność dzięki roli w filmie Nić widmo (2017, reż. Paul Thomas Anderson). Kradła w nim praktycznie każdą scenę partnerującemu jej Danielowi Day-Lewisowi, za co słusznie otrzymała nominację do Oscara. W Wizycie starszej pani portretuje swoją postać jako ekscentryczną, lubującą się w przepychu (ma na koncie siedmiu mężów, jest noszona w lektyce, przywozi do miasta klatkę z panterą), a okrucieństwem dorównującą Medei (oślepia dwóch członków swojej świty). Szybko okazuje się, że Klara to przede wszystkim zhańbiona, gorzko doświadczona przez życie kobieta, która pojawia się w miasteczku z pragnieniem zemsty. Oferuje obywatelom Slurry iście faustyczny układ – miliard dolarów do podziału w zamian za głowę Alfreda Illa, dawnego kochanka, który spowodował jej cierpienie – wygnanie z miasta, śmierć dziecka, konieczność prostytuowania się. Świadoma, że posiadając pieniądze, posiada też władzę nad ludzkimi duszami, może dyktować warunki. Twierdzi, że skoro świat „zrobił z niej dziwkę, to ona zrobi teraz z niego burdel”. Będąc ofiarą patriarchalnego systemu, staje się teraz figurą mścicielki i żąda wymierzenia sprawiedliwości za zdradę, jakiej doznała od Slurry. W drugim akcie, stojąc na specjalnie podwieszonej platformie, zdaje się dominować nad podległą jej przestrzenią i unosić się nad sceną, niczym złowrogi cień. Manville tworzy postać odległą, osobną, jakby nie z tej planety, a jednocześnie skomplikowanie ludzką i bliską.

W adnotacji do swego utworu Dürrenmatt opisuje Zachanassian jako „zjawisko poetyckie”, skałę (taka też była w swej posągowej kreacji Krystyna Janda w spektaklu Teatru Telewizji z 2002 roku). Kushner, a dalej Manville – zdecydowali się nadać swojej bohaterce bardziej ludzkie rysy, „uczłowieczyć” ją. Klara frapuje, budzi respekt lokalnej społeczności, ale też potrafi śmiać się z siebie, żartować ze swego kalectwa (protezy nogi i ręki). Wspominanie nastoletniej przeszłości potrafi wywołać w niej wzruszenie, dziewczęcy zachwyt. Mimo że minęło tyle lat, zdaje się dalej żywić pewne uczucia do swego dawnego kochanka Alfreda. Najlepiej uwidacznia się to w pożegnalnej scenie (najlepszej w całym londyńskim spektaklu) dwojga bohaterów. W romantycznej leśnej scenerii zawieszają na moment broń i rozmawiają ze sobą niczym dobrzy przyjaciele, zaś kulminacją ich spotkania jest wspólne odśpiewanie ballady oraz czuły pocałunek. Miłość Klary nie mogła w pełni żyć, nie mogła też nigdy umrzeć. I właśnie dlatego żadnego przebaczenia z jej strony nie będzie.

Wizyta starszej pani to w dużej mierze także opowieść o chciwości i drodze człowieka do zguby. Sztuka pokazuje zjawiska społeczne, takie jak zbiorowa odpowiedzialność czy presja działań grupy nad jednostką. Propozycja Zachanassian początkowo oburza mieszkańców Slurry. Z drugiej strony, oferowana przez nią suma stanowi dla nich obietnicę wybawienia ich z nędzy i zaznania niespotykanego luksusu. Z biegiem akcji tego rodzaju konflikt wewnętrzny nabiera na sile. Stopniowo zaczynają racjonalizować polecenie zamożnej kobiety i usprawiedliwiać słuszność jej żądania. Pośrodku tego chaosu stoi osamotniony Alfred Ill. Mężczyzna w średnim wieku, żonaty, prowadzący własny sklep. Bohater zdaje się nie rozumieć postawionego mu oskarżenia i nie poczuwa się do odpowiedzialności za udręki miliarderki.

Ill w wykonaniu Hugo Weavinga nie jest jednak postacią statyczną. Pod wpływem strachu, wynikającego z lekkomyślnych i coraz bardziej irracjonalnych zachowań jego sąsiadów, zaczyna dojrzewać w nim myśl o ciężarze grzechu, jakiego się dopuścił. Uznaje swoją winę, przełamuje lęk i staje w gotowości do poniesienia kary. Nie zamierza jednak ułatwiać sprawy współmieszkańcom miasteczka. Czując się przez nich zaszczuty, sprawę wykonania wyroku pozostawia w ich rękach.

Tony Kushner znany jest z zamiłowania do aluzji historycznych i politycznych. Mamy więc i w recenzowanej sztuce nawiązania do współczesnych Stanów Zjednoczonych, ich kultury materializmu i konsumpcjonizmu. Obecna jest też satyra na dzisiejsze media, łakome na sensację, nastawione na brutalny komercjalizm. Najpełniej uwidacznia się w finale spektaklu, odważnie zainscenizowanym na kształt telewizyjnej relacji „na żywo” z osądu i skazania Illa na śmierć. Reżyser spektaklu Jeremy Herrin, idąc za radą Kushnera, już od pierwszego momentu wykorzystuje ogromną przestrzeń londyńskiego teatru i uruchamia całą jego przebogatą wizualno-akustyczną maszynerię. Centralnie usytuowana obrotowa scena zostaje zagospodarowana w każdym calu. Raz opadając, raz wznosząc się, przemienia się na oczach widowni w dworzec kolejowy, las, sklep czy cmentarz. Rekwizyty także wnoszone są w pełnym świetle przy podniesionej kurtynie, zgodnie zresztą z zaleceniem Dürrenmatta. W trakcie całego przedstawienia na scenie pojawia się dwudziestoośmioosobowa obsada aktorska, trzydziestoosobowy chór, dwunastu dziecięcych akrobatów i liczna grupa statystów. Całości dopełnia pięciu muzyków grających na żywo jazz. Niestety, chociaż skala tego widowiska szczerze imponuje, to równocześnie okazuje się jego największym problemem.

Dopisane przez Kushnera dialogi, choć same w sobie żywe, spowalniają opowiadaną historię. Dzielnie o uwagę widza walczy Hugo Weaving, który swojemu bohaterowi nadaje rysy poczciwości i szlachetności, choć ostatecznie jego rola gubi napięcie. Australijczyk przez cały czas pozostaje też w cieniu ekspresyjnej Lesley Manville, która zdecydowanie lepiej odnajduje się w tragikomicznej konwencji dramatu. Reżyser stara się zachować właściwy balans między opozycjami: epickie – kameralne oraz realistyczne – absurdalne, nie zawsze z sukcesem. Spektakl, choć efektowny od strony technicznej, wydaje się od drugiego aktu tracić swoją intensywność i siłę wyrazu. Nadmiar scenicznych atrakcji osłabia też ostrość i wymowę finału – w powietrze ulatuje suspens i groza końcowego czynu przekupienia dusz mieszkańców.

Po zabiciu Alfreda Zachanassian zgodnie z obietnicą przekazuje burmistrzowi czek. Mężczyzna pozostaje z kawałkiem papieru – sam jeden na wielkiej scenie. Światła gasną. Kushner wie, że tutaj nie ma miejsca na katharsis. Lokalna społeczność w imię marzeń o wygodniejszych butach, lepszych trunkach czy nowej pralce dokonała wyboru, który jest de facto kolejną zbrodnią. Klara zrealizowała to, co zapowiadała: zrobiła ze Slurry moralny „burdel”. Szkoda tylko, że przychodzi nam się o tym dowiedzieć co najmniej o półtorej godziny za późno.

 

Royal National Theatre w Londynie
Wizyta starszej pani Friedricha Dürrenmatta
adaptacja Tony Kushner
reżyseria Jeremy Herrin
premiera 31 stycznia 2020

 

absolwent filmoznawstwa UJ, studiował kulturoznawstwo i historię na UMK w Toruniu. Publikował w „Blizie”, „Pleografie” i „Magazynie Filmowym”.