9/2020

Pogrotowie instytucjonalne

Instytut im. Jerzego Grotowskiego świętuje w tym roku swoje trzydzieste urodziny. To jedna z najbardziej udanych inwestycji miasta w jego najnowszej historii.

Obrazek ilustrujący tekst Pogrotowie instytucjonalne

Tobiasz Papuczys

Przejście Żelaźnicze to samo centrum Wrocławia. Wąska uliczka obok Ratusza, będąca niegdyś ważnym odcinkiem średniowiecznego traktu handlowego, łączy obecnie wschodnią i zachodnią części Rynku. Korzystają z niej jednak nieliczni. Ciekawscy turyści najczęściej nie zapuszczają się dalej niż do kolorowego, namalowanego przez Haitańczyków muralu, przy którym chętnie robią sobie zdjęcia. Poza tym panuje tu zaciszna atmosfera i jakże cenny w czasie letnich upałów cień. I chociaż po ostatniej renowacji odnowiono fronty zabytkowych kamienic, a z okien wreszcie zniknęły kraty, nadal wygląda dość niepozornie. Niewtajemniczeni z pewnością nie zorientują się, że stoją przed jedną z najbardziej udanych inwestycji miasta w jego najnowszej historii.

Rzecz działa się w ostatnich miesiącach 1964 roku. Wtedy właśnie zespołowi, który niedługo będzie znany całemu światu artystycznemu pod nazwą Teatru Laboratorium, zaproponowano przeniesienie się z niewielkiego Opola do prężnie rozwijającego się Wrocławia. Dokładny adres przekwaterowania – Rynek-Ratusz 27. Pod nim właśnie, w niewielkiej salce przy wspomnianym przejściu, miały miejsce premiery legendarnych spektakli: Księcia Niezłomnego i kolejnych wersji Apocalypsis cum figuris. Grotowski wracając tu po latach na uroczystość przyznania mu tytułu doktora honoris causa Uniwersytetu Wrocławskiego, swoje przemówienie inauguracyjne zacznie od pełnego wdzięczności wyznania, że Wrocław stał się „pierwszym prawdziwym punktem oparcia” dla jego pracy. Miastem, które przygarnęło młodych buntowników, kiedy zawisło nad nimi niebezpieczeństwo bezdomności i przerwania prowadzonych poszukiwań1. Pozostawało nim przez kolejnych dwadzieścia lat. Właściwie aż do czasu oficjalnego samorozwiązania zespołu, do którego doszło 31 sierpnia 1984 roku.

Wówczas należało ratować już nie samą załogę, która rozjechała się po świecie, realizując własne przedsięwzięcia, tylko jej obszerną spuściznę. Krążyły plotki, że siedzibę teatru może przejąć Związek Socjalistycznej Młodzieży Polskiej, a w Sali Apokalipsy, którą jeszcze niedawno wypełniali świadkowie „aktu całkowitego”, będą odbywały się młodzieżowe dancingi. Dzięki Zygmuntowi Cynkutisowi, który nie pogodził się z decyzją o zakończeniu działalności Teatru Laboratorium, powstaje Drugie Studio Wrocławskie. Eksperyment, który zakończy się niedługo po tragicznej śmierci jego inicjatora. Zresztą, w przekonaniu wielu „grotologów” niespełniającego niezbędnych w tej sytuacji obowiązków. Drugie Studio pozostawało przede wszystkim placówką artystyczną, dla której Ośrodek Dokumentacji Teatru Laboratorium, prowadzenie i uzupełnienie archiwum czy realizacja zadań wydawniczych stanowiły raczej obciążenie niż honorową powinność.

Odpowiadając na wyzwanie, Zbigniew Osiński przedstawił władzom miejskim projekt powołania w zamian Ośrodka Badań Twórczości Jerzego Grotowskiego i Poszukiwań Teatralno-Kulturowych. Tym sposobem miała wreszcie „powstać instytucja stanowiąca z założenia odpowiedź ideałom Jerzego Grotowskiego – żywe miejsce »pomiędzy«, gdzie nie tyle kultywuje się legendę, ile stawia się pytania i problemy, do których jego dokonania prowokują, a na dodatek wyznacza się sposoby realizacji projektów w duchu jego aktywności: czyli dogłębnie, bez pobłażania”2. Przy wsparciu Tadeusza Burzyńskiego, Janusza Deglera, Józefa Kelery oraz licznych orędowników tej sprawy, którzy słusznie kładli nacisk na poczucie obowiązku i odpowiedzialności, otwarcie ośrodka stało się możliwe 1 stycznia 1990 roku. Sam Zbigniew Osiński został jego pierwszym dyrektorem, współprowadząc nową placówkę przez następne piętnaście lat na zmiennych stanowiskach, wraz ze Stanisławem Krotoskim. Obecność samego Mistrza, który w tym czasie skupił się na poszukiwaniach w obszarze „sztuki jako wehikułu” we włoskiej Pontederze, miała jedynie nieformalny charakter. Długa i niezbyt poręczna nazwa instytucji została zastąpiona znaną nam nazwą Instytut im. Jerzego Grotowskiego dopiero szesnaście lat później, kiedy po pokoleniowych zmianach kierownictwo przeszło w ręce Jarosława Freta. Stała się symbolem kolejnych zmian i zapowiedzią znacznego poszerzenia pola aktywności.

*

Festiwale, spektakle, seminaria, wykłady, konferencje, warsztaty, staże, rezydencje… Program Instytutu nie zamyka się w konkretnej estetyce, problematyce, nurcie czy modzie. Faktycznie to konglomerat lokalnych, ogólnopolskich i międzynarodowych projektów. Niektóre z nich dorobiły się własnych tradycji i zasługują, jeżeli nie na pokaźną monografię, to co najmniej na osobny artykuł, inne są najświeższej daty i dopiero próbują przekonać do siebie mieszkańców i gości miasta. Jak przyjęto mówić w przypadku rozbudowanych festiwali teatralnych: każdy ma taki Instytut Grotowskiego, jaki sobie wychodzi. Wierni uczestnicy jednych wydarzeń, tychże spektakli i festiwali, potrafią niekiedy mieć dość mgliste pojęcie o tym, co dzieje się podczas licznych warsztatów czy seminariów naukowych.

Instytut to też kilka lokalizacji w różnych częściach Wrocławia lub nawet poza nim. Każda z własną wyjątkową atmosferą. Najbardziej z nich znana to wspomniana Sala Teatru Laboratorium. Niedaleko niej mieści się zupełnie kameralna CaféTHEA. Obok Sala Kinowa, która po zaadaptowaniu bogatego w pierwodruki i autorskie dedykacje, liczącego ponad siedem tysięcy woluminów księgozbioru Ludwika Flaszena przeobraziła się w czytelnię jego imienia. I jeżeli stąd da się jeszcze dojść na piechotę do Studia na Grobli, gdzie toczą się prace studyjne, to już wycieczka do leśnej bazy w Brzezince będzie wymagała zaangażowania kierowcy z nawigacją. Ten otoczony lasem budynek gospodarczy, który zakupiono jeszcze w latach siedemdziesiątych, stał się miejscem działań parateatralnych i prac nad projektem Teatr Źródeł.

Z szyldem instytucji związana będzie większość najważniejszych wydarzeń teatralnych w regionie. Takich chociażby jak XIV sesja Międzynarodowej Szkoły Antropologii Teatru (ISTA) czy Międzynarodowy Festiwal Teatralny „Świat miejscem prawdy”, który stał się częścią obchodów 2009 roku jako, uznanego staraniami Instytutu przez UNESCO, roku jego patrona. Ogromnym przedsięwzięciem stała się Olimpiada Teatralna, przez wielu błędnie uznawana za część wydarzeń wynikających z nadania Wrocławiowi miana Europejskiej Stolicy Kultury. Tymczasem należy w pełni docenić starania placówki, która była jednocześnie jej organizatorem i realizatorem.

Dochodziły do tego również najbardziej egzotyczne, czasami wręcz ekstrawaganckie doświadczenia teatralne i okołoteatralne. Mieliśmy szansę udać się do Brzezinki, aby stać się uczestnikami uzdrawiającego rytuału Makaja, wykonywanego przez zaproszone z Haiti kapłanki voodoo, czy zacząć regularnie ćwiczyć starożytną indyjską sztukę walki kalarippayattu pod kierownictwem Sankara Lala Sivasankarana Naira. Obejrzeć takie spektakle jak Odzwierciedlenie, przygotowane przez Fundację Jubilo z udziałem mężczyzn z zakładu karnego, czy Dziady polsko-japońskie w reżyserii Jadwigi Rodowicz-Czechowskiej. Wreszcie zapisać się na warsztaty z fotografii teatralnej prowadzone przez Tobiasza Papuczysa czy kurs metody aktorskiej Tadashiego Suzukiego.

Bibliofile i badacze – nie zapominajmy i o nich – z pewnością docenią pracę wydawniczą zapewniającą dostęp do materiałów źródłowych. Jednym z kroków milowych w tym kierunku stało się wydanie książki Misterium zgrozy i urzeczenia. Przedstawienia Jerzego Grotowskiego i Teatru Laboratorium pod redakcją Janusza Deglera i Grzegorza Ziółkowskiego. Kilka lat później każdy chętny mógł nabyć wielką, liczącą ponad tysiąc stron, czarną „cegiełkę” Dzieł zebranych, pierwszej takiej edycji dzieł Grotowskiego. Projekt realizowano we współpracy z Instytutem Teatralnym i Krytyką Polityczną. W ostatnich latach, dzięki staraniom Dariusza Kosińskiego wspólnie z Sylwią Fiałkiewicz i Wandą Świątkowską, wreszcie została usystematyzowana wiedza na temat pierwszych spektakli reżysera, czego dowodem są Grotowski. Profanacje oraz Farsy-misteria. Przedstawienia Jerzego Grotowskiego w Teatrze 13 Rzędów (1959–1960).

*

Dbanie o dziedzictwo Grotowskiego to nie lada wyzwanie. Zwłaszcza że nadchodzi pokolenie „wnuków”, młodych osób, które z powodu wieku nie mogły mieć żadnej bezpośredniej styczności z jego dziełem. Wiedzę o Teatrze Laboratorium czerpią z książek, wykładów, opowieści i nielicznych nagrań. W odpowiedzi na podobne zapotrzebowania Instytut konsekwentnie wzmacnia swoją obecność na połaciach Internetu. Od lat wydaje specjalistyczne czasopismo naukowe „Performer” oraz uzupełnia encyklopedię Grotowski.net. Edukacja nowicjuszy odbywa się też offline dzięki kolejnym edycjom Otwartego Uniwersytetu Poszukiwań. Młodzi badacze w duchu interdyscyplinarności testują nowe podejścia i poszukują nowej metodologii. Testują też – zachęcani do aktów ożywczej profanacji, czyli przywrócenia czegoś do ponownego użytku – sam mit wielkiego twórcy.

Właściwie to Instytutowi nigdy chyba nie brakowało ambicji. Na całe szczęście potrafił sprzyjać inicjatywom pomniejszym. Warto wspomnieć, że przy jego wsparciu działała Akademia Teatru Alternatywnego, której celem było „podniesienie kompetencji animacyjnych, artystycznych i kulturowych liderów alternatywnych zespołów teatralnych”. Młodym twórcom w tworzeniu własnych grup artystycznych pomagał „Program podyplomowej samoformacji aktorskiej”, który realizowano we współpracy z AST we Wrocławiu. Tu wykluła się inicjatywa „Teatru na faktach”, który w ciągu zaledwie dwóch lat stał się prawdziwym samodzielnym zjawiskiem. Przez okres kwarantanny regularnie przygotowywano pod tym szyldem odcinki z cyklu „Dziennik czasów zarazy”.

Osobiście cieszy mnie, że placówka chętnie wspiera poczynania offu, współpracując z Fundacją Teatr Nie-Taki i Dolnośląską Offensywą Teatralną. Stała się miejscem rozdania nagród Konkursu na Najlepszy Spektakl Teatru Niezależnego „The Best OFF”. W Piekarni zaś, ostatniej z geograficzno-przestrzennych zdobyczy, w której działa Centrum Sztuk Performatywnych, prezentowane są spektakle w ramach festiwalu ZWROT. Instytut przygarnął również Teatr Polski w Podziemiu. W Sali Laboratorium pokazywano nagrodzony Wrocławską Nagrodą Teatralną spektakl Postać dnia w reżyserii Sebastiana Majewskiego.

Czy udało się jednocześnie zdobyć dla siebie widownię Teatru Polskiego, którego kryzys w ostatnich sezonach dotkliwe odczuwają wrocławscy teatromani? Po części. Nie będąc teatrem repertuarowym, Instytut zaczął zapewniać chętnym alternatywny kalendarz wydarzeń artystycznych. Zawsze jednak znajdował się gdzieś indziej, gdzieś pomiędzy. Przeciwstawiając się komercjalizacji sztuki, promował to, co zazwyczaj bywa pomijane czy nie mieści się w dominujących trendach. W moim przeświadczeniu raczej nigdy nie będzie to miejsce dla wszystkich. Bo nie będzie to, nawet na miarę teatralną, miejsce łatwe, niestawiające większych wymagań, nastawione na rozrywkę i szybką konsumpcję. Grotowski w takich wypadkach mówił o potrzebie komplementarności, bycia na innym biegunie kultury – i chyba w tym też należałoby podążać za Mistrzem.

Za to, miejmy nadzieję, nie ustanie w przygarnianiu tych, których nie zniechęca wspinanie się po stromych schodach na górne piętra i czekanie na niemalże rytualne upychanie widzów w niewielkiej salce. Gdy o tym piszę, natychmiast przychodzi mi na myśl spektakl ja, bóg Tomasza Rodowicza i Joanny Chmieleckiej. Jeden z tych, które obejrzałem tuż przed pandemią. Jest to minimalistyczne, kameralne przedstawienie, w którym dwoje performerów wiedzie bardzo osobisty, zarazem emocjonalny i intelektualny dialog z twórcą teatru ubogiego, posługując się montażem jego tekstów. Dobrze zapamiętałem też spotkanie po spektaklu, w którym Rodowicz ubolewał, że w czasie jego ostatniego spotkania z głównym bohaterem nie zdążył zadać mu najważniejszego pytania: „Czy kiedykolwiek w trakcie swoich poszukiwań spotkał Boga?”. Cenię takie doświadczenia i takie wspomnienia. Bardzo. Czy wychodząc z Przejścia Żelaźniczego, warto więc zastanawiać się, ilu z tych, którzy spotykają się pod pręgierzem czy przy pomniku Fredry, wie, że zaraz za zakrętem schowany jest Instytut Grotowskiego? Być może. Ale skoro Sigourney Weaver potrafi jeszcze zawstydzić polską dziennikarkę nieznajomością tej postaci, sprawa chyba nie jest przegrana.

 

1. J. Grotowski, Przemówienie doktora honoris causa Jerzego Grotowskiego, [w:] tegoż, Teksty zebrane, Warszawa 2012, s. 862.
2. G. Ziółkowski, Ośrodek, czyli jak złapać pstrąga, „Didaskalia” nr 43-44/2001, s. 60–61.

doktor nauk humanistycznych, krytyk, członek redakcji portalu teatralny.pl. Współorganizuje Festiwal Niezależnej Kultury Białoruskiej we Wrocławiu.