30 września 2021
Rocznicowe zapośredniczenia
Rok 2021 ma w Polsce trzech literackich patronów ze względu na rocznice ich urodzin – dwusetną Cypriana Kamila Norwida oraz setną Krzysztofa Kamila Baczyńskiego i Tadeusza Różewicza. Nazwiska pisarzy, skrawki dorobku, tak i siak wykorzystane, wciąż migają gdzieś w kulturalnym tyglu sieci i realu. A to zaciekawią innym brzmieniem, jak Baczyński zaśpiewany przez Melę Koteluk, a to rewizyjnym opracowaniem czy interpretacją artystyczną. Zaskakują pamięć (tę sięgającą podręczników szkolnych), komponując się nagle ze współczesnym sposobem obrazowania dzięki projektantom wystaw, edycji książek, twórcom sztuk wizualnych, którzy ikonicznych wizerunków, artefaktów, zdjęć używają w świeży sposób. Tak jak zrobili Bracia Quay w kilkunastominutowej animacji o Norwidzie zamówionej przez Instytut Książki.
„Co to za kraj? Co to za przestrzenie, które rozpościerają przede mną bracia alchemicy? Wszystko tu jest mi dobrze znane, a jednak pokazane tak, że mnie samą zadziwia. W moim tkwi jakieś nie moje, wprowadzające mnie w stan gotowości i każące hipnotycznie wgapiać się w obraz, którego działanie bardzo szybko staje się także sensualnym doznaniem” – pisała, a ja dostawałam gęsiej skórki, Olga Tokarczuk w Czułym narratorze o ich twórczości. Podobnie jak zwierza się pisarka, czuję, widząc wyłaniające się z czarnego tła na precyzyjnie obliczony moment rygorystycznie wybrane norwidiana – pulsujące, dramatyzowane punkcikiem światła, odciśnięte w negatyw. A przy okazji uświadamiam sobie rzecz w ogóle nieodkrywczą, że już od dawna to właśnie powstałe z powodu jubileuszów nowe dzieła odczuwam, przyswajam, odczytuję i oceniam. Obiecując sobie wrócić do tamtych, które je zainspirowały. Nowe dzieła bowiem wcale ich nie tłumią, przeciwnie – zawsze pokazują uznaną wielkość.
Ale był jeszcze drugi impuls tej banalnej, za to doświadczonej refleksji. W czerwcowym numerze „Twórczości” redakcja zamieściła rozmowę Różewicza z Mieczysławem Porębskim i nagrywającym ich kamerą Andrzejem Sapiją. Stenopis urywka wyjętego z dużego zbioru kaset VHS, które zgromadził ten dokumentalista. Dawno temu w TVP Kultura natknęłam się na któryś z czterech filmów Sapiji poświęconych Różewiczowi i jak dziś pamiętam jeden z pierwszych kadrów pokazujących tę ustawioną na półce kolekcję, potem przyjemność tylko z patrzenia na poetę, bo nic niezwykłego się nie działo i nawet nic specjalnego Różewicz nie mówił, a potem pragnienie zobaczenia niewykorzystanej reszty, które przez lata wracało. Teraz zapis z taśm ma się ukazać w formie książki.
Poszukałam w Internecie nagrań Sapiji, bo nie pamiętałam w ogóle narracji, w którą reżyser wplótł te fragmenty. Same filmy się zestarzały, tak jak zestarzeje się pewnie duża część rocznicowego dorobku 2021 roku. Nałożyły mi się drgająca postać Norwida, „inwalidy intencji” w czarnej oprawie biograficznej „alchemików filmu”, i Różewicz, który był „poetą zbyt normalnym” i został sfilmowany w „kuchennych” sytuacjach. I choć oba dokumenty to kreacje, a artystycznie dzieli je przepaść, myślę, że jednak będziemy wracać do poetów, czyli w efekcie do Sapiji.
Ale na razie także w całym tym wpisie same zapośredniczenia, ani słowa o nich.