Blog

13 września 2022

Czy publiczność będzie dobrą przyjaciółką?

 

W rozpoczętym właśnie sezonie oczy większości z nas zwrócone będą często na Teatr Dramatyczny w Warszawie, gdzie Monika Strzępka wraz z kobiecym kolektywem przejęła dyrekcję i pokaże, co to znaczy feministyczna działalność teatralna w praktyce.

Właściwie to już serial. Bardzo popularna obecnie forma. Wszyscy emocjonują się rozegranym w minionym już sezonie konkursem na dyrekcję w Teatrze Dramatycznym, zastanawiają się, czy zmienione zostały warunki, czy nie było czasem typowej „konkursowej ustawki”, a przecież Monika Strzępka już od dawna swoje wejście do Dramatycznego zaczęła reżyserować.

Objęła dyrekcję Dramatycznego – symbolicznie, tworząc z Pawłem Demirskim serial Dwójki Artyści, który teraz można oglądać na Netfliksie. Stary dyrektor powiesił się – to było symboliczne pożegnanie z martwym, starym teatrem, a do Dramatycznego, który był grany przez Ludowy w Nowej Hucie, przychodzi nowy szef, Marcin Konieczny, tzw. chłopak z prowincji. Zaczyna się zmiana.

Miejmy nadzieję, że Tadeuszowi Słobodziankowi po przegranej bitwie medialnej (jak łatwo dał się wpuścić w kanał polemiki o stoliku w Cafe Kulturalna!), a w rezultacie również konkursowej – nic się nie stało i nie stanie. Jak wieść gminna niesie, napisał dla siebie szarmanckie pożegnanie z Dramatycznym, zostawiając nowej dyrektorce na biurku szampana. Ale zostawił też przeogromny niedograny repertuar oraz publiczność, o czym napiszę później.

Tymczasem Monika Strzępka rozpoczęła dyrekcję Sabatem Dobrego Początku, wprowadzając do foyer Wilgotną Panią, instalację waginy autorstwa Iwony Demko. Była to raczej antyprocesja – Strzępka wspomniała, że Kościołowi zawdzięcza głównie wstyd związany ze swoim ciałem – bardziej pochód bachantek. Ważne jest to, co nowa dyrektorka z członkiniami swego kolektywu i gościniami wieczoru powiedziała.

Monika Strzępka podkreśliła, że ani razu w życiu zawodowym nie była na etacie. To pokazuje nędzę socjalną naszego kraju, gdzie nie tylko w prywatnych firmach, ale także w publicznych zakładach lekceważy się zdobycze pracownicze Europy. Monika Strzępka ma prawo nie lubić liberałów. Polskich liberałów.

Monika Strzępka jest też pierwszą kobietą na czele Dramatycznego, co zwraca uwagę na problem zdominowanych przez mężczyzn dyrekcji teatralnych. Te ważne, liczące się w przeszłości reżyserki można wymienić na palcach jednej ręki: to Wanda Laskowska, o której Weronika Szczawińska mówiła, że była niszczona, Lidia Zamkow, Krystyna Skuszanka. Oczywiście Olga Lipińska i Krystyna Meissner. A chociaż w ostatnich latach pojawia się coraz więcej reżyserek – stanowiska dyrektorskie wciąż dzierżą głównie mężczyźni. W Warszawie. Natalia Korczakowska ma nad sobą dyrektora naczelnego Romana Osadnika. Poza stolicą jest lepiej: w krakowskim Ludowym kieruje Małgorzata Bogajewska, w Nowym w Łodzi – Dorota Ignatjew, w Starym w Lublinie – Karolina Rozwód, w Teatrze Szekspirowskim w Gdańsku – Agata Grenda. Do niedawna jeszcze w Szczecinie w Teatrze Współczesnym – Anna Augustynowicz.

Oczywiście, równouprawnienie jest ważne. Martyna Majok, pierwsza Polka z Pulitzerem w kategorii „dramat”, na łamach „Teatru” mówiła, że w Ameryce od dawna dyskutuje się o wprowadzeniu parytetów, ponieważ nadreprezentacja mężczyzn na stanowiskach dyrektorskich jest wyjątkowo duża. Ale też przypomina mi się, co powiedziała mi feministka-performerka Marina Abramović: ostatecznie nie jest ważna płeć twórczyni czy twórcy, liczy się to, czy owoc pracy artystycznej jest udany.

Teraz zaś chciałem wrócić do niedokończonej kwestii repertuaru Dramatycznego. To kardynalna sprawa związana nie tylko z zespołem, ale i z publicznością. Wielokrotnie pisałem, że dyrekcja Tadeusza Słobodzianka, a zwłaszcza jego sposób pracy z ludźmi, to nie moja bajka. Nie zmienia to faktu, że Dramatyczny zdobył ogromną publiczność, która niezbyt ceni eksperyment, nie rozumie nowego teatru i chodząc do Dramatycznego, chce oglądać spektakle oparte na tradycyjnym aktorstwie, a także rozumieć, o co chodzi w wystawionym tekście.

Plany przedstawiane przez Monikę Strzępkę są bogate. Oczywiście, nie raz miałem okazję wysłuchiwać opowieści o bogatych planach, które weryfikowało życie. Na razie wiemy, że pierwszą premierą nowej dyrekcji będzie Mój rok relaksu i odpoczynku Katarzyny Minkowskiej na podstawie książki Ottessy Moshfegh. Zapowiadana jest na grudzień.

Pytanie brzmi, co do tego czasu będzie oglądać publiczność w Dramatycznym? I najważniejsze: co potem? Czy tradycyjna publiczność zderzy się z feministycznymi spektaklami, które się nie spodobają, choćby ze względu na formę, i będzie musiała szukać swego miejsca gdzie indziej?

Stawiam te pytania, nieco demagogicznie dodając, że publiczność jest kobietą: to kobiety podobno najczęściej decydują o pójściu do teatru, kupują bilety, wybierają repertuar. A jeśli tak – kobiecy kolektyw dyrektorski nie może takiej publiczności lekceważyć w sposób typowy dla dawnych mężczyzn, mówiąc: ja wiem lepiej.

Sprawa jest delikatna i miejmy nadzieję, że Monika Strzępka, która w Dramatycznym zrealizowała jeden ze swoich najlepszych spektakli – W imię Jakuba S. – nie dokona w stołecznym teatrze zmiany siekierą, tylko z kobiecą delikatnością.