Blog

21 marca 2023

Grzyby in extenso

*

Grzyby opanowały świat. No dobrze, na razie bezwstydnie rozsiadły się w (pop)kulturowym imaginarium. Rzecz pierwsza z brzegu: W The Last of Us, serialu HBO inspirowanym słynną grą sprzed dekady, zmutowany grzyb atakuje ludzi i zmienia ich w zombie. Inspiracje mykologiczne coraz częściej pojawiają się też w polskim teatrze. Czołowym przykładem Grzyby Weroniki Szczawińskiej i Piotra Wawra jr: w tym spektaklu skomplikowana, oparta na sieciowaniu natura grzybnego bytowania ustępuje miejsca gnuśnemu wpatrywaniu się we własny (bardzo ludzki) pępek. W przedstawieniu Smoleńsk Late Night Show Jakuba Zalasy i Piotra Pacześniaka jeden z gości zaproszonych do telewizyjnego studia jest mykologiem, a zarazem – podrasowanym socjologiem flirtującym z myślą posthumanistyczną („wszyscy Polacy są jedną grzybnią”). Krzysztof Garbaczewski w Śnie nocy letniej stworzył rozerotyzowany, psychodeliczny świat pogrążający się w orgii – wizualną ramą całości stały się halogrzybki.

(Mało? Codziennie rano, jak każdy przyzwoity człowiek, sprawdzam, co tam ciekawego pojawiło się na rozmaitych feedach. Przykłady z ostatnich kilku dni: fanpage Polskiego Towarzystwa Transhumanistycznego linkuje artykuł o klikalnym tytule: 50 – tyle słów może liczyć „język” grzybów. Zaś magazyn Outriders donosi o „grzybie whisky” wyrastającym wśród oparów alkoholu).

Coraz ekspansywniejszy jest grzybi żer. Ale co z tego wynika? Skupię się na teatrze, a dokładniej – na jego mainstreamie. Trudno mówić o grzybiej rewolcie. Obecność tych organizmów ma formę raczej pretekstową (w tej kwestii szczególnie rozczarowuje spektakl Szczawińskiej). O dziwo, z najciekawszą inspiracją grzybami zetknęłam się ostatnio w niezbyt głośnej Austerii, dyplomie Wydziału Lalkarskiego białostockiej filii Akademii Teatralnej, napisanym i wyreżyserowanym przez Seba Majewskiego.

Znajdujemy się w gospodzie na końcu wszechświata (to prawdopodobnie minialuzja i do powieści Juliana Stryjkowskiego, i do parodystycznego cyklu Douglasa Adamsa). Tam ucztuje wygłodniała grzybnia – mycelium. Grzyby z lubością pożerają ciała ludzi, dążących w swej pysze do przekraczania wszelkich granic. Nie bez przyczyny spektakl otwiera historia himalaisty, który ostatecznie musiał oddać martwe ciało siłom przyrody.

Od tego momentu tekst Majewskiego rozrasta się niczym plecha. Z wnętrza jednej sceny pączkują rozmaite odniesienia, linki nie tylko chaotycznej współczesności, ale i całej zachodniej spuścizny kulturowej. Tytuły poszczególnych scen – to pompatyczne łacińskie słowa. Fragmenty inspirowane Wędrowcem nad morzem mgły czy Lekcją anatomii doktora Tulpa stają się przyczynkiem zgryźliwej analizy zmagań z „kulturą jako źródłem cierpień”. Mieszają się porządki i rejestry. Rozlega się wykonany przez dyplomantów utwór Das Model zespołu Kraftwerk (w tej melodii zawiera się jakaś dawno zwietrzała tęsknota za postępem technologicznym), dopełniony rytmicznym szelestem folii bąbelkowej. Piosenka zderza się z ariami operowymi. Słowa obrastają w monstrualne otorbienia. Te znów są konsekwentnie nakłuwane. Rozmaite teksty kultury, fetysze, artefakty, totemy (w pewnym momencie postaci ekscytują się nawet Świętym Graalem) – nic nie wytrzymuje konfrontacji z żarłoczną grzybnią.

Austerię można oglądać również w oderwaniu od sensów, jakie wytwarza tekst. Równorzędnym bohaterem przedstawienia staje się materia nieożywiona. Dyplomanci w kreatywny sposób wykorzystują przedmioty i substancje. Ktoś szerokim gestem rozsypuje cukier, ktoś trze podeszwy adidasów o białe kryształki. Mycelium krępuje zwłoki folią. Inna grupa z pietyzmem przystawia wiertło do płyty pilśniowej, z otworów leniwie sączy się czerwona farba (to znaczy, oczywiście, krew). Austeria – to również brudne pejzaże dźwiękowe: zgrzyt, bulgot, skwierk, chlupot, szum.

Grafomania? Być może. Czy to wszystko ma przewrotny sens? Owszem. Austeria jest jednym z nielicznych dyplomów, które pozwoliły mi dobrze zapamiętać twarze, grę, energię osób występujących. Dla pewności dodam nazwiska aktorów i aktorek: Martyna Braca, Antonina Brühl, Mirella Burcewicz, Aneta Ćmiel, Ewa Doan, Piotr Gadomski, Aleksandra Gosławska, Filip Lorent-Fijał, Marta Moś, Ewelina Oleś, Szymon Szczęch, Monika Wiech, Mateusz Zbrożek.

Austeria to spektakl o grzybach, który paradoksalnie eksponuje i przedrzeźnia to, co ludzkie i nieobce. Ukazuje homo sapiens w wyczerpaniu, trzęsiączce, zadyszce. Sama grzybnia w poważaniu ma wszelkie wartości. Mieli, mlaszcze, przerabia na pulpę. I litościwie zapomina. Wszystko jej jedno, Ulisses, memy czy gnijące mięso. Człowiek nawet nie odbije jej się czkawką.