6/2020
Marek Kochan

Kaszląc, kichając

 

Zatrzymano trójkę nastolatków, lat 16, 18 i 19. Napadli na starszych ludzi. Kasłali im w twarz. W angielskim Hitchin w hrabstwie Hertfordshire. Prawnicy w Polsce szukają na to paragrafów. Normalnie byłoby to naruszenie nietykalności cielesnej (art. 217 k.k.) albo znieważenie, jeśli złośliwe i wyzywające (art. 216 k.k.). Teraz to może być coś gorszego – narażenie na zarażenie (art. 161 §2 k.k.). Jeśli kaszlący wiedział, że jest zarażony, czyli chciał zarazić umyślnie. Wtedy kara grzywny, ograniczenia lub pozbawienia wolności do roku. Jeśli dojdzie do zarażenia, może być kara z paragrafu o uszczerbku na zdrowiu: art. 156 lub 157 k.k. Odpowiedzialność karna występuje także, gdy jest to działanie nieumyślne. Jeśli ktoś od tego zarazi się i umrze, wtedy może być zarzut o nieumyślne spowodowanie śmierci. Ale trzeba udowodnić, że uszczerbek wynikał z kasłania. W przeciwnym wypadku może być tylko narażenie na zarażenie – art. 161 (od grzywny do roku pozbawienia wolności), ewentualnie art. 160 k.k. – za sprowadzenie realnego zagrożenia zarażeniem. Za narażenie na ciężki uszczerbek na zdrowiu albo na niebezpieczeństwo utraty życia – do trzech lat więzienia.

Kasłanie, kichanie to dziś sprawa kryminalna.

Kaszel jako akt agresji, kaszel jako broń.

Jeszcze niedawno było zupełnie inaczej. Słowniki notują wiele synonimów wyrażenia „kichać na coś”. „Chrzanić”. „Czniać”. „Chromolić”. „Olewać”. „Osrywać”. „Gwizdać”. „Bimbać”. „Poniewierać”. „Postponować”. „Mieć gdzieś”. „Mieć w nosie”. „Mieć coś za psi pazur”. „Mieć w głębokim poważaniu”. „Nic sobie nie robić”. „Puszczać mimo uszu”. „Dbać o coś jak pies o piątą nogę”… Razem pięćdziesiąt kilka. Układają się one w parę grup tematycznych: lekceważyć; traktować coś jako rzecz mało ważną; nie przywiązywać wagi do czegoś; nie interesować się czymś; olewać coś; traktować coś z pogardą.

A ile tego w przysłowiach! Kichać na coś, czyli lekceważyć, w wersji staropolskiej – już u Reja (1543). „Będziesz kichał w niedzielę” (1806), tzn. poczujesz, da ci się to we znaki. „Kichnąć jak z moździerza, armaty” (1834), jak szlachta w Panu Tadeuszu. „Kichnął z rana – dostanie od kogoś prezent” (1896). „Kto dobrze kicha, chorobę z siebie wypycha” (1892). To dwuznaczne: owszem, może i wypycha z siebie, ale i wpycha w innych. „Kto w poniedziałek kicha, cały tydzień będzie wesołym” (1874). A potem szczegółowo (1896): „Jeśli się kicha w poniedziałek – to na nowinę, we wtorek na trunek, we środę na gościa, we czwartek na umarłego, w piątek na smutek”.

Kichanie jest spontaniczne, szczere. A już kaszleć można specjalnie, z intencją, znacząco. Czasem kto „kaszlem zaciera, co nieforemnie wyrzekł” (1632). Albo: „Kaszle, nie darmo to, czegoś chce” (1632). Kaszleć można „jak stara baba” (1689) albo „jak stary dziad pod kościołem” (1898). Nie zawsze kaszlenie jest złe: „Kto długo kaszle, ten długo żyje” (1894). To się może akurat zdezaktualizowało. Podobnie jak inne: „Kaszel nie choroba, koza nie chudoba” (1893). Pasuje za to inne: „Kogo kaszel dusi, ten umirać musi” (1901).

Trzeba te sprawy od nowa poukładać, uporządkować.

Kiedyś ktoś mówił niewinnie: „Kicham na pana!”. Może lekceważył, może obrażał, ale bez prawnych konsekwencji. A dziś powie tak i zaraz będzie, że co najmniej groźba, możliwy uszczerbek na zdrowiu, nieumyślne spowodowanie śmierci, zabójstwo może. A znów: „Może mi pan nakichać”, to prawie jak samobójstwo.

Szalony pomysł z końca stycznia, kiedy to wszystko działo się gdzieś daleko, na innym kontynencie: wysłać gdzieś do teatru grupę wynajętych Chińczyków w maseczkach, którzy nagle zaczną kasłać, jeden przez drugiego, chórem. Performans taki. Jak się publiczność zachowa?

Pomysł rzucony przy stole, po dwóch winach, w Krakowie. Spodobał się. Następnego dnia refleksja: jeśli zrobić to naprawdę – jakie będą konsekwencje? Może wybuchnie panika, ludzie zaczną uciekać, tratować się, ktoś upadnie, zemrze w ścisku? Mogłoby to być w skutkach gorsze niż słuchowisko Orsona Wellesa o Marsjanach. Czy artysta może zrobić performans z kasłaniem i kichać na konsekwencje?

W XIII księdze przygód Tytusa, na jednej z Wysp Nonsensu, dzieci wcześnie uczyły się palić. Prymus z drugiej klasy umiał po wypaleniu jednego papierosa wykaszleć cały alfabet.

Teraz będą lekcje z tego przedmiotu, wykłady i warsztaty: jak prawidłowo kasłać, chowając nos i usta w zgiętym łokciu lub chusteczce. Zatykanie ust i nosa, aby powstrzymać kichanie, nie jest dobrym pomysłem, ostrzegają lekarze w piśmie „BMJ Case Reports”. Może to doprowadzić do powikłań, takich jak rozedma śródpiersia, perforacja błony bębenkowej, a nawet pęknięcie tętniaka mózgu. Pewien trzydziestoczteroletni mężczyzna zatkał nos i usta: kichnął tak niefortunnie, że rozerwał gardło. Nie mógł mówić ani przełykać, odczuwał dotkliwy ból. Wypuszczono go ze szpitala po siedmiu dniach, z radą, aby na przyszłość kichał prawidłowo.

Potrzebni będą specjaliści. Powstanie nauka o kichaniu, będą granty, wykłady, katedry, kierunki studiów może, nowe specjalizacje. Naukowcy zbadają, jak daleko można kichnąć wirusem, opracują matematyczne wzory, komputerowe symulacje, trójwymiarowe wykresy.
Powstanie poetyka i estetyka kaszlu oraz kichania. Jakiś chór wykaszle okolicznościowo IX Symfonię albo Odę do radości, nie przejmując się pomyłkami.

„Na kaszel złoży śpiewak, zająknąwszy się” (1696).

pisarz, profesor Uniwersytetu SWPS. Autor powieści (m.in. Fakir z Ipi, 2013), zbioru opowiadań (Ballada o dobrym dresiarzu, 2005) oraz wielu dramatów realizowanych w Teatrze Telewizji i Teatrze Polskiego Radia m.in. HolyfoodRioReduty).