12/2020

Choreografie kryzysu

Edyta Kozak, kuratorka festiwalu Ciało/Umysł, zapytała dwadzieścioro jeden twórczyń i twórców związanych z polskim tańcem o ruchy i gesty ważne dla ludzkości miotającej się w nieoswojonej teraźniejszości i wkraczającej w niepewną przyszłość.

Obrazek ilustrujący tekst Choreografie kryzysu

fot. materiały festiwalu

 

Kiedy w 2018 roku Yuval Noah Harari, gwiazda popkulturowej futurologii, publikował 21 lekcji na XXI wiek, czyli polityczny przewodnik po rzeczywistości spod znaku rewolucji technologicznej, świat był nieco mniej kruchy i rozpadał się w trochę wolniejszym tempie niż teraz – w momencie szalejącej pandemii, spektakularnej i wciąż pogłębiającej się zapaści gospodarczej oraz równoległych masowych protestów przeciwko rządom już autorytarnym lub do autorytaryzmu zmierzającym. To właśnie w tych kryzysowych okolicznościach Edyta Kozak, kuratorka festiwalu Ciało/Umysł, zapytała dwadzieścioro jeden twórczyń i twórców związanych z polskim tańcem o ruchy i gesty ważne dla ludzkości miotającej się w nieoswojonej (albo raczej – nieoswajalnej?) teraźniejszości, wkraczającej w niepewną przyszłość. Powstał cykl wirtualnych lekcji – przyjmujących formę wideo-artu, klasycznych ćwiczeń ruchowych czy narracyjno-tanecznych wykładów. Układa się on w – momentami stricte pragmatyczny, a niekiedy filozofujący, ironizujący bądź/i społecznie zaangażowany – kurs przetrwania poprzez taniec.

Twórczynie i twórcy zakotwiczają swoje lekcje-opowieści w kontekstach lokalnych i prywatnych, często bezpośrednio wypływających z doświadczenia artystycznego życia i pracy w czasie, którego dynamikę wyznaczają kwarantanny, lockdowny, kolejne zamrożenia oraz rozmrożenia kultury i innych sektorów zbiorowego życia. Ten ruch w stronę przestrzeni intymnych wydaje się o tyle istotny, że, odkrywając prywatność performerek i performerów, zarazem unaocznia złożoność uwikłań jednostki w dyskursy szeroko pojętej władzy.

Pandemia w niektórych aspektach życia społecznego nie tyle wywróciła codzienność do góry nogami, ile przyspieszyła procesy, które i tak były nieuniknione, a co więcej – niejako doprowadziła do ich legitymizacji. Jednym z bardziej oczywistych przykładów będzie tutaj zasada społecznego dystansu jako kryzysowy odpowiednik alienacji, ale też – pożądany model interakcji, zakładający zapośredniczenie w tym, co wirtualne.

Doświadczenia wymuszonej emigracji w przestrzeń cyfrową oraz obowiązkowej izolacji należą do tematów najczęściej powracających w lekcjach prowadzonych przez osoby, które pracują z ruchem i w ruchu, i które same musiały wypracować strategie przetrwania w zamrożonej rzeczywistości. Jedną z takich metod okazuje się… chodzenie. Paweł Sakowicz opisuje codzienne spacery jako sposób na uruchomienie zarówno ciała, jak i wyobraźni. Natura jest w jego praktyce partnerką mniej lub bardziej dosłownych interakcji, przestrzenią ćwiczeń z uważności oraz kreatywności. Magdalena Reiter również zachęca do tego rodzaju praktyk podróżniczych, koncentrujących się na ponownym odkrywaniu tego, co pozornie znane, poprzez inicjowanie uważnego dialogu z dotąd neutralnymi, a być może nawet niewidzialnymi elementami miejskiej i naturalnej codzienności. W obu tych lekcjach, a także w wielu innych, wyobraźnia oraz uważność stają się podstawowymi narzędziami samorozwoju, umożliwiającymi odczarowanie statycznych pandemicznych krajobrazów.

W 21 lekcjach tańca na XXI wiek silnie akcentowane są zależności między ruchem fizycznym a pracą wyobraźni, czy taneczną improwizacją a społeczną empatią. Nauczycielki i nauczyciele podkreślają, że warunkiem przetrwania ducha w kryzysie jest zaopiekowanie się ciałem. Ta troskliwość powinna przejawiać się jednak w praktykach nastawionych nie tyle na dobrą formę fizyczną, ile na ćwiczenie samoakceptacji oraz pogłębianie świadomości. W kolejnych filmach powraca wątek ciała jako tego, co z jednej strony pozostaje ostoją „ja”, zarazem domem i źródłem tożsamości, z drugiej – staje się przedmiotem udręki, wymykającym się kontroli obcym. Oddalamy się nie tylko od siebie nawzajem, ale też od własnych ciał, które zarówno w komunikacji, jak i w doświadczaniu współczesności zostają zastąpione przez ekrany, dlatego w tanecznych lekcjach na XXI wiek szczególnie dobitnie wybrzmiewa postulat powrotu do tego, co cielesne. Jest on ukonkretniany w propozycjach zadań ruchowych i praktyk medytacyjnych skupionych na ponownym zadomowieniu się we własnym wnętrzu.

Rozwijanie świadomości ciała często łączy się tutaj z ćwiczeniem uważności na ludzkich i nieludzkich Innych, a co za tym idzie – z choreografowaniem społeczno-politycznej empatii, czego przykładem jest lekcja Magdaleny Chowaniec. Obok intymnych praktyk ucieleśnionego poznawania siebie i świata poprzez ruch ku temu, co organiczne czy afektywne i podświadome, pojawiają się jednak również propozycje bardziej, by tak rzec, ekspansywne. Na przykład u Ramony Nagabczyńskiej spontaniczny taniec, uwolniony spod wpływu wstydu i społeczno-kulturowych projekcji na temat tego, co wypada, a co nie wypada, staje się formą endorfinowej celebracji i afirmacji życia na przekór dokonującym się właśnie czarnym scenariuszom. Last but not least – twórczynie i twórcy wskazują na narracyjny potencjał ruchu, a więc także na jego rolę światotwórczą. Ucieleśniona opowieść wpływa na rzeczywistość, poświadczając o realności osób, które ją sobie przekazują, co pięknie widać między innymi w lekcji poprowadzonej przez Agatę Maszkiewicz.

Osoby, które Kozak zaprosiła do swojego projektu, o wyzwaniach teraźniejszości i przyszłości mówią zawsze z jawnie zsubiektywizowanych pozycji, przekraczając granice między publicznym a prywatnym wymiarem dyskursów towarzyszących globalnemu ociepleniu, przełomom technicznym, bioinżynierii czy pandemii. Nawet krytyka późnego kapitalizmu i neoliberalnej propagandy sukcesu rozgrywa się na poziomie ciała, które – zamiast latać – uczy się upadać, albo raczej: lądować. Agata Siniarska w swojej lekcji wychodzi od poczucia bezpieczeństwa jako jednego z najbardziej podstawowych praw człowieka, konfrontując je jednak ze strachem, który jawi się tutaj immanentnym elementem codziennego doświadczenia kapitalistycznej rzeczywistości. Lęk przed upadkiem, w tym porządku oznaczającym szeroko pojętą porażkę o charakterze ekonomicznym czy społeczno-politycznym, w ucieleśnionej filozofii choreografki nie ma motywować do bardziej zaangażowanego uczestnictwa w wyścigu po sukces, ale powinien przede wszystkim zostać przekształcony w rodzaj bezpiecznika. Siniarska przedstawia zatem pięć kroków do bezpiecznego lądowania spadającego ciała, sugestywnie dekonstruując tym samym mainstreamową narrację o korzyściach bycia na dnie.

O ile w książce Harariego człowiek pozostaje miarą wszechrzeczy, a narracja prowadzona jest z silnie antropocentrycznej perspektywy, o tyle autorki i autorzy lekcji tańca na XXI wiek starają się dekonstruować ten układ oraz odkrywać to, co kryje się w ziemi lub w wodzie. Gest powrotu do ciała łączy się często z postulatem odnowienia nieprzemocowej i niezawłaszczającej relacji z naturą. Widać to między innymi w pomyślanej jako performans lekcji Aurory Lubos, w tańcu na łonie natury, do którego zaprasza Iwona Olszowska, a także w rozważaniach na temat wątpliwej etyczności komercjalizacji wody jako „niebieskiego złota” Agaty Życzkowskiej.

Ruchy, do których wykonywania zapraszają realizatorki i realizatorzy „kursu przetrwania w tańcu”, należą do porządku empatii i uważności – względem siebie oraz świata, niekoniecznie zaś wirtuozerii i spektaklu. Realnego doświadczenia, nie reprezentacji czy iluzji. Uczestnicząc w tych lekcjach, uczymy się, jak skracać dystans w rzeczywistości, która zbliżenia uczyniła niebezpiecznymi; szukamy harmonii w ogłuszającym szumie informacyjnym; przeszkody przekształcamy w partnerki i partnerów; patrzymy z ukosa; odzyskujemy dostęp do analogowego ciała i czasu; zauważamy zależność między autonomią ciała a prawem do samostanowienia; poznajemy strategie przetrwania w sytuacjach granicznych i kryzysowych; choreografujemy sprawczość. Artyści i artystki nie dają nam recepty na to, jak posklejać rozpadający się świat, ale pokazują, jak ruch może kreować naszą mikro- i makrorealność. Ich kurs przetrwania jest tak naprawdę kursem świadomej afirmacji ucieleśnionego istnienia z jednej oraz rozwijania troski o przyszłość ludzkiej wspólnoty i planety z drugiej strony.

Kiedy piszę ten tekst, w wielu polskich miastach trwają technoblokady – rytmicznie kołyszące się tłumy manifestują swój opór wobec działań partii rządzącej; rewolucja jest tańczącą kobietą. Zresztą, jak wiadomo, nie tylko w Polsce na ulice wychodzącą setki tysięcy osób, rozmontowując codzienną dramaturgię ruchu w przestrzeniach publicznych i reorganizując ją na własnych warunkach – alternatywnych wobec tych ustanowionych przez opresywnego hegemona. W świecie, który miał się zamrozić, i którego choreografię zdominowała zasada fizycznego dystansu, trwa masowy polityczny karnawał. Ulice, które jeszcze przed chwilą przypominały postapokaliptyczne pustkowia, zalewają protestujące fale, ucieleśniając zarówno w ruchu, jak i w kolektywnym bezruchu bunt oraz solidarność. Patrząc na te obrazy, trudno oprzeć się wrażeniu, że jednymi z najważniejszych dla XXI wieku ruchów okażą się choreografie oporu. W swojej książce Harari, wyrażając poniekąd modernistyczną tęsknotę za „wielkimi narracjami”, pyta o to, jak żyć w epoce oszołomienia, kiedy stare opowieści się rozpadły, a w ich miejsce nie pojawiły się jeszcze nowe. Zostawiając na marginesie anachroniczność tak postawionego pytania, można rzec, że jedna z takich formacyjnych opowieści jest właśnie tańczona.

doktorantka w Katedrze Antropologii Literatury i Badań Kulturowych UJ. Publikuje m.in. w „Teatrze”, „Didaskaliach”, „Akcencie”, „Blizie” i na portalu taniecpolska.pl. Autorka książki Sobątańczenie.Między choreografią a narracją (2017).