10/2020

Koronanauczanie

Na początku marca nikt nie wiedział, co dokładnie oznacza lockdown i jak długo on potrwa. Nie wiedzieli tego kierujący szkołami, którzy musieli szybko zorganizować edukację zdalną. Nie wiedzieli pedagodzy i studenci uczelni artystycznych, w tym krakowskiej Akademii Sztuk Teatralnych, dodatkowo zmagający się z koniecznością przeniesienia na ekrany zajęć praktycznych dla przyszłych reżyserów, aktorów i dramaturgów. Czy teatru da się nauczyć online?

Obrazek ilustrujący tekst Koronanauczanie

 

Burzliwy start

– To wszystko poszło błyskawicznie. Od pojawienia się pierwszych plotek do zamknięcia szkoły minęły dwa dni – opowiada Jan Kanty Zienko, student II roku reżyserii AST. Oficjalne zarządzenie w tej sprawie opublikowane zostaje 11 marca i wchodzi w życie już dnia następnego. Na początek na dwa tygodnie. Obok zaskoczenia, strachu i niepewności pojawiają się pozytywne uczucia. Część studentów wierzy, że to wszystko szybko się skończy, a dodatkowa przerwa to czas na nadrobienie zaległości filmowych i książkowych, odpoczynek po intensywnym semestrze zajęć.

Władze uczelni i pedagodzy nie mogą sobie na tak optymistyczne nastawienie pozwolić. – Od początku zakładałem, że lockdown może się przedłużyć, a my musimy być na to przygotowani – mówi Adam Nawojczyk, dziekan Wydziału Aktorskiego. – Na początku zastanawiałem się, na jakiej platformie zorganizować nauczanie, uczelni nie byłoby stać na opłacenie Zooma dla wszystkich pedagogów, z pomocą przyszło nam oprogramowanie MS Teams – dodaje. A kiedy było już wiadomo, jaki będzie nośnik zajęć, trzeba było odpowiedzieć sobie na znacznie trudniejsze pytanie: jaką przybiorą one formę? – Jak artyście odbierzesz stare możliwości, to natychmiast znajdzie sobie nowe. Z pomysłami nie było więc problemów. Uczulałem jedynie pedagogów, by myśleli o pracy online długoterminowo i od razu planowali w jej kontekście egzaminy – mówi dziekan.

Pierwsze dwa tygodnie był to czas porządkowania chaosu, prób zrozumienia, jak będzie wyglądała nowa rzeczywistość, a także kolejnych rozczarowań. Szybko okazało się, że „przerwane” może zostać odwołane bądź przeniesione na naprawdę odległą przyszłość. W AST swoją premierę zdążył mieć jedynie dyplom Inni ludzie Pawła Miśkiewicza. Dwa pozostałe zostały wstrzymane na etapie prób generalnych. Zrozumienie, że coś, na co pracowało się przez cały rok, nie będzie miało swojego finału, nie było łatwe dla nikogo.

Początek zajęć

– Na początku staraliśmy się regularnie spotykać z pedagogami online mniej więcej w takich godzinach, w jakich odbywałoby się to na żywo. Dosyć szybko okazało się jednak, że ta forma jest nie do wytrzymania. Pojedyncze zajęcia w szkole trwają trzy godziny, a tych zajęć było wiele. Nie byliśmy w stanie wysiedzieć tyle przed komputerem. Nie było też możliwości kontynuowania rozpoczętych projektów, a nie można w nieskończoność dyskutować o swoich pomysłach, bez możliwości sprawdzenia ich w praktyce. U nas nie ma prawie w ogóle takich form jak wykład czy konwersatorium – opowiada Olga Ciężkowska, studentka II roku reżyserii. I dodaje: – Na początku formuła zajęć nie była z nami uzgadniana – chociaż większość wykładowców szczerze powiedziała nam, że wie, że to wszystko wielki eksperyment, więc są otwarci na nasze propozycje.

I rzeczywiście, zmęczenie to uczucie, na które narzekają wszyscy uczestnicy zajęć online, z którymi rozmawiam. Do tego dochodzi spędzanie całych dni przy komputerze, zatarcie się granic między strefą prywatną a przestrzenią pracy, problemy ze sprzętem, z Internetem. – Najtrudniejszy był fakt, że pracę mam w domu. Za ścianą jest sąsiadka, pode mną jest sąsiad, a ja ćwiczę głośno piosenkę, wymowę lub fragment sceny dramatycznej ze świadomością, że oni mnie słyszą, nie znając kontekstu – mówi studentka aktorstwa Natalia Bielecka.

Mimo wszystkich niedogodności machina z zajęciami musiała ruszyć do przodu. Aktorzy i aktorki nagrywali piosenki, monologi, które omawiali następnie z wykładowcami. Na zajęciach wchodzili ze sobą w sceny, spotykając się jako „okienka” na ekranie. – Bardzo dużo dały nam zajęcia z panią Nadią Lebik z castingów, na których uczyliśmy się nagrywać self-tape’y, krótkie sceny castingowe, uczyliśmy się obsługiwać programy do montowania – mówi Bielecka. – Część pedagogów dawała nam zadania wymagające tego, by kamera była dla nas partnerem, a nasze zadanie nie było jedynie rejestracją normalnych działań na scenie, ale też próbą zmierzenia się z tą materią. Te zajęcia były dla mnie najbardziej wartościowe – dodaje Łukasz Gawroński, student IV roku.

W czasie zajęć z Grzegorzem Niziołkiem na reżyserii grupa wykonywała projekt „Rozmowa. Interwencje”. Początkowe zadanie skomplikował fakt, iż tytułową rozmowę trzeba odbyć online, a czasem nawet w ten sposób poznać swoich rozmówców. Jan Kanty Zienko wspomina dobrze to wyzwanie. Student reżyserii do rozmowy zaprosił Agatę Bielik-Robson. – Nagrany wywiad został zmontowany w wideo-art. Nie zrealizowałbym tego projektu, z którego byłem bardzo zadowolony, w ten sposób, gdyby nie lockdown – mówi.

A jak wyglądały zajęcia widziane okiem wykładowców? – Okazało się, że poświęcamy studentom o wiele więcej czasu, niż siedząc w budynku. Zbliżyliśmy się do siebie twórczo, mimo że fizycznie byliśmy oddaleni. Jako dziekan musiałem nawet zarządzić, by niedziela stała się jednym dniem przerwy, kiedy odpinamy się od Internetu oraz nie kontynuujemy pracy i konsultacji – mówi Adam Nawojczyk.

Iga Gańczarczyk prowadziła w tym roku zajęcia z pracy nad tekstem własnym (III rok) i z adaptacji (I rok), w marcu rozpoczęła drugi semestr zajęć z adaptacji oraz dramaturgii. Cieszy się, że lockdown rozpoczął się w momencie, w którym łatwiej jej było przenieść zajęcia w formę online, bo tematy i kierunki indywidualnych projektów zostały dookreślone pod koniec pierwszego semestru, już po wstępie, konsultacjach i pracy nad tym, jakim projektem każdy samodzielnie chciałby się zajmować. – W pierwszym okresie, ze względu na pracę w trybie home office z małym dzieckiem, dostępna byłam dla studentów mailowo, później rozpoczęłam również spotkania online. Z czasem myślę, że ta formuła mailowa dobrze zadziałała. Był to okres dużego skupienia i bardzo uważnej pracy na tekstach, dzięki której każdy mógł wejść mocno w temat – mówi.

Trudne plusy

Pytanie o korzyści wypływające z edukacji zdalnej jest trudne. Część rozmówców zdecydowanie podkreśla, że to forma przetrwania, o której zdecydowanie chcą zapomnieć i iść dalej. Inni zauważają wypływające z niej korzyści, a nawet rozwiązania na przyszłość ułatwiające sprawne funkcjonowanie szkoły.

Adam Nawojczyk zwraca uwagę, że pamiątką z czasów pandemii będzie w szkole pierwszy etap egzaminu rekrutacyjnego dla aktorów, który od teraz będzie miał formę oceny nadesłanych nagrań. Iga Gańczarczyk zauważa, że forma zajęć online będzie przydatna dla czynnych zawodowo wykładowców, godzących pracę ze studentami z prowadzeniem prób w innym kraju bądź mieście. Studenci mówią o korzyściach polegających na samodzielności pracy, nabytej umiejętności obsługi programów do montażu. Aktorzy zaś mówią o rozwinięciu umiejętności reżyserskich. Za jedno z najciekawszych przeżyć lockdownu zgodnie uznają udział w projekcie „Młodzi w Starym” organizowanym przez krakowski Narodowy Stary Teatr.

Na pomysł kontynuacji cyklu, który dwa lata temu odbył się w teatrze na żywo, wpadł Remigiusz Brzyk, opiekun jednego z dyplomów, który nie zdążył zostać w tym roku zrealizowany. Początkowo zaprosił do niego studentów reżyserii III roku, potem doszli do tego studenci roku II, a wraz z nimi nowy kurator Paweł Miśkiewicz. Projekty stanowiły dla studentów nie tylko formę zaliczenia kursu, lecz także szansę na zarobienie pieniędzy oraz spotkanie w pracy z aktorami Starego Teatru. Chociaż oczywiście te spotkania odbywały się również w formie online. – W to wpisana była dodatkowa trudność – zaznacza Olga Ciężkowska. – Polegała ona na tym, że budowanie online wzajemnego zaufania, szukanie sposobu komunikacji i intymności na próbach, było trudniejsze niż na żywo – dodaje.

Projekt polegał na przygotowaniu przez studentów minispektakli w formie online, wyświetlanych w określonym czasie na kanale YouTube NST. Z powodu ograniczonego czasu i funduszy jednym z wymogów cyklu było zrobienie pokazu na podstawie tekstu, do którego prawa autorskie byłyby już uwolnione. Bądź, jak zostało napisane na stronie instytucji: „Młodzi rewidują kanon. W sytuacji zachwiania wszystkim, co uniwersalne, mówią mu »sprawdzam«, by ci, którzy nazywali świat wtedy, nazwali świat teraz. Studenci reżyserii i dramaturgii biorą na warsztat tytuły z literatury dawnej i współczesnej, by swoistą panoramą gatunkową, liryką, prozą, bajką i modlitwą, ustanowić kanon na epidemię”.

– Obieraliśmy bardzo różne strategie: jedni zrobili to bardziej dokamerkowo, inni w formie wideo-artu. Poza wyborami artystycznymi zmiany w podejściu do zadania wywoływało to, na jakim etapie pandemii jesteśmy. Wyraźnie na tych nagraniach widać, kto jeszcze musi siedzieć w domu, a kto może pozwolić sobie na swobodne bycie na zewnątrz – mówi Ciężkowska.

Zaliczenia, egzaminy

– Zaliczenia na Wydziale Reżyserii odbywały się w różnych formach: niektóre prace (wideo, słuchowiska, hiperteksty) dostawaliśmy wcześniej mailem, inne miały charakter pisemny (egzemplarze reżyserskie, scenariusze, teksty dla teatru), jeszcze inne robione były online (wystawa, instalacja multimedialna). Dla mnie cała tegoroczna sesja była bardzo intensywnym, męczącym, ale świetnym doświadczeniem – mówi Iga Gańczarczyk. I dodaje: – Na egzaminach komisyjnych i omówieniach pojawiali się prawie wszyscy pedagodzy, a zwykle jest to utrudnione, bo na przykład pokazy jednego roku odbywają się w kilku terminach ze względu na dyspozycyjność aktorów. Łatwiej jest włączyć się na godzinę lub kilka godzin na Zooma czy Teamsa i pogodzić to z innymi obowiązkami, niż uczestniczyć we wszystkich egzaminach, kiedy sesja trwa ponad miesiąc i codziennie jest jedna lub kilka scen do obejrzenia, pojawić się w określonym miejscu i czasie. Mam też wrażenie, że wszyscy przez wyjątkowość sytuacji byliśmy bardziej uważni i skupieni.

W formie „na żywo” w budynku szkoły odbył się w tym roku tylko jeden egzamin, będący zaliczeniem zajęć prowadzonych przez Grzegorza Jarzynę. Obowiązywał go jednak szczególny reżim sanitarny. Publiczność składała się jedynie z prowadzącego zajęcia, dziekanki Wydziału Reżyserii Iwony Kempy oraz Pawła Miśkiewicza. W scenach mogło zaś brać udział jedynie 2–3 aktorów. Częściowo egzaminy praktyczne przełożone zostały także na wrzesień. W tym wypadku również koniecznymi założeniami będą duże sale, małe grupy i system rotacyjny studentów.

Ważne były egzaminy wstępne, w tym roku częściowo odbywające się również w formie zdalnej. Ich organizacja jest dla szkoły dużym wyzwaniem, wymagającym od niej zakupu nowego sprzętu, dokładnego sprawdzenia kwestii technicznych tak, by żaden z uczestników rekrutacji nie został pokrzywdzony w wyniku problemów natury informatycznej. Kandydaci na studia aktorskie w pierwszym etapie muszą wysłać do szkoły nagranie wizytówkę, a także nagranie wiersza, fragmentu prozy oraz, w przypadku specjalności wokalnej, piosenki; w drugim – dodatkowe nagrania wierszy i prozy oraz etiudy ruchowo-rytmiczne. Na tym etapie kandydaci połączą się również online z komisją, która na podstawie obejrzanych nagrań dobierze im kolejne zadania. – Wszyscy mamy nadzieję, że trzeci etap zgodnie z planem będzie można zrealizować na żywo w szczególnym reżimie sanitarnym – mówi Adam Nawojczyk. Podobnie na Wydziale Reżyserii pierwsze dwa etapy będą miały charakter zdalny, z nadzieją, że zakończenie procesu rekrutacji odbędzie się w formie spotkań na żywo. Ale powstał również wariant z czterema etapami w formie zdalnej.

Plany na przyszłość

– Teatr online powinien z nami zostać. Im dalej jesteśmy od genialnych dzieł, a im bliżej działań małych, rozproszonych, często o charakterze interwencyjnym, tym lepiej. To poszerzenie pola działania, ucieczka przed tworzeniem hierarchii. Dzięki temu stajemy się po prostu producentami kontentu. Może teatr powinien nie tylko tworzyć wydarzenia, ale też produkować kontent, który jest po coś i może być przetwarzany i dalej wykorzystywany. Teatr online oznacza też szerszy dostęp dla widzów – mówi Jan Kanty Zienko. Ale do formy nauki online nie jest tak bardzo przekonany. Traktuje to jako ciekawe doświadczenie, ale nie chce go przedłużać. Mówi, że jeśli okaże się, że kolejny semestr ma odbyć się zdalnie, to będzie rozważał możliwość urlopu dziekańskiego.

Podobnie zdaje się myśleć Adam Nawojczyk: – Nie da się uczyć aktorstwa przez Internet. My postanowiliśmy jednak mieć z tej sytuacji jak najwięcej, z nadzieją, że wrócimy do szkoły. To jest wyjątkowy semestr, semestr szczególnych odkryć, ale teraz bardzo byśmy chcieli wrócić do budynku i zobaczyć, co to z nami zrobiło i co nam dało.

Piszę ten tekst pod koniec sierpnia, w tym momencie nikt jeszcze nie wie, co dalej. Pojawiają się hasła takie jak nauczanie hybrydowe, podział roku akademickiego na turnusy, różne plotki i przypuszczenia. Adam Nawojczyk podkreśla, że szkoła opracowała kilka różnych rozwiązań, a które z nich wejdzie w życie, okaże się przed początkiem roku akademickiego, w zależności od rozwoju pandemii.
Dziś już to wiemy.

teatrolożka, recenzentka, dziennikarka; doktorantka na Wydziale Polonistyki UJ. Współpracuje m.in. z „Didaskaliami”, „Dialogiem”, portalami dwutygodnik.com i Onet.pl.