9/2020

Gigant. Per Olov Enquist (1934–2020)

Matka marzyła, by został pastorem, nawet gdy był już sławnym pisarzem, powtarzała, że nigdy nie jest za późno. I rzeczywiście – Enquist w swoich dziełach prozatorskich i dramatycznych często stawiał pytania o duchowość i moralność.

Obrazek ilustrujący tekst Gigant. Per Olov Enquist (1934–2020)

Yato Photography / Archiwum Artystyczne Teatru Narodowego

Per Olov Enquist był gigantem. Nawet w sensie fizycznym – swoim prawie dwumetrowym wzrostem górował nad innymi. Spotkałam go tylko raz, tuż przed rozpoczęciem studiów na skandynawistyce w Gdańsku, kiedy to w 1996 roku przyjechał na zaproszenie Nadbałtyckiego Centrum Kultury, na premierę Tupilaka w Teatrze Wybrzeże, w reżyserii Krzysztofa Babickiego. Zrobił wtedy na mnie wrażenie nieśmiałego intelektualisty.

Już w połowie lat sześćdziesiątych, w kilka lat po jego debiucie zauważono, jak świetnym był prozaikiem. Powstały wtedy trzy przełomowe powieści – Piąta zima magnetyzera, Hess i Legionärerna. Dwie ostatnie doczekały się nagród literackich – Literackiej Nagrody Dziennika „Svenska Dagbladet” oraz Nagrody Literackiej Rady Nordyckiej. Zresztą nagród Enquist doczekał się w swoim życiu sporo – i Wielkiej Nagrody Dziewięciu, i Nagrody Gerarda Bonniera, i (dwukrotnie) Nagrody Augusta i Nagrody Nordyckiej Akademii Szwedzkiej, określanej jako „mały Nobel”. Po jego śmierci podniosły się głosy krytyków literackich, wyrażające żal, że nie został nigdy członkiem Akademii Szwedzkiej ani laureatem Nagrody Nobla. A patrząc z perspektywy jego dorobku, prozatorskiego i dramaturgicznego, obydwa wyróżnienia należałyby mu się, jak mało któremu jego rodakowi.

Nie bez powodu piszę o powieściach z lat sześćdziesiątych. Wyznaczyły one kilka głównych tematów, do których Enquist wracał później konsekwentnie, zarówno w swej twórczości prozatorskiej, jak i dramaturgicznej, a także jako autor scenariuszy filmowych. Pierwszy to odbrązawianie wielkich, ikonicznych twórców, próba spojrzenia na ich życiorysy z bardziej ludzkiej perspektywy. Drugi temat to człowiek wobec zła. Obydwa przeplatają się w jego twórczości.

Enquist zaludniał swoje sztuki teatralne postaciami osób istotnych dla skandynawskiej kultury i literatury, wręcz bogów ustawionych na piedestałach. Rozpoczął swoją dekonstrukcję literackiego parnasu od nie byle kogo, bo od samego Augusta Strindberga, czyniąc go głównym bohaterem Nocy trybad z 1975 roku. To późny debiut dramaturgiczny – czterdziestojednoletni autor już od ponad dekady był uznanym prozaikiem, nazywanym nadzieją szwedzkiej literatury. Pomysł na dramat o najsławniejszym szwedzkim dramatopisarzu pojawił się w jego głowie dość przypadkowo. Jak wspomina w swojej autobiografii Ett annat liv (Inne życie), na początku lat siedemdziesiątych będąc wykładowcą literatury szwedzkiej na uniwersytecie UCLA w Los Angeles, prowadził ze studentami zaawansowany kurs o twórczości Strindberga. Wtedy zafascynowała go sztuka Silniejsza, która stała się punktem wyjścia dla jego własnej historii o kryzysie małżeńskim twórcy Do Damaszku i jego pierwszej żony Siri von Essen. Kluczem do odczytania Silniejszej uczynił Enquist związek von Essen z Marią David oraz ogromną zazdrość Strindberga o żonę. Ten istny taniec śmierci rozgrywający się między małżonkami i kochanką żony podczas prób do premiery Silniejszej w Dagmarteater, w Kopenhadze w 1889 roku, jest demaskacją fobii Strindberga, jego mizoginii, kompleksów wobec żony, pochodzącej z wyższej klasy społecznej. Co ciekawe, okres powstawania debiutanckiej sztuki zbiegł się w życiu Enquista z jego własnym kryzysem małżeńskim i rozwodem.

Autor Nocy trybad miał jeszcze jeden powód do dumy i radości w związku ze swym debiutem dramatopisarskim – prapremiera sztuki odbyła się na deskach Dramaten, 27 września 1975 roku, a w rolach głównych wystąpiły największe gwiazdy tamtego okresu: Ernst-Hugo Järegård, Anita Björk oraz Lena Nyman (zastąpiona później przez Harriet Andersson). Gdy dwa lata później sztuka dotarła na Broadway, w role małżeństwa Strindbergów wcielili się Max von Sydow i Bibi Andersson. Każdy szwedzki dramaturg mógłby marzyć o takim sukcesie. Zresztą z postacią Strindberga Enquist nie pożegnał się na długo. W połowie lat osiemdziesiątych napisał biografię, zatytułowaną Strindberg. Ett liv. Została wydana w 1984 roku i wielu bibliografów Enquista pomijało ją, uważając, że to jedynie scenariusz do nakręconego w rok później sześcioodcinkowego serialu o twórcy Panny Julii. Telewizyjna adaptacja biografii, według scenariusza, który rzeczywiście został stworzony przez samego Enquista, nosiła tytuł August Strindberg. Ett liv. Pierwsze trzy epizody reżyserował Johan Bergenstråhle, pozostałe Kjell Grede.

Aby sięgnąć po kolejny utwór sceniczny, dokonujący swoistej dekonstrukcji monumentalnej ikony literatury światowej, cofniemy się do 1980 roku, kiedy pojawia się dramat Z życia glist. Opowiada on o spotkaniu Hansa Christiana Andersena, znanego baśniopisarza i niedoszłego aktora, z Johanne Heiberg, najwybitniejszą dziewiętnastowieczną aktorką duńską, gwiazdą kopenhaskiego Teatru Królewskiego, i jej mężem, krytykiem teatralnym i dramatopisarzem, Johanem Heibergiem. Wieczorna wizyta Andersena w domu aktorki ujawnia wiele bolesnych przeżyć z młodości dwojga sław, wywodzących się z nizin społecznych. Oboje okaleczeni psychicznie, niosący bagaż strachu i upokorzeń, starają się pod maskami ról, które przyjęli w dorosłości, ukryć swe prawdziwe „ja”. Enquist krok po kroku odziera te wielkie ikony z kolejnych warstw życia pozornego. I znów mamy tu nić wiążącą życie dramatopisarza z tekstem utworu. Pisząc dramat, Enquist właśnie przeprowadził się do Danii, gdzie ożenił się z Lone Bastholm, szefową dramaturgów w Teatrze Królewskim w Kopenhadze.

Krytycy teatralni w Polsce w swych recenzjach inscenizacji Z życia glist odwołują się często do problematyki znanej z twórczości Ingmara Bergmana, wskazując na punkty wspólne. Chodzi tu m.in. o kreowanie postaci, budowanie napięcia między nimi, a także umiejętne dokonywanie wiwisekcji samotności, międzyludzkiego chłodu i okrucieństwa. Nic dziwnego, wszak sam Bergman uważał tę sztukę Enquista za jeden z najwybitniejszych utworów światowej dramaturgii i zdecydował się wystawić ją na deskach Residenztheater w Monachium, w 1984 roku, podczas swego wygnania ze Szwecji.

Bergman po raz drugi sięgnął po dramat Enquista dopiero u kresu XX wieku. W 1998 przygotował prapremierę Twórców obrazów w Dramaten. Tym, co zainteresowało reżysera w tekście, był fakt, że opowiada on o momencie, który także dla niego samego miał ciężar mitu. W studiu filmowym, w 1920 roku, spotykają się cztery wielkie osobistości szwedzkiej kultury. Victor Sjöström, wybitny reżyser, ojciec szwedzkiego kina niemego, oraz Julius Jaenzon, jego operator, pragną pokazać Selmie Lagerlöf, będącej już wówczas najbardziej znaną szwedzką pisarką i laureatką Nagrody Nobla, swoją ekranizację jej powieści Furman śmierci. To ten film Bergman obejrzał kilka lat później w kinie i jako chłopiec postanowił swe życie związać z „ruchomymi obrazami”. Do końca swych dni uważał dzieło Sjöströma za najważniejszy film, jaki kiedykolwiek zobaczył.

W scenie w atelier filmowym towarzyszy trójce sław jeszcze jedna osoba, która wkrótce także stała się legendą. To Tora Teje – młoda, bezczelna, głodna sławy aktorka, kochanka reżysera, marząca o wielkiej międzynarodowej karierze. Nieproszona zjawia się w atelier, by poznać wielką pisarkę, a swoją bezpośredniością i tupetem wpędza w zakłopotanie obu mężczyzn. Okazuje się jednak, że ma z nestorką literatury wiele wspólnego. Selma daje się ponieść energii i prostolinijności swojej młodej rozmówczyni, ukazując jej swoją prawdziwą twarz: osoby o trudnym charakterze, doświadczonej ciężko w dzieciństwie i młodości przez najbliższych. Silne i wyraziste postaci kobiece to kolejna ważna cecha dramaturgii autora Twórcy obrazów. Mimo że zarówno Noc trybad, jak i Z życia glist zbudowane są wokół męskiego protagonisty, wielkiego literackiego geniusza, to w obu przypadkach i Strindberg, i Andersen okazują się tymi słabszymi, silniejsze są ich kobiece antagonistki.

Podobnie było w przypadku scenariusza nakręconego w 1996 roku biograficznego filmu o Knucie Hamsunie. Tu Enquist nie odbrązowił wielkiego norweskiego literata, który w okresie powojennym za swoje sympatie nazistowskie popadł w niełaskę rodaków, ale spróbował spojrzeć na niego jako na starzejącego się artystę, powoli staczającego się w niemoc. Na pierwszy plan wysunął też postać żony norweskiego noblisty, Marie. Relacja między małżonkami przypominała taniec śmierci, rodem z dramaturgii Strindberga. Enquist z zapałem godnym biologa poddawał swoich bohaterów wnikliwej wiwisekcji, pokazując jednocześnie proces sądowy, który po wojnie wytoczyło Hamsunowi państwo norweskie.

Motywy biograficzne widoczne były także w twórczości prozatorskiej Enquista na przełomie wieków. Wtedy powstały takie powieści jak Wizyta królewskiego konsyliarza (1999), o romansie duńskiej królowej Karoliny Matyldy, żony szalonego Chrystiana VII, i nadwornego medyka Johanna Struensee, Lewis resa (Podróż Lewiego, 2001), o twórcy przebudzenia religijnego w duchu zielonoświątkowym w Szwecji, Lewim Pethrusie, a także Opowieść o Blanche i Marie (2004), której bohaterkami są Maria Skłodowska-Curie i Blanche Wittman, słynna pacjentka charyzmatycznego neurologa Jeana-Martina Charcota.

Silne i wyraziste postaci kobiece wprowadzają nas w drugi nurt dramatopisarstwa Enquista. Mam na myśli sztuki koncentrujące się wokół tematyki zła, jego genezy i obecności w ludzkim życiu, a także miejsca metafizyki w zlaicyzowanym świecie. Pierwsza z nich to Godzina kota, będąca dialogiem między trzema postaciami: psycholożką prowadzącą eksperyment w szpitalu psychiatrycznym o zaostrzonym rygorze, panią pastor wezwaną przez nią na pomoc, by zrozumieć motywację trzeciego bohatera, młodego zabójcy, którego pastorka ma odwieść od samobójstwa. Ten fascynujący dialog między duchowością a rozumem dotyczy kwestii usprawiedliwienia i odpuszczenia grzechów, przy jednoczesnej próbie wyjścia poza tradycyjnie pojmowaną protestancką duchowość i kategoryczną moralność.

Inspiracją dla Tupilaka, drugiej ważnej sztuki z tego nurtu, stała się głośna w latach osiemdziesiątych w Sztokholmie sprawa zabójstwa prostytutki, dokonanego najprawdopodobniej przez obducenta sądowego. Notabene ta sama historia zainspirowała wiele lat później Stiega Larssona do napisania jednego z największych przebojów szwedzkiej literatury popularnej, powieści Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet. Enquist opowiada swoją historię śledztwa w konwencji teatru epickiego, nawiązując do filmu Ingmara Bergmana Z życia marionetek. Pozornie to opowieść o rozpadającym się małżeństwie, o kryzysie wieku średniego, o poszukiwaniu samego siebie oraz chęci zdefiniowania siebie na nowo. Jednak w głębi znów pojawia się pytanie o to, skąd bierze się zło i czy jest ono immanentnym elementem natury ludzkiej.

Obie sztuki powstały w trudnym okresie w życiu Enquista. Jak sam opowiadał, borykał się wtedy z nałogiem alkoholowym, a podczas pisania Godziny kota jego jedynym towarzyszem we francuskim mieszkaniu był kot August, który stał się niejako inspiracją dla głównej osnowy dramatu. Ale kwestie zła i zbrodni interesowały go nie tylko jako dramatopisarza. Scenariusz do filmu Jana Troella Il Capitano oparł na prawdziwej historii brutalnego morderstwa całej rodziny na północy Szwecji, w Åmsele. Powieść Biblioteka Kapitana Nemo opowiada historię luźno opartą na faktach, o chłopcach podmienionych po narodzinach w szpitalu.

Zainteresowanie kwestiami moralnymi, a także w dużej mierze metafizyką i religią, Enquist wyniósł z domu rodzinnego. Urodził się na północy Szwecji, w niewielkiej osadzie Hjoggböle. To specyficzne miejsce, ważne dla literatury szwedzkiej. Z tej samej osady pochodzi również troje innych współczesnych literatów: Kurt i Anita Salomonsson oraz Hjalmar Westerlund. Wieś Hjoggböle położona jest wśród lasów, była za czasów dzieciństwa Enquista ośrodkiem Ewangelickiego Ruchu Ojczyźnianego (Evangeliska Fosterlandsstiftelsen), działającego na rzecz odrodzenia narodowego wewnątrz Kościoła Szwedzkiego. Udzielając w 2007 roku wywiadu dla „Wysokich Obcasów”, artysta określił ją wręcz mianem sekty, istniejącej poza oficjalnym kościołem, co być może było z jego strony mitologizacją swoich korzeni, podkreśleniem odrębności malutkiej społeczności gdzieś w szwedzkiej głuszy. Oprócz piękna przyrody i surowości klimatu, wczesne lata pisarza były naznaczone pietystyczną duchowością, która, jak twierdził, była w nim głęboko zakorzeniona, a także stanowiła imperatyw poszukiwania prawdy. Świat, w którym dorastał, był prosty, pełen nakazów i zakazów. Kino i teatr zaistniały w jego świadomości dopiero w okresie dojrzewania. Kwestie dobra i zła, grzechu i kary były ważne dla fundamentów moralnych mieszkańców osady. Lektura Biblii była na porządku dziennym, co w przyszłości okazało się mieć znaczący wpływ na jego twórczość literacką.

Matka Enquista, nauczycielka w lokalnej szkole, została wdową, gdy Per Olov miał zaledwie pół roku. Jego ojciec był robotnikiem leśnym, jak większość współosadników. Matka marzyła, by jej syn został pastorem, i nawet gdy był już sławnym pisarzem, powtarzała, że nigdy nie jest za późno. Kiedy skończył piętnaście lat, wyjechał z rodzinnej miejscowości do szkoły średniej w Skellefteå, a później na studia literaturoznawcze do Uppsali. W wieku kilkunastu lat był też doskonałym sportowcem, specjalizował się w skoku wzwyż, a jego wyniki stawiały go w czołówce rówieśników w kraju. Strach pomyśleć, jak wielką stratą byłoby dla literatury szwedzkiej, gdyby wówczas postanowił zostać olimpijczykiem.

Per Olov Enquist zmarł 25 kwietnia 2020 roku, w podsztokholmskim Vaxholm. Od lat zmagał się z chorobą nowotworową, parę lat temu przeszedł także zawał i udar, co skutkowało problemami z pamięcią i mową. Jego ostatnia powieść, autobiograficzna Liknelseboken, ukazała się w 2013 roku.

skandynawistka, teatrolożka, literaturoznawczyni, wykładowczyni w Ateneum – Szkole Wyższej w Gdańsku. Zajmuje się badaniem twórczości Ingmara Bergmana oraz skandynawskiej literatury kryminalnej.