5/2020
Jacek Kopciński

Zuzanna Waś

Uderz mnie, teatrze w sieci!

 

Z powodu epidemii teatr schronił się w Internecie, na razie jednak cyfrowe medium służy wyłącznie do transmitowania analogowych spektakli. Owszem, często zrealizowanych za pomocą nowych technologii, ale adresowanych do grupy widzów tradycyjnie zebranych w jednej sali, a nie w tysiącach mieszkań. Poznaliśmy już urok przedstawień obserwowanych ze słuchawkami na uszach, ale nigdy dotąd nie robiliśmy tego w takim rozproszeniu. Niektórym z nas zdarzyło się też wejść na scenę, założyć gogle i z dyskretną pomocą aktorów polatać trochę w wirtualnych przestworzach. Czy uda się powtórzyć ten wyczyn w warunkach domowej kwarantanny, bez połamanych nóg i oberwanych żyrandoli?

W czasach pandemii na nowo odkrywamy siłę klasycznego słuchowiska radiowego, które wielu może zaskoczyć, bo współcześnie przybrało ono postać prawdziwego sound dizajnu. Szkoda, że musimy go szukać po różnych półlegalnych chomikach, bo publiczne w końcu radio swoich słuchowisk nie udostępnia. Mamy też spektakle Teatru Telewizji (na szczęście obecne na platformie VOD), który nie zaprzestał produkcji i w warunkach teatralnego lockdownu może wreszcie liczyć na wielomilionową publiczność. Oby tylko zechciał wziąć pod uwagę jej różnorodne gusta. Do niedawna w sieci można było znaleźć również przedstawienia „Teatroteki”, już nie tak ciekawe jak w pierwszych dwóch edycjach serii, ale nadal oryginalne. One także jednak nie powstały z myślą o nowym medium teatralnym, jakim w czasach zarazy może stać się Internet.

Czy w tej przymusowej dla artystów teatru sytuacji doczekamy się jakiejś znaczącej zmiany estetycznej? Czy powstanie oryginalny teatr w sieci? „Przy wykorzystaniu technologii można tworzyć teatr imersyjny lub formy łączące larpy [live action role-playing] i gry fabularne, takie jak RPG, które odwołują się do radykalnie odmiennych modeli czasowości i interakcji” – mówi Anna Desponds w rozmowie, którą otwieramy ten numer „Teatru”. W Polsce to jednak pieśń przyszłości. W ciągu kilku tygodni naszym artystom udało się wypracować jedynie niezbyt oryginalną formułę teatru w zoomie, który do złudzenia przypomina nasze niekończące się telekonferencje. Przykładem czytanie sztuki Marka Kochana Szczęście Kolombiny w Starym Teatrze w Krakowie. Nawet rozczuliły mnie białe prześcieradła, które zdolni aktorzy z Krakowa rozwiesili w swoich mieszkaniach dla zaznaczenia scenograficznej spójności dell’arte, szkoda jednak, że dyrekcja szacownego teatru nie wyposażyła ich w lepsze mikrofony. Nic tak nie drażni w transmitowanych spektaklach jak chropowaty dźwięk!

„W tej chwili teatr musi wyjść z budynku, a jednocześnie nie może liczyć na to, że po całym dniu pracy zdalnej przy komputerach będziemy chcieli oglądać kolejny streaming” – dodaje Anna Desponds, i niestety ma rację. „Uderz mnie konstrukcjo mojego świata!!” – wołam więc jak Miron Białoszewski i codziennie wieczorem włączam ledwie ostygły komputer w nadziei na estetyczną rewolucję. Obdarzeni nieprzeciętną wyobraźnią, oblatani w technologiach, ciekawi nowych form ekspresji i komunikacji, młodzi, twórczy, niezależni i, mam nadzieję, wyposażeni w odpowiednie środki artyści – czekam na wasze pomysły!

redaktor naczelny miesięcznika „Teatr”. Profesor w IBL PAN, wykładowca UKSW i UW. Ostatnio wydał tom Wybudzanie. Dramat polski / Interpretacje.